Biala Gardenia
Biala Gardenia читать книгу онлайн
Akcja Bia?ej gardenii rozpoczyna si? pod koniec II wojny ?wiatowej w wiosce na granicy chi?sko-rosyjskiej. Ksi??ka opisuje histori? matki i c?rki, rozdzielonych wojenn? zawieruch?. W Harbinie, schronieniu dla rodzin, kt?re uciek?y z Rosji po upadku caratu, Alina Koz?owa musi podj?? rozdzieraj?c? serce decyzj?, dotycz?c? ?ycia lub ?mierci swojego jedynego dziecka, c?rki Ani. Bia?a gardenia to ksi??ka o zderzeniu kultur r??nych kontynent?w. Jej bohater?w spotkamy zar?wno w nocnych klubach Szanghaju, jak i w surowej Rosji radzieckiej lat sze??dziesi?tych XX wieku, w najtrudniejszym okresie zimnej wojny, na samotnej wyspie Pacyfiku i w powojennej Australii. Matka i c?rka musz? si? przygotowa? na wiele po?wi?ce?, ale czy cena przetrwania nie jest zbyt wysoka? I, przede wszystkim, czy jeszcze si? kiedy? odnajd?? Mnogo?? przyg?d przeplatanych licznymi faktami historycznymi owocuje znakomit? opowie?ci? o t?sknocie i wybaczaniu.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Urodziny, na które w następnym tygodniu zabrał mnie Keith, były moim pierwszym prawdziwym australijskim przyjęciem. Nigdy dotąd nie byłam na party u ludzi w moim wieku, żyjących na podobnym poziomie finansowym; to otworzyło mi oczy. Moje australijskie doświadczenia różniły się od doświadczeń wielu innych Rosjan z Szanghaju. Maria i Natasza dostały pracę w szpitalnej pralni, a ich mężowie, obaj świetnie wykształceni, harowali na budowach. Ja jednak nie żyłam jak typowa młoda Australijka. Z racji mojej pozycji w gazecie zapraszano mnie na najelegantsze przyjęcia w mieście. Poznałam polityków, artystów i sławne aktorki, nawet zaproponowano mi sędziowanie w następnych wyborach Miss Australia. Mimo to nie prowadziłam prawdziwego życia towarzyskiego.
Ted był fotografem sportowym z działu Keitha, mieszkał przy Steinway Street w Coogee. Kiedy się pojawiliśmy, tłum gości dosłownie wylewał się z betonowego domu. Adapter ryczał Only you, a grupka mężczyzn i kobiet w apaszkach i z postawionymi kołnierzykami kołysała się w rytm muzyki. Blondyn z baczkami i paczką papierosów w kieszeni koszuli wybiegł nam na powitanie. Przywitał się z Keithem, a potem odwrócił do mnie.
– Cześć, śliczna. To o tobie opowiadał mi Keith? Ty jesteś tą rosyjską księżniczką od mody?
– Daj jej spokój, Ted – zaśmiał się Keith i dodał: – Trzeba przywyknąć do jego poczucia humoru. Nie zwracaj na niego uwagi.
– Wszystkiego najlepszego, Ted. – Wyciągnęłam prezent od siebie i Keitha: płytę Chucka Berry’ego owiniętą w nakrapiany papier i ozdobioną kokardą.
– Nie musieliście… ale połóżcie ją na stole. – Ted wyszczerzył do mnie zęby. – Lucy kazała mi otworzyć wszystkie prezenty później.
– Zamieni cię w dziewczynę – mruknął Keith.
Salon przypominał łaźnię, parował od żaru stłoczonych ciał i od upalnej nocy. Ludzie porozkładali się na dywanie i sofie, palili i pili napoje i piwo wprost z butelek. Niektóre dziewczyny uważnie lustrowały mnie wzrokiem. Włożyłam obcisłą sukienkę bez rękawów z szerokim dekoltem w kształcie łódki. Inne dziewczyny miały na sobie spodnie cygaretki i obcisłe koszule. Nosiły krótkie włosy, w modnym wtedy stylu, zaczesane do przodu, ostrzyżone na chłopaka.
Moje nadal były długie, nie wiązałam ich. Spojrzenia innych kobiet mnie zakłopotały: nie wydały mi się szczególnie przyjazne.
Poszłam za Keithem do kuchni, przeciskając się między ludźmi, od których czułam zapach brylantyny i słodyczy. Stół był zaśmiecony lepkimi butelkami po coli i plastikowymi kubkami.
– Masz, spróbuj. – Keith wręczył mi butelkę.
– Co to? – spytałam.
– Spróbuj, a zobaczysz.
Otworzył sobie piwo. Pociągnęłam łyk z butelki. Napój był słodki i bardzo orzeźwiający, ciążył mi w żołądku. Na etykietce przeczytałam: napój wiśniowy.
– Hej, Keith! – zawołała jakaś dziewczyna. Przepchnęła się przez tłum i zamknęła Keitha w niedźwiedzim uścisku. Przewrócił oczami. Dziewczyna puściła go i podążyła wzrokiem za jego spojrzeniem, po czym zmarszczyła brwi.
– Kto to? – zapytała.
– Roweno, przedstawiam ci Anię.
Dziewczyna ledwie dostrzegalnie skinęła mi głową. Miała bladą skórę i piegi. Jej usta były ogromne i czerwone, brwi zaś wyglądały jak grube pajęcze nogi nad ładnymi oczami.
– Miło mi cię poznać. – Wyciągnęłam rękę, jednak Rowena nie odwzajemniła gestu. Wpatrywała się w moje palce.
– Cudzoziemka? – zapytała. – Mówisz z akcentem.
– Jestem Rosjanką – wyjaśniłam. – Z Chin.
