-->

Lod

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Lod, Sorokin W?adimir-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Lod
Название: Lod
Автор: Sorokin W?adimir
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 197
Читать онлайн

Lod читать книгу онлайн

Lod - читать бесплатно онлайн , автор Sorokin W?adimir

W?adimir Sorokin, autor nazywany ikon? rosyjskiego postmodernizmu, tym razem zaskoczy? czytelnik?w, rezygnuj?c z eksperyment?w formalnych na rzecz efektownej i b?yskotliwie opowiedzianej fabu?y.

Tajemnicza sekta poluje w Moskwie na ludzi o jasnych w?osach i niebieskich oczach, poddaj?c ich tyle? dziwacznemu, co okrutnemu rytua?owi. Nieliczne ofiary, kt?rym uda?o si? uj?? z ?yciem, dowiaduj? si?, ?e nale?? do grona wybra?c?w; dwudziestu trzech tysi?cy ?wietlistych byt?w, kt?re niegdy?, w wyniku fatalnej pomy?ki, stworzy?y Ziemi? i na miliony lat popad?y w niewol?, zapominaj?c o swej prawdziwej naturze. Wreszcie, za spraw? szcz??liwego zrz?dzenia losu, pierwsza z nadistot odkry?a prawd? o sobie i znalaz?a spos?b, aby rozpozna? pogr??onych w nie?wiadomo?ci towarzyszy.

Sorokin odwo?uje si? do przetworzonych przez kultur? masow? w?tk?w gnostyckich oraz idei nietzschea?skiego nadcz?owieka, wykorzystuj?c je jako pretekst do rozwa?a? nad wzgl?dno?ci? dobra i z?a, prymatem rozumu nad uczuciami. Jego przenikliwa, pesymistyczna diagnoza kondycji dzisiejszego ?wiata stawia „L?d” w jednym szeregu z powie?ciami Michela Houellebecqa i Breta Eastona Ellisa.

L?d jest pierwsz? moj? powie?ci?, w kt?rej istotniejsza jest tre?? ni? forma. Jest wynikiem rozczarowania wsp??czesnym intelektualizmem. Cywilizacja rozpada si? na kawa?ki, ludzie s? coraz bardziej zagubieni i – czy chodzi o jedzenie, czy o mi?o?? – staj? si? zwyk?ymi produktami technologii. Pojawia si? t?sknota za czym? pierwotnym, nieska?onym. Moja powie?? m?wi o sekcie, kt?ra ma wiele cech organizacji totalitarnej, jednak L?d nie jest ksi??k? o totalitaryzmie, opowiada o poszukiwaniu raju utraconego. W?adimir Sorokin

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 30 31 32 33 34 35 36 37 38 ... 53 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

I wszyscy jedzą rękami. Nie ma ani noży, ani widelców, ani łyżek.

Patrzę na melona – nigdy go nie jadłam, tylko na targu widziałam. Jeden z mężczyzn pochwycił moje spojrzenie, wziął największego melona. I przysunął sobie jakiś taki ostry kamień. Zamachnął się – i trzask melonem o kamień! Aż się rozbryzgnął w różne strony! Wszyscy się uśmiechają. A on wybrał kawałek i podaje mi. Resztę rozdał innym. Tak po raz pierwszy jadłam melona. Pychota!

Potem zjadłam truskawki, słodką paprykę i jeszcze jakieś trzy różne płody. A czereśni zjadłam tyle, że mało nie pękłam.

Po jedzeniu wszyscy wstali i rozeszli się każdy w swoją stronę.

Tylko staruszek Bro podszedł do mnie. Chwycił mnie za łokieć i poprowadził. Do takiego małego pokoiku. A tam pełno książek. Posadził mnie przy niedużym stoliku, usiadł naprzeciw. Mówi:

– Hram, co czujesz?

Mówię:

– Trochę boli mnie w piersi.

– A co jeszcze?

– No – mówię – nie wiem… nic nie rozumiem.

– Dobrze ci było z nami?

– Tak – mówię.

– Twojemu sercu było przyjemnie?

– Bardzo – odpowiadam. – Nigdy mi nie było tak dobrze.

Popatrzył na mnie z uśmiechem i mówi:

– Takich jak my jest bardzo mało. Tylko sto pięćdziesiąt trzy osoby na całej ziemi.

