Kwiat Nieimiertelnoici

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Kwiat Nieimiertelnoici, Robb J. D.-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Kwiat Nieimiertelnoici
Название: Kwiat Nieimiertelnoici
Автор: Robb J. D.
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 213
Читать онлайн

Kwiat Nieimiertelnoici читать книгу онлайн

Kwiat Nieimiertelnoici - читать бесплатно онлайн , автор Robb J. D.

Porucznik Eve Dallas z wydzia?u zab?jstw nowojorskiej policji ma przed sob? trudne zadanie. Pi?kna, s?awna modelka Pandora zosta?a w brutalny spos?b zamordowana, a g??wn? podejrzan? o zbrodni? jest Mavis Freestone, najserdeczniejsza przyjaci??ka Eve. Dallas, przekonana o jej niewinno?ci, postanawia wykry? prawdziwego sprawc?. Jednak coraz to nowe dowody ?wiadcz? przeciwko Mavis i wszyscy radz? Eve, aby zako?czy?a ?ledztwo. Wierna przyja?? obu kobiet zostaje wystawiona na ci??k? pr?b?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 47 48 49 50 51 52 53 54 55 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Czy to znaczy, że one już są na Ziemi?

– Głównie imitacje, nieszkodliwe kopie, ale też parę autentyków. Oczywiście są pod ścisłą kontrolą; mogą być przechowywane tylko w zamkniętym pomieszczeniu, a ich stosowanie jest ściśle ograniczone. No, a teraz muszę wziąć się do sadzenia róż. Możesz zanieść ten raport i dwie próbki swoim geniuszom z komendy głównej. Nawet jeśli uda im się na tej podstawie dojść do właściwych wniosków, i tak zasłużyli na porcję batów.

– Dobrze się czujesz, Peabody? – Otwierając drzwi, Eve mocno trzymała swoją asystentkę za ramię.

– Tak, tylko jestem totalnie wyluzowana.

– Zbyt wyluzowana, żeby siadać za kółkiem – uznała Eve. – Chciałam, żebyś podrzuciła mnie do kwiaciarni. Dobrze, zastosujemy plan B: zjesz coś, żeby zneutralizować efekty wąchania kwiatków, a potem zawieziesz próbki i raport doktor Engrave do laboratorium.

– Dallas. – Głowa Peabody osunęła się na oparcie. – Czuję się naprawdę cudownie. Eve spojrzała na nią nieufnie.

– Nie będziesz mnie chyba całować? Peabody popatrzyła kątem oka na Eve.

– Nie jesteś w moim typie. Poza tym, nie mam szczególnej ochoty na seks. Po prostu jest mi dobrze. Jeśli tak właśnie działa ten środek, ludzie zwariują na jego punkcie.

– Tak. Ktoś zwariował już na tyle, by zabić troje ludzi.

Eve wpadła do kwiaciarni. Miała najwyżej dwadzieścia minut, jeśli chciała jeszcze dopaść pozostałych podejrzanych, pomęczyć ich, wrócić do komendy, sporządzić raport i zdążyć na konferencję prasową.

Zauważyła Roarke'a przy niskich, kwitnących drzewkach.

– Konsultant czeka.

– Przepraszam. – Ciekawiło ją, po co komukolwiek drzewka wysokości kilkunastu centymetrów. Patrząc na nie, czuła się jak wybryk natury. – Mam masę roboty.

– Sam dopiero co tu wszedłem. Czy rozmowa z doktor Engrave coś ci dała?

– Jeszcze jak. Ta kobieta jest niesamowita. – Weszła za nim pod pnące się po kracie wonne pędy. – Miałam okazję napatrzeć się na Annę-6.

– Ach, model Anna. To będzie hit.

– Zwłaszcza wśród nastoletnich chłopców. Roarke roześmiał się i puścił ją przodem.

– Mark, to moja narzeczona, Eve Dallas.

– Ach, tak. -Wyglądał jak dobrotliwy wujaszek, ale uścisk dłoni miał iście żelazny. – Zobaczymy, co się da zrobić. Ślub to nie jest prosta sprawa, a nie daliście mi zbyt wiele czasu.

– Miałam ten sam problem – mruknęła Eve. Mark parsknął śmiechem i pogładził swoją srebrzystą czuprynę.

– Usiądźcie, rozluźnijcie się, napijcie herbaty. Mam wam mnóstwo do pokazania.

Eve uznała, że w gruncie rzeczy nie ma nic przeciw temu. Lubiła kwiaty; nie wiedziała tylko, że jest ich tak cholernie dużo. Po pięciu minutach zaczęło jej się kręcić w głowie od tych wszystkich orchidei, lilii, róż i gardenii.

– Coś prostego – postanowił Roarke. -Tradycyjnego. Żadnych imitacji.

– Ależ oczywiście. Oto kilka hologramów, które mogą wam podsunąć parę pomysłów. Ślub ma się odbyć pod gołym niebem, więc sugeruję tuje i wistarie. Bardzo tradycyjne, o pięknym, staroświeckim zapachu.

Eve patrzyła na hologramy, usiłując wyobrazić sobie swój ślub z Roarkiem w cieniu tui. Poczuła dziwny ucisk w żołądku.

– Może petunie?

Mark zamrugał oczami w zdziwieniu.

– Petunie?

– Podobają mi się. To takie zwyczajne kwiaty i nie udają czegoś, czym nie są.

– Tak, oczywiście. Bardzo urocze. Może w połączeniu z liliami. Co się tyczy koloru…

– Można u pana kupić Kwiat Nieśmiertelności? – spytała nagle.

