Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II
Название: Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 177
Читать онлайн

Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II читать книгу онлайн

Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – II - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 21 22 23 24 25 26 27 28 29 ... 98 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Skąd wiecie? – chciał zapytać Kloss, ale milczał. Rozumiał już, że oto ma do czynienia z jedną z tych ważnych gier podziemnych, które decydują często o wyniku bitew.

– Mamy dokładne informacje – powtórzył Langner. -W Lisku od piętnastu lat pracuje nasz agent. Znakomicie zasymilowany. Jest członkiem polskiej siatki podziemnej. Nazywa się Plusz, proszę zapamiętać to nazwisko, Kloss: Plusz.

– Tak jest – odezwał się wreszcie Kloss. I potem dodał: – Rozumiem, mamy zdjąć Konrada i jego siatkę. – Oczywiście zdawał sobie sprawę, że nie po to tam jadą, ale wiedział także, że Prusacy lubią, gdy ich oficerowie nie okazują się zbyt domyślni.

– Pan nie pracuje w gestapo – rzucił wzgardliwie Lan-gner. – Major Hanna Bösel odegra rolę Ewy Fromm, nawiasem mówiąc, ta Fromm miała pojutrze wyjechać do Liska, i wręczy Konradowi plany wału zachodniego. Ten mikrofilm – rzucił na stół paczuszkę. – Pan, Kloss, będzie oficerem ubezpieczającym. Skontaktuje się pan z naszym agentem i dopilnuje, by Konrad wrócił spokojnie do Londynu z tą zdobyczą. – Wybuchnął śmiechem. – Będą mieli nareszcie nasze plany! Oczywiście mikrofilm ma na celu dezinformację przeciwnika -dodał, wyjątkowo widać nisko ceniąc domyślność swoich oficerów.

Akcja była więc pomyślana zręcznie – Kloss musiał to przyznać, a gdy zapadło znowu milczenie, zaryzykował jednak pytanie:

– A jeśli zjawi się ich prawdziwy łącznik? Jeśli uprzedzi o aresztowaniu Ewy Fromm…

– Na tym właśnie polega sztuka – odparł generał. – Trzeba go zdjąć, zanim dotrze do Konrada. Trzeba odebrać mu prawdziwe plany. Od tego zależy powodzenie naszej akcji i bezpieczeństwo majora.

Była naprawdę ładna ta Hanna Bösel, która w polskiej konspiracji miała odegrać tę samą rolę, jaką Kloss grał w Abwehrze, a on musiał jej przeszkodzić i zrobić to tak, by nie padł na niego nawet cień podejrzenia…

– Zamyśliłeś się, Hans – usłyszał jej głos – a miałeś mi coś do powiedzenia.

Pociąg hamował przed stacją, koła znowu zaturkotały głośno na rozjazdach.

– Podróż przez GG – stwierdził – nie należy ostatnio do najbezpieczniejszych. – Było to pierwsze zdanie, jakie przyszło mu na myśl.

– Czyżbyś się bał?

Nie odpowiedział; Hanna Bösel snuła zresztą swój własny wątek, wygłaszała zdanka, które – tak przynajmniej sądził – miały do czegoś prowokować, były zbyt natarczywe, na pokaz, a jednocześnie brzmiał w nich jakiś fałsz. Czyżby go podejrzewała? Czy może podejrzewano go już w Berlinie? Zawsze zadawał sobie to pytanie i usiłował znaleźć odpowiedź możliwie beznamiętną, opartą wyłącznie na analizie faktów, wiedział bowiem, że w grze, którą prowadził, nie ma nic niebezpieczniejszego ponad uleganie panice; człowiek zaczyna wówczas robić głupstwa i najczęściej wpada…

– To pasjonująca gra – usłyszał. – Wiesz, co pasjonuje mnie najbardziej? Ze przynoszę więcej pożytku niż wielu mężczyzn na froncie, a jednocześnie życie mam wypełnione, ryzykuję i nie czuję lęku, gdy podwajam stawkę. Opłaca się żyć!

Prowincjonalna Mata Hari – pomyślał z pogardą, dobrze bowiem wiedział, jaką cenę płaci się za tę grę, i codziennie przeklinał mundur, który musiał nosić, i swoją robotę w tej wojnie, marząc o karabinie i okopie, o prostej żołnierskiej czynności, gdy chodzi tylko o to, by wroga zabić i zniszczyć.

– Lubisz współzawodnictwo z mężczyznami? – powiedział, żeby coś powiedzieć.

– To także. Chętnie bym na przykład zagrała z tobą.

– Ale my gramy po jednej stronie – odrzekł natychmiast czując, jak rośnie w nim napięcie. – Dawno pracujesz w wywiadzie?

– Takich pytań zadawać nie należy, ale mogę ci powiedzieć. Od trzydziestego ósmego – roześmiała się. – Zapewne dłużej niż ty. W trzydziestym ósmym przyjechałam do Rzeszy. Jestem Niemką z Argentyny, stąd moja znajomość języków…

– Przydaje ci się?

– Oczywiście. Mam wyjątkowe zdolności do języków, mój drogi. Znam nawet polski.

Pomyślał, że bez znajomości polskiego trudno byłoby jej wykonać zadanie powierzone przez Langnera. I pomyślał także, że jego zadanie jest jednak znacznie trudniejsze. W skomplikowanej plątaninie okopów wojny podziemnej musi znaleźć ścieżkę prowadzącą do Konrada, i to ścieżkę omijającą niemieckiego agenta Plusza, a zrobić to dostatecznie szybko, by zdążyć obrócić wni-wecz plany Abwehry.