Pytam go:

– Dlaczego tak?

– Dlatego że – mówi – jesteśmy inni niż wszyscy. Umiemy mówić nie tylko ustami, ale i sercem. A pozostali ludzie mówią tylko ustami. I nigdy nie przemówią sercem.

– Dlaczego?

– Bo to żywe trupy. Absolutna większość mieszkańców naszej planety to chodzące trupy. Rodzą się martwi, żenią się z martwymi, rodzą martwych, umierają; ich martwe dzieci rodzą nowe trupy – i tak z pokolenia na pokolenie. To kołowrót ich martwego życia. Nie ma z niego wyjścia. A my jesteśmy żywi. Jesteśmy wybrańcami. Wiemy, czym jest język serca, w którym już z tobą rozmawialiśmy. I wiemy, czym jest miłość. Prawdziwa Boska Miłość.

– A co to takiego miłość?

– Dla setek milionów martwych ludzi miłość to po prostu chuć, pragnienie, by posiąść cudze ciało. Dla nich wszystko sprowadza się do jednego: mężczyzna spotyka kobietę, która mu się podoba. Nie zna jej serca, ale jej twarz, figura, chód, śmiech pociągają go. Chce patrzeć na tę kobietę, być z nią, dotykać jej. I zaczyna się choroba pod nazwą „ziemska miłość”: mężczyzna stara się o kobietę, obsypuje ją prezentami, umizga się, przysięga miłość, obiecuje kochać tylko ją jedną. Ona zaczyna odczuwać zainteresowanie jego osobą, potem sympatię, potem jej się wydaje, że to właśnie ten człowiek, na którego czekała. W końcu zbliżają się na tyle, że gotowi są dokonać tak zwanego „aktu miłości”. Zamknąwszy się w sypialni, rozbierają się, kładą do łóżka. Mężczyzna całuje kobietę, ściska jej piersi, leży na niej, wbija w nią swój członek, sapie, stęka. Ona jęczy najpierw z bólu, potem z pożądania. Mężczyzna wypuszcza w łono kobiety swoje nasienie. I zasypiają w pocie, wyjałowieni i zmęczeni. Potem zaczynają żyć razem, poczynają dzieci. Namiętność stopniowo ich opuszcza. Zamieniają się w maszyny: on zarabia pieniądze, ona gotuje i sprząta. W tym stanie mogą przeżyć do samej śmierci. Albo zakochać się w kimś innym. Rozstają się i z niechęcią wspominają przeszłość. A wierność przysięgają nowym wybrankom. Zakładają nową rodzinę, płodzą nowe dzieci. I znów stają się maszynami. Ta choroba nazywa się ziemską miłością. Dla nas zaś to największe zło. Bo my, wybrańcy, znamy inną miłość. Jest ogromna jak niebo i piękna jak Światłość Pierwotna. Nie opiera się na płytkiej sympatii. Jest głęboka i silna. Ty, Hram, poczułaś małą cząstkę tej miłości. Tylko jej dotknęłaś. To dopiero pierwszy promień wielkiego Słońca, dotykający twego serca. Słońca o imieniu Boska Miłość Światłości.

Chciałam o coś zapytać, ale nagle wyciągnął do mnie rękę. I ujął moje dłonie. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, a on zamknął oczy. I jakby zasnął.

Nagle w sercu – szturch!

I wszystko było jak wtedy w pociągu. Tylko jeszcze mocniej. Jakbym w odmęt wpadła, cała, z głową – aż świeczki mi w oczach stanęły. Jakby mi wystrzelił z pistoletu prosto w serce.

A potem zaczęło się coś zupełnie innego. Jakby zaczął wlec moje serce po schodach do góry. A ono uderzało o każdy schodek. Ale za każdym razem inaczej, jakby każdy schodek był zupełnie inny, zupełnie z czego innego zrobiony.

I to było tak słodkie i niezwykłe, że po prostu umierałam ze szczęścia.

A on dalej wlecze moje serduszko i wlecze.

Wyżej i wyżej.

I to jest coraz słodsze i słodsze.

A potem – raz! Ostatni stopień. Najsłodszy.

I nagle pojęłam sercem, że tych schodków jest dwadzieścia trzy.

