Romans na recept?

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Romans na recept?, Szwaja Monika-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Romans na recept?
Название: Romans na recept?
Автор: Szwaja Monika
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 501
Читать онлайн

Romans na recept? читать книгу онлайн

Romans na recept? - читать бесплатно онлайн , автор Szwaja Monika

G??wna bohaterka, Eulalia, jest reporterk? telewizyjn?, kocha g?ry i robienie film?w o nich. Ma prac?, dom, samoch?d, dwoje dzieci, nawet przyjaci??. W?a?ciwie to Eulalia ma wszystko poza sta?ym m??czyzn?. A ?e mimo wyra?nego post?pu w umniejszaniu m??czyzny dzisiejsza kobieta wyzwolona nie zawsze radzi sobie bez onego i czasem nawet brakuje jej przyjemno?ci z nim zwi?zanych, pani reporter zaczyna bystrzej spogl?da? na otaczaj?cych j? pan?w. Okazuje si?, ?e nie jest z nimi tak ?le… ten i ?w mo?e by si? nawet do czego? nadawa?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 27 28 29 30 31 32 33 34 35 ... 57 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Mów, Sławciu – zachęcił ją nieświadomy dziadek. – Mów, dziecinko. Ty zawsze miałaś dobre pomysły.

– Bo w zasadzie teraz mieszkanie na Jagiellońskiej jest wolne – powiedziała pomysłowa dziecinka. – Więc jeśli babcia z dziadkiem chcą nadal u nas mieszkać…

– Oszalałaś! – przerwała jej Balbina, po czym umilkła.

Eulalia postanowiła zakończyć sprawę tym niedopowiedzeniem. Teraz trzeba załatwić jedną ważną rzecz: budowlańców.

– Sławeczko – powiedziała przymilnie. – Mam do ciebie prośbę…

Wszyscy z ulgą przyjęli zmianę tematu.

– Dla ciebie wszystko, mamunia.

– Chciałabym cię prosić, żebyś udała się do sąsiada, do którego ja się nie mogę udać z wiadomych ci względów, i dowiedziała się, jak można się skontaktować z tymi facetami, którzy mu remontowali mieszkanie. Helenka chce robić remont na Jagiellońskiej i potrzebuje szybkich fachowców. Ci byli błyskawiczni.

Sławka pomilczała chwilę.

– Sama nie pójdziesz?

– Wykluczone. A obiecałam Atanazemu, że się dowiem. Tylko że jak ja mu obiecywałam, to nie wiedziałam, kto tu zamieszka. No, bądź dobrym dzieckiem. Możesz iść z Kubą.

– Nie, nie, spokojnie, pójdę sama. Jestem już duża i nie potrzebuję niańki. Właściwie to nawet chętnie go sobie obejrzę, tego twojego gbura. Kiedy mam iść?

– Kiedy chcesz, byle dzisiaj.

– To pójdę od razu.

Na kilka chwil Sławka zniknęła w swoim pokoju, poczym wyszła z niego odziana w swoje ulubione reprezentacyjne szaty w kolorze bladobłękitnym, artystycznie poszarpane tu i ówdzie przy dekolcie i rękawach.

– Peżocik stoi, pan w domu – zaraportował Kuba.

Jego siostra wyszła z pokoju, pozostawiając po sobie subtelny zapach perfum Lancome’a, które podprowadziła Balbinie.

Eulalia zabrała się do sprzątania po śniadaniu, a ponieważ Pola natychmiast zaofiarowała jej pomoc, postanowiła od razu porozmawiać z nią o przyszłości, wykorzystując to zbliżenie, jakie daje wspólne zmywanie i wycieranie filiżanek (zmywała Pola, wycierał Robert, a Eulalia obserwowała to z przyjemnością, bo nie cierpiała ani zmywania, ani wycierania).

Oboje młodzi byli tak wystraszeni wystąpieniem Balbiny, że Eulalia, która rozmawiała z nimi spokojnie i przyjaźnie, natychmiast dowiedziała się, w czym rzecz. Otóż zarówno rodzice Poli, jak i Roberta nie wchodzili w grę jako ewentualne zaplecze mieszkaniowe. Jedni i drudzy wciąż byli wściekli i najwyraźniej czekali, żeby się któreś z młodych załamało. Młodzi nie chcieliby się załamywać, jednakowoż nie stać ich było na wynajęcie mieszkania, a na kupienie tym bardziej.

