By?em Ksi?dzem II. Owce Ofiarami Pasterzy

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу By?em Ksi?dzem II. Owce Ofiarami Pasterzy, Jonasz Roman-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
By?em Ksi?dzem II. Owce Ofiarami Pasterzy
Название: By?em Ksi?dzem II. Owce Ofiarami Pasterzy
Автор: Jonasz Roman
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 156
Читать онлайн

By?em Ksi?dzem II. Owce Ofiarami Pasterzy читать книгу онлайн

By?em Ksi?dzem II. Owce Ofiarami Pasterzy - читать бесплатно онлайн , автор Jonasz Roman

"…Najbardziej wstrz?saj?ca, bardzo pouczaj?ca i rozbijaj?ca mity ksi??ka, w kt?rej by?y ksi?dz-Roman Jonasz, na kanwie w?asnych prze?y?, opisuje proz? kap?a?skiego ?ycia- pe?nego intryg, skandali, ludzkich s?abo?ci i upadk?w. Nie ksi??a s? tu jednak pi?tnowani, ale b??dny system kt?ry ich deprawuje…"

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 36 37 38 39 40 41 42 43 44 ... 46 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Kościół Katolicki mieni się być „Stróżem Bożego Objawienia”, w tym przede wszystkim Bożych Przykazań. Kiepski to „stróż”, który okrada swojego pana. Tak, to prawda – papieże i sobory ukradły Drugie Przykazanie, spośród tych, które Pan Bóg przekazał Mojżeszowi na górze Synaj. Brzmi ono następująco:

„Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym…” [60]

W żadnym katolickim katechizmie, ani innym dokumencie, nie znajdziecie tego Przykazania, jednoznacznie zakazującego kultu i oddawania czci: obrazom, figurom, rzeźbom oraz wszelkim podobiznom Boga, nie mówiąc już o świętych – chociażby byli nimi rzeczywiście. Cześć oddawana komukolwiek i czemukolwiek poza Bogiem – który jest Duchem – jest zakazana! [61] Chociaż natura ludzka domaga się jakiegoś wyobrażenia wizualnego o przedmiocie kultu, jednak należy wyraźnie odróżnić uwielbienie samego Boga od uwielbienia dla przedmiotu, który ma Go uosabiać. My obserwujemy raczej to drugie

– kult przedmiotów: koronacje, poświęcenia, procesje, całowanie domniemanych relikwii, peregrynacje obrazów itp. Zauważmy, że istota kultu sprowadza się do samego przedmiotu – do „dzieła rąk ludzkich”. Nie koronuje się np. „Matki Boskiej w obrazie jasnogórskim”, ale sam „obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej”. Przedmiotem czci jest konkretna figura, płaskorzeźba czy nawet więcej – np. źródełko „cudownej” wody, kora z drzewa „przy którym objawiła się Maryja”, kamień na którym stała itp. To są już jawne przejaskrawienia i przegięcia, zręcznie podsuwane wiernym laikom. Podsyca się w ten sposób ich uczucia religijne, działa na wyobraźnię, powoduje wzruszenie. Jednym słowem – uatrakcyjnia się sztucznie praktyki religijne, aby tym skuteczniej przyciągnąć ludzi do miejsc kultu, gdzie można już kupczyć do woli zbawieniem – zbierając „brzęczące żniwo”.

Jednak prawdziwej wiary nie można budować na takich podstawach. Jeszcze raz Kościół w swojej pysze wystąpił przeciwko Bogu. Nie zawahał się uderzyć w sam fundament naszej wiary – usuwając Drugie Przykazanie, a ostatnie rozbijając na dwie części, aby pozostało dziesięć. Wyraźny, jednoznaczny zakaz Boży nie ma żadnego znaczenia dla ludzi, którzy stawiają siebie ponad Najwyższym Prawodawcą. Sobory: Nicejski II (787 r.), Konstancjański (1419 r.) i Trydencki (1563 r.) – na przekór Panu Bogu – nazywają heretykami i wyklinają tych, którzy „podważają kult: świętych, obrazów, figur i relikwii”. Nie dziwię się wcale prostym ludziom i „niedzielnym katolikom”, ale każdy – kto choć pobieżnie studiował praktyki oraz wierzenia religii przedchrześcijańskich – wie doskonale, iż uprawianie kultu o podobnym charakterze stanowi o istocie pogaństwa.

