-->

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II
Название: Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 183
Читать онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II читать книгу онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 81 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

PODWÓJNY NELSON

1

Otworzył okno. Dym wdarł się do przedziału, firanka spuchła jak balon wypełniony powietrzem, a gazety i papierosy sfrunęły ze stolika na podłogę. Nic oczywiście nie zobaczył; nawet konturów domów, tylko wątłe światełka latarek, gdy koła pociągu zastukały na rozjazdach. Zatrzasnął natychmiast okno, zły teraz na siebie, że uczynił coś zbytecznego, uległ potrzebie, której ulegać nie powinien, jakby istotnie wierzył, że zobaczy inny krajobraz, bo to już Polska, że w ogóle coś zobaczy oprócz ciemności. Spojrzał na dziewczynę wtuloną w miękkie oparcie. Poprawiła włosy i odłożyła książkę. W skromnej, brązowej sukni wyglądała znacznie lepiej niż w mundurze. Poczuł na sobie jej uważny wzrok i natychmiast pomyślał, że popełnił już drugi błąd w ciągu tych paru godzin, które spędzili razem w przedziale pociągu pospiesznego, idącego z Berlina przez Poznań, Warszawę i dalej, na Lublin i Lwów, przecinając z północy na południe okupowany kraj.

Pierwszy błąd – to było kilka minut po opuszczeniu Berlina. Kloss stał przy oknie i zobaczył nagle pasma reflektorów krzyżujące się na niebie, a potem usłyszał głuchy łoskot lotniczych bomb. Pociąg rwał przez pustą przestrzeń okrążając miasto, którego granice wyznaczały teraz ognie pożarów i światła opadających powoli rakiet. Chłonął to widowisko, a nie zauważył, że ona stoi obok niego bardzo blisko i nie patrzy w szybę, tylko obserwuje jego twarz.

Dostrzegła coś? Czyżby udało się jej to, co nie udało się dotychczas nikomu: zaskoczyć Hansa Klossa w chwili, gdy niedostatecznie panuje nad własną twarzą. A przecież posiadł tę umiejętność niemal w stopniu doskonałym: ukrywał tyle lat nienawiść, wstręt, rozpacz, umiał obojętnie trwać na naradach sztabowych oprawców i nie sięgał po broń, gdy ręka sama wędrowała w stronę kabury. A teraz ta dziewczyna? Nic nie powiedziała, nie powiedziała także nic później, gdy zamykał okno. Oczywiście, gdyby zaczęła cokolwiek podejrzewać, milczałaby także. Powinien, patrząc na nią, na jej gładko uczesane włosy, wąskie usta, powtarzać sobie nieustannie: to Hanna Bösel – niebezpieczny przeciwnik. Nie ładna dziewczyna, z którą przyjemnie podróżować w pustym przedziale, ale oficer niemieckiego wywiadu. Nie kobieta, która podoba mu się od chwili, gdy ją zobaczył w sztabie berlińskiej Abwehry, ale wróg, szczwany i doświadczony agent, może jeden z najniebezpieczniejszych przeciwników, z jakimi on, Kloss, miał do tej pory do czynienia. Paliła papierosa.

– Duszno ci było, Hans? – zapytała. – Jeśli chcesz, możesz nieco uchylić okno.

– Nie, dziękuję… Posłuchaj, Hanno…

– Znowu! – przerwała niecierpliwie. – Zapominasz, że jestem Ewą, nie Hanną.

Wchodzi w rolę, pomyślał. I przypomniał sobie natychmiast tamtą, prawdziwą Ewę, zakatowaną w berlińskim gestapo. Jakże choćby przez chwilę mógł traktować major Hannę Bösel jako kobietę? A tamtej Ewy przecież prawie nie znał; widywał ją tylko niekiedy na korytarzu ministerstwa wojny w Berlinie i nie przypuszczał… To znaczy, domyślił się za późno, dopiero wówczas, gdy zobaczył ją późnym wieczorem pod portretem Fryderyka Wielkiego, wiszącym na korytarzu niedaleko drzwi prowadzących do intendentury, gdzie królował pułkownik Luft. Ewa, Ewa Fromm, pracowała u Lufta. Była sekretarka, sprawdzoną przez SD i dopuszczoną do spraw tajnych. Młodsza nieco od Hanny, należała do dziewcząt, na które nie zwraca się uwagi. Drobna, szara, nijaka, siedziała godzinami pochylona nad maszyną, nie podnosząc oczu także wówczas, gdy ktoś wchodził do pokoju. Dlatego nie zapamiętał nawet dobrze jej twarzy.

