Smiertelna ekstaza
Smiertelna ekstaza читать книгу онлайн
Drew Mathias, zdolny elektronik i entuzjasta gier komputerowych, nie mia? ?adnego powodu, ?eby odebra? sobie ?ycie. Podobnie jak wzi?ty nowojorski adwokat S.T. Fitzhugh, wp?ywowy senator Peary czy Cerise Devane, przebojowa w?a?cicielka popularnego brukowca. Tych czworga nie ??czy?o nic poza tym, ?e postanowili odej?? z tego ?wiata. ?ledztwo nie przynios?o ?adnego rezultatu, ale porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji nie chce uwierzy?, ?e by?y to samob?jstwa. Kto jednak i dlaczego chcia?by pozbawi? ?ycia czworo niezwi?zanych ze sob? ludzi? I jak tego dokona??
Porucznik Dallas postanawia mimo wszystko poszuka? odpowiedzi na te pytania. Oczywi?cie mo?e liczy? na pomoc ?wie?o po?lubionego m??a – superprzystojnego, superinteligentnego i bogatego Raorke’a – kt?ry kocha j? do szale?stwa i zrobi dla niej wszystko.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Kobieta, która była dumna, że nigdy nie nadużywała przywilejów wynikających z noszenia odznaki policyjnej, mruknęła:
– Tylko trochę je naginam.
Roarke sięgnął ręką do jej piersi i objął ją.
– To nagnij je jeszcze odrobinę.
– Chryste. – Wyobrażała sobie, jak bardzo pragnie znaleźć się w niej w środku, więc wcisnęła gaz do oporu i z prędkością pocisku pomknęła przez Park.
Dziewczyna obsługująca wózek z hot dogami pokazała jej uniesiony środkowy palec, gdy Eve, chcąc ją wyminąć, z piskiem wjechała na krawężnik i skręciła na wschód. Z przekleństwem na ustach włączyła służbowe światło ostrzegawcze, wystawiła niebiesko-czerwonego koguta i włączyła go.
– Nie mogę uwierzyć, że to robię. To pierwszy raz.
Roarke położył dłoń na jej udaje.
– Wiesz, co ci zrobię?
Zaśmiała się ochrypłym głosem.
– Na litość boską, nie mów, bo zaraz się zabijemy.
Jej ręce kurczowo ściskające kierownicę drżały, a ciało dygotało jak uderzona struna. Oddech zaczynał się jej urywać. Zza chmur wyłonił się księżyc.
– Otwórz pilotem bramę – powiedziała bez tchu. – No już. Nie zamierzam zwalniać.
Szybko wstukał kod. Żelazne wrota rozwarły się przed nimi majestatycznie i Eye wpadła między uchylone skrzydła, niemal muskając je bokami samochodu.
– Świetnie. Teraz możesz się już zatrzymać.
– Chwileczkę, chwileczkę. – Z pełnym impetem przejechała przez podjazd, mijając wspaniałe drzewa i grające fontanny.
– Zatrzymaj się – zażądał i wcisnął jej rękę między uda. Natychmiast posłuchała, omal nie zderzając się z dębem. Chwytając ustami powietrze, wcisnęła hamulec. Wóz obrócił się i zastygł w poprzek podjazdu.
Eye rzuciła się na Roarke” a.
Zdzierali z siebie ubranie, rozpaczliwie szukając miejsca w ciasnym wnętrzu pojazdu. Ugryzła go w ramię i szarpnęła jego spodnie. Roarke zaklął, a ona się roześmiała, kiedy wyciągał ją z samochodu. Upadli na trawę, splątani rękami i nogami, w potarganych ubraniach.
– Pospiesz się, pospiesz – zdążyła wyszeptać, nim nieokiełznana odebrała jej głos. Jego wargi i zęby sięgnęły przez podartą koszulę i znalazły się na jej piersiach. Ściągnęła mu spodnie, wbijając e w jego biodra.
Oddech Roarke”a stal się szybki i ciężki. Czuł pierwotne, dzikie pożądanie z równą siłą, z jaką Eye wbijała paznokcie w jego plecy. Krew w nim wrzała, pulsując w żyłach jak fala przypływu. Ścisnął boleśnie jej nogi, wdzierając się w mą głęboko.
Wydała z siebie dziki krzyk rozkoszy, orząc paznokciami jego plecy i gryząc go w ramię. Czuła, jak w niej pulsuje, wypełniając ją coraz bardziej z każdym zaciekłym pchnięciem. Orgazm sprawił jej rozkoszny ból, ale wcale nie zaspokoił potężnej żądzy.
Rozpalona i mokra, coraz mocniej zaciskała go w kleszczach ud. Roarke nie mógł przestać, nie myślał o niczym, przykuty do niej tym rytmem, jak ogier pokrywający klacz w rui. Przez czerwoną mgłę, która zasnuła mu oczy, nie widział jej; mógł ją tylko czuć – jak dotrzymuje mu kroku i odparowuje każdy cios. Słyszał jej jęki, błagalne łkanie i westchnienia.
