-->

Corka Czarownic

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Corka Czarownic, Terakowska Dorota-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Corka Czarownic
Название: Corka Czarownic
Автор: Terakowska Dorota
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 158
Читать онлайн

Corka Czarownic читать книгу онлайн

Corka Czarownic - читать бесплатно онлайн , автор Terakowska Dorota

W lesie, z dala od ludzi, pod m?dr? opiek? czarownic dorasta z?otow?osa dziewczynka. Cho? poch?ania magiczne ksi?gi, uczy si? czyta? w my?lach i rozmawia? z gwiazdami, nie przypuszcza nawet, jaki cel ma jej nauka i pe?na niebezpiecze?stw w?dr?wka po czterech stronach Wielkiego Kr?lestwa. Przed wiekami jej kraj najechali okrutni barbarzy?cy.

Wed?ug s??w tajemniczej Pie?ni, teraz po siedmiuset siedemdziesi?ciu latach zbli?a si? koniec ich panowania. Czy na tronie zasi?dzie wreszcie sprawiedliwy w?adca. Czy Luelle doro?nie, by spe?ni? przeznaczenie?

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20 21 ... 73 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Po czym je poznają? – spytała Dziewczynka.

– Nie potrafią ich poznać, dlatego palą na swych stosach niewinne kobiety, staruszki i młode dziewczyny. Tylko niekiedy, niesłychanie rzadko, udaje się im schwytać prawdziwą Czarownicę. Ale jednak udaje się. I dlatego, po siedmiu wiekach niewoli zostało nas już jedynie pięć. Poznałaś dwie spośród nas.

– Czy poznam wszystkie?

– Jeśli Los pozwoli – odparła ponuro Czarownica i wzrok jej zasępił się. – Niekiedy, gdy ty śpisz spokojnie, ja widzę przed oczami płonące stosy, w których traciłyśmy nasze Siostry. I modlę się co noc do naszych Bogów, aby pozostałych czterech nigdy nie dosięgły te płomienie lub przynajmniej aby nie stało się to przed Czasem.

– Przed jakim Czasem?

Czarownica uśmiechnęła się pochmurnie:

– Przed czasem skończenia naszego zadania, misji, której podjęłyśmy się. Ja miałam cię zapoznać z Księgą Mniejszą. I wykonałam to. Teraz już tak bardzo nie boję się stosu, a być może uda mi się go uniknąć, jeśli nigdy nie osłabnie moja moc i użyję jej we właściwy sposób. Bowiem nasza magiczna moc co jakiś czas słabnie, wyczerpuje się, gdy żyjemy w zbyt wielkim napięciu. Wówczas musimy na pewien czas zstąpić w Podziemne Królestwo Upiorów, królestwo Drzemiących Prastarych Mocy i nie budząc ich napić się z Krynicy Ich Prastarej Wiedzy. A teraz postaraj się spamiętać wszystko co przeczytałaś w Księdze Mniejszej, tak abyś nie tylko mogła zawsze i o każdej porze wyrecytować każdą z jej stronic, ale nieomal jakbyś sama stała się Księgą Mniejszą. Wkrótce bowiem będziemy musiały ją spalić, aby nie wpadła w niepowołane ręce…

ROZDZIAŁ VIII

… gdy różowopomarańczowe płomienie ognia najpierw liznęły łakomie pożółkłe karty Księgi Mniejszej, a potem jęły je łapczywie pożerać, rozjarzając się purpurowo – Dziewczynka czuła ten sam smutek, jak wówczas, gdy spopieliła się Księga Wielka. Coś nieuchronnie skończyło się – i równocześnie rozpoczynało. I było w tym wiele niepokoju, a mało radości. Jakby niepojęta, spoczywająca na niedużej Dziewczynce wiedza magiczna, cała prawda o dziejach Wielkiego Królestwa i niewiadoma przyczyna, dla której wychowują ją Czarownice – były cięższe, niż wydawałoby się to z pozoru. Tym cięższe, im bardziej niepojęte. Obie jej opiekunki – Czarownica Pierwsza i Druga, wszechmądre i wszechpotężne – wiedziały, że ta Dziewczynka, a wcześniej Dziecko nigdy nie miało prawdziwego dzieciństwa, nie zaznało smaku zabawy z rówieśnikami, nie zapamiętało ciepła uścisku matki i bezpieczeństwa w jej ramionach. Ale obie mimo całej swej wielkiej wiedzy – nie zdawały sobie sprawy, jak wielki jest ciężar, który obarcza ich wychowankę.

– Jutro wyruszamy – powiedziała Czarownica. – Za około trzy dni ukończysz trzynaście lat. I chyba tyleż drogi przed nami, trzy dni długiej wędrówki. W miejscu spotkania, które już znasz, tam, w Wysokich Górach, powinnyśmy być dokładnie w dniu twoich urodzin.

– … urodzin – mruknęła Dziewczynka. – Skoro się urodziłam, powinnam jak każde dziecko wiedzieć coś o swojej matce. Kim była i jaka była?

– Była… dobrze to powiedziałaś. Była i już jej nie ma odparła oschle Czarownica. – Zginęła, gdy miałaś niespełna rok. Nie żyje, tak jak nie żyje wielu niewolników swego okrutnego pana, Najeźdźcy. A jedyną ich przewiną było to, że istnieli, że ich odległymi przodkami byli wolni obywatele Wielkiego Królestwa i że znali słowa Pieśni Jedynej. Zginęli właśnie przez tę Pieśń. Ciebie, jedynie cudem, uratowała przemyślność naszych Sióstr Czarownic. W każdym razie niewiele da ci teraz wiedza, jaka była twoja matka, skoro i tak już jej nigdy nie ujrzysz. Niech ci zatem wystarczy, że była piękna, mądra, dobra. A teraz wyśpij się porządnie, bo czeka nas długa i niebezpieczna droga. Musimy znowu przechodzić koło jednego z Miasteczek i przez wiele całkiem pustych łąk, na których brak nawet drzew, by dały schronienie. Ciesz się, że przez pięć długich lat miałyśmy właściwie spokój.

