-->

Bez pozegnania

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Bez pozegnania, Coben Harlan-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Bez pozegnania
Название: Bez pozegnania
Автор: Coben Harlan
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 222
Читать онлайн

Bez pozegnania читать книгу онлайн

Bez pozegnania - читать бесплатно онлайн , автор Coben Harlan

"Trzy dni przed ?mierci? matka wyzna?a – to by?y niemal jej ostatnie s?owa – ?e m?j brat wci?? ?yje" – tak zaczyna si? najnowszy thriller Cobena. Od dnia, w kt?rym brat Willa Kleina, Ken, zamordowa? Juli?, jego by?? sympati?, min??o jedena?cie lat. ?cigany mi?dzynarodowymi listami go?czymi, dos?ownie zapad? si? pod ziemi?. Z czasem rodzina uzna?a go za zmar?ego. Przegl?daj?c dokumenty rodzic?w, Will natrafia na ?wie?o zrobione zdj?cie Kena. Wkr?tce potem znika Sheila, narzeczona Willa. Coraz wi?cej poszlak wskazuje, ?e nie by?a osob?, za kt?r? si? podawa?a. FBI poszukuje jej jako g??wnej podejrzanej w sprawie o podw?jne zab?jstwo. Co ??czy Sheil? z seri? morderstw i spraw? sprzed jedenastu lat? Czy ona tak?e pad?a ofiar? zab?jcy? Gdzie jest Ken? Will nie zazna spokoju, zanim nie dotrze do…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 14 15 16 17 18 19 20 21 22 ... 74 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Nie byłem w stanie wydobyć z siebie głosu. Squares jednak pozostał nieporuszony.

– Nie przyszliśmy tu słuchać historii twego życia powiedział. – Chcemy zapytać cię o jedną z twoich dziewczyn.

– Przyszliście do niewłaściwego faceta – odparł. – Już od dawna nie pracuję na ulicach.

– To dobrze. Ona też.

– Kto?

– Sheila Rogers.

– Aha. – Castman uśmiechnął się, słysząc to nazwisko. Co chcecie wiedzieć?

– Wszystko.

– A jeśli nie zechcę powiedzieć?

– Squares dotknął mojego ramienia.

– Wychodzimy – rzekł.

– Co? – W głosie Castmana słychać było strach.

– Nie chce pan współpracować, panie Castman, to nie. Nie będziemy pana dłużej niepokoić.

– Zaczekajcie! – wrzasnął. – Dobra, słuchajcie, wiecie, ilu miałem gości, od kiedy tu leżę?

– Nic mnie to nie obchodzi – rzekł Squares.

– Sześciu. Sześć osób i nikogo… no nie wiem… co najmniej od roku. A ta szóstka to same moje dawne dziewczyny.

– Przyszły drwić ze mnie. Patrzeć, jak robię pod siebie. Chcecie usłyszeć coś przerażającego? Cieszyłem się z tych odwiedzin.

– Wszystko, byle przerwać monotonię, rozumiecie?

– Sheila Rogers – rzucił ze zniecierpliwieniem Squares.

Z rurki wydobył się cichy bulgot. Castman otworzył usta. Pojawiła się na nich bańka śliny. Zamknął usta i spróbował jeszcze raz.

– Poznałem ją… Boże, niech pomyślę… dziesięć lub piętnaście lat temu. Obstawiałem Port

Authority. Przyjechała autobusem z Iowy czy Idaho, z jakiejś gównianej mieściny.

Obstawiał Port Authority. Dobrze znałem ten system. Alfonsi czekają na dworcu. Zgarniają nowe, które wysiadają z autobusów – zdesperowane uciekinierki, przybywające do Nowego Jorku, aby zostać modelkami, aktorkami, zacząć nowe życie, uciec przed nudą lub molestowaniem. Alfonsi czają się jak stado drapieżników. Rzucają się, dopadają ofiarę i wysysają z niej krew.

