P Jak Przestipstwo
P Jak Przestipstwo читать книгу онлайн
Kinsey bada tajemnic? znikni?cia szanowanego lekarza Dowana Purcella, kt?ry od tygodni nie daje znaku ?ycia. O dziwo, do znanej ze skuteczno?ci detektyw zwraca si? Fiona, eks-?ona zaginionego, a nie obecna pani Purcell. Instynkt podpowiada Kinsey, by przyjrze? si? bli?ej ?yciu osobistemu doktora. Okazuje si?, ?e Fiona wyra?nie ostrzy sobie z?by na maj?tek by?ego m??a, za? na nowym ma??e?stwie cieniem k?ad? si? konflikty z przybran? c?rk?. Do tego przyjaciele podejrzewaj? zaginionego o malwersacj?. Kinsey ani o krok nie zbli?a si? do rozwi?zania zagadki. Kiedy przypadek pchnie j? w s?usznym kierunku, sama znajdzie si? w tarapatach. I jakby ma?o mia?a k?opot?w, w g?owie zam?ci jej pewien czaruj?cy facet. Ca?a Kinsey!
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Sięgnęła po nożyk do masła i ukroiła kawałek sera brie. Rozsmarowała go starannie na krakersie i podsunęła w moją stronę. Wzięłam krakersa do ręki i patrzyłam, jak przygotowuje drugiego dla siebie, wsuwa do ust i powoli przeżuwa.
– Ale teraz, gdy Dow zniknął, nic się już nie liczy. Moje spory z Fioną nie mają żadnego znaczenia.
– Domyślasz się, gdzie on może być?
– Bardzo bym chciała. Przez ostatnie dziewięć tygodni o niczym innym nie myślałam.
– Wierzysz, że żyje?
– Tak do końca nie, ale przecież nie można mieć pewności. Gdyby tak było, mogłabym próbować jakoś się z tym pogodzić i żyć dalej.
– Detektyw zajmujący się tą sprawą wspominał o brakującej sumie pieniędzy. Powiedział mi, że w ciągu ostatnich dwóch lat z lokaty oszczędnościowej podjęto trzydzieści tysięcy dolarów.
– Też o tym słyszałam. Ale nie miałam o tym pojęcia. Wiem, że Dow trzymał gdzieś sporą sumę pieniędzy, lecz nigdy mi o tym nie wspominał. Najwyraźniej wyciągi bankowe przesyłano do skrytki pocztowej, którą kiedyś wynajmowałam. Dowan pytał mnie o nią parę miesięcy temu, ale powiedziałam mu, że umowa wygasła. Wygląda na to, że zdecydował się nadal opłacać skrytkę.
– Zastanawiam się, dlaczego pytał, skoro znał już odpowiedź.
Crystal wzruszyła ramionami.
– Może chciał się przekonać, ile wiem.
– Na co mógł potrzebować tych pieniędzy?
– Nie mam pojęcia. Za wszystko płacił kartami kredytowymi.
– Czy w grę mogło wchodzić wymuszenie?
– Za co?
– O to właśnie pytam. Masz jakieś domysły w tej sprawie?
– Sądzisz, że był szantażowany? To śmieszne. Dlaczego ktoś miałby to robić?
– Czy to zupełnie niemożliwe?
Spojrzała na mnie przelotnie i potrząsnęła głową.
– Szantażyście zależałoby chyba na większej sumie, a nie na ochłapach wypłacanych co tydzień.
– Może tak było mu wygodniej. Duża suma to jedno, ale sprawy mają się inaczej, gdy ktoś prosi o pomoc w związaniu końca z końcem.
– Jestem pewna, że powiedziałby mi, gdyby ktoś wymuszał od niego pieniądze. Dow mówił mi o wszystkim.
– To ty tak sądzisz.
Zamrugała gwałtownie oczami.
– No tak.
– Poza tym, mogło tu chodzić o ciebie.
– Jak to?
– Mógł płacić komuś, by cię chronić.
– Nie sądzę. – Mogłabym przysiąc, że policzki Crystal lekko poróżowiały, ale w zapadającym zmroku trudno to było stwierdzić na pewno. Ręka z pewnością jej nie drżała, gdy podnosiła kieliszek do ust. Po chwili postawiła go na podłodze i wsunęła dłonie między kolana, jakby chciała je ogrzać.
W obawie, że zamknie się w sobie, postanowiłam zmienić taktykę.
– Czy mogłabyś cofnąć się w czasie i opowiedzieć mi o tych dziewięciu tygodniach? Jak sobie z tym radziłaś?
– To było straszne. Przerażające. Teraz już się trochę uspokoiłam, ale przez pierwsze dwa, trzy dni żyłam w ciągłym napięciu i zupełnie mnie to wykończyło. W domu kłębił się tłum ludzi: byli tu moi przyjaciele, córki Dowana, jego znajomi i koledzy. Nie chciałam nikogo widzieć, ale nie potrafiłam ich wyprosić. Nie miałam dość energii, by się postawić, więc roili się tu nade mną jak osy. Z trudem to wytrzymywałam. Chciałam tylko siedzieć i wpatrywać się w telefon, chodzić tam i z powrotem po pokoju, krzyczeć albo upić się do nieprzytomności. Przez wiele dni wsiadałam do samochodu i jeździłam od domu do kliniki, sprawdzając wszystkie możliwe trasy. Wyjeżdżałam na drogę, po czym uświadamiałam sobie, jaka ze mnie kretynka. Dow mógł być wszędzie, a prawdopodobieństwo, że go gdzieś zauważę, było przerażające małe.
