-->

Jeden falszywy ruch

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Jeden falszywy ruch, Coben Harlan-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Jeden falszywy ruch
Название: Jeden falszywy ruch
Автор: Coben Harlan
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 249
Читать онлайн

Jeden falszywy ruch читать книгу онлайн

Jeden falszywy ruch - читать бесплатно онлайн , автор Coben Harlan

Myron Bolitar podejmuje si? ochrony czarnosk?rej gwiazdy ?e?skiej koszyk?wki, Brendy, n?kanej telefonicznymi pogr??kami. Jest inteligentna, pi?kna, ma poczucie humoru, lecz brak jej agenta. Czy k?opoty Brendy maj? zwi?zek z tajemniczym znikni?ciem jej matki przed dwudziestoma laty oraz z niewyja?nion? ?mierci? ?ony aktualnego kandydata na gubernatora, milionera Arthura Bradforda? Co sta?o si? z ojcem Brendy, kt?ry jakby rozp?yn?? si? w powietrzu, po wybraniu z konta wszystkich pieni?dzy? Wspierany przez niezawodnego przyjaciela, Wina, Myron musi stawi? czo?a miejscowej mafii, oraz dotrze? do sedna mrocznej tajemnicy, za kt?r? jedni s? gotowi umrze?, a inni zabi?…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 ... 59 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Kiedy Myron opowiedział mu o ochronie Brendy Slaughter, Win zatrzymał się nagle i zanucił: „And I-i-i-i-i-i will always love you-ou-ou-ou-ou-ou-ou”.

Myron zmierzył go wzrokiem. Win zamilkł, przybrał zwyczajną minę i ruszył dalej.

– Kiedy to śpiewam, mam wrażenie, jakby w pokoju była ze mną Whitney Houston – wyznał.

– Pewnie, już to widzę.

– A jaki interes mają w tym bracia Ache?

– Nie wiem.

– Może TruPro ma na nią chrapkę.

– Wątpię. Brenda może przynieść menedżerowi zyski, ale nie takie, by ktoś szedł na podobny numer.

Win po chwili namysłu skinął głową.

– Młody FJ może narobić kłopotów.

– Znasz go?

– Trochę. To interesująca historia. Tatuś zapewnił mu ogładę, by się zajął legalnymi interesami. Posłał go do Lawrenceville, potem do Princetown, a na koniec do Harvardu. Teraz zaś ustawia go w branży menedżerów sportowych.

– Ale…

– Ale FJayowi to nie w smak. Jest synem Franka Ache’a i chce zdobyć jego szacunek. Udowodnić, że mimo wykształcenia pozostał twardzielem. Co gorsza, jest jego nieodrodnym synem. Co sądzę? Że jeśli pogrzebiesz w jego dzieciństwie, to natrafisz na mnóstwo beznogich pająków i bezskrzydłych much.

Myron pokręcił głową.

– Niedobrze.

Win nic na to nie powiedział. Dotarli do siedziby firmy Lock-Horne na Czterdziestej Siódmej Ulicy. Myron wysiadł na jedenastym piętrze. Win został w windzie, jego biuro mieściło się dwa piętra wyżej. Kiedy Myron spojrzał na biurko w recepcji, przy którym zwykle zasiadała Esperanza, o mało go nie cofnęło. Okupowała je bowiem, patrząc na niego bez słowa, Wielka Cyndi. Była na nie za potężna – za potężna na ten budynek – tak że biurko huśtało się na jej kolanach. Nawet członkowie zespołu Kiss uznaliby jej makijaż za „zbyt krzykliwy”. Krótkie włosy olbrzymki miały kolor wodorostów, a z koszulki z wyrwanymi rękawkami wyskakiwały bicepsy wielkości piłek do koszykówki.

Myron pomachał jej niepewnie ręką.

– Witam, Cyndi – powiedział.

– Witam, panie Bolitar.

Wielka Cyndi – dwa metry wzrostu, sto czterdzieści kilo żywej wagi – znana w ringu jako Wielka Szefowa, była partnerką Esperanzy w walkach wrestlingowych. Przez lata Myron nie słyszał z jej ust słów, tylko same pomruki. Ale mogła zrobić ze swoim głosem, co chciała. Kiedy pracowała jako bramkarka w klubie Skura-i-Chóć na Dziesiątej Ulicy, mówiła z akcentem, przy którym wymowa Arniego Schwarzeneggera brzmiała nieskazitelnie jak angielszczyzna Gabor Sisters. W tej chwili zaś szczebiotała jak Mary Richards po odstawieniu kawy bezkofeinowej.

– Jest Esperanza? – spytał.

– Panna Diaz jest w gabinecie pana Bolitara – odparła, posyłając mu uśmiech.

Myron postarał się nie skulić. Od uśmiechu Franka Ache’a cierpły zęby, ale od uśmiechu Cyndi rwały plomby.

Skierował się do gabinetu. Esperanza siedziała przy jego biurku i rozmawiała przez telefon. Była w żółtej bluzce, jej oliwkowa skóra zawsze kojarzyła mu się z gwiazdami błyszczącymi, w ciepłych wodach zatoki Amalfi. Spojrzała na niego, zasygnalizowała palcem, żeby dał jej minutę, i mówiła dalej. Usiadł na wprost niej. Ciekawie było zobaczyć, co widzą po wejściu tutaj klienci i sponsorzy. Uznał, że plakaty z broadwayowskich musicali są za krzykliwe. Tak jakby chciał nimi podkreślić swoją nonszalancję.

– Spóźniłeś się – powiedziała, gdy skończyła rozmowę.

– Dostałem zaproszenie od Franka Ache’a.

Skrzyżowała ręce na piersi.

