Ja wam pokazi!
Ja wam pokazi! читать книгу онлайн
Po wszystkich zawirowaniach sercowych (i finansowych) Judyta jest szcz??liwa. Ksi??? na bia?ym koniu, przebrany za socjologa w starym oplu, zakocha? si?, o?wiadczy? i wyje?d?a do Stan?w. Tosia odgra?a si?, ?e zda matur?. Ale w ?yciu Judyty pojawia si? kto?, kto wie lepiej, co b?dzie dla niej dobre. Czy wystarczy jej niezale?no?ci i uporu, by odnale?? w ko?cu w?asn? drog?? Trzecia cz??? przyg?d Judyty – kobiety pe?nej energii, temperamentu i (poza chwilami zw?tpienia) humoru – z pewno?ci? ucieszy nie tylko wielbicielki Nigdy w ?yciu! i Serca na temblaku. To ciep?a i zabawna opowie?? o tym, ?e nawet gdy na niebie nie ma ani jednej chmurki, trzeba by? gotowym na niespodzianki, wobec kt?rych zdrowy rozs?dek bywa bezradny…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Przewaga kartki papieru nad monitorem jest taka, że można ją zasłonić dłonią, zaszyć się w jakimś kącie i spokojnie pisać do Ukochanego. A ekranu dłonią nie zasłonisz!
Bo tak – wyjaśniłam pokrótce.
A jaką masz pocztę?
Odpowiedziałam jaką, zbytnio nie rzucając epitetami, to dziecko jeszcze przecież, ten mój siostrzeniec.
– Ale na jakim portalu, pytam? Powiedziałam, bo wiedziałam, wyjątkowo.
To kiepsko – powiedział Piotruś. – Ja ci mogę zrobić na lepszym. Szybciej chodzi.
Przy okazji – powiedziałam oględnie i kazałam mu iść robić lekcje.
To musisz mi pozwolić włączyć telewizor – powiedział Piotruś, przyglądając się badawczo mojemu komputerowi.
Będziesz odrabiał lekcje przy telewizorze? – prychnęłam.
Wyciągnął przed siebie kasety W pustyni i w puszczy.
– Muszę przecież odrobić lekcje – westchnął. Wygasiłam ekran i poszłam do kuchni z tekstem do korekty. Nie próbowałam dyskutować, przekonywać, że film to co innego niż książka, nie, po co, ja swoje odchowałam, niech się rodzice martwią.
Potem wpadł Krzyś z Ula, Krzyś pożyczył ode mnie piłę skośną, wygrzebałam mu spod zlewu, Adam by mu też pożyczył. Krzyś poszedł, a Ula siedziała ze mną i obierała orzechy.
Jak z Adamem? – zapytała zdawkowo.
Pracuje. Pisze – odpowiedziałam równie zdawkowo.
Do Iśki też ten jej chłopak pisał, pamiętasz?
Ula! – westchnęłam – Isia miała wtedy czternaście lat. Adam to nie chłopak Isi.
– No właśnie. Niektórzy piszą, ale nie o wszystkim. Ten chłopak Isi też nie napisał, że siedzi w poprawczaku.
– Czy insynuujesz, że Adam siedzi w poprawczaku, a nie w Stanach? – zapytałam, choć jednym okiem rzucałam na tekst i poprawiałam literówki. Ula tłukła orzechy aż miło. Zaraz rzucił się na skorupkę i zaczai z nią baraszkować po całej kuchni, grzechocząc przy tym niemiłosiernie.
– Wiesz, może ten nowy facet to twój mąż?
– Jaki nowy facet? – zdziwiłam się, ale tylko trochę, i poprawiłam „usrane” na „usłane”. – Były mąż – poprawiłam również Ule.
– Ten, co to mówiła wróżka! – przypomniała mi Ula.
– Ona mówiła o nowej kobiecie – przypomniałam – a nie o nowym facecie.
No właśnie – powiedziała Ula i poszła do siebie. Trzasnęły drzwi, weszła, tupiąc nogami, Tosia.
Zimno! – powiedziała. – Jeść! Wyciągnęłam w jej stronę orzechy włoskie, obrane przez Ule. Z pokoju dochodziły głośne ryki słonia.
– Co tam się dzieje? – spytała Tosia, sięgnęła jednak do lodówki i dodała: – Dlaczego nie ma nic do jedzenia!
Podniosłam się.
Piotruś odrabia lekcje – nachyliłam się do lodówki – a tu masz serek żółty, serek biały, jogurcik, wczorajszy krupnik, dwa mielone, jeden zostaw na jutro Piotrusiowi, kapustę.
Nie ma co jeść – westchnęła powtórnie Tosia. – Odchudzam się. Nic nie ma dla odchudzających się. Żadnych produktów, które by miały zero procent.
– Alkoholu?
– Tłuszczu – powiedziała moja córka i udała się przed telewizor, żeby razem z Piotrusiem poodrabiać lekcje.
Kiedy weszłam o dziesiątej, oboje siedzieli przy moim komputerze. Tosia była blada, a Piotruś czerwony.
Co wy robicie! – krzyknęłam, bo nienawidzę, kiedy ktoś grzebie przy moim komputerze.
Chciałem cioci zrobić niespodziankę – wyszeptał czerwony Nieletni – i się skasowało…
Zobaczyłam wszystkie gwiazdy na niebie, mimo sufitu.
Co się skasowało? – jęknęłam.
Cioci skrzynka – odjęknął Piotruś. – Ale teraz chcę założyć cioci nową, na lepszym serwerze, i wtedy ciocia będzie mogła szybciej i bez problemu, bez aktualizacji i…
Piotrek, idź spać – powiedziałam bardzo ostro.
