-->

Limes Inferior

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Limes Inferior, Зайдель Януш Анджей-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Limes Inferior
Название: Limes Inferior
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 182
Читать онлайн

Limes Inferior читать книгу онлайн

Limes Inferior - читать бесплатно онлайн , автор Зайдель Януш Анджей

I ty mo?esz znale?? si? po drugiej stronie zera!?P?ki KLUCZ w gar?ci, w sercu nadzieja?. P???wiatek Argolandu: lifterzy, downerzy, hieny, zdziercy? W absurdalnym, sztucznie wykreowanym ?wiecie Argolandu nic nie jest tym, czym si? z pozoru wydaje. Drobny kombinator, dzi?ki sprytowi inteligencji, dochodzi do szczyt?w w?adzy i odkrywa, ?e jego kraj jest koloni? sterowan? przez Obcych, kt?rzy narzucili mu ustr?j wzorowany na modelu stan?w atomowych. Kasta tzw. nadzerowc?w pr?buje zminimalizowa? skutki interwencji naje?d?c?w. Sztandarowa powie?? Janusza A. Zajdla, tw?rcy nurtu fantastyki socjologicznej w Polsce. G??wny bohater, Adi Cherryson, alias Sneer, wzorowany jest na postaci kolegi po pi?rze, Adamie Wi?niewskim-Snergu. Stanis?aw Lem uzna? Limes interior za najorgynalniejsz? polsk? powie?? SF, jak? czyta?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 43 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Skąd wiesz, czym się zajmuję? – Sneer oprzytomniał już zupełnie. Patrzył na dziewczynę badawczo, raz jeszcze usiłując sobie przypomnieć, w jakich okolicznościach mógł ją widywać.

– Nie denerwuj się. Jeśli to przeze mnie masz kłopoty, powiedz. Ja naprawdę niczego o tobie nie powiedziałam. On cię znał.

– W porządku. Widziałem się z nim. Może byłoby lepiej, gdybym go nie spotkał, ale to i tak nie ma większego znaczenia. Nie trap się.

Sneer uśmiechnął się blado i zamknął oczy. Czuł znów ogarniającą go falę senności, która przezwyciężała uczucie głodu i pragnienia.

– Źle wyglądasz. Powinieneś się przespać – powiedziała dziewczyna.

– Powinienem. Zjeść kolację, wyspać się… Ale nic z tego – odburknął niecierpliwie. – Nie mam Klucza.

Milczała przez chwilę, jakby nie rozumiejąc.

– Jak to? W ogóle nie masz? – powiedziała po chwili. – Zresztą, nieważne. Chodź, mam tu kabinę. Wprawdzie rano przyjdzie pewien facet, który…

Sneer spał. Potrząsnęła jego ramieniem, potem odeszła na chwilę w stronę baru. Wróciła z plastykową torbą i znów potrząsnęła śpiącym.

– Chodź! – powiedziała. – Wzięłam coś do zjedzenia. Nie mam zbyt wielu żółtych, ale nie mogę patrzeć, jak się męczysz.

Wstał i bezwolnie dał się zaciągnąć do windy, a potem do kabiny. Tutaj dopiero obudził się na dobre, zatapiając zęby w ćwiartce kurczaka z rożna. Szklanka wina przywróciła mu całkowicie przytomność.

Dziewczyna miała widocznie najprawdziwsze wyrzuty sumienia. Sądziła, że to z jej winy Sneer wpadł w tarapaty i chciała to jakoś odkręcić. Rozczuliła go ta troskliwość zupełnie obcej dziewczyny, której nie znał nawet z imienia.

– Przypadkiem wiedziałam, jak cię nazywają i co robisz – wyjaśniała skwapliwie, w pośpiechu i bezładnie. – Ten facet szukał dobrego liftera. Wiesz, tutaj dziewczyny wiedzą coś o każdym, kto pomieszka parę dni. Plotkują w barze. A ten łysy zafundował mi przekąskę, więc… chciałam się zrewanżować… Czy to był ktoś z policji?

– Nie. Sam ma jakieś kłopoty – powiedział Sneer między kęsami kurczaka – i przy okazji zaplątałem się w jego sprawę. Ale to ani twoja wina, ani jego.

Spostrzegł, że dziewczyna patrzy na jego prawy nadgarstek.

– O, widzisz? – uśmiechnął się. – Pozbyłem się tego drobnego problemu. Zostały inne, gorsze. Ale to już zupełnie osobna sprawa. Położył rękę na jej dłoni.

– Dziękuję ci, w każdym razie. Jak ci na imię?

– Alicja.

– Przeszkadzam ci w pracy, Alicjo. Zaraz sobie pójdę.