Pociąg zwolnił. Kloss znowu odsunął firankę i ujrzał kontury kamienic i ruiny, widoczne teraz dobrze w świetle księżyca. Oparł czoło o szybę, by nie mogła zobaczyć jego twarzy. Nie był jednak pewien, czy nie zdradzi go skurcz warg, wyraz oczu…

– Co to? – zapytała Hanna Bösel.

– Warszawa – odpowiedział.

– Ach tak! Była stolica byłej Polski. Miasto, które pozostanie na zawsze prowincją. Czy sądzisz, że długo tu postoimy?

– Mam nadzieję, że krótko – rzekł, tym razem najzupełniej szczerze.

2

W Warszawie musiał zaryzykować, chociaż myśląc o tym później, gdy dojeżdżali już do Liska, osądził, że spotkanie na dworcu należało zorganizować jednak inaczej… Zresztą po paru minutach popełnił trzeci błąd: nie docenił czujności i sprytu „prowincjonalnej Maty Hari".

Maciej miał czekać na peronie. Wysłał z Berlina kartkę, której tekst był umownym szyfrem, zawierającym datę i godzinę przyjazdu pociągu. Musiał więc wyjść z wagonu; peron był niestety pusty. Rozpoznał natychmiast Macieja, chociaż ten specjalista od maskowania objawił się teraz w postaci starszego pana w czarnym płaszczu i takimż kapeluszu. Kloss włożył do ust nie zapalonego papierosa i po chwili Maciej bardzo usłużnie, nawet zbyt usłużnie, podawał mu zapałkę. Mieli dla siebie dosłownie parę sekund.

– Jadę do Liska – zdążył powiedzieć Kloss. – Czekam pojutrze. Chodzi o kontakt z Konradem. Nie wiem, kto to jest…

Maciej skinął głową i niespiesznie ruszył wzdłuż pociągu. Kloss wrócił do wagonu, ustępując miejsca w przejściu barczystemu jegomościowi w tyrolskim kapeluszu. Jegomość obładowany był walizkami, pot spływał mu po twarzy, a jędrne niemieckie przekleństwa natychmiast przywodziły na myśl pruskie koszary.

– Ani jednego tragarza w tej Warszawie – pieklił się ładując bagaż na pomost. Kloss pomógł mu wciągnąć potężną skórzaną torbę i w ten sposób zawarł znajomość z nadradcą Gebhardtem, który, jak się okazało później, także jechał do Liska.

Pociąg ruszył. Kloss został na pomoście i mógł zobaczyć jeszcze, gdy wyjeżdżali z tunelu, skrawek alei Trzeciego Maja; a potem z mostu spojrzeć na Wisłę i Pragę.

– Pasjonuje cię jednak ta Warszawa? – usłyszał za sobą. Odwrócił się gwałtownie: Hanna Bösel zaskoczyła go po raz trzeci.

– Spędziłem tu parę miesięcy – rzucił.

– Polacy to, jak widać, grzeczny naród – ciągnęła tymczasem dalej Hanna – wystarczy zeskoczyć na peron, aby zjawił się natychmiast ktoś, kto poda ogień niemieckiemu oficerowi.

– Zapewne także Niemiec – powiedział obojętnie. -Jesteś niezwykle spostrzegawcza.

– Jestem… – rzekła poważnie: – A teraz słuchaj: w Lisku nie znamy się. Oboje przyjeżdżamy do domu wypoczynkowego. Pamiętaj, że tam w każdej chwili może się zjawić ich prawdziwy łącznik z Berlina. I żeby nie było wątpliwości: ja kieruję całością akcji.

Kloss odpowiedział, że nie ma żadnych ambicji dowódczych, przynajmniej jeśli chodzi o Lisko. Mówiła coś jeszcze, ale nie słuchał. Stali przy drzwiach. Wystarczyło przesunąć klamkę na „otwarte", a potem… Gdyby ją zlikwidował teraz, czy uwierzą, że to wypadek? Może uwierzą… Ogromne ryzyko, ale przynajmniej pewność, że jeszcze jedna prowokacja Abwehry spali na panewce… Należało natychmiast podjąć decyzję. Podjął decyzję. Przesunął klamkę na „otwarte", był pewien, że nie mogła dostrzec tego drobnego ruchu dłoni…

– Musimy być czujni, Hans – mówiła – bo każda pomyłka może nas bardzo drogo kosztować… – Odsunęła się od drzwi, a potem gestem równie szybkim przesunęła klamkę na „zamknięte".

Intuicja? Przeczucie? A może jednak spostrzegła? Nie przestawał o tym myśleć, gdy wrócili do przedziału. Rozlokował się tu już w najlepsze nadradca Gebhardt, jegomość z walizkami. Dokonał prezentacji krzykliwie, informując natychmiast, że kolejarze w Berlinie wprowadzili go w błąd: dlatego musi podróżować do tego przeklętego Liska z przesiadką w Warszawie. Czy zresztą w ogóle należy spędzać urlop w GG? Dziwi się już sam sobie, że on, mając możliwości, jako wysoki urzędnik ministerstwa propagandy, wyjazdu w góry Harzu, albo nawet, kto wie, na francuskie wybrzeże, pojechał jednak do Liska. Wspomnienia wojenne? Bo muszą wiedzieć, że brał udział w blitzkriegu trzydziestego dziewiątego roku i część kampanii odbył niedaleko Liska. Te najmocniejsze męskie przeżycia są naprawdę niezapomniane…

1 ... 21 22 23 24 25 26 27 28 29 ... 98 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название