Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I
Название: Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 173
Читать онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I читать книгу онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 49 50 51 52 53 54 55 56 57 ... 80 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Chce pan zobaczyć Welmarza? – zapytał Kloss. Serce uderzyło mocno. Chyba Kruckowi dali jakiś solidny środek nasenny, chyba Kruck się nie obudzi.

Rhode machnął ręką i wrócił do dyżurki. Siadł przy stoliku – teraz on położył przed sobą pistolet.

– Pan mnie nie docenia, Kloss – powiedział. – Mamy w tym szpitalu jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Proszę zawołać tę swoją dziewczynę.

Klara stała na progu. Kloss z niepokojem śledził jej ruchy. Czy dobrze zagra swoją rolę, czy zechce dobrze zagrać?

– Zbliż się – powiedział von Rhode. – Niezła – mruknął. – Gust ma pan jednak dobry… Mam nadzieję – stwierdził cynicznie – że dziewczęta sypiające z niemieckimi oficerami pomagają chętnie niemieckim władzom.

Klara milczała. Podeszła do stolika i przyglądała się uważnie majorowi. Potem uśmiechnęła się…

– Dawno znasz porucznika? – zapytał.

– Parę dni – odpowiedziała.

– Krótka znajomość…Aż kim sypiałaś przedtem?

– Jestem porządną dziewczyną! – zawołała Klara.

– No… no… Powiedz, jak było? Klara dobrze jednak grała swoją rolę.

– Usłyszałam strzał – powiedziała – i wszyscy pobiegli do operacyjnej, a ja pomyślałam sobie, że trzeba zaraz zawiadomić Hansa, bo on powiedział, że gdyby coś się stało, to należy mu powiedzieć…

– Nie bałaś się godziny policyjnej?

– Mam przepustkę, panie oficerze. Jak wszyscy pracownicy szpitala, więc pobiegłam…

– To już słyszałem. Kto zabił Welmarza?

– Nie wiem, panie majorze…

– Nie wiesz! A jak myślisz? Klara wzruszyła ramionami.

– Ja nie myślę… panie majorze.

– Mało wiesz – rzekł Rhode. – A byłoby dla ciebie znacznie lepiej, gdybyś wiedziała więcej. Zawołam cię leszcze, a teraz poproś lekarza.

Rhode zapalił papierosa, zawahał się, poczęstował Klossa.

– Może ta dziewczyna mogłaby zastąpić Welmarza? -powiedział. I potem dodał zaraz: – Ale chyba nie zastąpi. Nie pyta pan, dlaczego nie chcę jej wykorzystać? Nie pyta pan?

Kloss milczał. Na progu stanął doktor Kowalski.

Rhode patrzył teraz na Kowalskiego.

– Mógłbym oczywiście prowadzić śledztwo – powiedział – i może nawet zgromadzić dowody rzeczowe. Ale ja nie mam na to czasu, Kloss. I mnie to nie bawi. – Wyjął zegarek. -Jeśli w ciągu pięciu minut nie zgłosi się morderca Welmarza, każę rozstrzelać cały personel szpitala. Czy pan zrozumiał, doktorze? Mój zastępca, oberleutnant Kloss, jest zbyt elegancki, a ja postępuję tak, jak należy postępować na wojnie. Więc pięć minut, dobrze? Aha, i szpital jest otoczony, proszę nie próbować ucieczki. – Potem zwrócił się do Klossa: – Żal panu tej Klary? A może chce pan prosić, żebym ją oszczędził?

Kloss milczał. Znowu poczuł pod palcami chłodny metal. Więc jednak się nie udało, należało właściwie przewidywać, że Rhode postąpi tak, a nie inaczej. Nie rzuca słów na wiatr.

Major tymczasem z zainteresowaniem przyglądał się Klossowi.

– Nie sądzę, żeby to była wielka miłość – powiedział. -Taka sobie drobna miłostka, poruczniku, prawda?

Nagle otworzyły się gwałtownie drzwi. Na progu stanęła Krystyna. Widocznie podsłuchiwała; wzrok miała nieprzytomny, w ręku trzymała broń. Patrzyła tylko na Rhodego.

– Ręce na kark! – krzyknęła. – Wszyscy! Nie ruszać się!

Rhode spojrzał na pistolet leżący ciągle na stole, potem podniósł ręce. Kloss uczynił to samo.

Krystyna cofnęła się tymczasem w kierunku okna.

– To ja zabiłam waszego agenta… – krzyknęła.-Ja… sama… Zrobiliście z niego szmatę. Kochałam go…

Nie spuszczając z nich wzroku, otwierała okno. Czy naprawdę miała nadzieję uciec, czy miała jakąkolwiek szansę ucieczki? SS-man stojący na dziedzińcu pod ścianą oddał serię z peemu, niemal nie celując. Rhode chwycił pistolet i strzelił już do leżącej.

Gdyby tego nie zrobiła – myślał Kloss – zginęliby wszyscy. Wiedział, że będzie do końca życia pamiętał pielęgniarkę Krystynę, nie znaną mu nawet z nazwiska, która była przecież zupełnie nijaka i zwyczajna jak tysiące szpitalnych sióstr.

Noc mijała. Niemcy opuścili szpital, Rhode wrócił do swego gabinetu, otworzył butelkę koniaku i zameldował Berlinowi, że dotąd nie znaleziono Krucka. Kloss rozpoczął żmudne poszukiwanie kontaktu, bo miał znowu mało czasu. Należało przecież odstawić Ewę i Krucka do lasu, przekazać meldunek centrali i przystąpić do wykonania następnego zadania.

A 29 września 1942 roku, gdy pod Borzentowem rozpoczęły się próby „X8", na poligon spadły ciężkie bomby lotnicze…

1 ... 49 50 51 52 53 54 55 56 57 ... 80 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название