-->

Dom dzienny, dom nocny

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Dom dzienny, dom nocny, Tokarczuk Olga-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Dom dzienny, dom nocny
Название: Dom dzienny, dom nocny
Автор: Tokarczuk Olga
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 219
Читать онлайн

Dom dzienny, dom nocny читать книгу онлайн

Dom dzienny, dom nocny - читать бесплатно онлайн , автор Tokarczuk Olga

»Dom dzienny, dom nocny« jest najambitniejszym projektem prozatorskim Olgi Tokarczuk. Ta pe?na melancholijnego smutku (a miejscami i okrucie?stwa) ksi??ka oferuje nam w finale wspania?y, optymistyczny koncept. Otwiera nas na poznawanie ?ycia, do?wiadczanie naszego istnienia w jego wielowymiarowej postaci. Nie udzielaj?c nam porad ani nie serwuj?c nam odpowiedzi na tzw. najistotniejsze pytania, zach?ca do otwarcia si? na t? nie?atw? pr?b?, jak? jest nasza w?asna, niepowtarzalna egzystencja".

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

Ognisko

Wieczorem przyszli chłopi z sąsiedniego Piętna ubić z nami interes. Będzie ognisko. Trzymali za pazuchami butelki wódki, jakby to były białe czarodziejskie króliki, których sam widok sprawi radość światu. Stawiali je na prowizorycznym stole z tryumfem w oczach. Kroiłyśmy z Martą chleb i wyciągałyśmy ze słojów małosolne ogórki. R. nosił szklanki. Pan Bobol, któremu włosy od zeszłego roku urosły do ramion, powiedział:

– Dla kobiet będą drynki, kobiety nie piją czystej wódki.

Nie protestowałyśmy. Martwiłam się, żeby pokrojonych w ćwiartki pomidorów nie oblazły szczypawice, pełno ich pod każdym liściem.

Gości było trzech – pan Bobol, pan Żeżula, jego sąsiad, i pan Bronek, o którym wszyscy mówią „parobek”. Usiedliśmy na kłodzie drzewa przy ogniu; wódka polała się w ciszy ze ściśniętego gardła butelki. Mężczyźni wychylili pół szklanki, a my sączyłyśmy drynka, który smakował sokiem porzeczkowym Marty. Mówili o Człowieku z Piłą że go zwinęła policja za kradzież drewna z lasu. Przypomniała mi się wczesna wiosna i śnieg, i ciemności pobłyskujące latarkami. Złowrogi zgrzyt piły, grzmot padającego świerka. Nigdy nie zaczepiaj złodziei drewna, udawaj, że ich nie słyszysz i nie widzisz. Wszystkie drzewa są przeznaczone na ścięcie. Każdy, kto o tym nie wie, może dostać siekierą w łeb. Więc ile chcemy kubików na podłogę w pokoju? To jeszcze po jednym.

Tylko ten pan Bronek nie pił. W ciszy, który zapadła na jedną chwilkę, usłyszeliśmy jego poważny głos:

A wiecie, ile ja oddałem krwi? Nikt nie wiedział.

No niech panie powiedzą.

Dziesięć litrów? – odezwałam się z nieprzewidzianą odwagą.

Wszystkie twarze zwróciły się do pana Bronka. On uśmiechnął się, poruszył wargami, jakby cmokał.

No ile, Bronek? – poganiał go Bobol.

Szesnaście wiader krwi.

Pan Żeżula powiedział coś o kaszance i zapalił papierosa. Ile mogłoby być kaszanki z takiej ilości krwi. Ale pan Bronek, o którym wszyscy mówili „parobek”, choć przecież takie słowo nic już nie znaczy, nieśmiałym chrząknięciem domagał się podziwu. Lecz tylko Marta, miłosierna Marta, rozgarnęła patykiem żar i powiedziała:

– To bardzo wiele. To morze krwi.

Bobol zrobił nam następnego drynka. Wtedy dopiero zobaczyłam, że to prawie pełna szklanka wódki, kropla wody i trochę Marcinego porzeczkowego soku. Nie mogłam wstać.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название