Diabelska wygrana
Diabelska wygrana читать книгу онлайн
Romans, kt?rego nigdy nie zapomnisz! Szukaj?c zemsty za ?mier? brata, Damien Falon zastawia pu?apk? na pi?kn? Alex? Garrick. Wygrywa od niej fortun? przy karcianym stole, nie ??da jednak pieni?dzy, lecz tego, by Alexa sp?dzi?a z nim noc. Wbrew jego oczekiwaniom Alexa okazuje si? delikatn? i mi?? dziewczyn? i Damien wkr?tce przy?apuje si? na tym, ?e pragnie nie tylko jej cia?a. Tymczasem niespodziewane komplikacje powoduj?, ?e musi broni? honoru Alexy, proponuje jej wi?c ma??e?stwo…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Byłyby to najważniejsze dokumenty, jakie uda¬łoby mu się zdobyć w czasie piętnastu lat szpie¬gowskiej służby.
– Mam pojęcie.
– W zeszłym roku w Londynie widziałam powóz poruszany maszyną parową. Jechał po szynach w drewnianym pawilonie.
– Pamiętam. Nazywał się Złap-mnie-jeśli-potra¬fisz. Zbudował go niejaki Trevithick. Czytałem o tym w "Chronicle".
– Ta maszyna może być wykorzystywana także na statkach. Musimy wrócić,i zdobyć te plany.
– My? Wcale nie musimy niczego robić. Nie bę¬dziesz się w nic angażować. Wracasz do domu.
– Nie wrócę bez tych papierów – upierała się, przekrzywiając znacząco głowę. Jej oczy rozbłysły zielonym ogniem.
– Do diabła, Alekso. Nie pozwolę, żebyś się w to angażowała.
– Jak możemy tam wrócić? – spytała, ignorując jego słowa.
– W cale nie musimy wracać.
– Jak to?
Westchnął znużony.
– Bo generał na pewno schował plany w innym miejscu i…
– I co? No, mów dalej, chociaż jeden raz powiedz mi całą prawdę.
– I może jest łatwiejszy sposób ich zdobycia.
– To znaczy?
Spojrzał na rzekę. Po wodzie dryfowała łódka, wywołując małe falki łamiące odbicie księżycowe¬go światła.
– Mogę je zdobyć od człowieka, który je nakreślił.
– Skąd wiesz kto to?
– W narożniku była sygnatura autora.
– Tak, pamiętam. Małe kółko i dwa trójkąty, które wyglądały jak miniaturowe żagle.
– Wiem, czyj to znak.
– Czyj? – spytała podekscytowana.
Do licha, przecież nie chciał, żeby się w to anga¬żowała.
– Niejakiego Salliera. Jest słynnym projektan¬tem okrętów. Jest bardzo prawdopodobne, że ma jeden komplet planów u siebie.
– Na pewno jest tam napisane, kiedy ich kon¬strukcja ma być ukończona. Myślisz, że napisali także miejsce budowy, dzięki czemu będziemy wiedzieli, które to stocznie?
– Bardzo możliwe.
– Więc musimy je zdobyć. Musimy zapobiec ich wodowaniu. Gdyby zbudowali dostatecznie dużo tych okrętów, Napoleon mógłby przekroczyć kanał w dowolnym momencie. Nie będzie zmuszony cze¬kać na wiatr. Wykorzysta zasłonę mgły i wysadzi żołnierzy w dowolnym miejscu, a nam nie uda się go powstrzymać.
Spojrzał na nią twardo. – Wiem.
Na ścieżce pojawili się jacyś ludzie, więc Damien odwrócił się i poprowadził Aleksę z powrotem do karety. Milczeli. Kiedy zobaczyli konie,:zatrzy¬mała się i stanęła twarź'ą do niego.
– Czy mówiłeś szczerze? – spytała cicho, nic spuszczając z niego wzroku. – Wtedy wcześniej…, gdy jechaliśmy karetą.
– Tak. Człowiek taki jak ja niełatwo wypowiada takie słowa. Kocham cię, Alekso. Chyba od dawna cię kocham.
Chciała odpowiedzieć, że ona też go kocha, lecz przypomniała sobie, jak zobaczyła go w gabinecie generała, kiedy był zimny, okrutny, bezwzględny. Od uderzenia wciąż bolał ją policzek, od wylanych łez piekły oczy, i słowa uwięzły jej w gardle. Da¬mien nachylił się i pocałował ją, czule i delikatnie, wywołując kolejną burzę emocji, ucisk w bijącym z bólem sercu.
Bez słów dotarli do powozu i Damien pomógł jej wsiąść.
– Będę szczęśliwa, gdy znajdziemy się w domu – powiedziała, wciąż niepewna swoich odczuć.
– Tak – zgodził się z zakłopotaną miną.
Wciąż nie wiedziała, co on naprawdę myśli.
Miała tylko nadzieję, że domem, o którym wspo¬minał, jest Anglia.