-->

Prawiek i inne czasy

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Prawiek i inne czasy, Tokarczuk Olga-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Prawiek i inne czasy
Название: Prawiek i inne czasy
Автор: Tokarczuk Olga
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 227
Читать онлайн

Prawiek i inne czasy читать книгу онлайн

Prawiek i inne czasy - читать бесплатно онлайн , автор Tokarczuk Olga

Obsypana nagrodami powie?? Olgi Tokarczuk. Za Prawiek i inne czasy wyr??niono autork? Nagrod? Fundacji im. Ko?cielskich (1997), Nike '97 – Nagrod? Czytelnik?w, Paszportem "Polityki" (1997) oraz Machinerem (1996).

"Prawiek jest jedn? z najambitniejszych powie?ci, jakie powsta?y w ci?gu ostatnich lat. Gdyby wi?c zas?ugi mierzy? ambicjami, by?aby ta powie?? wielkim wydarzeniem. Ale ksi??ka Tokarczuk nie potrzebuje takiej miary. Broni si? bowiem czym innym. Pi?knem wsp??odczuwania z natur?, umiej?tno?ci? znajdywania dramatyzmu w ka?dej szczelinie istnienia, frapuj?c? refleksj? egzystencjaln?".

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 44 45 46 47 48 49 50 51 52 ... 87 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Czas Topielca Pluszcza

Topielec Pluszcz ocknął się i wychynął na powierzchnię świata. Zobaczył, że świat faluje – powietrze przepływało wielkimi dmuchami, kłębiło się i strzelało w niebo. Woda burzyła się i mętniała, uderzało w nią gorąco i ogień. To, co na górze, było teraz na dole, a to, co na dole, parło w górę.

Topielcem powodowała ciekawość i chęć działania. Spróbował swoich sił i ściągnął znad rzeki tuman mgły i dymu. Szara chmura sunęła teraz za nim wolską drogą ku wsi.

Przy płocie Boskich zobaczył wynędzniałego psa. Pochylił się ku niemu bez żadnego zamiaru. Pies zaskomlił przeraźliwie, podwinął ogon i uciekł. Zirytowało to Topielca Pluszcza, więc posłał chmurę mgły i dymu nad sad i chciał zapuścić ją w dymiące kominy, jak to robił zazwyczaj, ale teraz kominy nie były ciepłe. Pluszcz obszedł dom Serafinów i wiedział już, że nie ma tam nikogo. Nikogo nie było w Prawieku. W powietrzu pęczniał dźwięk poruszanych wiatrem wrót stodoły.

Topielec Pluszcz pragnął pohasać, poruszać się wśród ludzkich sprzętów, tak żeby świat zareagował na jego obecność. Chciał kierować powietrzem, zatrzymywać wiatr na swoim mglistym ciele, bawić się kształtem wody, mamić i straszyć ludzi, płoszyć zwierzęta. Ale gwałtowne ruchy powietrza ustały i wszystko zrobiło się puste i ciche.

Zatrzymał się na chwilę i poczuł gdzieś w lesie to rozlane, marne ciepło, jakie wydzielają ludzie. Ucieszył się i zawirował. Zawrócił wolską drogą i znowu przestraszył tego samego psa. Po niebie ciągnęły niskie chmury, co dodawało Topielcowi sil. Słońca jeszcze nie było.

Tuż pod lasem coś go zatrzymało. Nie wiadomo co. Wahał się, a potem skręcił ku rzece, nie na księże łąki, ale dalej, na Papiernię.

Rzadki sosnowy las był połamany i dymił. W ziemi ziały ogromne dziury. Wczoraj musiał przejść tędy koniec świata. W wysokiej trawie leżały setki stygnących ludzkich ciał. Krew parowała czerwono w szare niebo, aż zaczęło zabarwiać się karminowo na wschodzie.

Topielec zobaczył jakiś ruch w tej martwocie. Słońce wyrwało się z pęt horyzontu i zaczęło uwalniać dusze z martwych ciał żołnierzy.

Dusze wydostawały się z ciał pomieszane i ogłupiałe. Chybotały jak cienie, jak przezroczyste baloniki. Topielec Pluszcz ucieszył się prawie tak mocno, jak cieszy się żywy człowiek. Ruszył w rzadki Mas i próbował rozwirować dusze, zatańczyć z nimi, płoszyć je i ciągnąć ze sobą. Było ich całe mnóstwo, setki, a może tysiące. Wstawały, chybotały się niepewnie nad ziemią. Pluszcz sunął między nimi, fikał, muskał i wirował, chętny do zabawy jak szczeniak, ale dusze nie zwracały na niego uwagi, jakby nie istniał. Chwilę kołysały się między warstwami porannego wiatru, a potem, niby uwolnione balony, wzbijały się w górę i gdzieś znikały.

Topielec nie mógł pojąć, że odchodzą i że jest takie miejsce, do którego można pójść, kiedy się umrze. Próbował je gonić, ale one podlegały już innemu prawu niż prawo Topielca Pluszcza. Ślepe i głuche na jego zaloty, były jak poruszane instynktem kijanki, które znają tylko jeden kierunek wędrówki.

Las zabielił się od nich, a potem nagle opustoszał i Topielec Pluszcz znowu został sam. Był zły. Zakręcił się, uderzył w drzewo. Wystraszony ptak krzyknął przeraźliwie i na oślep poleciał w stronę rzeki.

1 ... 44 45 46 47 48 49 50 51 52 ... 87 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название