Kwiat Nieimiertelnoici

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Kwiat Nieimiertelnoici, Robb J. D.-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Kwiat Nieimiertelnoici
Название: Kwiat Nieimiertelnoici
Автор: Robb J. D.
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 213
Читать онлайн

Kwiat Nieimiertelnoici читать книгу онлайн

Kwiat Nieimiertelnoici - читать бесплатно онлайн , автор Robb J. D.

Porucznik Eve Dallas z wydzia?u zab?jstw nowojorskiej policji ma przed sob? trudne zadanie. Pi?kna, s?awna modelka Pandora zosta?a w brutalny spos?b zamordowana, a g??wn? podejrzan? o zbrodni? jest Mavis Freestone, najserdeczniejsza przyjaci??ka Eve. Dallas, przekonana o jej niewinno?ci, postanawia wykry? prawdziwego sprawc?. Jednak coraz to nowe dowody ?wiadcz? przeciwko Mavis i wszyscy radz? Eve, aby zako?czy?a ?ledztwo. Wierna przyja?? obu kobiet zostaje wystawiona na ci??k? pr?b?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 65 66 67 68 69 70 71 72 73 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Co ci chodzi po głowie, Eve?

Spojrzenia jej i Casto skrzyżowały się nagle.

– Ktoś jej pomógł. Ktoś się postarał, żeby dostała ten narkotyk w swoje ręce.

– Myślisz, że zaprowadził ją tam ktoś z personelu?

– To możliwe. – Eve wzruszyła ramionami, słysząc powątpiewanie w jego głosie. – Łapówka, obietnica, może wśród pielęgniarzy znalazł się jakiś oddany fan. Kiedy przejrzymy akta wszystkich zatrudnionych tu ludzi, być może uda się zawęzić krąg podejrzanych. Na razie… – Urwała, gdy rozległo się brzęczenie komunikatora. – Dallas.

– Lobar, ekipa śledcza. Znaleźliśmy w śmieciach coś, co powinno panią zainteresować. Karta z kodem uniwersalnym, pokryta odciskami palców Fitzgerald.

– Dołącz ją do dowodów, Lobar. Zaraz do was przyjdę.

– To wiele wyjaśnia – oświadczył Casto. Wiadomość od Lobara na tyle poprawiła mu apetyt, że znów zabrał się do makaronu. – Jak mówiłaś, ktoś jej pomógł. Albo dmuchnęła kartę z pokoju pielęgniarek, korzystając z ogólnego zamieszania.

– Cwana dziewczyna – mruknęła Eve. – Bardzo cwana. Zaplanowała wszystko co do minuty. Zeszła na dół, pootwierała, co chciała, a potem jeszcze pozbyła się karty z kodem. Żeby to przeprowadzić, musiała trzeźwo myśleć, zgodzicie się?

Peabody zabębniła palcami w stół.

– Jeśli wzięła Nieśmiertelność przed innymi narkotykami, co wydaje się prawdopodobne, zapewne natychmiast przyszła do siebie. Prawdopodobnie zorientowała się, że ktoś może ją przyłapać w magazynie. Gdyby wyrzuciła kartę, mogłaby się tłumaczyć, że trafiła tam przez pomyłkę, bo straciła orientację.

– Właśnie. – Casto obdarzył ją szerokim uśmiechem. -To wydaje się rozsądne.

– Więc dlaczego nie wyszła z magazynu? – spytała Eve. – Znalazła to, po co przyszła. Czemu po prostu nie uciekła?

– Eve – powiedział Casto niemal szeptem, patrząc jej w oczy. – Istnieje jeszcze jedna możliwość, o której nie wspomnieliśmy. Może Fitzgerald chciała umrzeć.

– Świadomie przedawkowała? – Na tę myśl Eve poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Poczucie winy powróciło. – Ale dlaczego?

Casto położył rękę na jej dłoni.

– Była w potrzasku. Przyparłaś ją do muru. Musiała zdawać sobie sprawę, że spędzi resztę życia za kratkami. Bez dostępu do Nieśmiertelności – dodał. – Postarzałaby się, straciłaby urodę, straciłaby wszystko, co najbardziej się dla niej liczyło. Postanowiła więc umrzeć, dopóki jest młoda i piękna.

– Samobójstwo – dorzuciła Peabody. – Narkotyki, które wzięła, tworzą zabójczą mieszankę. Z pewnością zdawała sobie z tego sprawę, jeśli myślała na tyle trzeźwo, by dostać się do magazynu. Po co znosić upokorzenia, więzienie, głód narkotyczny, skoro można bezboleśnie tego wszystkiego uniknąć?

– Nie byłaby pierwsza- dorzucił Casto.-Spotkałem się z wieloma takimi przypadkami. Ludzie nie mogą żyć z narkotykami ani bez nich. Dlatego się poddają.

– Fitzgerald nie zostawiła listu – nie ustępowała Eve.

– Była załamana, Eve. I, jak sama powiedziałaś, zdesperowana. – Casto zaczął bawić się filiżanką. – Jeśli działała pod wpływem impulsu, jeśli czuła, że musi skończyć ze sobą i to jak najszybciej, być może nawet nie pomyślała o napisaniu listu. Eve, nikt nie wmusił w nią tych prochów, nie ma żadnych śladów przemocy. Jerry Fitzgerald zginęła z własnej ręki. Może to był wypadek, ale może zrobiła to celowo. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy.

– To nie wystarczy, by zamknąć śledztwo. Nie ma mowy, żeby ta kobieta sama, bez niczyjej pomocy, zabiła czworo ludzi.

Casto wymienił spojrzenia z Peabody.

