Sekret Alchemika S?dziwoja

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Sekret Alchemika S?dziwoja, Pilipiuk Andrzej-- . Жанр: Фэнтези. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Sekret Alchemika S?dziwoja
Название: Sekret Alchemika S?dziwoja
Автор: Pilipiuk Andrzej
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 308
Читать онлайн

Sekret Alchemika S?dziwoja читать книгу онлайн

Sekret Alchemika S?dziwoja - читать бесплатно онлайн , автор Pilipiuk Andrzej

Pan Tomasz otrzymuje z Muzeum Narodowego w Krakowie list informuj?cy o propozycji wymiany traktatu „O rt?ci siedemnastowiecznego alchemika Micha?a S?dziwoja na przechowywany w muzeum atanator, specjalny piec alchemiczny. Pan Samochodzik i Pawe? Daniec jad? do Krakowa, gdzie okazuje si?, ?e autorkami tej propozycji wymiany s? dwie m?ode dziewczyny, Sanis?awa i Katarzyna Kruszewskie. Po pocz?tkowej rywalizacji panowie i panie ??cz? wysilki, aby rozwi?za? szyfr z „Niemej ksi?gi”, rzedstawiaj?cej etapy produkcji z?ota. Do?wiadczenie przeprowadzone przez kuzynki w obecno?ci pana Tomasza i Paw?a zdumiewa bu muzealnik?w.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

– Żarówkę z radu? W jaki sposób? – zdziwiła się.

– Och, to bardzo proste. Do szklanej bańki wystarczy wsypać gram tego pierwiastka. Taki wynalazek świeci z mocą około sześćdziesiąt wat, a przy tym w ogóle nie trzeba podłączać tego do prądu. Tylko to paskudne promieniowanie.

– A gdyby użyć żarówki ze szkła ołowiowego?

– Za cienkie. Rad jest jedną z najbardziej promieniotwórczych substancji na naszej planecie…

– Lepiej leczyć ludzi kamieniem filozoficznym – mruknęła Stasia. – Jako eliksir życia, po rozpuszczeniu powinien leczyć także raka.

– Ale Setonowi jakoś nie pomógł – zauważyłem. – Miał go sporą ilość, a zmarł na skutek obrażeń poniesionych w trakcie tortur.

– Byłoby naiwnością sądzić, że lekarstwa leczą każdy przypadek -

powiedziała Kasia. – Przecież trąd czy gruźlica zabijają, jeśli choroba poczyni zbyt duże spustoszenia w organizmie przed rozpoczęciem leczenia…

– Ciemnieje i przechodzi w zielony – powiedziała Stasia.

– To niedobrze – zmartwiła się moja rozmówczyni. – Chyba, że przez turkusowy przejdzie do niebieskiego. A ty trzymaj kciuki – poleciła mi.

Zacisnęła dłoń na srebrnym krzyżyku i czekaliśmy w milczeniu.

– Robi się granatowe – zameldowała obserwatorka.

Zdziwiła mnie nagła zmiana w ich zachowaniu. Wyglądały na zdrowo

przestraszone. Kasia nalała sobie wody mineralnej z butelki i wypiła duszkiem. Dłonie jej drżały.

– Czerwienieje – odetchnęła z ulgą Stasia.

– A więc weszliśmy wreszcie w królestwo Wenery – powiedziała moja rozmówczyni. – W ostatniej chwili…

– Robią się kolory – zaraportowała Stasia śledząca przemiany wewnątrz jaja. – Takie jak tęcza.

– Tak zwany pawi ogon – wyjaśniła jej kuzynka. – To znaczy, że powoli się zbliżamy.

Mimo jej zapewnień przez następną godzinę nic specjalnego się nie działo. Znad masy unosiły się czerwonawe opary co dziewczęta określiły jako królestwo Marsa. Obudził się Szef.

– I jak tam produkcja kamienia filozoficznego? – zapytał zaciekawiony.

– Na razie bez większych przygód – powiedziała Kasia. – Zaraz powinniśmy wkroczyć w królestwo Apollona.

Korzystając z chwili, gdy druga z dziewcząt poszła na górę, zajrzałem ciekawie przez szybkę. W jaju, co było kiepsko widać, bowiem powierzchnia zmatowiała, znajdowała się masa przypominająca czerwone błoto. Substancja rozpurchlała się, z bąbli wytryskiwał jakiś gaz. Wreszcie Kasia zdecydowanym ruchem ręki przekręciła zawór z gazem.

– Niech sobie stygnie – powiedziała. – Za godzinę będziemy wiedzieli.

Wyjęła bańkę z ciekłym azotem i wycelowawszy dyszę w piecyk, wolno popuściła gazu. Piecyk utonął w mlecznych oparach.

– Nie podusimy się? – zapytał z niepokojem Szef.

– Azot jest obojętny – powiedziała Stasia.

W piwniczce zrobiło się nieco chłodniej. Piecyk stygł. Przeszliśmy na piętro, gdzie dziewczęta sprokurowały niewielkie śniadanie, czy też raczej należało by powiedzieć podkurek, jako że słońce jeszcze nie wzeszło. Szef jadł z apetytem, ja też po całonocnym czuwaniu czułem się głodny.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название