Kwiat Nieimiertelnoici

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Kwiat Nieimiertelnoici, Robb J. D.-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Kwiat Nieimiertelnoici
Название: Kwiat Nieimiertelnoici
Автор: Robb J. D.
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 213
Читать онлайн

Kwiat Nieimiertelnoici читать книгу онлайн

Kwiat Nieimiertelnoici - читать бесплатно онлайн , автор Robb J. D.

Porucznik Eve Dallas z wydzia?u zab?jstw nowojorskiej policji ma przed sob? trudne zadanie. Pi?kna, s?awna modelka Pandora zosta?a w brutalny spos?b zamordowana, a g??wn? podejrzan? o zbrodni? jest Mavis Freestone, najserdeczniejsza przyjaci??ka Eve. Dallas, przekonana o jej niewinno?ci, postanawia wykry? prawdziwego sprawc?. Jednak coraz to nowe dowody ?wiadcz? przeciwko Mavis i wszyscy radz? Eve, aby zako?czy?a ?ledztwo. Wierna przyja?? obu kobiet zostaje wystawiona na ci??k? pr?b?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Akurat w tej chwili przed oczami Roarke'a j przewijały się kolumny liczb, przedstawiających zyski, jakie miało mu przynieść rychłe podpisanie trzech ważnych umów. Czym prędzej przerwał tej wyliczenia i przysunął się do Eve.

– Opowiedz mi o tym.

– Leonardo… to taki potężny, osobliwie atrakcyjny… nie wiem, jak go określić. Taki fenomen, Zdaje się, że w jego żyłach płynie indiańska krew; ma charakterystyczną dla Indian budowę ciała I i karnację skóry, bicepsy jak gwiezdne torpedy! i przyjemny, gładki jak magnolie głos. Nie jestem ekspertem, ale kiedy patrzyłam, jak szkicuje, sprawił na mnie wrażenie zdolnego. W każdym razie stałam w jego pracowni goła jak mnie Pan Bóg j stworzył…

– Poważnie? – wtrącił łagodnym tonem Roarke i od trąciwszy kota, położył się przy Eve.

– Brał miarę – odparła z pogardliwym uśmieszkiem.

– Mów dalej.

– Dobrze. Mavis wyszła po herbatę…

– Cóż za korzystny zbieg okoliczności.

– I wtedy do pracowni wpadła kobieta, tak rozwścieczona, że jeszcze trochę, a zaczęłaby toczyć pianę z ust. Prawdziwa piękność… metr osiemdziesiąt wzrostu, szczupła jak promień lasera, długie rude włosy, a do tego twarz… cóż, znowu posłużę się porównaniem z magnoliami. W każdym razie, zaczęła wrzeszczeć na Leonarda, a kiedy ten potężny chłop skulił się z przerażenia, rzuciła się na mnie. Musiałam ją unieszkodliwić.

– Uderzyłaś ją.

– Tak, zanim zdążyła poharatać mi twarz ostrymi pazurami.

– Moja droga. – Pocałował ją w policzek, potem w drugi, a następnie jego usta spoczęły na dołeczku w podbródku Eve. – Jak ty to robisz, że przy tobie ludzie zmieniają się w bestie?

– Pewnie takie mam szczęście. W każdym razie, ta Pandora…

– Pandora? – Podniósł głowę i zmrużył oczy. -Ta modelka.

– Tak, podobno jest bardzo znana.

Roarke wybuchnął śmiechem, z każdą chwilą coraz głośniejszym, aż wreszcie nie wytrzymał i przewrócił się na plecy.

– Walnęłaś drogą Pandorę w jej jakże cenną buźkę! Może jeszcze klepnęłaś ją w ten śliczny tyłeczek?

– Szczerze mówiąc… – Kiedy dotarło do niej ukryte znaczenie tych słów, poczuła w sercu ukłucie.

– Znasz ją.

– Można tak powiedzieć.

– Cóż…

Roarke uniósł brew, lekko rozbawiony. Eve usiadła na łóżku i popatrzyła na niego z nachmurzonym czołem. Po raz pierwszy, odkąd byli razem, zauważył w jej spojrzeniu cień zazdrości.

– Kiedyś ją znałem… przez pewien czas. – Podrapał się po podbródku. – Pamiętam to jak przez mgłę.

– Nie kłam.

– Może później sobie przypomnę. Ale zdaje się, że chciałaś coś powiedzieć?

– Czy jest na tym świecie jakakolwiek wyjątkowo piękna kobieta, z którą nie spałeś?

– Specjalnie dla ciebie sporządzę ich listę. A więc znokautowałaś Pandorę?

– Tak. – Teraz Eve żałowała, że nie przyłożyła jej mocniej. – Po chwili do pracowni weszła Mavis i tamta rzuciła się na nią. Zaczęły targać się za włosy, skakać sobie z paznokciami do oczu, a Leonardo tylko załamywał ręce.

Roarke wciągnął Eve na siebie.

– Ty to masz przygody.

– Na koniec Pandora zaczęła się odgrażać, że jeśli Leonardo do niej nie wróci, to ona się postara, żeby nie doszedł do skutku pokaz, na którym bardzo mu zależy. Utopił w nim wszystkie swoje pieniądze, a nawet zaciągnął masę długów. Jeśli ta modelka nie weźmie udziału w pokazie, Leonardo będzie zrujnowany.

– To do niej podobne.

– Kiedy Pandora wyszła z pracowni, Mavis…

– Ciągle byłaś nago?

