Dzie? ?mierci
Dzie? ?mierci читать книгу онлайн
Andrew Ryan, detektyw z Wydzia?u Zab?jstw, znowu mo?e pom?c w rozwik?aniu zagadki Tempe, a przy okazji i…sobie! Bo prywatnie samotno?? doskwiera przecie? obojgu…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Teraz jego ręka wędrowała w okolicach mojej talii, ku górze po brzuchu i wokół piersi, ten sam puchowy dotyk. Moje sutki zdawały się pulsować, a całe ciało płonąć. Włożył mi język w usta i ja objęłam go wargami. Położył całą dłoń na mojej lewej piersi i delikatnie poruszał nią w górę i w dół. Potem zaczął ściskać sutek kciukiem i palcem w rytmie pocałunku.
Głaskałam go palcami po plecach, on dłonią zaokrąglenie mojej talii. Pieścił mój brzuch, wodził wokół pępka, potem chwycił za pasek moich szortów. Po dolnej części tułowia znów przebiegł mnie dreszcz.
W końcu zaczął całować całą moją twarz i łaskotał koniuszkiem języka wnętrze mojego ucha. Wtedy położył mnie na poduszkach i sam położył się obok, nie przestając patrzeć mi głęboko w oczy swoimi błękitami. Przekręcając się na bok chwycił moje biodra i mnie do siebie przyciągnął. Czułam jego twardość i znowu się całowaliśmy.
Po chwili przestał, zgiął nogę w kolanie i wcisnął udo między moje nogi. Poczułam eksplozję w lędźwiach i nie mogłam oddychać. Znowu ręka powędrowała pod moją koszulkę. Dłonią krążył wokół piersi, a kciukiem pieścił sutek. Wygięłam plecy w łuk i jęknęłam z rozkoszy, która przysłoniła cały świat. Straciłam poczucie czasu.
Kilka chwil albo godzin później rozpiął zamek przy moich szortach. Z nosem przy jego szyi jednej rzeczy byłam pewna. Bez względu na Harry, nie powiedziałabym nie.
I wtedy zadzwonił telefon.
Ręce Ryana powędrowały do moich uszu, a on całował mnie mocno w usta. Odwzajemniłam pocałunek, chwytając włosy z tyłu jego głowy i przeklinając firmę telefoniczną Southern Beli. Zignorowaliśmy cztery sygnały.
Włączyła się sekretarka, a głos, który usłyszeliśmy, był cichy i ledwie słyszalny, jakby ten ktoś stał na końcu długiego tunelu. Oboje rzuciliśmy się do telefonu, ale było już za późno.
Kathryn odłożyła słuchawkę.