Niemniej, gdyby sytuacja stała się zupełnie dramatyczna, Robert jest gotów przerwać studia i zająć się pracą. Ma widoki na pracę, owszem, w branży komputerowej, mógłby też nadal robić fuchy jako zdolny kreślarz, oczywiście, też komputerowy, i jako dekorator wystaw, i jeszcze parę rzeczy…

Eulalia poczuła pewien podziw dla zaradności łysego młodziana. Jednocześnie odnosiła wrażenie, że szkoda by było, żeby taki zdolny człowiek przerywał studia. Z powodu dziecka ukochanej, które to dziecko ona ma z kim zupełnie innym.

Dziecko.

Coś jej wpadło do głowy.

– Słuchajcie, kochani. To nie to, żebym była patologicznie wścibska, ale chciałabym wiedzieć, jaki jest status pana Szermickiego w tej sprawie.

– Żaden – powiedział obojętnym tonem Robert. – Ten pan dla nas nie istnieje.

Pola popatrzyła na swojego rycerza z uwielbieniem. Eulalia z ulgą skonstatowała, że Robertowi udało się sprawić, iż sobowtór Pierce’a Brosnana przestał istnieć dla jego wybranki.

– Dobrze – powiedziała. – On sobie może dla was nie istnieć, ale przecież to jest jego dziecko. Czy tak?

– Tak – szepnęła Paulina.

– Czy on się w ogóle nie zainteresował tym, że ma zostać tatusiem?

– On ma rodzinę – szepnęła jeszcze ciszej uwiedziona i porzucona. – Ma dzieci.

– A ty się, Paulinko, uniosłaś honorem?

– Niech pani jej nie męczy – poprosił Robert miękko.

– Nie traktujcie tego jak męczenie, dzieci. Zastanawiam się tylko, czy stać was na takie unoszenie się honorem. Pan Szermicki, o ile wiem, nie należy do źle sytuowanych. Stale zbiera nagrody na jakichś konkursach, stale coś tam realizuje, głównie zresztą za granicą…

– Nie pójdę do niego po pieniądze – żachnęła się Paulina, czerwona jak piwonia.

– Ty nie.

– Ja też nie, proszę wybaczyć – żachnął się Robert.

– Ty też nie. Ja.

– Pani? – Jednobrzmiący okrzyk wyrwał się z dwojga wzburzonych piersi.

– Ja. Pola nie pójdzie, ja ją rozumiem, ona była zaangażowana uczuciowo, poza tym nie będzie się upokarzać. Robert powinien w ogóle pozostać w cieniu i proszę mi tu nie opowiadać, że to tchórzostwo czy coś w tym rodzaju. Ty masz skończyć studia, żeby ci się talent nie zmarnował, bo to by już zupełnie nie miało sensu. Ja nie jestem zaangażowana w żaden sposób, nie mam nic do stracenia, nic złego mnie nie może spotkać.

– Ale czy on w ogóle będzie chciał z panią rozmawiać?

– A dlaczego miałby nie chcieć?

– Bo jest pani osobą postronną.

– Do pewnego stopnia masz rację, Robercie. Ale ja nie pójdę do niego jako osoba postronna. Paulinko, czy zgodziłabyś się, że bym została twoją matką?

– O Boże – powiedziała Paulina. Robert nie powiedział nic, tylko oczy mu błysnęły. Nadzwyczajne, jak on wyprzystojniał bez tych kłaków. Dopóki mu spadały na czoło w strąkach, nie było widać ani tego, że to czoło jest inteligentne, ani tych jasno błyszczących oczu.

– To znaczy, że się zgadzasz. Bardzo dobrze. Postaram się porozmawiać z nim w przyszłym tygodniu. Jak to miło, że pozmywaliście.

W tym momencie do kuchni zajrzał Kuba i zaraportował, że Sławka wraca.

Wróciła bardzo zadowolona z życia. W ręce trzymała przepiękną czerwoną różę.

– Matka! Co ty od niego chcesz? – zapytała od progu. – To jest bardzo sympatyczny człowiek. Oraz przystojny. Nie mówiłaś, że on jest przystojny!

– Albowiem nie miało to dla mnie znaczenia – powiedziała Eulalia wyniośle. – Poza tym widziałam w życiu przystojniejszych. A on tyle że nieobrzydliwy. Poderwał cię na czerwoną różę?

