-->

Diabelska wygrana

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Diabelska wygrana, Kat Martin-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Diabelska wygrana
Название: Diabelska wygrana
Автор: Kat Martin
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 307
Читать онлайн

Diabelska wygrana читать книгу онлайн

Diabelska wygrana - читать бесплатно онлайн , автор Kat Martin

Romans, kt?rego nigdy nie zapomnisz! Szukaj?c zemsty za ?mier? brata, Damien Falon zastawia pu?apk? na pi?kn? Alex? Garrick. Wygrywa od niej fortun? przy karcianym stole, nie ??da jednak pieni?dzy, lecz tego, by Alexa sp?dzi?a z nim noc. Wbrew jego oczekiwaniom Alexa okazuje si? delikatn? i mi?? dziewczyn? i Damien wkr?tce przy?apuje si? na tym, ?e pragnie nie tylko jej cia?a. Tymczasem niespodziewane komplikacje powoduj?, ?e musi broni? honoru Alexy, proponuje jej wi?c ma??e?stwo…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

Nie oczekiwała, że podniecenie znowu pochwy¬ci ją w swoje szpony tak gwałtownie, lecz przenik¬nęło jej ciało i po chwili połączyła się zDamienem w drżącej rozkoszy aż do utraty tchu, aż do wyczerpania i nasycenia.

Usatysfakcjonowana położyła się u jego boku, a on objął ją ramionami. Wkrótce zasnęła, lecz obudziła się, czując, jak Damien delikatnie potrząsa jej ramlemem.

– Co się stało? – krzyknęła i usiadła na łóżku.

Ujrzawszy niepokój na jego twarzy, poczuła przy¬spieszone bicie serca.

– Wojsko. Do miasta przyjechał oddział napole¬ońskich huzarów. Przeszukują wszystkie gospody i zajazdy. Musimy uciekać.

– Boże miłosierny… – nie powiedziała jednak nic więcej, tylko pospiesznie wstała i włożyła pro¬ste ubranie. Szybko splotła włosy w jeden długi warkocz, włożyła pantofle, chwyciła pelerynę, któ¬rą Damien narzucił jej na ramiona i owinął nią sta¬rannie, gdy wychodzili z pokoju.

W korytarzu czekał na nich Joseph, ciemnowło¬sy, niski, ale mocno zbudowany mężczyzna. Filco¬wą czapkę z daszkiem naciągnął mocno na szero¬kie czoło. Niektórzy powiedzieliby zapewne, że jest prostym człowiekiem, ale miał w sobie pewien urok i był bez miary, a nawet fanatycznie oddany SL Owenowi.

– Ile mamy czasu? – spytał go Damien.

– Obawiam się, że niewiele. Wóz czeka w alei.

– Zabierz ją. Ja sprawdzę, co się dzieje przed domem, i dołączę do was przez kuchenne drzwi.

Joseph bez wahania wykonał polecenie, stanow¬czym gestem ujmując Aleksę za ramię i prowadząc ją ku tylnym schodom" gdzie znajdowało się wyj¬ście do alei. Spojrzała jeszcze przez ramię i po chwili krzyknęła głośno na widok czterech żoł¬nierzy, którzy wdarli się do środka przez tylne drzwi.

– Uciekaj do wozu! – rozkazał Joseph. Gniewne spojrzenie w jego oczach czyniło go jeszcze bar¬dziej dzikim.

Zerknęła w górę schodów, po których już gnał Damien, rzucając się do walki. Przywarła płasko do ściany, by mąż mógł ją minąć w pełnym biegu. Joseph uderzył pierwszego żołnierza w brzuch, a gdy tamten zgiął się wpół, poprawił ciosem w szczękę, od którego huzar przewrócił się na zie¬mię. Drugiego z napastników wyrżnął prosto w nos, zalewając go krwią, po czym obaj zaczęli okładać się pięściami.

Skacząc po dwa stopnie, Damien starł się z trzecim żołnierzem, otrzymując cios w żebra, po któ¬rym wykrzywił twarz w grymasie bólu. Potem szybko wykonał unik, by zejść z linii uderzenia wy¬mierzonego przez czwartego mężczyznę, i znowu odwrócił się do trzeciego, który wyciągnął szablę z pochwy u pasa.

Damien! – wrzasnęła Aleksa w momencie, gdy ten kopnął wysokiego żołnierza butem, posyłając go na schody. Uderzywszy mocno w stopnie, zawył z bólu i opadł bezwładnie na ziemię Jego czerwo¬no-granatowy mundur był ubrudzony ziemią z buta Damiena.

Falon chwycił rękojeść leżącej na ziemi szabli i szybkim ruchem odparował cięcie czwartego huza¬ra. W powietrzu rozległ się dźwięczny brzęk metalu.

Biegnij do wozu! – rzucił rozkazująco Damien. Uciekaj z miasta, później do ciebie dołączymy! Stal uderzała o stal, gdy potykali się w wąskim, ograniczającym ruchy przejściu.

Joseph zamachnął się pięścią na zaprawionego w boju żołnierza, posyłając go na kolana, ten jed¬nak szybko wstał, by kontynuować walkę Obaj by¬li już pokryci krwią. Joseph miał rozerwaną koszu¬lę na piersi, ubrudzony mundur żołnierza rozdarł się na boku.