– Nieśmiertelniki. – Oczy Marka rozbłysły. – To prawdziwy rarytas. Trudno je sprowadzić, ale są bardzo wytrzymałe i doskonale wyglądają w koszykach. Mam kilka imitacji.

– Nie chcemy żadnych imitacji – przypomniała mu Eve.

– Niestety, można je eksportować tylko w niewielkich ilościach, a do ich nabywania są uprawnieni wyłącznie kwiaciarze i ogrodnicy posiadający specjalne zezwolenia. Przechowywać je wolno jedynie w zamkniętym pomieszczeniu. A pani ślub ma się odbyć pod gołym niebem…

– Dużo ich pan sprzedaje?

– Nie, skąd. Kupują je tylko inni uprawnieni do tego eksperci w dziedzinie ogrodnictwa. Mam jednak coś, co jest równie piękne…

– Posiada pan dokumenty sprzedaży? Czy może pan zdobyć listę nabywców? Jest pan w sieci światowych dostawców, prawda?

– Naturalnie, ale…

– Muszę wiedzieć, kto w przeciągu ostatnich dwóch lat zamawiał nieśmiertelniki.

Mark posiał Roarke'owi zdumione spojrzenie.

– Moja narzeczona jest zapaloną ogrodniczką.

– Ach, tak. To może chwilę potrwać. Rozumiem, że chce pani nazwiska wszystkich nabywców.

– Wszystkich, którzy w przeciągu ostatnich dwóch lat zamawiali nieśmiertelniki z kolonii Eden. Może pan zacząć od mieszkańców Stanów Zjednoczonych.

– Proszę chwilę zaczekać. Zobaczę, co się da zrobić.

– Pomysł z tujami wydaje mi się niezły – oznajmiła Eve, zrywając się z miejsca, gdy Mark zniknął za drzwiami. – A ty co o tym sądzisz?

Roarke wstał i położył dłonie na jej ramionach.

– Może chcesz, żebym to ja zajął się dobraniem kwiatów? Zrobię ci niespodziankę.

– Będę twoją dłużniczką.

– Owszem. W piątek wybieramy się na pokaz Leonarda. Jeśli o tym nie zapomnisz, zaczniesz spłacać swój dług.

– Pamiętam o tym.

– I pamiętaj, że obiecałaś wziąć trzytygodniowy urlop na naszą podróż poślubną.

– Zdawało mi się, że była mowa o dwóch tygodniach.

– Zgadza się. Ale teraz jesteś moją dłużniczką. Może mi powiesz, skąd wzięła się ta twoja nagła fascynacja kwiatem z kolonii Eden? Czyżbyś odnalazła tę swoją nieznaną substancję?

– To nektar tej rośliny. Teraz łatwiej będzie powiązać ze sobą te trzy zabójstwa.

– Mam nadzieję, że o to pani chodziło. – Mark przyniósł zadrukowaną kartkę papieru. – Nie było bukietu.

Roarke odprowadził Eve wzrokiem.

– Znam jej gust – powiedział. – Czasem lepiej niż ona sama.

15

– Cieszę się, że znów pana widzę, panie Red-ford.

– Te wezwania stają się nieprzyjemnym zwyczajem. – Producent zajął miejsce przy stole w pokoju przesłuchań. – Za kilka godzin muszę być w Nowym Los Angeles. Mam nadzieję, że nie zabierze mi pani wiele czasu.

– Zawsze skrupulatnie sprawdzam swoje informacje. Nie chcę, by cokolwiek mi umknęło.

Spojrzała w kąt pokoju, gdzie stała Peabody, ubrana w oficjalny mundur. Każdy ruch Eve miał być obserwowany przez Whitneya i prokuratora, stojących po drugiej stronie lustra weneckiego. Albo załatwi tę sprawę tu i teraz, albo sama zostanie załatwiona.

Usiadła przy stole i skinęła głową do hologramu adwokata Redforda. Najwyraźniej sytuacja nie wydawała mu się dość poważna, by osobiście stawić się na przesłuchaniu.

– Czy ma pan przed sobą zeznanie pańskiego klienta?

– Tak. – Stalowooki mężczyzna na ekranie złożył swoje wypielęgnowane dłonie. – Mój klient w pełni współpracował z panią i pani wydziałem. Wyraziliśmy zgodę na to przesłuchanie tylko dlatego, że chcemy wreszcie zamknąć sprawę.

Wyraziliście zgodę, bo nie mieliście innego wyboru, pomyślała Eve, ale jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć.

– Doceniamy pańską gotowość współpracy, panie Redford. Powiedział pan, że znał Pandorę i pozostawał z nią w intymnym związku.

– Zgadza się.

– Czy prowadził pan też z nią interesy?

– Wyprodukowałem dwa filmy wideo, w których grała Pandora. W planach był kolejny.

– Czy te produkcje odniosły sukces?

– Średni.

– A czy oprócz wspomnianych filmów prowadził pan z ofiarą jakiekolwiek inne interesy?

– Żadnych. – Na jego ustach pojawił się słaby uśmiech. – Nie licząc drobnej inwestycji o charakterze spekulacyjnym.

– To znaczy?

– Pandora postanowiła przygotować własną kolekcję kosmetyków i ubrań. Oczywiście potrzebne jej było wsparcie finansowe, a mnie jej pomysł zaintry- j gował na tyle, by zainwestować w to przedsięwzięcie.

1 ... 47 48 49 50 51 52 53 54 55 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название