– Nie, coś ty. Ta róża jest zresztą dla ciebie. Prosił, żeby ci ją przekazać z wyrazami uszanowania. Rosła u niego w ogrodzie. Ona jest z tego krzaka koło ganku, kojarzysz? Ostatnia. Cała reszta przekwitła, a w ogóle ma w ogrodzie straszne śmietnisko, ale mówił, że teraz będzie miał trochę czasu i będzie chciał zrobić jaki taki porządek. Od jutra zaczyna. Od kiedy się Berybojki wyprowadziły, nikt tam palcem nie ruszył i jest obraz nędzy i rozpaczy. On, to znaczy pan Janusz, nie zna się na tym za bardzo, bo całe życie mieszkał w blokach, ale mówi, że kupił sobie stosowne podręczniki. Pytał, czy możemy mu pożyczyć kosiarkę. Powiedziałam, że oczywiście. Podkaszarkę też. On sobie wszystkie narzędzia i sprzęty ogrodnicze kupi, tylko na razie wyprztykał się na dom i przeprowadzkę.

– A remontowców masz?

– Mam, zapisał mi na karteczce. Słuchajcie, on ma bibliotekę w całym pokoju. To znaczy w jednym pokoju ma same regały. W tym, gdzie Berybojki miały pokój gościnny. A on ma regały i fotele. I takie cudne stare biurko. Po ojcu. Bo całą resztę mebli ma dosyć byle jaką. To znaczy, porządne, ale nic wielkiego.

– Zwiedzałaś posiadłość?

– Tak. A jeszcze w tej bibliotece ma sprzęt stereo. Bardzo wypasiony. Mama, podobałoby ci się u niego.

Eulalia poczuła, że gbur osaczają niebezpiecznie przy pomocy jej własnej córki. Po co ona ją tam wysyłała? Prawda. Helenka. Atanazy. Remont na Jagiellońskiej.

– Sławeczko, już ci mówiłam, że ten pan mnie nie interesuje. W najmniejszym stopniu. Kiedy ja się chciałam z nim zaprzyjaźniać, to on nie chciał ze mną gadać i traktował mnie obelżywie. A ja nie chcę więcej żadnych afrontów.

– On się chyba czuje winny za coś. Czy mówi się winny za coś?

– Winny czegoś – poprawiła mechanicznie Eulalia. – Daj ten telefon.

– Masz. A kwiatka nie chcesz? Ach, słuchaj, pan Janusz przewidział, że możesz go nie chcieć przyjąć od niego, i prosił, żebyś go potraktowała jako prezent od Berybojków, bo to przecież jeszcze oni sadzili te róże. Ja go wstawię do wazonu, bo bardzo jest ładny.

– Wstaw. Możesz go sobie wziąć do pokoju.

– O nie, mamunia. Postawię ci go na oczach, żebyś myślała pozytywnie o panu Januszu. On mi się podoba.

– To sama sobie o nim myśl pozytywnie. Ja teraz muszę pomyśleć negatywnie o jeszcze jednym panu…

Zrobiła sobie dużą szklankę orzeźwiającego napoju z sokiem grejpfrutowym, cytryną i lodem i poszła myśleć do ogrodu. W istocie, jeżeli to, co zamierzała zrobić, miało przynieść rezultaty, musiała sprawę przemyśleć dogłębnie.

Usiadła zatem ze swoim pucharem w cieniu orzecha i zaczęła rozmyślać.

Po pierwsze – należy dotrzeć do pana Szermickiego, niecnego uwodziciela panienek. To nie powinno być trudne, na pewno ktoś ze znajomych wie, w jakiej pracowni projektowej go szukać. Ostatecznie dopadnie go na politechnice.

Po drugie – chyba niekorzystnie będzie umawiać się z nim telefonicznie, w każdym razie w charakterze matki Pauliny. Chyba że podstępnie umówi się z nim pod byle pretekstem jako obojętna interesantka, a przyjdzie w wyznaczonym terminie już jako zbolała matka.

Zaraz. Zbolała czy raczej rozwścieczona?

A to zależy. Jeżeli będzie prosić, to zbolała. Prosić takiego typka? O nie! Prawdopodobnie jest bezwzględny. A zatem rozwścieczona. Jeśli rozwścieczona, to od razu z żądaniami.

Najprawdopodobniej on nie będzie chciał żadnych żądań spełniać.

A, w takim razie trzeba będzie go łagodnie zaszantażować. Najlepiej, oczywiście, skandalem. Będzie się bał, że szlag trafi jego karierę na politechnice, fama się rozniesie, w środowisku też straci wizerunek.

Wizerunek. Właśnie. Trzeba będzie zmienić własny, bo on ją przecież zna. Robiła z nim kiedyś wywiad. Może ją kojarzyć z ekranu, chociaż ostatnio rzadko się na nim pojawia.

Charakteryzacja. Zrobi z siebie starą wiedźmę. Najlepiej hrabinę. Paulina nazywa się Lubecka. To nawet można zdecydować się na księżnę… Świetnie. Będzie grasejować. Zmieni wymowę.

1 ... 27 28 29 30 31 32 33 34 35 ... 57 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название