Z prawej strony Damien sparował atak czwarte¬go wojaka, po czym uderzył szablą z góry, celując w głowę, tamten jednak zablokował cios i sarn ude¬rzył, rozcinając koszulę na ramieniu Damiena. W miejscu uderzenia, gdzie ostrze rozcięło skórę, pojawiła się krew. Aleksa zakryła sobie ręką usta, by stłumić krzyk.

Damien cały czas walczył, lecz zaczynał tracić si¬ły. Ból w żebrach stawał się nie do zniesienia, oddy¬chał coraz gwałtowniej i szybciej. Lęk o Aleksę do¬dawał mu sił. Spojrzał w stronę, gdzie przed chwilą stała, i nie zobaczył jej, a gdy znów odwrócił głowę, ujrzał, jak podnosi ogromną donicę i wali nią w gło¬wę ścierającego się z nim żołnierza. Ten upuścił szablę i przewrócił oczami, cofnął się o kilka kro¬ków i padł nieprzytomny u stóp Darniena.

Tymczasem Joseph ostatnim ciosem powalił swojego przeciwnika, ten przewrócił się, z jękiem zamknął powieki i już nie wstał.

Joseph uśmiechnął się zawadiacko do Damiena, mrugnął też odważnie w kierunku Aleksy.

– Myślę, mon amis, że czas w drogę.

Damien bez wahania chwycił żonę za rękę i po¬ciągnął na zewnątrz. Był wściekły, że go nie posłu¬chała, ale miał też wszelkie powody, aby być jej za to nieposłuszeństwo wdzięcznym.

– Ach, ty mała lisico – szepnął, gdy układali się w wozie pod brezentem. Owieczek już nie było"ale pozostało siano wraz z wonią owczego łajna i wil¬gotnej wełny. – Kiedy ty się w końcu nauczysz słu¬chać moich poleceń? – Lecz natychmiast pocało¬wał ją w tył szyi, gdy legła przed nim wtulona weń jak łyżeczka w łyżeczkę.

– Bardzo proszę – odparła, gdy Joseph wspiął się na kozioł i po chwili wóz ruszył z miejsca.

Czuł, jak Aleksa się uśmiecha, sam też uniósł ką¬ciki ust.

Po chwili uśmiechy przygasły. Nie odzywali się, tylko nasłuchiwali turkotu kół, czując w kościach każdą nierówność wyboistej drogi. Wróciło napię¬cie. Damien czuł pod ręką, jak mocno bije serce Aleksy. Podobnie biło jego własne serce.

Dziesiątki francuskich żołnierzy przeszukiwały miasto. Musieli dostać się na północ, zanim ich łódź wypłynie w morze, a w tej sytuacji nie mogli jechać gościńcem. Wciąż wiele elementów ich pla¬nu mogło się nie powieść, lecz Damien czuł, że z Aleksą u boku jest w stanie pokonać każdą przeszkodę

Może właśnie ta wiara pomogła im dotrzeć bez przeszkód do małej, osłoniętej zatoczki koło Etre¬taL Do północy pozostało dwadzieścia minut. Tyle samo brakowało do wypłynięcia łodzi.

Jeszcze dwadzieścia minut i byłoby za późno.

U dało się – wyszeptała cicho Aleksa. Stali na plaży przed małą łodzią żaglową, która miała ich zabrać do Anglii. – Aż trudno mi w to uwierzyć.

Nachylił się i pocałował ją

– Jedźmy więc do domu.

Aleksa ze łzami w oczach pożegnała się z Josephem, który z uśmiechem przesunął na głowie fil¬cową czapkę. Damien uścisnął mu prawicę i po¬mógł żonie wsiąść na pokład.

Załoga składała się zaledwie z trzech mężczyzn.

Przekazali przybyszom wykradzione przez Aleksę i St. Owena plany i dziewczyna natychmiast przyci¬snęła je mocno do piersi. Zeglarze zepchnęli łódź na wodę i chwycili za wiosła. Napinając mięśnie z całych sił, pokonywali falę za falą, kierując się na pełne morze. Woda chlupotała głośno o kadłub, gdy przedzierali się przez strefę przyboju ku dającej bezpieczne schronienie ciemności.

Do rana będą w domu!

Damien objął Aleksę w talii, a ona opada głowę na jego ramieniu.

– Jesteś wspaniałą nagrodą, lady Falon – szep¬nął, muskając ustami je włosy. – Nagrodą, którą będę hołubić do końca mojego życia.

Odwróciła się, a wtedy zauważył w jej oczach łzy.

– Kocham cię – powiedziała cicho.

Pocałował ją z całą miłością, którą miał w sercu.

Teraz była już jego. Nigdy nie pozwoli jej odejść.

– Kocham cię od chwili, gdy przyszłaś do mnie do tego zajazdu. Nigdy nie zapomnę twojej odwa¬gi ani ognia w twoich cudownych zielonych oczach.

Nachyliła się z kolejnym pocałunkiem. Zastana¬wiał się, czy i ona kocha go od tak dawna. Może właśnie dlatego zgodziła się go poślubić. Nieważ¬ne, czy to była prawda, ale na tę myśl poczuł się szczęśliwy. Otulił peleryną ich oboje i przytulił żo¬nę do piersi.

Spoglądając na wodę, uśmiechnął się w ciem¬ność i puścił wodze fantazji, snując wizje szczęśli¬wej przyszłości w ich wspólnym domu.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название