Nemezis

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Nemezis, Asimov Isaac-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Nemezis
Название: Nemezis
Автор: Asimov Isaac
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 138
Читать онлайн

Nemezis читать книгу онлайн

Nemezis - читать бесплатно онлайн , автор Asimov Isaac

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 82 83 84 85 86 87 88 89 90 ... 94 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Pitt przyjrzał się swojemu towarzyszowi. Saltade był bardzo szczupły i kościsty, cała jego sylwetka sprawiała wrażenie napiętej struny, co znacznie utrudniało określenie jego wieku. Jego oczy były wodnistoniebieskie, a włosy bardzo jasne.

— Kiedy byłeś po raz ostatni na Rotorze, Saltade? — zapytał Pitt.

— Prawie dwa lata temu, i uważam, że postąpiłeś bardzo nieuprzejmie wzywając mnie do siebie, Janus.

— Ja? Ależ ja niczego nie zrobiłem, stwierdziłem jedynie, że ponieważ już tu jesteś, chciałbym cię gościć u siebie.

— Na jedno wychodzi. Tak… Cóż to za wiadomość, którą rozesłałeś do wszystkich, żeby nie zawracali ci głowy drobiazgami? Czy uważasz, że jesteś już tak wielki, że możesz zajmować się wyłącznie wielkimi sprawami?

Na twarzy Pitta pojawił się wymuszony uśmiech.

— Nie wiem, o czym mówisz, Saltade?

— Przedstawiono ci raport. Wykryli jakieś promieniowanie energetyczne lecące w naszym kierunku. Powiadomili cię o tym, a ty wysyłasz im jeden ze swoich rozkazów specjalnych, żeby nie zawracali ci głowy.

— Ach o to chodzi! — Pitt doskonale pamiętał ostatni atak litości dla samego siebie i moment irytacji, która pojawiła się tuż po nim. Miał przecież prawo denerwować się od czasu do czasu — No cóż. ludzie mają szukać Osiedli. Nie powinni przeszkadzać mi drobiazgami.

— Jeśli uważasz, że to jest drobiazg, to twoja sprawa. Chciałem ci tylko powiedzieć, że moi ludzie znaleźli coś, co nie jest Osiedlem i boją się zameldować ci o tym. Zgłosili się do mnie i poprosili mnie o przekazanie ich meldunków pomimo rozkazu, żeby nie zawracać ci głowy. Sądzą, że na tym polega moja funkcja, chociaż ja jestem przeciwnego zdania, Janus. Zaczynasz mieć przykre usposobienie na starość, mój drogi…

— Nie marudź, Saltade. Co ci zameldowali? — zapytał Pitt, który wydawał się obecnie znacznie gorzej usposobiony niż zazwyczaj.

— Odkryli pojazd.

— Co to znaczy „pojazd”? Nie Osiedle…? Leverett wyciągnął kościstą dłoń.

— Powiedziałem pojazd, a nie Osiedle.

— Nie rozumiem.

— Co tu jest do rozumienia? Potrzebujesz komputera? Jeśli tak, to stoi tuż obok. Pojazd kosmiczny to taki statek, który porusza się w przestrzeni z załogą na pokładzie.

— Jak duży?

— Mógłby pomieścić z pół tuzina ludzi, jak przypuszczam.

— W takim razie jest to jeden z naszych.

— Nie jest. Zbadano trasy wszystkich posiadanych przez nas statków. Pojazd, o którym mówimy, nie powstał na Rotorze. Agencja Skaningowa bała się zameldować ci o jego wykryciu, niemniej jednak nie próżnowała. Żaden komputer w całym systemie nie zajmował się projektem i wykonaniem tego statku, a nikt nie mógłby zbudować czegoś takiego bez komputera.

— Jaki stąd wniosek?

— Że nie jest to nasz statek. Pochodzi z zewnątrz. Dopóki była najmniejsza szansa, że pojazd mógł zostać wyprodukowany u nas, moi chłopcy siedzieli cicho i nie zawracali ci głowy, zgodnie z twoimi instrukcjami. Kiedy jednak okazało się, że nie jest to jeden z naszych, przekazano mi całą sprawę wraz z prośbą o poinformowanie ciebie, ponieważ oni się boją. Wiesz, Janus, poniewieranie ludźmi przestaje się w którymś momencie opłacać.

— Zamknij się — powiedział Pitt niezbyt stanowczo. — Jak to możliwe, że statek nie jest nasz? Skąd się tu wziął?

— Przypuszczalnie z Układu Słonecznego.

— Wykluczone! Statek, jaki opisałeś, z sześcioma ludźmi na pokładzie nie mógłby wykonać takiej podróży.

Nawet jeśli odkryli hiperwspomaganie — co z pewnością zrobili — sześcioro ludzi w małym pojeździe nie wytrzymałoby dwuletniej podróży. Może są jakieś wyjątkowe załogi, doskonale wytrenowane i specjalnie dobrane do wykonania tego zadania… i może przynajmniej w części taka teoretyczna załoga zdoła zachować rozum po odbyciu dwuletniego przelotu, ale zapewniam cię, że nikt w Układzie Słonecznym nie ryzykowałby takiego przedsięwzięcia. Podróże międzygwiezdne pozostają domeną Osiedli — zwartych światów zamieszkiwanych przez ludzi przyzwyczajonych do panujących na nich warunków.

