Diabelska wygrana

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Diabelska wygrana, Kat Martin-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Diabelska wygrana
Название: Diabelska wygrana
Автор: Kat Martin
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 312
Читать онлайн

Diabelska wygrana читать книгу онлайн

Diabelska wygrana - читать бесплатно онлайн , автор Kat Martin

Romans, kt?rego nigdy nie zapomnisz! Szukaj?c zemsty za ?mier? brata, Damien Falon zastawia pu?apk? na pi?kn? Alex? Garrick. Wygrywa od niej fortun? przy karcianym stole, nie ??da jednak pieni?dzy, lecz tego, by Alexa sp?dzi?a z nim noc. Wbrew jego oczekiwaniom Alexa okazuje si? delikatn? i mi?? dziewczyn? i Damien wkr?tce przy?apuje si? na tym, ?e pragnie nie tylko jej cia?a. Tymczasem niespodziewane komplikacje powoduj?, ?e musi broni? honoru Alexy, proponuje jej wi?c ma??e?stwo…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Rozdział 18

Damien stał we wnęce przy oknie. Obserwował drzwi biblioteki, aż zobaczył, że Aleksa otworzyła je i uciekła korytarzem. Trochę się uspokoił, gdy poszła schodami na górę do ich pokoi, z dala od plotkarskich języków i wścibskich oczu.

Czuł się dość dziwnie, trochę wytrącony z rów¬nowagi tym, co się stało. Rzadko tracił opanowa¬nie, lecz przy Aleksie zdarzyło mu się to już nie po raz pierwszy. Dzisiaj także stracił głowę – gdy spostrzegł, że gdzieś się ulotniła. A potem, gdy ją odnalazł…

Jules St. Owen miał szczęście, że uszedł z ży¬ciem!

Z głębokim westchnieniem wyszedł na taras.

Nic jej nie łączyło z Sto Owenem – przynajmniej nie był jej kochankiem. Wiedział to w chwili, gdy ją pocałował, a pełne przekonanie uzyskał, kiedy skończyli się kochać.

Zresztą nigdy nie dała mu podstaw do podej¬rzeń, że jest niewierna. To, co się stało, nastąpiło wyłącznie z jego winy.

Jezu. Rozmyślając o godnym potępienia postę¬powaniu, uderzył pięścią w szorstką, kamienną ścianę. Powinien był jej ufać, jednak jemu nigdy nie przychodziło to z łatwością. Ojciec wierzył matce, a ona nadużywała jego zaufania. Damien wierzył jej, a ona go zostawiła. Chciał zaufać bab¬ce, po tym jak odesłano go do niej do Francji.

Lecz Rachael i Simone były matką i córką. Mat¬ka podobna do córki, jak często sobie powtarzał. Traktowała go bardziej jak służącego niż jak wnu¬ka, wyciągając nań rózgę, gdy tylko coś jej się nie podobało, wciąż niezadowolona z jego postępków. Zaczął nią pogardzać. Gdyby nie Fieldhurst, być może nawet odmówiłby powrotu.

Damien wyjął cygaro, włożył je między zęby i na¬chylił się nad jedną z pochodni oświetlających ścieżkę do ogrodu, po czym zaciągnął się mocno. Fieldhurst okazał się jego wybawieniem, pomyślał, wypuszczając cienką smugę dymu w kierunku czy¬stego, nocnego nieba. Wspomniał ich pierwsze spotkanie w jego piętnaste urodziny, w noc bardzo podobną do tej. Miejscem spotkania było Whitley, wiejska posiadłość jego ojczyma w pobliżu Hamp¬stead Heath.

Fieldhurst okazał się znajomym lorda Townsen¬da. Major był niezłomnym, poważnym człowie¬kiem, wychowanym w duchu brytyjskiej tradycji. Ze swoją bezkomprornjsowością i determinacje) przypominał Damienowi ojca. Od samego począt¬ku bardzo go polubił.

O dziwo, Fieldhurst wydawał się odwzajemnia" tę sympatię. Następnego dnia poszli razem na po lowanie i każdy ustrzelił ładną, grubą kuropatwy. Anthony Fieldhurst, wówczas w randze majora, podsunął mu ideę dostarczania informacji. Z po czątku nic skomplikowanego, po prostu miał mice oczy szeroko otwarte w czasie pobytu we Francji, a potem zameldować o wszelkich zasłyszanych in¬teresujących faktach.

