-->

Jeden falszywy ruch

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Jeden falszywy ruch, Coben Harlan-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Jeden falszywy ruch
Название: Jeden falszywy ruch
Автор: Coben Harlan
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 250
Читать онлайн

Jeden falszywy ruch читать книгу онлайн

Jeden falszywy ruch - читать бесплатно онлайн , автор Coben Harlan

Myron Bolitar podejmuje si? ochrony czarnosk?rej gwiazdy ?e?skiej koszyk?wki, Brendy, n?kanej telefonicznymi pogr??kami. Jest inteligentna, pi?kna, ma poczucie humoru, lecz brak jej agenta. Czy k?opoty Brendy maj? zwi?zek z tajemniczym znikni?ciem jej matki przed dwudziestoma laty oraz z niewyja?nion? ?mierci? ?ony aktualnego kandydata na gubernatora, milionera Arthura Bradforda? Co sta?o si? z ojcem Brendy, kt?ry jakby rozp?yn?? si? w powietrzu, po wybraniu z konta wszystkich pieni?dzy? Wspierany przez niezawodnego przyjaciela, Wina, Myron musi stawi? czo?a miejscowej mafii, oraz dotrze? do sedna mrocznej tajemnicy, za kt?r? jedni s? gotowi umrze?, a inni zabi?…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

33

Win nadjechał kilka minut później.

– Pięknie – rzekł, patrząc na dwa ciała.

Myron nie odpowiedział.

– Czegoś dotykałeś?

– Zdążyłem wszystko wyczyścić.

– Mam prośbę.

Myron spojrzał na przyjaciela.

– Kiedy następnym razem w podobnych okolicznościach wypali broń, natychmiast się odezwij. Powiedz, na przykład: „Żyję”.

– Następnym razem – przyrzekł Myron.

Opuścili dom i pojechali do pobliskiego całodobowego supermarketu. Myron zaparkował taurusa i wsiadł z Winem do jaguara.

– Dokąd? – spytał Win.

– Słyszałeś, co powiedział Wickner?

– Tak.

– I co myślisz?

– Wciąż to przetrawiam. Ale odpowiedź znajduje się bez wątpienia na Farmie Bradfordów.

– Brenda pewnie też.

Win skinął głową.

– Jeśli jeszcze żyje.

– No, to jedźmy tam.

– Na ratunek księżniczce uwięzionej w wieży?

– Wcale nie ma pewności, że tam jest. Zresztą nie możemy tam wparować, waląc z pistoletów. Ktoś mógłby wpaść w popłoch i ją zabić. – Myron sięgnął po komórkę. – Arthur Bradford chce być informowany na bieżąco. Przekażę mu więc wiadomość. Osobiście.

– A jeśli spróbują cię zabić?

– To wkroczysz.

Win uśmiechnął się.

– Byczo.

Tak brzmiało jego słowo tygodnia.

Wjechali na drogę 80 i skierowali się na wschód.

– Pozwól, że odbiję od ciebie kilka myśli – powiedział Myron.

Win skinął głową. Przywykł do gry w umysłowego squasha.

– Oto, co wiemy. Na Anitę Slaughter napadnięto. Trzy tygodnie potem stała się świadkiem samobójstwa Elizabeth Bradford. Mija dziewięć miesięcy. Anita ucieka od Horace’a. Opróżnia konto bankowe, zabiera córkę i ukrywa się w Holiday Inn. Dalszy ciąg tej historii jest niejasny. Wiemy, że byli tam Chance Bradford i Sam. Wiemy, że zabrali stamtąd ranną Anitę. Wiemy również, że jakiś czas przedtem Anita zadzwoniła do Horace’a i kazała mu odebrać Brendę… – Myron urwał i spojrzał na Wina. – O której?

– Słucham?

– Anita zadzwoniła do Horace’a, żeby zabrał Brendę. Zrobiła to na pewno przed przyjazdem Sama, tak?

– Tak.

– W tym sęk. Horace powiedział Mabel o telefonie Anity. Może skłamał. No bo po co Anita by do niego dzwoniła? To bez sensu. Ucieka od niego. Zabiera wszystkie pieniądze. Po co dzwoniłaby i zdradzała, gdzie jest? Mogła zadzwonić, na przykład, do Mabel, ale do niego? Nigdy.

Win skinął głową.

– Mów dalej.

– Przypuśćmy… że w tej sprawie kompletnie się mylimy. Zapomnijmy na moment o Bradfordach. Spójrzmy na to oczami Horace’a. Wraca do domu. Znajduje list Anity. Być może odkrywa, że ograbiła go z pieniędzy. Wścieka się. Jakimś swędem wpada na jej trop i jedzie do Holiday Inn odzyskać córkę i pieniądze.

– Odzyskać siłą.

– Tak.

– Zabija Anitę?

– Nie. Ale ją masakruje. A być może zostawia, sądząc, że ją zabił. W każdym razie zabiera Brendę i pieniądze. Później dzwoni do siostry i mówi, że Anita kazała mu zabrać dziecko.

Win zmarszczył brwi.

– A potem? Anita ukrywa się przed Horace’em przez dwadzieścia lat, godzi się, by sam wychował córkę, bo się go boi?

Myron stropił się.

– Może – odparł.

– I wtedy raptem odkrywa, że Horace jej szuka. To ona go zabija? W ostatecznym starciu? Kto w takim razie porwał Brendę? I dlaczego? A może Brenda działa w zmowie z matką? Jaką rolę odgrywają w tym wszystkim Bradfordowie, których odstawiłeś na bok? Co za interes mieliby w ukryciu przestępstwa Horace’a Slaughtera? A przede wszystkim, co robił tamtego wieczoru w Holiday Inn Chance Bradford?