Dopiero tamtego wieczoru… Pracował do późna nad jakimiś wykazami, miał zresztą dosyć tej roboty, bo dostęp do ważnych informacji okazał się w centrali Abwehry mniejszy, niż przypuszczał, więc rozważał możliwość uzyskania innego przydziału… Uporządkował starannie papiery i uchylił drzwi na korytarz. Wówczas zobaczył Ewę. Stała pod portretem Fryderyka… Gdy po paru minutach zbiegał na dół, zobaczył ją znowu. Dwóch drabów, których funkcje umiał rozpoznawać bezbłędnie, trzymało ją pod ręce. Była blada, gdy otwierali przed nią drzwiczki samochodu. Nieco dalej stało drugie auto. Przy kierownicy siedziała kobieta w mundurze. Nie wiedział wówczas, że nazywa się Hanna Bösel.

O dalszych losach Ewy dowiedział się po paru dniach. Wezwany do pułkownika Langnera, jednego z zastępców Canarisa, zastał w jego gabinecie właśnie Hannę Bösel i kapitana Boldta, którego znał zresztą dobrze, bo pracowali razem w wydziale „Wschód" Abwehry.

– To właśnie jest porucznik Kloss, majorze – powiedział Langner, zwracając się do Hanny. -Jeden z naszych zdolniejszych oficerów. Dlatego przydzielam go do dyspozycji pani na czas tej trudnej akcji.

Kloss milczał. Wiedział już, że pruscy oficerowie, a Langner był Prusakiem, nie lubią, gdy podwładni zadają im pytania. Podwładny ma milczeć i słuchać, od czasu do czasu przypominając o swym istnieniu krótkim, brzmiącym jak warknięcie: „Tak jest."

– Pracował pan w Polsce, pojedzie pan do Polski -zaczął Langner. Zwięźle, ale dokładnie wyjaśniał zadanie. – Otóż przed paroma dniami aresztowano obserwowaną od dłuższego czasu Ewę Fromm. -Na twarzy Langnera pojawił się wyraz niesmaku i pogardy. -To Niemka i do tego córka oficera – rzucił. – Ustalono, że Fromm pracowała dla obcego wywiadu. Od paru miesięcy. Przepisując tajne dokumenty, robiła o jedną kopię więcej i zostawiała ją w skrytce mieszczącej się, co za bezczelność, za portretem Fryderyka Wielkiego na korytarzu ministerstwa wojny. Niestety, przesłuchania nie dały zadowalających rezultatów. Ewa Fromm nie powiedziała ani dla kogo pracuje, ani też kto opróżniał skrytkę. – Nie powiedziała – powtórzył generał, a Kloss pomyślał o tej dziewczynie, która musiała przejść przez wszystkie kręgi piekieł… – Twierdziła, że nie wie. Że spotkała jakiegoś mężczyznę, który dał jej instrukcje i pieniądze. Potem nie widziała go już nigdy. Od czasu do czasu w skrytce za portretem znajdowała polecenia dla siebie. To kłamstwo oczywiście – rzucił oberst – ale niestety, Ewa Fromm już nic więcej nie powie. Przesłuchujący był niezbyt sprawny – znowu na twarzy Langnera pojawił się wyraz niesmaku. – Rozumiecie chyba, co to znaczy – ciągnął. -Tylko ktoś pracujący w ministerstwie, a w każdym razie ktoś, kto miał dostęp do naszych biur, mógł opróżniać skrytkę.

Kloss zapytał o pozwolenie i zapalił papierosa. Było to jedyne pytanie, jakie zadał.

– Otóż w dniu aresztowania Ewa Fromm została sama w gabinecie pułkownika Lufta. Jakieś dodatkowe przepisywanie. Jej zwierzchnik był tak nieostrożny, powiedzmy sobie zresztą szczerze – dodał generał – że nie miał powodów, by nie ufać sekretarce, i nie zabezpieczył kasy pancernej. Ewa Fromm miała dosyć czasu, by wykonać mikrofilmy naszych umocnień na wale zachodnim.