To było w 1794 roku, kiedy pod ostrzem giloty¬ny zginęli Robespierre i St. Just. Swoje głowy stra¬cili również Danton i Desmoulins. Stracono setki osób, a babka Damiena nalegała, żeby brali udział w wielu krwawych egzekucjach. Kiedy zobaczył pierwszą z nich, uciekł i schował się w krzakach. Babka wyśmiała go i nazwała tchórzem. Po tym wydarzeniu był już przygotowany i spokojniej oglą¬dał kolejne ścięcia, chociaż za każdym razem od¬czuwał obrzydzenie. Nigdy też nie mógł ich zapo¬mnieć.

Był to jeden z głównych motywów, jakimi się kierował, przyjmując na siebie zobowiązanie wo¬bec Fieldhursta, gdy skończył dwadzieścia jeden lat. Wtedy Napoleon maszerował przez Syrię, w tym samym roku pokonał Turków pod Abu Kir w Egipcie.

Damien cały czas udawał lojalność wobec Fran¬cji, budując sieć kontaktów w Paryżu, co nie oka¬zało się trudnym zadaniem, skoro drugi mąż Simo¬ne osiągnął wysoką pozycję w rządzie.

W tym samym roku Damien zawarł umowę z ge¬nerałem Moreau, zgodnie z którą miał dostarczać Francuzom brytyjskie tajemnice.

Z tą różnicą, że sekrety, które im sprzedawał, pochodziły bezpośrednio od ministra obrony i by¬Iy tak preparowane, aby ich wprowadzić w błąd. Fieldhurst, wtedy już pułkownik, William Pitt młodszy oraz król Jerzy byli jedynymi osobami, które znały całą prawdę. Teraz Pitt już nie żył, król zaś rzadko miewał przebłyski świadomości. Samot¬nym kontaktem Damiena pozostał więc generał Fieldhurst.

Oparł się o ścianę na tarasie, spoglądając w kie¬runku ogrodu. Niemalże widział oczami duszy zbliżającą się z naprzeciwka Aleksę, w której kasz¬tanowych włosach odbijało się światło latarni, a piękne zielone oczy lśniły cudownym blaskiem.

Nie powinien był jej poślubiać – już chyba po raz tysięczny nasuwał się mu ten sam wniosek. Lecz za nic nie chciałby stracić ani jednego z dni, które spędzili razem. Gdyby nie niebezpieczeństwo, na które mimowolnie ją naraził, nigdy nie pozwo¬liłby jej odejść.

* * *

Damien nie wrócił do ich pokoi, z czego Aleksa była zadowolona. Jednak przewracała się z boku na bok i wierciła, łamiąc sobie głowę, dokąd poszedł.

I z kim może teraz przebywać.

Nie była tak naiwna, żeby nie zauważyć gorących spojrzeń, jakie rzucały mu niektóre kobiety. Lec po tym, jak się kochali w bibliotece, po ich intym¬nym zbliżeniu nie potrzebowałby przecież innej kobiety. Na samo wspomnienie poczuła miłe cie¬pło, chociaż całkowitej pewności jednak nie miała.

Rano chodziła w tę i z powrotem po sypialni, by w końcu zatrzymać się przed wysokim oknem z je¬dwabnymi zasłonami i popatrzyć na rozciągające się wokół pałacu łąki. Nie zobaczy się z Damienem aż do wieczora, gdyż tak jak większość mężczyzn wyruszył na polowanie. Może i dobrze. Dzięki te¬mu miała trochę czasu, żeby zapanować nad emo¬cjami, spojrzeć na sprawy z odpowiedniej perspek¬tywy i zastanowić się, co powinna zrobić.

Poza tym nadarzała się sposobność, aby zwie¬dzić pałac i spędzić trochę więcej czasu z gośćmi.

Kto wie, jakie tajemnice mogły wypłynąć w rozmo¬wach?

Dzień minął znacznie szybciej, niż myślała. Inne kobiety były przyjazne, chociaż zachowywały pew¬ną rezerwę, jednak żona generała zaakceptowała ją w pełni. Jeśli pominąć niepewność związaną z tym, co się wydarzyło pomiędzy nią i Damienem, całe popołudnie minęło przyjemnie. Na godzinę przed zachodem słońca Aleksa odkryła coś interesującego.

W zachodnim skrzydle, które zajmowała rodzi¬na gospodarzy, zlokalizowa~a generalski gabinet. Drzwi było otwarte, lecz nie śmiała wejść do środ¬ka, gdyż wokół kręciło się dużo ludzi. Zobaczyła jednak ogromne biurko, na którym leżały różne papiery sprawiające wrażenie oficjalnych doku¬mentów. Jednak bardziej interesujące było samo biurko, ponieważ już kiedyś widziała identyczne – w gabinecie Rayne'a w Stoneleigh. Kiedyś, gdy była małą dziewczynką, ojciec pokazał jej tajny schowek w meblu. Powiedział wtedy, że podob¬nych biurek jest niewiele. Wszystkie wyszły z pra¬cowni Farriera, jednego z najznamienitszych pro¬ducentów mebli we Francji.