— Niemniej jednak — powiedział Leverett — mamy mały pojazd kosmiczny nierotoriańskiego pochodzenia. Jest to fakt, który, niestety, musisz przyjąć do wiadomości. A co do jego pochodzenia…? Najbliższą gwiazdą jest Słońce, i to również jest fakt. Jeśli nie przybył z Układu Słonecznego, to musiał przylecieć z jakiejś innej gwiazdy, do której jest jeszcze dalej. Jeśli dwa lata są wykluczone, to wszystko inne także jest wykluczone.

— Przypuśćmy, że nie są to ludzie — powiedział Pitt. — Przypuśćmy, że są to obcy, jakaś inna forma życia o odmiennej psychice, pozwalającej na długie podróże na małych statkach…

— Lub przypuśćmy, że są to ludzie tej wielkości… — Leverett za pomocą kciuka i palca wskazującego pokazał ćwierć cala —… i że ich pojazd jest Osiedlem. No cóż, muszę cię rozczarować. Mylisz się pod każdym względem. To nie są obcy. To nie jest także rasa Tomciów Paluchów. Statek nie pochodzi z Rotora, ale został stworzony przez ludzi. Obcy przypuszczalnie wyglądają zupełnie inaczej niż ludzie i dlatego ich statki powinny również wyglądać zupełnie inaczej niż nasze statki, natomiast pojazd. o którym mówimy, jest jak najbardziej ludzki, aż do numeru seryjnego na jego kadłubie; numeru, który nawiasem mówiąc jest napisany ziemskim alfabetem.

— Niemożliwe!

— To ty tak mówisz.

— To… mógłby być ludzki statek… automatyczny. Z robotami na pokładzie…

— Mógłby — powiedział Leverett. — Czy w takim razie mamy go zestrzelić? Jeśli nie ma na nim ludzi, odpadają nam problemy etyczne. Co prawda zniszczymy czyjąś własność, ale owa własność narusza nasz teren prywatny.

— Zastanawiam się — powiedział Pitt. Leverett uśmiechnął się szeroko.

— Nie musisz, ten statek nie leciał przez dwa lata.

— Co to znaczy?

— Zapomniałeś jak wyglądał Rotor po przybyciu na miejsce? Nasza podróż trwała dwa lata, z czego połowę spędziliśmy w normalnej przestrzeni, lecąc z szybkością podświetlną. Powierzchnia Rotora nie wyglądała najlepiej po tych wszystkich drobnych zderzeniach z atomami, cząsteczkami, pyłem kosmicznym i czym tam jeszcze. Dosyć długo później zajmowaliśmy się naprawami i polerowaniem na wysoki połysk. Nie pamiętasz?

— A statek? — zapytał Pitt nie odpowiadając na pytanie o jego pamięć.

— A statek… świeci się, jakby dopiero co odbył próbne loty.

— To niemożliwe. Przestań bawić się ze mną…

— To możliwe. Statek przebył prawdopodobnie parę milionów kilometrów w normalnej przestrzeni, resztę zaś… w hiperprzestrzeni.

— O czym ty mówisz? — Pitt zaczynał tracić cierpliwość.

— Loty superluminalne. Już je mają.

— Ależ to jest teoretycznie niemożliwe…

— Czyżby? Jeśli masz jakieś inne wyjaśnienie, to chętnie go wysłuchani.

Pitt przyglądał mu się z otwartymi ustami.

— Ale…

— Wiem. Fizycy mówią, że to niemożliwe. Co nie zmienia faktu, że w Układzie Słonecznym mają loty superluminalne. A teraz posłuchaj, Pitt. Jeśli mają statki superiuminalne. to mają również superiuminalną łączność. Układ Słoneczny wie, gdzie znajduje się statek i wie także, co tutaj się dzieje. Jeśli zestrzelimy ich, to niedługo zawita do nas flotylla ich statków i założę się, że urządzą sobie małą strzelaninę.

— Co robić? — Pitt stracił wszelką zdolność myślenia.

— Nie pozostaje nam nic innego, jak powitać ich serdecznie, dowiedzieć się kim są, co tu robią i czego chcą? Wydaje mi się, że mają zamiar wylądować na Erytro. My również musimy się tam udać i porozmawiać z nimi.

— Na Erytro?

— Jeśli oni będą na Erytro, Janus, to my nie powinniśmy być na Megasie. Musimy się z nimi spotkać, musimy podjąć to ryzyko. Pitt zaczął otrząsać się z zaskoczenia.

— Jeśli uważasz, że jest to konieczne, to czy podjąłbyś się tej misji? Mając oczywiście statek i załogę.

— Chcesz powiedzieć, że ty tego nie zrobisz?

— Ja? Komisarz? Mam lecieć i witać jakiś nieznany statek?

— Tak… to byłoby poniżej twojej godności. Rozumiem. I to ja powinienem za ciebie stawić czoła obcym, Tomciom Paluchom, robotom czy cokolwiek to jest.

1 ... 82 83 84 85 86 87 88 89 90 ... 94 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название