– Miałem niezłe wyniki – mówił Castman. – Po pierwsze, jestem biały. Te ze Środkowego Zachodu to prawie wyłącznie białe dupy. Boją się czarnego luda. Nosiłem ładne garnitury i dyplomatkę. Byłem cierpliwy. W każdym razie tamtego dnia czekałem na peronie sto dwudziestym siódmym. To było moje ulubione miejsce. Miałem stamtąd dobry widok na co najmniej sześć różnych stanowisk. Sheila wysiadła z autobusu. Człowieku, co to był za towar! Najwyżej szesnastoletnia, w najlepszym wieku. W dodatku dziewica, chociaż na oko nie można było tego orzec. Przekonałem się o tym później.

Napiąłem mięśnie. Squares nieznacznie przesunął się między łóżko a mnie.

– Zacząłem nawijać. Sprzedałem jej moją najlepszą bajeczkę. Wiecie jaką? Wiedzieliśmy.

– Nawijałem, że zrobię z niej wziętą modelkę. Spokojnie, nie tak jak inne dupki. Byłem gładki jak jedwab, ale Sheila była sprytniejsza od innych. Ostrożna. Wcale nie nalegałem. Udawałem obojętnego. W końcu one wszystkie chcą w to uwierzyć, no nie? Wciąż słyszą o jakiejś supermodelce, którą odkryto na konkursie dójek, i tym podobne bzdury, i właśnie dlatego tutaj przyjeżdżają.

Maszyna przestała piszczeć. Zabulgotała, po czym znowu zaczęła popiskiwać.

– Sheila próbowała się zabezpieczyć. Powiedziała mi jasno, że nie chodzi na żadne przyjęcia ani nic takiego. Ja na to, że nie ma sprawy, ja też nie. Jestem biznesmenem. Zawodowym fotografem i łowcą talentów. Zrobimy kilka zdjęć. To wszystko. Przygotujemy album. Czysta sprawa – żadnych przyjęć, narkotyków, golizny, niczego, co by jej się nie podobało. A byłem dobrym fotografem. Miałem do tego oko. Widzicie te ściany? Zdjęcia Tanyi to moja robota.

Spojrzałem na fotografie niegdyś pięknej Tanyi i ścisnęło mi się serce. Kiedy znów zwróciłem wzrok na łóżko, Castman patrzył wprost na mnie.

– Pan – powiedział.

– Co takiego?

– Sheila. – Uśmiechnął się. – Zależy panu na niej, prawda? Nie odpowiedziałem.

– Kocha ją pan.

Przeciągnął słowo „kocha”. Drwiąco. Milczałem.

– Hej, człowieku, nie mam ci tego za złe. To był niezły towar. Człowieku, jak ona potrafiła obciągać…

Zrobiłem krok w stronę łóżka. Castman zaśmiał się. Squares zastąpił mi drogę i spojrzał prosto w oczy, kręcąc przecząco głową. Cofnąłem się. Miał rację.

Castman przestał się śmiać, ale wciąż na mnie patrzył.

– Chcesz wiedzieć, jak przerobiłem twoją panienkę, kochasiu? Nie odpowiedziałem.

– Tak samo jak Tanyę. Widzicie, zgarniałem najlepsze, te, w które czarni bracia nie mogli wbić szponów. Dzięki dobrej technice. Nawciskałem Sheili kitu i w końcu przyszła do mojej pracowni na zdjęcia. Wystarczyło. Tylko tego było mi trzeba.

– Połknęła haczyk i była załatwiona.

– Jak? – zapytałem.

– Naprawdę chcesz wiedzieć?

– Jak?

Castman zamknął oczy. Wciąż się uśmiechał, rozkoszując się tym wspomnieniem.

