-->

Tozsamoic Bournea

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tozsamoic Bournea, Ludlum Robert-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tozsamoic Bournea
Название: Tozsamoic Bournea
Автор: Ludlum Robert
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 274
Читать онлайн

Tozsamoic Bournea читать книгу онлайн

Tozsamoic Bournea - читать бесплатно онлайн , автор Ludlum Robert

M??czyzna, kt?ry wypad? podczas sztormu za burt? ma?ego trawlera, nie pami?ta ?adnych fakt?w ze swojego ?ycia. Pewne okoliczno?ci sugeruj?, ?e nie by? on zwyczajnym cz?owiekiem – zbyt wiele os?b interesuje si? jego poczynaniami, zbyt wielu najemnych morderc?w usi?uje go zlikwidowa?. Sprawno??, z jak? sobie z nimi radzi, jednoznacznie wskazuje na specjalne przygotowanie, jakie przeszd?. Jego przeznaczeniem jest walka o prze?ycie i wyja?nienie tajemnic przesz?o?ci…

"To?samo?? Bourne'a" nale?y do najlepszych powie?ci Roberta Ludluma, pisarza przewy?szaj?cego popularno?ci? wszystkich znanych polskiemu czytelnikowi pisarzy gatunku sensacyjnego. Niekt?rzy twierdz?, ?e jest to jego najlepsze dzie?o, czego po?rednim dowodem kontynuacja w postaci nast?pnych dw?ch tom?w oraz doskona?y film i serial z Richardem Chamberlainem, ciesz?cy si? ogromnym powodzeniem na ca?ym ?wiecie.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

– Tak. Mamy dowody. Odciski palców. Zostały sprawdzone przez FBI. To był on.

– Wasz człowiek zostawia odciski palców?

– Zostawił.

– Ależ to niemożliwe – powiedział urzędnik Departamentu Stanu.

– Co mianowicie?

– Skąd panu przyszło do głowy, że jest niepoczytalny? Schizofrenik z wielokrotnym rozszczepieniem jaźni, czy jak pan to nazwał?

– Conklin rozmawiał z jednym z najlepszych psychiatrów, będącym autorytetem w dziedzinie zaburzeń psychicznych powstałych pod wpływem stresu. Aleks opisał mu tę brutalną historię nie owijając niczego w bawełnę, a lekarz potwierdził nasze obawy, obawy Conklina.

– Potwierdził je? – zapytał dyrektor, w jego głosie brzmiało niedowierzanie.

– Tak.

– Na podstawie tego, co powiedział mu Conklin? Na podstawie tego, co tamtemu się zdawało?

– Nie ma innego wytłumaczenia. Niech go pan nam zostawi. To jest nasza sprawa.

– Jest pan skończonym durniem, generale. Nie powinien pan wysadzać nosa poza swoje banki danych, a jeszcze lepiej poza armaty.

– Protestuję.

– Niech pan sobie protestuje. Jeśli zrobił pan to, czego się domyślam, to nic innego panu nie pozostało.

– Niech pan mi wytłumaczy dlaczego – rzekł obrażony generał.

– Nie macie do czynienia z szaleńcem, z obłędem ani, z żadną idiotyczną schizofrenią z wielokrotnym rozszczepieniem jaźni, o której, tak jak ja, nie ma pan żadnego pojęcia. To cierpiący na amnezję człowiek, który przez ostatnie sześć miesięcy usiłuje dowiedzieć się, kim jest i skąd pochodzi. A z zapisu rozmowy telefonicznej, który tu mamy, wynika, że starał się wam to powiedzieć – starał się to wytłumaczyć Conklinowi, ale Conklin nie chciał go nawet wysłuchać. Nikt z was go nie wysłuchał… Wysyłacie gościa w tajnej misji na trzy lata – trzy lata – żeby zwabił Carlosa. Coś się nie udaje, a wy od razu zakładacie najgorsze.

– Amnezja?… Nie, pan się myli! Rozmawiałem z Conklinem, on go wysłuchał. Pan nie rozumie; my obaj znaliśmy…

– Nie życzę sobie znać jego nazwiska! – przerwał dyrektor Operacji Konsularnych.

Generał milczał przez chwilę.

– Obaj znaliśmy Bourne’a… przed wielu laty. Zdaje się, że pan wie skąd. Przytoczył pan kryptonim. Był najdziwniejszym facetem, jakiego znałem; już wtedy zachowywał się jak paranoik. Podejmował się misji… bardzo ryzykownych… nikt przy zdrowych zmysłach by się ich nie podjął. A do tego nigdy nie stawiał żadnych żądań. Kipiał nienawiścią.

– I dlatego dziesięć lat później stał się kandydatem do leczenia psychiatrycznego?

– Siedem – poprawił Crawford. – Usiłowałem się przeciwstawić, kiedy przyjmowali go do Treadstone. Ale Mnich powiedział, że on jest najlepszy. Z tym nie mogłem dyskutować; rzeczywiście był doskonałym fachowcem. Ale nie ukrywałem swoich obiekcji. Psychicznie znajdował się akurat na granicy i wiedzieliśmy dlaczego. Wyszło na moje. Obstaję przy tym.

– W pana przypadku nie obstawałbym przy niczym, generale. Niebawem dostanie pan po dupie. Bo to Mnich miał rację. Wasz człowiek jest faktycznie najlepszy, z amnezją czy bez. Ściągnie wam Carlosa, dostarczy go wprost pod drzwi. Tak, tak, dostarczy, chyba że nie zdąży, bo go zabijecie. – Tu Crawford usłyszał to, czego obawiał się najbardziej; chrapliwie wciągnął w płuca powietrze.

