Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II
Название: Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 177
Читать онлайн

Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II читать книгу онлайн

Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 80 81 82 83 84 85 86 87 88 ... 98 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Niezbyt pewne – pomyślał.

Zobaczył cieniutki zwitek mikrofilmu; wymagał oczywiście dokładniejszych badań, ale tak na oko zawierał zdjęcia jakichś konstrukcji przemysłowych. Pochylił się nad walizką, by wszystko zostawić w jakim takim porządku, gdy nagle szczęknęły drzwi. Odwrócił się gwałtownie, ale nie zdążył wyciągnąć pistoletu… Zresztą sam nie był pewien, czy powinien to uczynić. Na progu stała Anna-Maria Elken, w mundurze sturmfuehrera, z bronią gotową do strzału.

– Rzuć tę pukawkę – powiedział obojętnie Kloss.

– Zdążyłeś już zameldować, co? Myślałeś, że dam się złowić jak idiotka?

– Podziwiam twoją odwagę – mówił teraz zupełnie szczerze. -Jak dawno pracujesz dla Jankesów?

Strzeli czy nie? Tak, z całą pewnością strzeli. Sekundy rozciągały się jak guma, a sytuacja wyglądała beznadziejnie.

Widział dłoń Anny-Marii, palec na cynglu, i…

W tej chwili w otwartych gwałtownie drzwiach zobaczył Ingę. Dziewczyna mocnym uderzeniem wybiła Annie-Marii broń z ręki. Pistolet upadł na podłogę.

– Słyszałam – szepnęła Inga, z trudem łapiąc oddech -słyszałam, jak pan powiedział: „Pracujesz dla Jankesów"…

– Dziękuję, Ingo – mruknął Kloss i podniósł pistolet.

Spojrzał na Annę-Marię. Najchętniej by powiedział:

„Widzisz, co narobiłaś, idiotko?".

– Uratowałam panu życie – Inga wyraźnie oczekiwała podziękowań. – Tak się cieszę, że Polacy pana puścili.

– Zwiałem – burknął. Bawił się pistoletem Anny-Marii i nie spuszczał jej z oczu. Co powiedzieć Indze? Że żartowali… Oczywiście nie uwierzy. Zresztą panna Elken zrezygnowała z wszelkich prób obrony.

– Hitlerowska żmija – szepnęła patrząc na Ingę. Inga nie zwracała na nią uwagi.

– Pan się tak zachowuje… jakbym… – Nie dokończyła. – Ona przecież chciała pana zabić!

Była to święta prawda, ta dziewczyna uratowała mu życie.

Trudno o coś bardziej idiotycznego – pomyślał i pocałował Ingę w policzek. Zarumieniła się.

W tej chwili usłyszeli wartkot motoru; przed domem stanął samochód. Inga skoczyła do okna.

– Stryj! – krzyknęła.

Nie, tego było stanowczo za wiele, nawet dla Klossa. Amerykańska agentka, Niemka z BDM ratująca mu życie i wreszcie ten wytrawny lis z Abwehry, który niełatwo da się wykiwać. Przyszło mu do głowy tysiąc pomysłów, a żaden z nich nie był wart nawet funta kłaków.

Inga wybiegła z pokoju, zostawiając drzwi otwarte; Anna-Maria usiadła na tapczanie i zażądała papierosa. Tej już przynajmniej wszystko jedno! Będzie grała swoją ostatnią grę!

Kloss został przy drzwiach; słyszał rozmowę Ingi i Ringa – nie była to zresztą zbyt serdeczna rozmowa. Pan pułkownik usiłował nawet być miły, przynajmniej na początku.

– Jak się masz, Ingo! Wróciłem wcześniej, niż przypuszczałem. – Pochylił się, żeby ją pocałować. Dziewczyna odskoczyła.

– Nie podchodź do mnie!

Był naprawdę zdziwiony.

– Zwariowałaś? Co się stało?

– Strzelałeś do starej Marty!

Kloss przez uchylone drzwi zobaczył twarz Ringa. Pułkownik był wyraźnie zaskoczony; milczał.

– Powiedz – powtórzyła Inga – strzelałeś do Marty!

– Ona żyje?

– Nie wiesz? Kazałeś ją przecież dobić dzisiejszej nocy.

– Ach tak. – Ring znowu chciał położyć dziewczynie dłoń na ramieniu, ale Inga cofnęła się gwałtownie. -W porządku – rzucił. – Potem ci to wyjaśnię. Bądź mądrą dziewczyną…

Kloss pomyślał, że istotnie byłoby najmądrzej, gdyby Inga milczała, ale dziewczyna me chciała milczeć.

– Jak możesz tak mówić! Ona mi wszystko powiedziała, stryju!

Jeszcze i to. Kloss zrozumiał, że życiu Ingi grozi teraz niebezpieczeństwo; wystarczyło spojrzeć na twarz Ringa. Pułkownik z Abwehry podejmował już jakąś decyzję. Kloss otworzył szeroko drzwi i stanął na progu. Postanowił przerwać tę scenę. Ring dostrzegł go natychmiast.

– Kto to jest?

– To kapitan Kloss – powiedziała Inga. – Rozmawia właśnie z amerykańskim szpiegiem, panną Elken. Uratowałam mu przed chwilą życie, ale nie okazał zbytniej wdzięczności. Piękne towarzystwo, nie ma co mówić – dodała.