– Zrobiłem jej mnóstwo zdjęć – wszystkie grzeczne i miłe. Kiedy skończyliśmy, przyłożyłem jej nóż do gardła. Potem przykułem do łóżka w pokoju, który miał… – Zachichotał, otworzył oczy i rozejrzał się wokół -…ściany wyłożone korkiem. Podałem jej narkotyk. Sfilmowałem ją, jak dochodziła do siebie, tak że wyglądało na to, że wszystko stało się za jej zgodą. Nawiasem mówiąc, w ten sposób twoja Sheila straciła dziewictwo: na taśmie wideo. Z niżej podpisanym. Bombowo, no nie?

Znów ogarnęła mnie wściekłość. Nie wiedziałem, jak długo jeszcze zdołam się powstrzymać przed skręceniem mu karku. Przypomniałem sobie jednak, że właśnie tego chciał.

– Na czym to skończyłem? Ach tak, przykułem ją i chyba przez tydzień wstrzykiwałem narkotyk. Klasa towar. Drogi. No cóż, koszty własne. W każdej branży trzeba szkolić personel, no nie? W końcu Sheila uzależniła się, a powiem wam, że tego dżina nie da się zamknąć z powrotem w butelce. Kiedy ją rozkułem, dziewczyna była gotowa lizać mi buty za szprycę, rozumiecie?

Zamilkł, jakby czekał na oklaski. Czułem się podle. Squares spytał beznamiętnie:

– A potem puściłeś ją na ulicę?

– Taa i nauczyłem paru sztuczek. Jak szybko zaspokoić faceta. Jak obsłużyć więcej niż jednego naraz. Nauczyłem ją wszystkiego.

Myślałem, że zaraz zwymiotuję.

– Mów dalej – zachęcił Squares.

– Nie. Dopiero wtedy, gdy…

– Zatem do widzenia.

– Tanya – rzekł.

– Co z nią?

Castman oblizał usta.

– Możecie dać mi trochę wody?

– Nie. Co z Tanyą?

– Ta suka trzyma mnie tutaj, człowieku. To nie w porządku.

– Taak, pokaleczyłem ją, ale miałem powód. Chciała odejść, wyjść za tego frajera z Garden

City. Myślała, że się kochają.

– Dajcie spokój, czy to Pretty Woman, czy co? Chciała zabrać ze sobą kilka moich najlepszych dziewczyn. Miały zamieszkać w Garden City z nią i tym frajerem, pójść na odwyk i takie bzdury. Nie mogłem na to pozwolić.

– Dlatego – powiedział Squares – dałeś jej nauczkę.

– Taak, pewnie. Tak to jest.

– Poharatałeś jej twarz otwieraczem do konserw.

– Nie tylko twarz. W końcu facet mógłby założyć jej worek na głowę, no nie? Ale owszem, wyczuwacie sprawę. To była lekcja dla innych dziewczyn. Tylko że – i to jest najśmieszniejsze – jej chłopak, ten frajer, nie wiedział, co zrobiłem. Przyjechał z tego swojego wielkiego domu w Garden City, spiesząc na ratunek Tanyi. Palant miał dwadzieścia dwa lata. Wyśmiałem go, a on do mnie strzelił. Ten wymoczkowaty księgowy z Garden City. Strzelił mi w bok z dwudziestkidwójki i kula trafiła w kręgosłup. Sparaliżowało mnie. Możecie w to uwierzyć? A potem, och, to jest cudowne, kiedy już mnie postrzelił, pan Garden City zobaczył, co zrobiłem Tanyi.

– Wiecie, jak postąpiła wielka miłość jej życia?

Czekał. Uznaliśmy, że to retoryczne pytanie i milczeliśmy.

– Wystraszył się i uciekł. Kapujecie? Zobaczył moje rękodzieło i dał nogę. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Już nigdy się nie zobaczyli.

Castman znów zaczął się śmiać. Starałem się stać nieruchomo i głęboko oddychać.

– Wylądowałem w szpitalu – podjął – całkowicie sparaliżowany. Tanya została z niczym. Wypisała mnie ze szpitala.

1 ... 14 15 16 17 18 19 20 21 22 ... 74 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название