-->

Op?tani

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Op?tani, Gombrowicz Witold-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Op?tani
Название: Op?tani
Автор: Gombrowicz Witold
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 211
Читать онлайн

Op?tani читать книгу онлайн

Op?tani - читать бесплатно онлайн , автор Gombrowicz Witold

Dla mi?o?nik?w Gombrowicza ta sensacyjna powie?? drukowana przed wojn? w prasie codziennej stanowi mo?liwo?? prze?ledzenia w?tk?w mniej znanych w jego tw?rczo?ci. Jest to pe?ne wydanie utworu, kt?rego zako?czenie – w zwi?zku z wybuchem wojny – uwa?ano d?ugo za zagubione lub w og?le nie napisane.

Kryminalna intryga, w?tek romansowy, zag?szczona atmosfera tajemniczo?ci i dzia?ania si? nadprzyrodzonych podnosz? walor tekstu jako "czytad?a" o znamionach jedynej w swoim rodzaju polskiej powie?ci "gotyckiej".

Sensacyjny romans ??cz?cy wiele w?tk?w spotykanych w powie?ciach gotyckich: tajemniczy zamek, w kt?rym straszy, skandal w ks???cej rodzinie, op?tanie, kl?twa…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 46 47 48 49 50 51 52 53 54 ... 71 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Mógłbym pobić wszystkich! – powtórzył zawzięcie Leszczuk.

I nachylił się ku niej:

– Można by nie mówić nikomu, że ja wymyśliłem taki sposób – tłumaczył nie patrząc na nią. Gram nieźle, a jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to pomyśli, że w tym nie ma żadnego nabierania, tylko że ja dobrze skracam piłki i tyle! Nie potrzebuję stale tego robić, tylko od czasu do czasu. W każdym secie mogę nadrobić tak parę gemów, a nikt się nie pozna. Gdyby teraz urządzili ze mną próbę w klubie, to wszystkich bym orżnął! Tylko trzeba by ich namówić żeby ze mną zagrali! Ja bym ich rozniósł!

Maja spojrzała na niego z boku. Aha, więc on jest taki! W głosie jego była poufałość, jakby wiedział, że ona go zrozumie i liczył na jej poparcie. Uśmiechnął się niepewnie i półgłosem zapytał:

– Ho co? Przecie jak bym wygrał… to i nam byłoby łatwiej. Miałbym przynajmniej jakieś stanowisko.

– Aha – to on podchodził do tego tak… matrymonialnie? – Chciała się odsunąć z odrazą, ale – przecież to był jej uśmiech, jej sposób mówienia, ona zupełnie tak samo mogłaby to powiedzieć. I zresztą czyż ona była lepsza? Ot, głupi ordynarny chłopak i zdeklasowana panna.

– Zobaczymy – mówiła niepewnie i jakby mimo woli. – Wkrótce będzie mecz pokazowy w Skolimowie. Można by coś wykombinować. Namyślę się. Jeżeli raz publicznie udałoby się pobić Wróbla, to już potem musieliby urządzić oficjalną rozgrywkę. Oczy mu zabłysły. – Pewnie!

I od razu poczuli się bliscy sobie, w doskonałym porozumieniu. O, czemuż tylko w złym się łączyli?! Dlaczego wystarczało, aby zaczęli spiskować, a już oboje doskonale czuli się ze sobą i pryskały wszelkie trudności obcowania.

Pożegnała się z nim prędko. Powróciła do domu i położyła się, ale przed spaniem jeszcze wyskoczyła z łóżka i wszystko, cokolwiek mogło przypominać wiszącą płachtę, a więc ręczniki, szalik, bluzki na wieszakach – wszystko to pochowała, albo poukładała na krześle, tak, aby nie wisiały. Mimo to jednak sen znowu ją nawiedził. I znowu we śnie na tle białej ściany z wąskim oknem – płachta, czy też zwierzę – coś ruszającego się, jakaś rzecz straszna w tak okropnym zdławionym ruchu, iż oboje – Leszczuk i ona – sparaliżowani grozą byli wydani jej na pastwę i tylko czekali, kiedy ta rzecz się przybliży. A potem ujrzała jeszcze coś. Ujrzała, jak ta płachta pcha się Leszczukowi w usta, a on się dusi. Krzyknęła…

1 ... 46 47 48 49 50 51 52 53 54 ... 71 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название