To ja pójdę odrobić lekcje – powiedział Nieletni i powlókł się do pokoju.
Siedziałam z Tosia przed ekranem i próbowałam wytłumaczyć mojemu komputerowi, żeby jednak przywrócił poprzednią pocztę. Nie dał się przekonać.
– Ale mamo, nie było żadnych nowych wiadomości, to co się martwisz? – Tosia próbowała mnie pocieszyć.
Kiedy zadzwonił telefon, podskoczyłam na równe nogi. Mój stan psychiczny pozostawia wiele do życzenia.
Cześć, mamo – powiedziałam do słuchawki.
Co słychać, kochanie, jak sobie dajesz radę?
Znakomicie – skłamałam gładko.
Wiesz, z chłopcami zawsze są problemy. Na przykład twój brat… – wsłuchiwałam się w głos Mojej Mamy i byłam szczęśliwa, że jestem w domu, zaraz pójdę spać, Tosia tym razem wróciła do domu, nie zadzwoniła od tatusia, że jutro jest dzień otwarty dla przyszłych studentów na uniwerku i że śpi u tatusia, i że Nieletniemu się nic nie stało… – Więc musisz być czujna – załapałam się na ostatnie słowa.
Jestem, mamusiu, wszystko jest w porządku.
Bo masz taki dziwny głos, na pewno?
– Jestem zmęczona, niedawno wróciliśmy do domu – udało mi się nie skłamać, ale też nie powiedziałam całej prawdy.
To kładź się, kochanie, nie przeszkadzam – po wiedziała Moja Mama, a ja powlokłam się do przedpokoju, powiesiłam kurtkę Nieletniego, rzuconą malowniczo na podłogę, i schowałam buty do szafki.
Jutro muszę wezwać kogoś do komputera, całe szczęście, że mi nie skasował bazy danych, bobym zabiła. Dzieci naprawdę ocierają się co chwilę o śmierć.
O jedenastej Nieletni wychylił się ze swojego pokoju. Rozkładałam właśnie tapczan.
Ciociu, to ja idę spać, dobranoc.
Dobranoc – powiedziałam. – Ja też się kładę.
To ja ci może zrobię kąpiel? – zapytał nieśmiało, a ja zobaczyłam, że bardzo chce mi zrobić przyjemność w zamian za stres, który mi zafundował przedtem.
Właśnie skończyłam dwie rozmowy telefoniczne – jedną z Karną, która mi zreferowała, co się działo po moim wyjściu z pracy, i drugą z Naczelnym, któremu zreferowałam, dlaczego wyszłam wcześniej z pracy. Kajałam się bardzo, Nieletni musiał słyszeć i wywnioskować, że jest główną przyczyną moich kłopotów w pracy i zagrodzie.
– Dobrze, kochanie – powiedziałam, bo najważniejsze w wychowaniu dziecka to się nie obrażać i pozwolić się dziecku zrehabilitować.
– I włączę ci aparat do masażu, to cię odpręży – powiedział Nieletni, a ja pobłogosławiłam pomysł bycia kobietą luksusową z bąbelkami w wannie.
Otworzyłam szeroko drzwi na ogród, Borys przeturlał się w stronę kominka, koty wybiegły radośnie na dwór, doszedł do mnie szum wody z łazienki i pomruk mojej maty masującej. Nalałam sobie kieliszek koniaku i siadłam w fotelu. Jednak ten dzień się przyjemnie kończy, będę spać jak zabita, jeszcze tylko dziesięć dni, za dziesięć dni wraca Agnieszka i Nieletni będzie sobie dłubał przy ich komputerze i im kasował różne pliki. Pomyślałam o tym z ulgą, mimo że przepadam za swoim siostrzeńcem. Ale wolę przepadać za nim z pewnej odległości.
Ciociu – Piotrek stanął w drzwiach, a ja szybko postawiłam dyskretnie kieliszek obok fotela, niech dziecko nie widzi, że ciocia tak leczy nerwy. – Ciociu, tam się leje woda, to ja się już położę…
To śmigaj. Dziękuję! – powiedziałam i uśmiechnęłam się, a Nieletniemu jakby ktoś garb zdjął. Wyprostował ramiona, podbiegł i pocałował mnie w policzek.
Nieletniemu mężczyźnie niewiele trzeba do szczęścia, szkoda, że im to na lata nie zostaje. Wypiłam łyk koniaczku i włączyłam telewizor. Na ekranie jakiś pan przesyłał jakiejś pani zdjęcie z toalety, niby że nie ma czym tyłka wytrzeć. A smutna dotychczas pani, jak tylko zobaczyła to zdjęcie i zrozumiała, że on z powodu braku papieru ją opuścił, a nie innej kobiety, rozjaśniła się i pobiegła podać mu ten papier. Była to reklama telefonu, jak się okazało, który robi zdjęcia. I ta reklama prawdopodobnie nie miała nic przeciwko kobietom, nie, jak zwykle. Całe szczęście, że nie mam telefonu komórkowego, szczególnie takiego, żeby jakiś facet mi pokazywał, że ma brudny tyłek. Brrr. Zbrzydziło mnie doszczętnie i wtedy sobie przypomniałam, że do wanny leje się woda.
Kiedy otworzyłam drzwi do łazienki, wypłynęła na mnie fala białej piany, pachnącej świerkiem. Rzuciłam się do kurków, rzuciłam się do kontaktu i wyłączyłam matę. A potem usiadłam po kostki w wodzie i rozpłakałam się.