Tak, pamiętała je doskonale – a to w gabinecie Moreau wyglądało identycznie. W tajnej skrytce Rayne przechowywał swoje najważniejsze doku¬menty.

A co mógł tam ukrywać generał?

Warto byłoby sprawdzić, pomyślała, szykując się do kolacji i wystawnego balu zaplanowanego na wieczór. Damien w końcu wrócił i teraz prze¬bierał się w swoim pokoju. Niewiele się odzywał, wydawał się dziwnie przygaszony. Może wcale nie hył zadowolony z tego, co się wydarzyło, lecz mąż, który rzadko dzielił się swoimi myślami, pozosta¬wiał jej duże pole do domysłów.

Usłyszała, jak wchodził, zanim jeszcze go zobaczy¬ła. Gdy skierowała głowę w stronę drzwi, stał już ubrany w znakomicie skrojony szary frak. Nieprzy¬zwoicie obcisłe czarne spodnie przywodziły jej na myśl jego męskie atrybuty, a to z kolei wywołało falę gorąca, która rozeszła się po całym ciele Aleksy.

– Gotowa? – spytał, patrząc na nią z aprobatą. – Slicznie wyglądasz… ale przecież tak jest zawsze.

Podeszła, przyjmując jego nadstawione ramię.

– Dziękuję

– Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór – powiedział nagle, zupełnie ją zaskakując – to… przepraszam. W ogóle chciałem cię przeprosić za wiele rzeczy. Nie powinienem był stracić kontroli nad sobą.

Podniosła wzrok na jego twarz, z biciem serca obserwując twarde rysy.

– Więc dlaczego straciłeś?

Milczał chwilę.

– Byłem zazdrosny. – Starał się być nonszalancki, lecz jego szyja poczerwieniała, nadając ciemniejszy odcień skórze nad fularem. Jeszcze nigdy nie wi¬działa go w takim stanie. – Sto Owen to przystojny chłopak, a ty najwyraźniej wpadłaś mu w oko.

Mimowolnie odczula. przyjemność, że jednak mu zależy na niej.

– Wtedy powiedziałam ci prawdę. Jules St. Owen nic dla mnie nie znaczy.

– A ja? – Spojrzał na nią niebieskimi oczami. – Co ja znaczę dla ciebie?

Nerwowo oblizała wargi. Tak naprawdę znaczy I wszystko i nic. Bo nie mogła sobie pozwolić, żeby dać mu swoje uczucia. Lecz sama myśl o tym była¬by już kłamstwem.

– Jesteś moim mężem.

Skinął głową, wciąż z kamienną twarzą, chociaż przez moment dojrzała na niej lekkie rozczarowanie.

– Czas, abyśmy dołączyli do reszty towarzystwa – powiedział.

– Tak, oczywiście. – Boże, czego on od niej oczekiwał?

Wszystko jedno, i tak nie mógł tego od niej otrzymać.

Zjedli kolację, uśmiechając się i prowadząc zdawkowe rozmowy, niemal uprzedzająco uprzej¬mi. Jak to możliwe, że umiał tak wiele powiedzieć oczami, a tak mało używając słów? Jak to możliwe, że spojrzenie Damiena mówiło jedno, zaś jego uczynki coś zupełnie innego?

Miała wielką ochotę uciec od stołu do swojego pokoju. Chciałaby strzelić palcami i znaleźć się z powrotem w Anglii, klasnąć w dłonie i wrócić do czasów, zanim go poznała, zanim umarł Peter, zanim nastały miesiące okropnych wyrzutów su¬mienia – gdy była niewinną, beztroską, niefrasobli¬wą dziewczyną o rozmarzonych oczach.

Powiedziała sobie, że to tylko zmęczenie. Tak długo tkwi w tych intrygach, że sama straciła roze¬znanie, w którą stronę pójść dalej. Jednak dobrze wiedziała, co ma robić.

Wreszcie po kilku godzinach nadarzyła się ide¬alna sposobność. Damien był zajęty rozmową z ge¬nerałem i grupką mężczyzn, podczas gdy Aleksa prowadziła niezobowiązującą konwersację z pa¬niami. Po chwili udało jej się wymknąć. Uniósłszy lekko spódnicę, obeszła salon i skierowała się do zachodniego skrzydła. Nie było tam nikogo prócz kilku nadgorliwych służących kręcących się tu i tam, lecz korytarz przed gabinetem generała był pusty.

1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название