– Może i nie. Ale faktem jest, że pod wpływem narkotyku mogła to zrobić. Możesz jeszcze trochę pomaglować Redforda i Younga. Żaden z nich nie zasłużył na to, aby uniknąć kary. Ale prędzej czy później musisz zamknąć dochodzenie. Taka jest prawda. – Odstawił filiżankę. – Odpocznij sobie.

– No proszę, jak tu przytulnie. – Do stolika podszedł Justin Young. Jego przygasłe, przekrwione oczy wbijały się w twarz Eve. – Nic ci nie jest w stanie zepsuć apetytu, co, suko?

Casto zerwał się z krzesła, ale Eve ruchem ręki kazała mu usiąść z powrotem. Stłumiła w sobie współczucie.

– Co, adwokaci wyciągnęli cię z pierdla, Justin?

– Żebyś wiedziała. Wystarczyło, żeby Jerry umarła, a sędzia od razu zgodził się wypuścić mnie za kaucją. Mój adwokat powiedział, że w świetle ostatnich wydarzeń… tak to ujął, kutas… w świetle ostatnich wydarzeń, sprawa jest już właściwie zamknięta. Jerry okazała się morderczynią, narkomanką, trupem, dzięki czemu ja wkrótce zostanę oczyszczony z wszystkich podejrzeń. Korzystne rozwiązanie, co?

– Tak sądzisz? – spytała spokojnie Eve.

– Zabiłaś ją. -Young oparł się o stół, uderzając dłońmi w blat tak mocno, że rozległ się głośny brzęk sztućców. – Równie dobrze mogłaś wbić jej nóż w serce. Ona potrzebowała pomocy, zrozumienia, odrobiny ciepła. Ale ty dręczyłaś ją dotąd, aż straciła wszelką nadzieję. A teraz nie żyje. Rozumiesz to? – Jego oczy wypełniły się łzami. – Ona nie żyje, a ty dostaniesz zasłużony awans. Złapałaś szaloną morderczynię! Ale coś ci powiem: Jerry nikogo nie zabiła, w odróżnieniu od ciebie. To jeszcze nie koniec. – Przejechał ręką po stole, zrzucając na podłogę wszystkie naczynia i sztućce. – To nie koniec, do cholery.

Kiedy Young wyszedł ze stołówki, Eve odetchnęła głęboko.

– Na to wygląda.

20

Ten tydzień minął szybko jak żaden inny. Na domiar złego Eve czuła się strasznie osamotniona. Wszyscy uznali sprawę za zamkniętą, włącznie z prokuratorem i Whitneyem, ciało Jerry Fitzgerald zostało spalone, a raport z ostatniego przesłuchania trafił do akt.

Jak należało się spodziewać, media ogarnęło prawdziwe szaleństwo. „Sekretne życie supermodelki". „Zabójczym o twarzy bogini". „Ofiary Nieśmiertelności".

Eve prowadziła inne dochodzenia, miała na głowie mnóstwo zajęć, ale w każdej wolnej chwili wracała do tamtej sprawy, przeglądając dowody i snując nowe teorie, aż nawet Peabody powiedziała jej, żeby dała sobie z tym spokój.

Próbowała zająć się przygotowaniami do ślubu, dopilnować tego, o co prosił Roarke. Ale co ona, u licha, mogła wiedzieć o cateringu, dobieraniu win i rozmieszczeniu gości? W końcu skapitulowała i zwróciła się o pomoc do Summerseta.

Usłyszała od niego, że żona takiego człowieka jak Roarke będzie musiała nabyć ogłady.

Odpowiedziała mu, żeby pocałował ją w dupę, po czym rozeszli się w różne strony, zadowoleni, że mogą robić to, w czym są najlepsi. Jeszcze trochę, a zaczną się lubić. Aż strach pomyśleć.

Roarke wszedł do gabinetu Eve i z niedowierzaniem potrząsnął głową. Do ślubu pozostało niecałe dwadzieścia godzin. Czy panna młoda dokonywała ostatnich poprawek sukni ślubnej, brała kąpiele w wonnych olejkach i skrapiała się perfumami, snując marzenia o małżeńskim szczęściu?

Nie, siedziała zgarbiona przy komputerze, mamrocząc coś pod nosem. Włosy miała rozczochrane, a na koszuli widniała duża plama od kawy. Na podłodze stał talerz z czymś, co prawdopodobnie kiedyś było kanapką. Nawet kot trzymał się od tego z daleka.

Roarke podszedł bliżej i tak jak się spodziewał, na ekranie zobaczył akta sprawy Jerry Fitzgerald.

Upór Eve fascynował Roarke'a, a wręcz go w niej pociągał. Na pewno nikomu nie dała poznać, jak bardzo przeżyła śmierć modelki. Ukryłaby to nawet przed nim, gdyby zdołała.

Wiedział, że dręczą ją wyrzuty sumienia. A także poczucie niespełnionego obowiązku. Wszystko to sprawiało, że Eve wciąż nie mogła o tej sprawie zapomnieć. I między innymi za to ją kochał, za tę niezwykłą wrażliwość, ukrytą w logicznym, chłodnym umyśle.

Pochylił się, by pocałować Eve; w tej samej chwili ona podniosła głowę i trafiła go w szczękę. Obydwoje zaklęli głośno.

– Jezu Chryste. – Roarke otarł chusteczką krew z wargi. – Z tobą nawet romansować jest niebezpiecznie.

– Nie powinieneś był się skradać. – Nachmurzona potarła obolały czubek głowy. Jeszcze jeden guz.

1 ... 65 66 67 68 69 70 71 72 73 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название