– Nie przeszkadzasz. Rano powinien tu przyjść facet, który przechowuje moje punkty. Wiesz, nie trzymam ich na własnym Kluczu. Nie muszę dziś pracować… za punkty. W ogóle, chętnie bym zajęła się czymś innym. Gdyby można było uczciwie zarobić chociaż ze dwie setki żółtych na miesiąc, nie marnowałabym zdrowia w tej cholernej knajpie.

– Dwie setki? – Sneer spojrzał na nią ze zdziwieniem. – Tyle nie dostaje nawet zerowiec na kierowniczym stanowisku. Uśmiechnęła się zagadkowo.

– Są różni zerowcy. Nie masz pojęcia, do jakiego stopnia różnią się między sobą. Znam wielu z nich. Rozmawiają ze mną. Niektórym nie dałabym nawet dwójki. Zupełne dno!

– Wiem. Sam zrobiłem kilku takich.

– Masz zero?

– Coś koło tego.

– Dlaczego nie pracujesz?

– Za ile? Za sto żółtych miesięcznie? – skrzywił się Sneer. – Z liftingu mam cztery, pięć razy tyle. A jak się trafi kandydat na zero, to nawet wiecej.

Otarł usta serwetką i wyciągnął się na tapczanie. Alicja usiadła obok niego. Widział jej profil na tle ciemnego okna. Miała ładny, mały nos i apetyczny zarys warg. Sneer przyglądał się jej z przyjemnością.

Nażarłeś się – pomyślał z przyganą – i już zaczynasz łakomie zerkać na dziewczynę.

– Posuń się – powiedziała. – Zająłeś cały tapczan.

– Przypominam, że nie mam Klucza – mruknął, gdy kładła się obok.

– Lubię sobie porozmawiać z prawdziwym zerowcem. Ale najpierw musisz się przespać – powiedziała i przytuliła się do niego.

Sneer nie byłby sobą, gdyby potrafił zasnąć w takich okolicznościach. Bliskość Alicji rozbudziła go zupełnie.

– Mówiłaś o zerowcach. Że wielu wśród nich jest liftowanych. W jaki sposób możesz to rozpoznać? – spytał, patrząc z bliska w jej oczy. – Kiedy otwierałaś drzwi kabiny, dostrzegłem czwórkę na twoim Kluczu.

Zmieszała się trochę, ale po chwili uśmiechnęła się przepraszająco.

– Zełgałam trochę. To co robię tutaj, wśród dziewcząt z baru, nie jest moim jedynym zajęciem. To jest… a raczej był… parawan dla sporych sum wpływających na mój Klucz. Zaczęli się mną interesować inspektorzy z Kontroli Dochodów, więc musiałam udawać panienkę lekkich obyczajów. Ale wkrótce przekonałam się, że to zajęcie opłaca się jeszcze lepiej niż poprzednie i… zmieniłam zawód.

– Co robiłaś przedtem?

– Też mam zero. Robiłam to samo, co ty…

– Lifterka? – Sneer aż uniósł się na łokciu, by przyjrzeć się tak niezwykłemu zjawisku. – Coś podobnego!

Pierwszy raz w życiu miał przed sobą dziewczynę lifterkę na poziomie zerowym.

– Nie bujasz tym razem? – upewnił się jeszcze.

– Stąd właśnie znam ciebie i paru innych. Któryż z lifterów Argolandu nie znałby Sneera, artysty w swoim rzemiośle – powiedziała, przymykając swoje ogromne oczy o tęczówkach koloni nieba nad Tibigan w pogodny lipcowy dzień.

Sneer nie mógł oderwać wzroku od jej oczu, niewinnych na pozór, lecz dziwnie przyciągających i obezwładniających. Miał dziwne uczucie, jakiego nigdy przedtem nie doświadczył, że ta dziewczyna mogłaby zrobić z nim wszystko, co zechce. Jej spojrzenie rozmiękczało w jednej chwili ów chłodny pancerzyk, twardy acz niedostrzegalny z zewnątrz, którym się otaczał, zapobiegając zbyt głębokim penetracjom uczuć w obszar jego duszy. Duszy – jak uważał – w gruncie rzeczy zbyt wrażliwej, by bez dostatecznej osłony mogła funkcjonować w tym bezwględnym, zmechanizowanym świecie.

Powłoczka cynizmu, przywdziana przez duszę i sumienie chroniła Sneera przed nadmiarem współczucia dla innych ludzi, przed zakusami przedsiębiorczych dziewczyn, które – po uwieńczonym sukcesem ataku na zmysły, spodziewały się podobnie łatwych zdobyczy w dziedzinie uczuć.

Lecz ponadto – i to było już efektem ubocznym – powłoczka owa przesłaniała Sneerowi jego własne wnętrze przed nim samym, pozwalając mu nie zastanawiać się zbyt głęboko nad własnym postępowaniem, nie analizować własnych stanów uczuciowych i prawdziwego stosunku do otoczenia.