– Czy w dniu, w którym zniknął, zauważyłaś coś niezwykłego? Może zaczął się inaczej zachowywać albo powiedział coś, co teraz z perspektywy czasu wydaje ci się inne, zastanawiające?
Crystal potrząsnęła głową.
– Ten piątek niczym nie różnił się od innych. Dow nie mógł się doczekać weekendu. W sobotę miał brać udział w turnieju tenisowym w klubie country. To nic wielkiego, ale bardzo się z tego cieszył. Mieliśmy też zjeść kolację z przyjaciółmi, małżeństwem, które przeniosło się tutaj z Kolorado, gdzie byli właścicielami paru restauracji.
– Możesz mi podać ich nazwiska?
– Oczywiście. Dam ci przed wyjściem pełną listę.
– Nikt więc nie zauważył nic niezwykłego?
– Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Możesz porozmawiać z jego kolegami i personelem w domu opieki. Sama rozmawiałam prawie z każdym i zadawałam im to samo pytanie. Policja też wszystkich przesłuchała. Bardzo starali się pomóc, ale nikt nic nie wie, a jeśli nawet, to o niczym nie wspomnieli.
– Czy Dow miał kłopoty w pracy?
– W pracy zawsze są jakieś kłopoty. Dow traktuje swoje obowiązki bardzo poważnie. Zajmuje się sprawami pacjentów i personelu, kieruje działalnością całego ośrodka. Dochodzą do tego jeszcze problemy z zatrudnianiem i zwalnianiem pracowników i przeprowadzane co roku oceny. Zawsze coś się dzieje. Taka już jest natura tej pracy. Ostatnio sporo czasu poświęcał na sprawdzanie ksiąg rachunkowych. Rok fiskalny w klinice kończy się trzydziestego listopada, a Dow lubi mieć wszystko gotowe na czas.
– Wnoszę z tego, że większość czasu poświęcał klinice?
– Tak. Pięć lat temu zrezygnował z prywatnej praktyki. Poza działalnością w kilku fundacjach charytatywnych, które są bliskie jego sercu, większość czasu spędza w Pacific Meadows.
– Czy jego obowiązki były natury medycznej, czy administracyjnej?
– Myślę, że i takiej, i takiej. Był bardzo związany z pacjentami. Nie leczył ich oczywiście, każdy z nich ma swego osobistego lekarza, ale Dow codziennie wszystkiego doglądał. A muszę ci powiedzieć, że nie zawsze jest to łatwe. Lekarz specjalizujący się w geriatrii traci ludzi, z którymi czuje się najmocniej związany.
– Masz na myśli kogoś szczególnego?
– Nie. Tu nie chodzi o jakąś konkretną osobę – zaprzeczyła – i nie twierdzę, że nie potrafił sobie z tym poradzić. Bo świetnie dawał sobie radę. Od lat miał kontakt ze starszymi ludźmi. Chcę tylko powiedzieć, że bardzo to przeżywał.
– Czy jest możliwe, że postanowił to rzucić raz na zawsze i odejść?
– Nie.
– Jesteś pewna?
– Absolutnie. Chcesz wiedzieć, dlaczego? Z powodu Griffa. Jest jego oczkiem w głowie. Kiedy wracał późno do domu, najpierw wszedł do jego pokoju. Kładł się obok niego na łóżku i patrzył, jak oddycha we śnie. Czasami tam zasypiał. Nigdy z własnej woli nie opuściłby Griffa.
– Rozumiem – odparłam.
– Jest coś jeszcze. Dow pisze książkę. To rzecz, o której marzył od lat. Był świadkiem tylu zmian zachodzących w medycynie. Może się podzielić wieloma wspaniałymi obserwacjami. Na pewno nie porzuciłby tego projektu.
– A jak się mają sprawy między wami?
– Jesteśmy sobie bardzo bliscy. Zastanawialiśmy się nawet nad jeszcze jednym dzieckiem, teraz, gdy Griffith skończył już dwa lata.
– Jesteś więc przekonana, że coś się stało.
– Coś bardzo złego. Nawet boję się myśleć, co. Gdyby był ranny lub ktoś go uprowadził, na pewno mielibyśmy już jakieś wiadomości.
– A jego pracodawcy? Co możesz o nich powiedzieć?
– Niewiele wiem. Spotkałam Joela Glaziera tylko dwa razy. Przy czym raz podczas uroczystości położenia kamienia węgielnego pod nowe skrzydło Pacific Meadows, więc nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać. O ile mi wiadomo, Joel i Harvey Broadus zrobili fortunę na wznoszeniu domów pogodnej jesieni na Południowym Zachodzie. Są też właścicielami domów opieki w całym stanie. Spotykaliśmy się z Harveyem przy wielu okazjach towarzyskich, ale on jest właśnie w trakcie bardzo nieprzyjemnego procesu rozwodowego, więc niewiele się ostatnio udziela. Jak na mój gust jest trochę dziwny, ale może tylko ja tak to odbieram. Kiedy Dow przeszedł na emeryturę w 1981 roku, nagle znalazł się bez żadnego zajęcia. Wszyscy wiedzą, jak bardzo jest ceniony w społeczności medycznej. Joel i Harvey zwrócili się więc do niego z propozycją pokierowania administracją Pacific Meadows.
– I dogadywali się bez problemów?