– Gdzie można znaleźć Conklina? – nie przerywając spytał dyrektor.

– Nie wiem.

– Schował się, prawda? Puścił machinę w ruch, posłał szmal do nie znających się wzajemnie grup, źródło więc pozostanie anonimowe, wszelkie związki z agencją i Treadstone zamazane. Fotografie Bourne’a są już w rękach facetów, których Conklin nie zna i zapewne nie poznałby, gdyby doszło co do czego. Lepiej niech mi pan nie mówi o plutonach egzekucyjnych. Pański już czeka, choć go pan nie widzi i o niczym nie wie. Ale jest gotów, karabiny naładowane, niech tylko ten przeklęty facet gdzieś się pokaże. Czy taki jest scenariusz?

– Chyba nie spodziewa się pan, że odpowiem – obruszył się Crawford.

– Nie musi pan. To jest sekcja Operacji Konsularnych, a tam gdzie pan, też już byłem. Co do jednego miał pan rację. To oczywiście wasza sprawa, sami będziecie się tłumaczyć przed sądem. Nie zamierzamy się wami przejmować. Zaraz zamelduję o tym Sekretarzowi. Departament Stanu nie może sobie pozwolić na znajomość z wami. Tej rozmowy nie było.

– Rozumiem.

– Przykro mi – odrzekł szczerze dyrektor słysząc smutek w głosie generała. – Czasami coś nie wyjdzie.

– Wiem. Nauczyliśmy się tego w „Meduzie”. A co macie zamiar zrobić z dziewczyną?

– Jeszcze nawet nie wiemy, co zrobimy z wami.

– To akurat jest łatwe. Eisenhower na szczycie. A co z U-2? Będziemy kontynuować, ale żadnych wstępnych podsumowań. Niczego… Możemy spowodować, żeby dziewczyna przestała figurować w aktach policyjnych w Zurychu.

– Powiemy jej. To może pomóc. Będziemy przepraszać, gdzie się da, a przy jej pomocy spróbujemy zawrzeć bardzo ważny układ.

– Czy jest pan pewien?

– Co do tego układu?

– Nie. Co do amnezji. Czy pan jest o tym przekonany?

– Przesłuchałem tę taśmę ze dwadzieścia razy, słyszałem jej głos. Przez całe swoje życie niczego nie byłem tak pewny. Nawiasem mówiąc, ona kilka godzin temu przyjechała. Jest w hotelu „Pierre”, przydzielono jej ochronę. Przywieziemy ją rano do Waszyngtonu, jak już zdecydujemy, co robić.

– Zaraz, zaraz – przerwał generał podniesionym głosem. – Byle nie jutro… Ona jest tutaj?… Czy załatwiłby mi pan zezwolenie na rozmowę z nią?

– Niech pan już nie pogarsza swojej sytuacji, generale. Lepiej, żeby ona jak najmniej wiedziała. Była z Bourne’em, gdy kontaktował się z ambasadą; wie o pierwszym sekretarzu i prawdopodobnie wie już też o Conklinie. Niechby on wziął to na siebie. A pan niech się trzyma z daleka.

– Ale dopiero co kazał mi pan to odkręcić.

– Nie w taki sposób. Pan jest uczciwy, jak ja. Obaj jesteśmy zawodowcami.

– Pan nie rozumie! To prawda, że mamy fotografie, ale mogą okazać się bezużyteczne. Zrobiono je trzy lata temu, a Bourne zmienił się, i to bardzo. Dlatego właśnie na scenę wkroczył Conklin – gdzie, tego nie wiem – ale wkroczył. On jedyny go widział, ale było to w nocy podczas deszczu. Ona może okazać się naszą jedyną szansą. Była z nim – spędziła z nim parę tygodni, ona go zna. Bardzo możliwe, że rozpoznałaby go, zanim zrobiliby to inni.

– Nie rozumiem.

– Już panu tłumaczę. Jednym z licznych talentów Bourne’a jest umiejętność zmieniania wyglądu, stapiania się z tłumem, łąką, kępką drzew – pojawiania się tam, gdzie staje się niewidoczny. Jeśli jest tak, jak pan twierdzi, to na pewno nie pamięta, że miał w „Meduzie” przezwisko. Jego ludzie mówili na niego… kameleon.

– To wasz Kain, generale.

– To był nasz Delta. Niepowtarzalny… i dlatego ta dziewczyna mogłaby pomóc. Teraz. Niech mi pan zezwoli zobaczyć się z nią i porozmawiać.

– Udzielając panu pozwolenia, włączylibyśmy pana. Nie mogę tego zrobić.

– Na miłość boską, dopiero co pan powiedział, że jesteśmy uczciwymi ludźmi! Czyż nie? Możemy uratować mu życie! Myślę, że jest szansa. Z jej pomocą mógłbym go znaleźć i wyciągnąć stamtąd!

– Stamtąd! Czy to znaczy, że pan wie, gdzie on będzie?

– Tak.

– Skąd?

– Bo nie mógłby być nigdzie indziej.

– A co do terminu? – spytał z niedowierzaniem dyrektor sekcji Operacji Konsularnych. – Czy pan również wie, kiedy on tam się zjawi?

– Tak. Dziś. Dziś jest rocznica jego własnej egzekucji.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название