Teraz, twarz w twarz z Alicją, Sneer czuł się coraz bardziej obnażony ze swojej warstwy ochronnej, bezbronny, miękki jak ostryga wydobyta z muszli.

– Powiedz od razu, czym jeszcze się zajmujesz – powiedział ochrypłym półszeptem, próbując zbliżyć usta do jej policzka. – Hipnotyzujesz? Rzucasz uroki?

– Nie! – roześmiała się, uchylając twarz przed jego pocałunkiem. – Ale potrafię wróżyć. Daj mi lewą rękę!

Patrzyła przez chwilę na wewnętrzną stronę jego dłoni.

– Widzę wielkie zmiany! – powiedziała tajemniczym głosem chiromantki. – Widzę zero na twoim Kluczu!

– Mówisz o stanie konta? – roześmiał się. – Bywało tak już nieraz. To żadna sztuka wydać wszystko co do punktu!

– Mówię o twojej klasie. Zostaniesz zerowcem, bardzo ważnym zerowcem… Będziesz dźwigał na swych barkach wielki ciężar. Będziesz znał prawdę. A kiedy dostrzeżesz, że nie ma ratunku dla świata, kiedy nie będziesz wiedział, co czynić, kiedy uświadomisz sobie, że w całym wszechświecie nie ma istoty zdolnej ci dopomóc, pomyśl o Alicji. Nigdy nie zapominaj o Alicji! – zacisnęła jego dłoń i dodała, już swym zwykłym, żartobliwym tonem:

– Za wróżby się nie dziękuje, ale wolno pocałować wróżkę. Sneer skwapliwie skorzystał z przyzwolenia.

– Czy znasz piosenkę, którą śpiewała kiedyś Dony Bell? – spytała, gdy leżeli obok siebie w mroku kabiny, rozświetlanym co chwila barwnymi odblaskami neonowej reklamy zza okna. – Tę balladę o gwiazdach nad Tibigan?

– Nie przypominam sobie… Dony Bell? To ta, której zabroniono występować w telewizji?

– Tak. Koniecznie musisz posłuchać kiedyś tej ballady. Koniecznie, pamiętaj!

– Uhm! – mruknął sennie. – Zanotujesz mi tytuł…

– Pamiętam numer nagrania. Zapiszę ci. Pamiętaj, musisz tego posłuchać!

Za oknem było już zupełnie jasno, gdy Sneer otworzył oczy, rozbudzony lekkimi pociągnięciami za włosy.

– Wstawaj. Powinieneś już stąd iść – powiedziała Alicja łagodnie. – Lepiej będzie, jeśli nikt cię tutaj nie zobaczy.

– Dlaczego? – wymamrotał sennie.

– Wstań, proszę cię! – Alicja popchnęła go w kierunku łazienki.

Opłukał twarz, spojrzał w lustro na swoje nie ogolone policzki i zaczerwienione oczy. Ubrał się szybko. Alicja otworzyła przed nim drzwi i na pożegnanie dotknęła dłonią jego twarzy.

– Wrócę tu – powiedział, patrząc jej w oczy.

Skinęła ledwo dostrzegalnie głową, zamykając drzwi kabiny.

Ostrożnie zszedł po schodach. Spał zbyt krótko i czuł się fatalnie. W hallu na dole spojrzał na zegar. Była siódma trzydzieści cztery.

Barbarzyńska pora na wyrzucanie człowieka z łóżka – pomyślał i opadł na miękką kanapę pod ścianą, naprzeciw zamkniętych drzwi nocnej restauracji.

Ocknął się kwadrans przed dziewiątą.

Co za dziewczyna! – To była pierwsza myśl, jaka przebiegła mu przez głowę. – Zerówka, lifterka, a do tego jeszcze…

Nie umiał znaleźć odpowiednich określeń. Alicja zaimponowała mu jak nikt dotychczas. Pokonała jego chłodną obojętność i samo to już wystarczało, by nabrał przekonania, że jest wyjątkową dziewczyną.

We dwoje stanowilibyśmy niezły tandem! Oczywiście, musiałaby zaniechać tego nocnego… kamuflażu – myślał, wychodząc z hotelu. Zatrzymał się nagle.

Do licha! Jestem o nią zazdrosny! – stwierdził z niepokojem. – Co z tobą, stary?

Z pobliskiej kabiny telefonicznej zadzwonił na policję i dowiedział się, że jego Klucz znalazł się właśnie i jest do odebrania w Komendanturze Śródmieścia.

Pognał w stronę pobliskiego biura policji, lecz po drodze oprzytomniał z pierwszej radości i zaczął się zastanawiać nad sytuacją.

1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 43 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название