Noc przeszła szybko. O chłodnym i rosistym poranku Dziewczynka ze swoją Opiekunką raz na zawsze opuściły wygodną i bezpieczną pieczarę. Nim wyszły z Lasu, Czarownica rozejrzała się bacznie wokół i jęła nasłuchiwać szumu wysokich drzew, których konary, wspinające się ku słońcu, umiały dojrzeć na odległym horyzoncie zarysy najbliższych domów Miasteczka.

– Nie jest bezpiecznie – westchnęła Czarownica.

– Tam jest cały, duży oddział Najeźdźców – dodała Dziewczynka, także wsłuchując się w szumiący śpiew konarów.

– I nieprędko sobie pójdą. W każdym razie nie w tym tygodniu, a my nie mamy czasu. Moja Siostra zacznie się niepokoić, jeśli opóźnimy nasze przyjście. Musimy więc ryzykować. Gdyby Los nas rozdzielił, czy potrafisz sama dojść w Wysokie Góry, tam gdzie spotkałaś mnie po raz pierwszy? – spytała Czarownica.

– Jeśli wskażesz mi kierunek, to chyba tak – odparła Dziewczynka.

– Musisz tam trafić. Cały czas będziesz kierować się na północ. Gwiazdy ci w tym pomogą. Przebędziesz parę mniejszych, zalesionych gór i od razu znajdziesz się w znajomym ci dzikim królestwie przyrody, skąd już z daleka widać najwyższą skałę, u której stóp będzie czekać nasza Siostra Trzecia. A teraz ruszajmy dalej…

I zaczęły schodzić w dół, łagodnie opadającą ku najbliższej Wsi łąką.

– We wsi nie ma chyba nikogo obcego, prócz jej mieszkańców – powiedziała Czarownica, wpatrując się w małego kolorowego ptaszka, który siedział na niewielkim krzewie. Schowaj włosy pod kapturem i pamiętaj, że jesteś głupią, małą żebraczką, która wespół ze swoją ciotką wędruje do miasteczka. Nie patrz nikomu w oczy, twoje spojrzenie mówi zbyt wiele. Małe żebraczki nie są ani tak dumne, ani tak pewne siebie, ani nie ufają żadnym przechodniom…

Wieś wyglądała jak umarła. Gdzieniegdzie tylko ktoś z mieszkańców stał na progu swego domu i bez zbytniej ciekawości spoglądał na przybyłe. Czarownica szła zgarbiona, ledwie wlokąc nogi, a jej twarz – gdy Dziewczynka zerknęła na nią ukradkiem – stała się nagle twarzą starej kobiety.

– Żebrzecie, matko? – zagadnęła je jakaś Wieśniaczka, bez szczególnego zainteresowania. – Niewiele tu nażebrzecie, my sami głodni i biedni. Kawałek chleba bez omasty, dzbanek wody, to wszystko czego możecie się spodziewać…

Czarownica bez słowa skinęła głową i wymamrotała coś niezrozumiale.

– A ta Dziewczynka, to wasza córka? – zagadywała dalej kobieta z pewną ospałością, bardziej z nudów niż z ciekawości.

– To niemowa, pani – wyszeptała Czarownica. – Przygarnęłam ją po śmierci siostry. Zmarła biedaczka na dżumę…

Wieśniaczka cofnęła się z mimowolnym lękiem.

Podróżne szły dalej, nie zaczepiane już przez nikogo. Dopiero na skraju wsi zagadnął je mały, pasący krowy pastuszek:

– Idziecie do Miasteczka?

– Tak – odparła Czarownica starczym, schrypniętym głosem.

– Lepiej nie idźcie – doradził chłopiec. – Wczoraj spalono na Rynku Czarownicę i do dziś tkwi tam duży oddział Najeźdźców. Nie sądzę, byście się im spodobały…

– Spalono Czarownicę? – spytała Opiekunka, ściskając dłoń swej wychowanki. – A cóż takiego uczyniła? Jakie czary ją zdradziły?

– Ponoć zauroczyła konia pana Burmistrza, tak że dosiadając spadł z niego i złamał nogę…

Dziewczynkę dobiegło ledwie słyszalne, stłumione westchnienie ulgi swej” towarzyszki.

– Musiała to być doprawdy wielka Czarownica – wymamrotała i przyśpieszyła kroku. Gdy minęły już Wieś, Dziewczynka spytała:

– Nie płaczesz nad swoją spaloną Siostrą?

– Płaczę w głębi duszy, ale nie nad moją Siostrą, lecz nad biedną niewinną kobietą – odparła Czarownica. – Moje Siostry nie czynią takich bzdur i wcale nie pragną zdradzać swego magicznego talentu lub trwonić go na zauroczenie czyichś koni. Koń Burmistrza zapewne spłoszył się sam z siebie, a ta biedna kobieta, która poniosła tak okrutną śmierć, musiała mieć tego pecha, że znajdowała się gdzieś w pobliżu. Mimo to musimy uważać, bowiem oznacza to, iż Najeźdźcy nie tylko są w Miasteczku, ale na dodatek pragną krwi i węszą obecność Czarownic tam, gdzie ich wcale nie ma…

1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20 21 ... 73 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название