– Wróć do swego pokoju i nie wychodź – rzucił ostro Ring. Potem, nie witając się z Klossem, wszedł do pokoju Anny-Marii.

– Witam panią, sturmfuehrer Elken – powiedział. -Poznaliśmy się w sztabie przed wyjazdem z Bischofsfel-de. Pamiętasz?

Anna-Maria oglądała Ringa bez niepokoju, w jej oczach zapłonęły jakieś iskierki. Kloss bardzo był ciekaw, jak się zachowa ta dziewczyna, czy zagra va banąue, czy spróbuje zaprzeczać.

– Kapitanie Kloss – Ring zwrócił się do niego po raz pierwszy – rozpoczął pan przesłuchanie?

– Nie, jeszcze nie. Chciałem zameldować… – nie skończył. Ring jakby znowu zapomniał o jego obecności.

– My się nie cackamy z wrogami, panno Elken. Jesteś Niemką?

– Nie – Anna-Maria wstała. – Jestem oficerem amerykańskiego wywiadu.

Kloss uśmiechnął się mimo woli. „Koleżanka". Trzeba przyznać, że na odwadze jej nie zbywa. Postanowiła jednak zagrać va banąue. A Ring? Jak się zachowa Ring?

Był zaskoczony. Spodziewał się widać zaprzeczeń i próśb. Tacy jak on często wypadają z roli, gdy znajdą się w sytuacji nieprzewidzianej.

– Ach tak – mruknął – oficer amerykańskiego wywiadu! Od kiedy w naszej armii? – I nie czekając na odpowiedź zwrócił się znowu do Klossa: – Umieszczali ich w SS, bo tam było trudniej nam dotrzeć. I jak mogliśmy wygrać wojnę?

Kloss, mimo powagi sytuacji, znowu z trudem powstrzymał się od uśmiechu. Pomyślał, że nie chciałby być jednak w skórze Ringa.

– Nie zamierzam odpowiadać na żadne pytania – oświadczyła Anna-Maria.

– Już ja z ciebie wyduszę… Po co przyjechałaś do Bischofsfelde?

– Na randkę z tobą – brzmiała odpowiedź.

Ta dziewczyna nie wypada jednak z roli. Kloss spojrzał na twarz Ringa, była purpurowa. A mimo to pułkownik nie wybuchnął. Kloss rozumiał znakomicie, że gdyby to nie był rok czterdziesty piąty, los Anny-Marii Elken byłby straszny. Zresztą ona też zachowywałaby się na pewno inaczej.

– Co za poufałość – szepnął tylko Ring. – My oduczymy cię bezczelności, piękna panno.

– Nie zdążycie. Moi szefowie – ton Anny-Marii był teraz spokojny, rzeczowy – polecili mi poznać pułkównika Ringa. Wtedy w sztabie mieliśmy zbyt mało czasu, by się dobrze poznać.

– Interesujące.

– Moi zwierzchnicy liczą na rozsądek pułkownika Ringa – ciągnęła Anna-Maria. – Wiedzą zresztą o panu sporo i cenią doświadczenie, które zdołał nabyć pan na wschodzie. – Ponieważ Ring milczał, dodała: – Daj mi papierosa.

Gdy Ring bez słowa wyciągnął z kieszeni pudełko i podsunął Annie-Marii, Kloss zrozumiał, że w sytuacji nastąpił zwrot i to zwrot, którego nie przewidywał i którego zaczynał się obawiać. Panna Elken była zręcznym graczem, natychmiast wykorzystywała każdą sytuację.

– W zamku Edelsberg – przystąpiła bez wstępów do rzeczy – ukryłeś archiwum Abwehrstelle Breslau.

Ring zareagował natychmiast. To uderzenie okazało się jednak zbyt mocne. Odpiął kaburę i sięgnął po pistolet. Kloss uczynił natychmiast to samo, nie wiedząc jeszcze, co zrobi, jeśli Ring zechce strzelić do dziewczyny. Anna-Maria panowała jednak nad sytuacją, bardziej niż przypuszczał.

– Nie wygłupiaj się – powiedziała tylko. – Wiedziałeś, że Bischofsfelde należy do strefy rosyjskiej. Jak mogłeś dokumenty tak ważne ukryć w zasięgu Rosjan? Chciałeś im zostawić archiwum, czy co? – Teraz ona usiłowała grać rolę przesłuchującego.

– Nikt się nie dowie o istnieniu archiwum – powiedział Ring. – A ty zginiesz.

– Głupstwo. Polacy je znajdą i ciebie też znajdą. Oni mają na te sprawy nieco inny pogląd niż moi przełożeni. Jeśli przekażesz nam archiwum, otrzymasz gwarancję bezpieczeństwa i twój oficer także.

– Bezczelność! Chcesz zdyskontować naszą robotę, co? Polacy także chętnie zapłacą za te papierki.

Kloss podszedł do okna. Wynik tej rozmowy stawał się dla niego coraz bardziej jasny. Myślał teraz o własnych szansach uchronienia archiwum już nie tylko przed zniszczeniem przez Niemców, ale przed Amerykanami. Anna-

1 ... 80 81 82 83 84 85 86 87 88 ... 98 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название