Jednym z podstawowych pytań w każdej religii jest pytanie

– problem: Jak osiągnąć życie wieczne? Święta Matka Kościół od dawien dawna błędnie naucza, że zbawienie trzeba sobie wysłużyć, wypracować poprzez praktykowanie tzw. dobrych uczynków: „wynagradzających” i „nadliczbowych”. Pierwszy rodzaj czynności, traktowanych tutaj jak waluta przetargowa, ma nas wykupić od własnych win – wynagrodzić je. Drugie to te, które wykraczają poza statystykę i konto grzesznika. Do zbawienia wystarczy mieć konto zerowe tak, aby zrównoważyć bilans win i zasług. Jeśli ktoś, np. zakonnicy w klasztorach, wypracowali dużo uczynków nadliczbowych (ponad plan) – mogą je ofiarować, „przekazać” (aktem woli) Kościołowi

– na ręce papieża, który tworzy z nich wszystkich „depozyt” i przekazuje w formie odpustów „zupełnych” lub „niezupełnych” lokalnym kościołom albo przypisuje do określonych zasług, np. w zamian za udział w szeregu nabożeństw, odmówienie odpowiednich modlitw w intencji „ojca świętego” itp.

To całe kupczenie dobrocią pozostaje w jawnej sprzeczności z duchem Pisma Świętego, według którego zbawienie jest osiągalne i wysłużone przez śmierć Chrystusa na krzyżu [62] . Każdy inny pogląd deprecjonuje tę doskonałą Ofiarę. Kościół w tej kwestii przejął podejście ściśle faryzejskie, które najlepiej obrazuje przypowieść z Ewangelii Świętego Łukasza [63] – faryzeusz w swojej modlitwie przypomina Bogu o swoich dobrych uczynkach, ale Bóg go nie usprawiedliwia.

My wszyscy jesteśmy już zbawieni z Łaski samego Boga, przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Dobre uczynki, aczkolwiek posiadają wielką wartość – ani nie usprawiedliwiają nas, ani też Bogu niczego nie dodają, gdyż On jest Dobrem Doskonałym. Osobiste zasługi, uczynki miłosierdzia, żarliwa modlitwa – to jedynie naturalne następstwo, konsekwencja naszej wiary [64] .

Skoro mowa o modlitwie – której Kościół poświęca tak wiele miejsca i uwagi – zobaczmy w jaki sposób ona w nim funkcjonuje. Niezaprzeczalną wartością jaką niesie ze sobą każdy kościół czy religia – jest wspólnotowość, a co za tym idzie, wspólna modlitwa. Jej wielkie znaczenie podkreślił Nauczyciel słowami:

„Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” [65] .

Gremialne zwracanie się do Boga jest podstawą kultu starotestamentowego. Łączyło się to jednak wówczas ze szczególnym uprzywilejowaniem Narodu Wybranego.

W Nowym Testamencie Jezus co najmniej na równi ze wspólnotową, stawia modlitwę prywatną – w zaciszu swojej izdebki, za zamkniętymi drzwiami – „w ukryciu”. Nie chodzi tu o to, która z form modlitwy jest więcej warta. Najważniejsze, żeby nie było w niej cienia obłudy, pozoranctwa, manifestacji po to… „żeby się ludziom pokazać” [66] . Jeśli w twojej modlitwie wspólnotowej, w kościele, komukolwiek – tobie samemu lub np. kapłanowi, który modli się w twoim imieniu – chodzi o cokolwiek innego niż kontakt z Bogiem, np. o politykę lub zrobienie na kimś dobrego wrażenia, lepiej abyś modlił się w zaciszu swojego domu! Wszelkie manifestowanie swojej pobożności, o ile nie skupia się wyłącznie na Wszechmogącym, przynosi odwrotne skutki i jest bezcelowe w oczach Boga.