– Hipoteza ma luki – przyznał Myron.

– Luki ogromne jak przepaście – sprostował Win.

– Nie rozumiem jeszcze jednego. Skoro Bradfordowie cały czas podsłuchiwali telefon Mabel, dlaczego nie wytropili, skąd dzwoni Anita?

Win przetrawił ten dylemat.

– Może wytropili – odparł.

Myron nie odpowiedział. Włączył radio. Trwała druga połowa meczu. New York Dolphins dostawały baty. Sprawozdawcy spekulowali, co się stało z Brendą Slaughter. Myron ściszył odbiornik.

– Coś pominęliśmy – powiedział.

– Tak, ale jesteśmy blisko.

– Pozostaje sprawdzić Bradfordów.

Win skinął głową.

– Otwórz schowek – powiedział. – Uzbrój się jak dyktator paranoik. Może być gorąco.

Myron nie protestował. Zadzwonił na prywatny numer Arthura Bradforda. Bradford odebrał telefon, nim wybrzmiał pierwszy sygnał.

– Znalazłeś Brendę? – spytał.

– Jadę do was.

– A więc znalazłeś ją?

– Będę za kwadrans. Uprzedź strażników.

Myron rozłączył się.

– Ciekawe – powiedział do Wina.

I nagle go olśniło. Nie stopniowo. Od razu. Jakby znienacka zwaliła się na niego lawina. Trzęsącą się ręką wystukał jeszcze jeden numer.

– Proszę z Normem Zuckermanem – powiedział. – Tak, wiem, że ogląda mecz. Proszę mu przekazać, że dzwoni Myron Bolitar. W pilnej sprawie. I że chcę mówić z detektywami McLaughlin i Glazurem.

34

Strażnik Farmy Bradfordów oświetlił samochód latarką.

– Jest pan sam, panie Bolitar? – spytał.

Brama uniosła się w górę.

– Pan podjedzie do głównego domu.

Myron ruszył wolno. Zgodnie z planem za następnym zakrętem zwolnił jeszcze bardziej.

– Wysiadłem – dobiegł chwilę później z telefonu głos Wina.

Win wydostał się z bagażnika tak gładko, że Myron nic nie słyszał.

– Milknę – powiedział Win. – Cały czas przekazuj, gdzie jesteś.

Plan był prosty: Win poszuka Brendy, a Myron postara się przeżyć.

Ściskając oburącz kierownicę, kontynuował jazdę. Choć korciło go, żeby odwlec decydującą rozmowę, to najchętniej rozmówiłby się z Arthurem Bradfordem natychmiast. Już znał prawdę. W każdym razie częściowo. Na tyle, by ocalić Brendę.

Być może ocalić.

Ziemia tonęła w aksamitnych ciemnościach, zwierzęta milczały. Dom wyłonił się nad nim, jakby płynął w mroku, ledwo ledwo związany ze światem w dole. Myron zaparkował samochód i wysiadł. Zanim dotarł do drzwi, w progu wyrósł służący Mattius. Choć minęła dziesiąta, wciąż był w pełnym rynsztunku kamerdynera. Prężąc się jak struna, czekał w milczeniu, z nieludzką wprost cierpliwością.

– Pan Bradford przyjmie pana w bibliotece – oznajmił.

Myron skinął głową i w tym momencie w nią oberwał. Po głuchym „bum” pociemniało mu w oczach, zamrowiło w czaszce i cały zdrętwiał. Gdy się chwiał, dostał cios pałką w uda, nogi ugięły się pod nim i padł na kolana.

– Win – wydusił z siebie.

Mocny kopniak butem między łopatki powalił go twarzą na ziemię i uszło z niego powietrze. Czyjeś ręce przeszukały go i zabrały broń.

– Win – powtórzył.

– W Agencji Ucho ciemno i głucho – oznajmił Sam. W ręku trzymał jego komórkę. – Wyłączyłem ją.

Dwóch mężczyzn chwyciło Myrona pod pachy i powlokło przez hol wejściowy i korytarz. Zamrugał oczami, żeby pozbyć się mroczków. Cały czuł się jak kciuk, w który walnięto młotkiem. Idący przodem Sam otworzył jakieś drzwi, a dwaj jego kompani cisnęli Myrona niczym worek torfu. Potoczył się po schodach, ale udało mu się zatrzymać, nim dotarł do podnóża.

Sam wszedł do środka. Drzwi zamknięto.

– Dobra – powiedział. – Załatwmy to.

Myron usiadł. Znajdował się w piwnicy. Na piwnicznych schodach.

Sam wyciągnął do niego rękę. Myron chwycił ją i podźwignął się na nogi. Dwaj kompani Richardsa zeszli na dół.

– Ta część piwnicy nie ma okien i jest z betonu – rzekł Sam takim tonem, jakby oprowadzał go po domu. – Można tu wejść i stąd wyjść tylko przez te drzwi, rozumiesz?

Myron skinął głową.

– Na górze mam dwóch ludzi. Zaraz się rozstawią. W przeciwieństwie do tego ciołka Maria to zawodowcy. Nikt nie przejdzie przez te drzwi. Rozumiesz?

Myron ponownie skinął głową.

Sam wyjął papierosa i włożył go do ust.

– Ostatnia uwaga. Widzieliśmy, jak twój koleżka wyskakuje z bagażnika. Na zewnątrz mam dwóch snajperów z piechoty morskiej. Walczyli w wojnie w Zatoce. Jeżeli twój znajomy zbliży się do domu, marnie skończy. Okna uruchamiają alarm. Wykrywacze ruchu są włączone. Z całą czwórką jestem w kontakcie radiowym na czterech osobnych pasmach.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название