– Australijskie dziewczyny już ci nie wystarczą? – burknęła do Keitha, odwróciła się i ruszyła przez tłum do ogrodu.
Keith wykrzywił usta.
– Niestety najwyraźniej byłaś świadkiem ignorancji niektórych przyjaciół Teda – powiedział, siadając na stole. Odsunął butelki i brudne talerze, by zrobić mi miejsce.
– Pewnie jestem niewłaściwie ubrana – stwierdziłam.
– Ty? – parsknął. – Jestem zazdrosny, bo mężczyźni przez cały wieczór gapią się na ciebie. Jesteś naprawdę piękna.
Z salonu dobiegł nas głośny śmiech i weszliśmy tam wraz z innymi, żeby sprawdzić, co się dzieje. Grupka mężczyzn i kobiet siedziała w kręgu na podłodze, pośrodku leżała butelka. Znałam grę w butelkę, tu jednak obowiązywały nieco inne zasady. Każdy uczestnik trzymał piwo – kiedy obracano butelkę i wskazała ona osobę płci przeciwnej, kręcący miał wybór: albo ją pocałować, albo wypić łyk piwa. Jeśli decydował się na piwo, osoba odrzucona musiała wypić dwa łyki. Zauważyłam w grupie Rowenę, patrzyła na mnie ponuro. Może nie na mnie, tylko na Keitha?
– Kolejny australijski pretekst, żeby się napić – stwierdził Keith.
– Rosjanie są tacy sami. Przynajmniej mężczyźni.
– Poważnie? Idę o zakład, że mając wybór, woleliby jednak całować dziewczyny, niż pić piwo.
Keith znowu spoglądał na mnie w ten swój bezpośredni sposób, ale nie potrafiłam odwzajemnić tego spojrzenia. Zerknęłam na swoje stopy.
Podczas drogi powrotnej kusiło mnie, żeby spytać go o Rowenę, ale się powstrzymałam. Wyczułam, że to nie ma sensu. Był młody i przystojny, jasne, że umawiał się z innymi dziewczynami. To ja zachowywałam się jak dziwaczka. Większą część młodości spędzi – łam samotnie. Kiedy Keith nie patrzył, rzucałam mu ukradkowe spojrzenia. Wpatrywałam się w jego skórę, po raz pierwszy zauważyłam piegi na nosie, włoski dookoła przegubu. Był atrakcyjny, ale nie był Dymitrem.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, podjechał do krawężnika i wyłączył silnik. Wykręcałam palce i modliłam się w duchu, żeby tylko nie próbował mnie pocałować. Nie byłam na to gotowa. Chyba wyczuł mój niepokój, bo mnie nie pocałował. Zamiast tego opowiadał mi o meczach tenisa, o których pisał, i o tym, jacy mili podczas wywiadu okazali się Ken Roswell i Lew Hoad. Po chwili uścisnął moją dłoń i powiedział, że odprowadzi mnie pod drzwi.
– Następnym razem zabiorę cię w jakieś bardziej eleganckie miejsce – powiedział. Uśmiechał się, ale wyczułam rozczarowanie w jego głosie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Wziął mnie za snobkę. Chciałam go zapewnić o swojej sympatii.
– Dobranoc, Keith – powiedziałam tylko. Wypadło to nerwowo i niezręcznie.
Zamiast iść spać szczęśliwa, nie mogłam zasnąć. Leżałam w nocy, przerażona, że zepsułam ten związek, zanim jeszcze miałam okazję się przekonać, czy w ogóle go pragnę.
Następnego dnia Irina i Witalij przyszli po mnie przed naszym zaplanowanym piknikiem na plaży. Irina miała na sobie długą i luźną koszulową sukienkę, chociaż właściwie jeszcze nie widać było brzucha. Pewnie nie mogła już dłużej wytrzymać. Kilka tygodni temu przyniosła wykroje dziecięcych ubranek i szkice pokoju dla malucha. Cieszyłam się razem z nią. Wiedziałam, że będzie cudowną matką. Zdumiało mnie, że Witalij również przybrał na wadze, odkąd zaszła w ciążę, ale nie pozwalałam sobie na żadne żarty dotyczące jedzenia za dwoje. Tych kilka dodatkowych kilogramów dobrze mu zrobiło. Zniknęła gdzieś jego chudość, wyglądał teraz jeszcze przystojniej.
– Kim był ten facet, z którym wczoraj się umówiłaś?. – zapytał mnie, zanim jeszcze minął próg. Irina trąciła go w żebro. – Obiecaliśmy Betty i Ruselinie, że to zbadamy. – Skrzywił się, masując bok.
– Betty i Ruselinie? Skąd wiedziały, że z kimś jestem?
Irina postawiła koszyk na stole i zapakowała do niego chleb daktylowy i talerze, które przygotowałam.
– Śledziły cię, jak zawsze – wyjaśniła. – Zgasiły światła w mieszkaniu i obserwowały przez okno, kiedy cię odprowadzał.
Witalij skubnął kawałek chleba.
– Usiłowały podsłuchać, o czym rozmawiacie, ale Betty burczało w brzuchu i nic nie usłyszały – dodał.
Wzięłam wyładowany koszyk od Iriny. Nie był zbyt ciężki, ale nie chciałam, żeby się przemęczała.
– Postępując w ten sposób, utrudniają mi życie – stwierdziłam. – I tak jestem wystarczająco nieśmiała.
– Sekret polega na tym, żeby wyjść za mąż i się wyprowadzić. – Irina poklepała mnie po ramieniu. – Nie za daleko, ale i niezbyt blisko.
– Jeśli będą się tak zachowywały, nigdy nie wyjdę za mąż – stwierdziłam. – Odstraszają mężczyzn.