– Właśnie się ubierałam. Mavis natomiast postanowiła zdobyć się na najwyższe poświęcenie. Zupełnie jak w tragedii. Leonardo wyznaje Mavis miłość, ona wybucha płaczem i wybiega. Jezu, Roarke, czułam się jak zboczeniec podglądający ich przez lornetkę. Zawiozłam Mavis do mojego dawnego mieszkania, przynajmniej na tę noc. Do jutra ma wolne.

– Ciąg dalszy po reklamach – mruknął i uśmiechnął się, widząc jej zdumione spojrzenie. – Jak w statych serialach. Każdy odcinek musiał się kończyć w najbardziej emocjonującym momencie. A cóż zrobi nasz bohater?

– Też mi bohater – mruknęła Eve. – Diabła tam, polubiłam go, mimo że jest mięczakiem. Na pewno marzy o tym, żeby rozwalić Pandorze łeb, ale w końcu jej ulegnie. Dlatego właśnie pomyślałam sobie, e Mavis mogłaby przez kilka dni pomieszkać u nas.

– Nie ma sprawy.

– Poważnie?

– Jak sama często powtarzasz, to duży dom. Poza tym, lubię Mavis.

– Wiem. – Obdarzyła go uśmiechem, co nie zdarzaało się często. – Dzięki. A jak tobie minął dzień?

– Kupiłem małą planetę. Żartuję – dodał szybko, kiedy Eve otworzyła usta z wrażenia. – Poważnie mówiąc, udało mi się sfinalizować negocjacje z komuną rolniczą na Taurusie Pięć.

– Rolniczą?

– Ludzie muszą coś jeść. Po restrukturyzacji ko-nona będzie mogła dostarczać zboże do kolonii przemysłowych na Marsie, w których mam spore udziały. Krótko mówiąc, ręka rękę myje.

– Rzeczywiście. Może jednak porozmawiamy o Pandorze…

Roarke bez słowa położył Eve na łóżku i zsunął rozpiętą już koszulę z jej ramion.

– Nie rozpraszasz mnie – powiedziała. – Co to znaczy „przez pewien czas"?

W odpowiedzi wykonał niezgrabny gest mający uchodzić za wzruszenie ramion i zaczął delikatnie całować ją w szyję.

– Czy chodzi o jedną noc, o tydzień… – Ciało Eve zapłonęło żywym ogniem, gdy Roarke musnął ustami jej pierś. – Miesiąc… no dobrze, teraz już mnie rozpraszasz.

– Postaram się robić to jeszcze lepiej – obiecał. I obietnicę spełnił.

Nieprzyjemnie jest zaczynać dzień od wizyty w kostnicy. Eve szła pogrążonymi w ciszy, wyłożonymi białymi kafelkami korytarzami, usiłując zdusić w sobie gniew wywołany faktem, że wezwano ją o szóstej rano, by obejrzała jakieś zwłoki.

W dodatku topielca.

Stanęła przed drzwiami, pokazała do kamery odznakę i zaczekała, aż komputer odszuka w pamięci i zweryfikuje jej numer identyfikacyjny.

Wszedłszy do pomieszczenia, ujrzała technika stojącego przy szufladach, w których trzymane były ciała. Większość z nich jest zajęta, pomyślała Eve. Jak umierać, to tylko w lecie.

– Porucznik Dallas.

– Zgadza się. Masz tu kogoś dla mnie?

– Właśnie go przywieźli. – Z obojętnością charakterystyczną dla pracowników kostnicy mężczyzna podszedł do jednej z szuflad i wstukał właściwy kod. Chłodzenie ustało, zamki puściły i szuflada wysunęła się, spowita w lodowej mgle. – Policjantka, która go znalazła, stwierdziła, że to przypuszczalnie jeden z pani informatorów.

– Zgadza się. – Eve na wszelki wypadek zaczęła oddychać ustami. Widok ofiary zbrodni nie był dla niej niczym nowym. Zawsze uważała jednak, choć nie potrafiłaby wytłumaczyć dlaczego, że łatwiej jest oglądać ciało w miejscu, gdzie zostało znalezione. Patrząc na zwłoki tu, w nieskazitelnie, dziewiczym wręcz wnętrzu kostnicy, czuła „ jakby robiła coś odrażającego.

– Johannsen, Carter vel Boomer. Ostatni znany adres: nora w Beacon. Drobny złodziejaszek, zawowy szpicel, od czasu do czasu handlujący zakazanymi substancjami i ogólnie rzecz biorąc, żałosna kreaatura niezasługująca na miano istoty ludzkiej.

– Westchnęła i obejrzała ciało. – Cholerny świat, bomer, co oni z tobą zrobili?

– Cios tępym narzędziem – wyjaśnił pracownik kostnicy, biorąc jej pytanie na serio. – Pewnie rurka albo cienki kij. Musimy dokończyć badania. uderzenie zostało zadane z dużą siłą. Ciało leżało w rzece najwyżej parę godzin; sińce i rany są wyraźnie widoczne.

Eve nie słuchała go, jednak nie przerwała wywodu, wygłoszonego ze śmiertelną powagą. Sama wolała odgadnąć, co się stało. Boomer nigdy do przystojniaków nie należał, ale zabójca z jakiegoś powodu zmasakrował mu twarz, tak że niewiele z niej zostało. Nos był zmiażdżony, usta ginęły pod opuchlizną. Sińce na szyi oraz popękane naczynia krwionośne twarzy wskazywały, że mężczyzna został uduszony.

Tors denata zsiniał, a z pozycji ciała można było wywnioskować, że ramię miał zgruchotane. U lewej dłoni brakowało jednego palca; stara, chlubna rana. Eve pamiętała, że zawsze się nią szczycił. Jakiś silny, opętany nienawiścią i zdecydowany naa wszystko zbrodniarz dobrał się do nieszczęsnego, żałosnego Boomera.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название