A jak powinna wyglądać nasza modlitwa, aby była w pełni wartościowa – wysłuchana i skuteczna? Jezus odpowiedział na to bardzo wyraźnie. Przed Ojcem trzeba stanąć z czystym sercem, przebaczając wpierw wszystkie urazy swoim bliźnim. Najlepszym i jedynym pośrednikiem jest Syn, Ten w którym mamy zbawienie:

„A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą” [67] .

Nasza modlitwa powinna być jednak niemal wyłącznie dziękczynna; pełna uwielbienia i pokory grzesznika, niegodnego przebaczenia. Najwłaściwszą wydaje się być modlitwa celnika z Ew. Łukasza: „Boże bądź miłościw mnie grzesznemu! [68] ” albo wołanie Piotra: „Panie ratuj mnie” [69] . Wiele wartościowych modlitw powstało na gruncie Kościoła, np. „Któryś za nas cierpiał rany…” Wystarczy jedno zdanie powtarzane z wiarą i miłością do Stwórcy. W modlitwie nie wolno iść na ilość, lecz na jakość.

Ktoś spyta – dlaczego moje modlitwy nie są wysłuchiwane!? Wiemy już, że nie istnieje nic takiego, jak opatrzność i opieka Boża nad światem. Stąd też modlitwy błagalne są na ogół bezcelowe i trzeba się z tym pogodzić. Nasze błagania mogą co najwyżej dotyczyć stanu ducha, sił do nawrócenia, podtrzymania w zwątpieniu – czyli interwencji Boga na płaszczyźnie transcendentalnej, duchowej, a więc Jemu właściwej; nie zaś np. wygranej w totolotka czy nawet uzdrowienia z ciężkiej choroby. Istnieją jednak wyjątki – cudowne ingerencje nadprzyrodzoności w materię i doczesność. Wówczas to tylko nasza ogromna wiara może uczynić cuda i skłonić Boga do interwencji;

„…twoja wiara cię uzdrowiła…” – mawiał Jezus do opętanych i uleczonych z chorób.

Zastanów się Bracie, Siostro – czy naprawdę modlisz się jak należy i o co Ci chodzi w modlitwie – może szukasz w niej choćby odrobiny zbędnej korzyści. Jeśli zaś na okrągło „klepiesz” bezmyślnie różaniec i litanie, to nie dziw się, że Pan Bóg Cię nie wysłuchuje! On oczekuje bardziej miłości niż ofiary, a „zaliczanie” różańców czy koronek – to po prostu ofiara ze swojego czasu.

Można bardzo długo wyliczać błędy doktrynalne i nieprawidłowości w życiu Kościoła Katolickiego. Wiele w nim zafałszowań i obłudy przekazywanej przyszłym kapłanom już w seminariach duchownych – z pokolenia na pokolenie. Ci z kolei niezmiennie przekazują ją wiernym. Depozyt fałszerstw i odstępstw trwa więc przez wieki, choć coraz więcej Katolików dostrzega już światło prawdy. Mnie osobiście najbardziej bolą rażące odstępstwa od Pisma Świętego, tworzenie nowych „prawd” i wciskanie ich ludziom na tak ogromną skalę, która nie ma chyba swego odpowiednika w historii świata. Ile miliardów wiernych odeszło z tego padołu łez oszukanych, ze świadomością odrzucenia przez Boga, bo np. w chwili ich śmierci nie było w pobliżu księdza z „ostatnią posługą”.

Jeśli ktoś błądzi w taki sposób i na taką skalę, jak czyni to Kościół Katolicki, to nie ma on prawa wymagać od swoich wiernych posłuchu i respektowania jakichkolwiek dogmatów i ustaw, choćby były nie wiem jak „nieomylne”. Panu Bogu, który objawił każdemu z nas swoją wolę w Piśmie Świętym, wystarczą w zupełności nasze modlitwy odmawiane w zaciszu „izdebki”. Pozostawmy, oddajmy Bogu to co boskie, a sami cieszmy się tylko tym, że jesteśmy Jego dziećmi. Powtórzmy za świętym Augustynem: „Kochaj i czyń co chcesz!”. Niech nasze serca będą pełne otuchy, którą daje nam Słowo Boże. „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty Jesteś ze mną!” [70] – śpiewał Bogu król Dawid.

1 ... 36 37 38 39 40 41 42 43 44 ... 46 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название