– Potrzebował czwartego do madżonga?

– Chciał zasięgnąć języka o Brendzie Slaughter.

– A więc mamy kłopoty.

– Może.

– Pozbądź się jej.

– Nie.

Spojrzała na niego beznamiętnie.

– Wytatuuj mi słowo „zaskoczona”.

– Dowiedziałaś się czegoś o Horasie Slaughterze?

Wzięła kartkę.

– Horace Slaughter. Od tygodnia nie korzystał z żadnej z kart kredytowych. Ma konto w banku Fidelity w Newark. Stan konta: zero.

– Zero?

– Wyczyścił je.

– Z ilu dolarów?

– Jedenastu tysięcy. Gotówką.

Myron gwizdnął i zagłębił się w fotelu.

– A więc planował ucieczkę. To pasuje do tego, co zastaliśmy w jego mieszkaniu.

– Aha.

– Mam dla ciebie trudniejszy orzech. Jego żonę, Anitę Slaughter.

– Wciąż są małżeństwem?

– Nie wiem. Być może wobec prawa. Uciekła od niego dwadzieścia lat temu. Wątpię, czy zadbali o rozwód.

Esperanza zmarszczyła brwi.

– Powiedziałeś: dwadzieścia lat temu?

– Tak. Od tamtej pory nikt jej nie widział.

– Co właściwie chcemy znaleźć?

– Ściśle: ją.

– Nie wiesz, gdzie jest?

– Nie mam zielonego pojęcia. Tak jak mówię, znikła dwadzieścia lat temu.

– Może nie żyć.

– Wiem.

– Jeśli udało jej się tak długo pozostać w ukryciu, mogła zmienić nazwisko. Albo wyjechać z kraju.

– Pewnie.

– Nie będzie wielu danych o niej albo wcale. A na pewno nic w komputerze.

Myron uśmiechnął się.

– Przecież nie znosisz za łatwych zadań.

– Wiem, że jestem tylko twoją skromną asystentką…

– Wcale nie jesteś moją skromną asystentką.

Spojrzała na niego wymownie.

– Ani twoją wspólniczką.

To zamknęło mu usta.

– Wiem, że jestem tylko twoją skromną asystentką, ale czy naprawdę mamy czas na takie bzdury?

– Sprawdź to, co zwykle. Może dopisze nam szczęście.

– Jak chcesz – odparła tonem, który zabrzmiał jak trzaśnięcie drzwiami. – Ale mamy do omówienia inne sprawy.

– Wal.

– Kontrakt Milnera. Nie chcą go renegocjować. Rozebrali sytuację Milnera na czynniki pierwsze, omówili wszystko, rozwinęli i dopracowali strategię i na koniec doszli do wniosku, że się nie sprawdzi.

Do Myrona dotarły odgłosy remontu. Robotnicy odcinali część poczekalni i salki konferencyjnej, żeby stworzyć pokój dla Esperanzy.

Po kilku minutach Esperanza zamilkła i wpatrzyła się w niego.

– O co chodzi? – spytał.

– Widzę, że nie zrezygnujesz – powiedziała. – Odszukasz jej rodziców.

– Jej ojciec to mój stary przyjaciel.

– Jezu, tylko oszczędź mi gadki: „Jestem mu to winien”.

– To jedno. A drugie, to dobry interes.

– To nie jest dobry interes. Za rzadko jesteś w agencji. Klienci chcą rozmawiać bezpośrednio z tobą. Podobnie sponsorzy.

– Mam komórkę.

Potrząsnęła głową.

– Tak dłużej być nie może.

– Jak?

– Albo zrobisz mnie swoją wspólniczką, albo odchodzę.

– Nie dobijaj mnie tym w tej chwili. Proszę.

– Znów to robisz.

– Co?

– Grasz na zwłokę.

– Nie gram na zwłokę.

W jej krytycznym spojrzeniu dostrzegł pożałowanie.

– Wiem, jak nienawidzisz zmian…

– Wcale nie nienawidzę zmian.

– …ale na pewno nie będzie tak, jak było. Więc załatwmy tę sprawę.

Miał chęć zawołać: „Dlaczego?”. Tak jak było, było przecież dobrze. Czy nie namówił Esperanzy do podjęcia studiów prawniczych? Zmiana, proszę bardzo, ale po ich ukończeniu. Powoli zwiększał zakres jej decyzji. Ale partnerstwo?!

– Będziesz miała swój pokój – powiedział, wskazując za siebie.

– I co?

– Czy to nie świadczy, jak bardzo mi na tobie zależy? Nie popędzaj mnie. Stawiam dopiero pierwsze kroki.

– Zrobiłeś jeden krok i klapnąłeś. – Pokręciła głową. – Nie naciskałam cię od czasu Merion.

Od otwartych mistrzostw Stanów w golfie w Filadelfii. Zażądała, żeby zrobił ją swoją wspólniczką, kiedy szukał tam ofiary porwania. Od tamtej pory, no cóż, grał na zwłokę.

Esperanza wstała.

– Chcę być wspólniczką – oznajmiła. – Nie pełną. Rozumiem to. Ale żądam równych praw. – Podeszła do drzwi. – Daję ci tydzień.

Myron nie wiedział, jak zareagować. Była jego najlepszą przyjaciółką. Kochał ją. Potrzebował jej w agencji. Była jej bardzo ważną częścią. Ale sprawy nie wyglądały tak prosto.

Otworzyła drzwi, oparła się o framugę i spytała:

– Jedziesz się zobaczyć z Brendą Slaughter?

Skinął głową.

– Za kilka minut.

– Zacznę szukać. Zadzwoń za parę godzin.

1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 ... 59 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название