Skalpel
Skalpel читать книгу онлайн
Seria tajemniczych morderstw parali?uje Boston. Okoliczno?ci zbrodni wskazuj? na seryjnego zab?jc? kobiet, "Chirurga" kt?ry odbywa kar? do?ywocia. M?oda policjantka, Jane, przypuszcza, ?e nie chodzi o zwyk?e na?ladownictwo. Tymczasem "Chirurg" ucieka z wi?zienia a Jane staje si? obiektem zainteresowania pary sadystycznych zab?jc?w…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Znaleźliśmy żywe plemniki.
Nabrawszy powietrza w płuca, Rizzoli zdecydowała się spojrzeć na zwłoki Karenny Ghent. Przenikliwy smród przebijał się przez mentolowy zapach olejku, którym pierwszy raz w życiu posmarowała sobie nozdrza, nie ufając dłużej wytrzymałości własnego żołądka.
W ciągu paru ostatnich tygodni zawiodła się na sobie, w rezultacie przestała wierzyć w siły, które pozwoliły jej przetrwać poprzednie śledztwa.
Wchodząc do prosektorium, obawiała się nie tyle odrażającej procedury sekcji, ile własnej reakcji. Nie była w stanie przewidzieć, jak się zachowa, bała się, że nie zdoła nad sobą zapanować. Ponieważ nie chciała wracać do pracy o pustym żołądku, przed wyjściem z domu zjadła trochę krakersów.
Doznała ulgi, uświadamiając sobie, że mimo odoru, mimo makabrycznego stanu zwłok nie poczuła mdłości. Udało jej się zapanować nad reakcją organizmu nawet na widok bagniście zielonkawej barwy brzucha. Nie zrobiono jeszcze cięcia w kształcie litery Y. Jedyną rzeczą, której widoku unikała, była pojedyncza, ziejąca rana.
Patrzyła na szyję, na okrągłe siniaki – wyraźnie widoczne mimo pośmiertnego odbarwienia z obu stron pod szczęką – ślady palców zabójcy.
– Uduszona rękoma – orzekła Isles.
– Tak samo jak Gail Veager.
Najintymniejsza forma zabójstwa. Tak to nazwał doktor Zucker. Skóra dotyka skóry. Ręce zaciśnięte na szyi, dotyk ulatującego życia.
– Co wykazało prześwietlenie?
– Złamanie lewego rogu kości gnykowej.
– Nie interesuje nas szyja, tylko rana – przerwał im doktor Tierney.
– Proszę włożyć rękawiczki, pani detektyw. Zbada to pani sama.
Podeszła do szafy, w której stało pudło z rękawiczkami. Wybrała parę małych, ociągając się z ich włożeniem, żeby mieć odrobinę czasu na psychiczne przygotowanie się do wstrząsu. W końcu wróciła do stołu.
W tym czasie doktor Isles skierowała reflektor na podbrzusze. Krawędzie rany przypominały poczerniałe wargi.
– Skóra została przecięta pojedynczym, czystym cięciem, wymierzonym gładkim ostrzem – powiedziała doktor Isles.
– Potem nastąpiły głębsze cięcia.
Najpierw powięź, potem mięsień, a na końcu otrzewna miednicy. Rizzoli patrzyła na krawędzie rany, myśląc o ręce, która je zadała. Ręce tak pewnej, że cięcie zostało wymierzone jednym, fachowym pociągnięciem.
– Czy ofiara żyła, kiedy to jej robiono? – zapytała cicho.
– Nie.
Nie było szwów ani śladów krwawienia. Amputacji dokonano po śmierci ofiary, kiedy nie było krążenia, gdyż serce już nie biło. Sposób przeprowadzenia zabiegu… metodyczna kolejność cięć… wskazuje na doświadczenie chirurgiczne. Sprawca już to kiedyś robił.
– Do dzieła, pani detektyw.
Zbadaj ranę – powiedział doktor Tierney.
Zawahała się.
Jej ręce w lateksowych rękawiczkach były lodowate. Powoli wsunęła dłoń głęboko do miednicy Karenny Ghent. Wiedziała, co tam znajdzie, mimo to doznała wstrząsu. Spojrzawszy na doktora Tierneya, znalazła w jego oczach potwierdzenie.
– Wyciął macicę – powiedział.
Cofnęła rękę z miednicy.
– To on – wyszeptała.
– To robota Warrena Hoyta.
– Ale wszystkie pozostałe okoliczności wskazują na Hegemona – odezwał się Gabriel Dean.
– Uprowadzenie, uduszenie, pośmiertny stosunek…
– Oprócz tego – wskazała na ranę.
– Obsesja Hoyta.
To go podnieca… wycinanie organów kobiecych, tych, dzięki którym kobiety są kobietami i które dają im władzę, jakiej on nigdy nie posiądzie.
Spojrzała na Deana.
– Poznaję jego rękę. Widziałam efekty jego działania.
– Oboje widzieliśmy – dodał doktor Tierney.
– W zeszłym roku przeprowadzałem sekcje ofiar Hoyta. To jego technika.
Dean kręcił niedowierzająco głową.
– Dwaj różni mordercy? Połączone techniki?
– Hegemon i Chirurg – odparła Rizzoli – spotkali się.