Każdy dźwięk był niczym pierwotny zew, od którego krew w nim kipiała.
I nagle wszystko prysło, bez żadnego ostrzeżenia i bez jego woli. Jego ciało po prostu osiągnęło maksimum swoich możliwości, jak silnik na najwyższych obrotach, przywarło do niej z całą siłą, po czym wybuchło. Gorąca fala wyzwolenia zalała go i zatopiła. Jedyny raz, odkąd po raz pierwszy jej dotknął, nie wiedział, czy razem z nim dotarła na szczyt.
Osunął się ciężko obok niej, próbując złapać oddech w zmaltretowane płuca. Leżeli rozciągnięci na trawie w blasku księżyca, spoceni, w strzępach ubrań i drżący jak dwoje ocalałych po potwornej bitwie.
Eye z jękiem przewróciła się na brzuch i wtuliła płonącą twarz chłód trawy
– Chryste, co to było?
– W innych okolicznościach powiedziałbym, że to seks. Ale…- zdołał otworzyć oczy. – Nie umiem znaleźć właściwego słowa.
– Ugryzłam cię?
Kiedy jego ciało odrobinę ochłonęło, rzeczywiście niewielki ból dał znać o sobie. Spojrzał na swoje ramię i zobaczył ślad jej zębów.
– Ktoś mnie ugryzł. Mam wrażenie, że to ty.
Ujrzał srebrzyście spadającą gwiazdę. To było podobne, pomyślał, jak bezradne pogrążenie się w niepamięć.
– Dobrze się czujesz?
– Nie wiem. Muszę się zastanowić. – Wciąż kręciło się jej w głowie.
– Jesteśmy na trawniku – powiedziała powoli. – Nasze ubranie jest podarte. Jestem pewna, że mam na tyłku dziury od twoich palców.
– Starałem się – mruknął.
Prychnęła krótko, zachichotała, wreszcie wybuchnęła urywanym, szczerym śmiechem.
– Chryste panie, Roarke, tylko spójrz na nas.
– Za chwileczkę. Chyba jeszcze nie odzyskałem do końca wzroku.
– Ale kiedy po chwili usiadł, uśmiechnął się do niej, szczerząc zęby.
Eye ciągle wstrząsał śmiech. Jej włosy sterczały we wszystkie strony, oczy miała zamglone, a na jej ślicznym tyłeczku widniały siniaki i plamy od trawy. – Nie wyglądasz na glinę, poruczniku. Ona także usiadła i przekrzywiła głowę.
– Nie wyglądasz na bogatego gościa, Roarke. – Pociągnęła go za rękaw – tylko tyle zostało z jego koszuli. – Ale wyglądasz dosyć ciekawie. Jak chcesz to wytłumaczyć Summersetowi?
– Powiem mu po prostu, że moja żona to dzikie zwierzę.
Parsknęła pogardliwie.
– On już i tak sam do tego doszedł. – Głęboko odetchnęła i spojrzała w stronę domu. Na ich powitanie paliły się światła na dolnym poziomie. – Jak dostaniemy się do domu?
– No… – Zobaczył, co zostało z jego koszuli i przewiązał tą resztką jej piersi, przez co dostała nowego ataku chichotu. Jakoś otulili się w strzępki swoich ubrań i usiedli, spoglądając na siebie.
– Nie mogę cię zanieść do samochodu – rzekł. – Miałem nadzieję, ty mnie zaniesiesz.
– Najpierw musimy wstać.
– Dobra.
żadne z nich się nie ruszyło. Wybuchnęli śmiechem i podtrzymując się wzajemnie jak para pijaków, z trudem dźwignęli się na nogi.
– Zostaw samochód – zdecydował Roarke.
– Aha. – Zrobili kilka chwiejnych kroków. – Ubranie? Buty?
– Też zostaw.
– Niezła myśl.
Parskając śmiechem, jak dzieci w sypialni po zgaszeniu światła, weszli po schodach, uciszając się nawzajem.
– Roarke! – usłyszeli zdumiony głos i tupot stóp.
– Wiedziałam – powiedziała półgłosem Eye. – Po prostu wiedziałam.
Z cienia wynurzył się Summerset. Na jego zazwyczaj nieprzeniknionej twarzy malował się szok i głębokie zatroskanie. Ujrzał ich rozdarte ubrania, siniaki na skórze i obłęd w oczach.
– Co się stało? Mieliście wypadek?
Roarke wyprostował się, trzymając rękę na ramieniu Eye, by się nie przewrócić.
– Nie. Zrobiliśmy to celowo. Wracaj do łóżka, Summerset. Eye rzuciła okiem przez ramię, gdy podtrzymując się wchodzili razem po schodach, i zobaczyła, jak Summerset gapi się za nimi. Ten widok tak ją ucieszył, że śmiała się nieprzytomnie przez całą drogę do sypialni.
Padli na łóżko i zasnęli tak jak stali. Spali jak susły.