W gabinecie zapanowała cisza. Boldt spoglądał obojętnie w przestrzeń, Hanna Bösel przyglądała się Klossowi, a czyniła to tak ostentacyjnie, że porucznik poczuł się niezręcznie.

– Ten mikrofilm – pułkownik podniósł głos – znajduje się według wszelkiego prawdopodobieństwa w posiadaniu obcego wywiadu, bo chociaż nasi ludzie natychmiast po aresztowaniu Fromm spenetrowali skrytkę, planów tam już nie było.

Znowu cisza. Kloss przymknął oczy i zobaczył Ewę stojącą przed portretem Fryderyka. Któż mógł przypuszczać, że w tej nijakiej, szarej dziewczynie było tyle siły. Któż lepiej od niego rozumiał, co to znaczy nie załamać się w gestapo. Nie wiedział oczywiście, czy Ewa pracowała dla Amerykanów, czy dla Anglików, myślał wówczas o niej jak o żołnierzu, który padł w walce.

– Właśnie w związku z tą sprawą – ciągnął Langner – major Bösel i porucznik Kloss pojadą do Polski. Jest w GG taka miejscowość – Lisko-Zdrój, mieści się tam dom wypoczynkowy dla oficerów. Otóż sądzimy, a nawet wiemy na pewno, że w najbliższym czasie w Lisku zjawi się agent aliancki, pułkownik Konrad, i że celem jego podróży jest spotkanie z berlińskim eksponentem ich wywiadu, który miał dostarczyć mikrofilmy planów wału zachodniego.

Skąd wiecie? – chciał zapytać Kloss, ale milczał. Rozumiał już, że oto ma do czynienia z jedną z tych ważnych gier podziemnych, które decydują często o wyniku bitew.

– Mamy dokładne informacje – powtórzył Langner. -W Lisku od piętnastu lat pracuje nasz agent. Znakomicie zasymilowany. Jest członkiem polskiej siatki podziemnej. Nazywa się Plusz, proszę zapamiętać to nazwisko, Kloss: Plusz.

– Tak jest – odezwał się wreszcie Kloss. I potem dodał: – Rozumiem, mamy zdjąć Konrada i jego siatkę. – Oczywiście zdawał sobie sprawę, że nie po to tam jadą, ale wiedział także, że Prusacy lubią, gdy ich oficerowie nie okazują się zbyt domyślni.

– Pan nie pracuje w gestapo – rzucił wzgardliwie Lan-gner. – Major Hanna Bösel odegra rolę Ewy Fromm, nawiasem mówiąc, ta Fromm miała pojutrze wyjechać do Liska, i wręczy Konradowi plany wału zachodniego. Ten mikrofilm – rzucił na stół paczuszkę. – Pan, Kloss, będzie oficerem ubezpieczającym. Skontaktuje się pan z naszym agentem i dopilnuje, by Konrad wrócił spokojnie do Londynu z tą zdobyczą. – Wybuchnął śmiechem. – Będą mieli nareszcie nasze plany! Oczywiście mikrofilm ma na celu dezinformację przeciwnika -dodał, wyjątkowo widać nisko ceniąc domyślność swoich oficerów.

Akcja była więc pomyślana zręcznie – Kloss musiał to przyznać, a gdy zapadło znowu milczenie, zaryzykował jednak pytanie:

– A jeśli zjawi się ich prawdziwy łącznik? Jeśli uprzedzi o aresztowaniu Ewy Fromm…

– Na tym właśnie polega sztuka – odparł generał. – Trzeba go zdjąć, zanim dotrze do Konrada. Trzeba odebrać mu prawdziwe plany. Od tego zależy powodzenie naszej akcji i bezpieczeństwo majora.

Była naprawdę ładna ta Hanna Bösel, która w polskiej konspiracji miała odegrać tę samą rolę, jaką Kloss grał w Abwehrze, a on musiał jej przeszkodzić i zrobić to tak, by nie padł na niego nawet cień podejrzenia…

– Zamyśliłeś się, Hans – usłyszał jej głos – a miałeś mi coś do powiedzenia.

Pociąg hamował przed stacją, koła znowu zaturkotały głośno na rozjazdach.

– Podróż przez GG – stwierdził – nie należy ostatnio do najbezpieczniejszych. – Było to pierwsze zdanie, jakie przyszło mu na myśl.

1 ... 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 81 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название