Ale ich nie liczyłam. Pojęłam to sercem.

I wtedy on przestał. A ja – jak siedziałam, tak siedzę. Wszystko wkoło płynie, a serce po prostu płonie żywym ogniem. I nie mogę mówić.

Wtedy on mówi do mnie:

– Teraz rozmawiałem z tobą językiem serca. Wcześniej wszyscy mówili ci sercem tylko parę słów. Ale wszystkich słów serca jest dwadzieścia trzy. Ja ci je wszystkie powiedziałem. Teraz znasz wszystkie.

A ja siedzę, ruszyć się nie mogę, tak mi dobrze. Nigdy w życiu nie było mi tak dobrze. I nagle wszystko zrozumiałam. I rozpłakałam się. Ale tak, że aż mnie całą zmogło: padłam na podłogę i ryczę na cały głos. A on wstał i pogłaskał mnie po głowie.

– Płacz, siostro.

Ryczę. Ale tak ryczę, jak nigdy: całą mnie wywraca na lewą stronę.

Zawołał kogoś, zanieśli mnie do sypialni. A ja wiję im się na rękach jak wąż, wylewam strugi łez!

Zanieśli mnie do sypialni, rozebrali, położyli. A ja się tak rozryczałam, że nie mogę przestać. Zanoszę, no, zanoszę się od płaczu, aż do utraty przytomności, całkiem jakbym umierała. W końcu się ocknęłam: gdzie jestem? Leżę plackiem w łóżku. Ledwie trochę mi przejdzie – i znów w płacz. I znów całą mnie skręca. I znów ryczę do nieprzytomności.

I tak przeryczałam siedem dni i siedem nocy.

Wreszcie doszłam do siebie. Leżę. Płakać już mi się nie chce. W sercu zagościł spokój. Taki przyjemny! Jest spokojnie, dobrze. Ale jakoś mi słabo. Że nie mogę nawet ręką poruszyć. Leżę, przez okienko patrzę. A tam – choinki w śniegu. I takie śliczne te choinki, takie zgrabne. Śnieg na nich leży, połyskuje w słońcu.

Nie wiem, ile tak przeleżałam.

Potem weszła jakaś kobieta. Przyniosła mi pić. Napiłam się.

I wszedł staruszek Bro. Usiadł przy mnie na łóżku, wziął mnie za rękę. I mówi:

– Wszystko już minęło, Hram. Twoje serce płakało ze wstydu za minione życie. To normalne. To spotkało każdego z nas. Od tej pory nigdy więcej nie będziesz płakać. Będziesz się tylko cieszyć. Cieszyć, że żyjesz.

I tak rozpoczęłam nowe życie.

Czy można je opowiedzieć? Oczywiście nie. Pamięć wychwytuje tylko rzeczy wyraziste i drogie nam. A całe moje nowe życie składało się z rzeczy wyrazistych i drogich.

Trzy lata spędziłam w naszym Domu w Alpach Austriackich. Potem, kiedy wojna dotarła i do naszych gór, porzuciliśmy Dom i przedostaliśmy się do Finlandii. Tam, w lesie nad jeziorem, czekał na nas inny Dom. Spędziłam w nim kolejne cztery lata.

Pamiętam wszystko: twarze sióstr i braci, ich głosy, ich oczy, ich serca, uczące moje serce tajemnych słów.

Pamiętam…

Pojawiali się nowi niebieskoocy blondyni o sercach rozbudzonych lodowym miotem, wtapiali się w nasze bractwo, poznawali radość przebudzenia, płakali łzami serdecznej skruchy, odkrywali boski język serca, zastępując doświadczonych i starych, tych, którzy w pełni poznali dwadzieścia trzy słowa.

Wreszcie nadszedł pamiętny dzień: szóstego lipca 1950 roku.

Wstałam o wschodzie słońca, jak inni bracia i siostry. Wyszedłszy na polanę przed domem, stanęliśmy w parach, jak zawsze, objęliśmy się i uklękli. Nasze serca przemówiły tajemnym językiem. Trwało to kilka godzin. Następnie rozluźniliśmy objęcia. Wróciliśmy do domu, doprowadziliśmy się do porządku i przygotowaliśmy posiłek.

1 ... 30 31 32 33 34 35 36 37 38 ... 53 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название