Prawiek i inne czasy
Prawiek i inne czasy читать книгу онлайн
Obsypana nagrodami powie?? Olgi Tokarczuk. Za Prawiek i inne czasy wyr??niono autork? Nagrod? Fundacji im. Ko?cielskich (1997), Nike '97 – Nagrod? Czytelnik?w, Paszportem "Polityki" (1997) oraz Machinerem (1996).
"Prawiek jest jedn? z najambitniejszych powie?ci, jakie powsta?y w ci?gu ostatnich lat. Gdyby wi?c zas?ugi mierzy? ambicjami, by?aby ta powie?? wielkim wydarzeniem. Ale ksi??ka Tokarczuk nie potrzebuje takiej miary. Broni si? bowiem czym innym. Pi?knem wsp??odczuwania z natur?, umiej?tno?ci? znajdywania dramatyzmu w ka?dej szczelinie istnienia, frapuj?c? refleksj? egzystencjaln?".
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Czas Elego
– Odejdź. Nie mogę potem spać, kiedy cię zobaczę – powiedziała do niego Genowefa.
– A ja nie mogę żyć, kiedy cię nie widzę. Spojrzała na niego jasnymi, szarymi oczami
i znowu poczuł, że dotknęła tym swoim wzrokiem samego środka jego duszy. Postawiła wiadra na ziemi i odgarnęła kosmyk z czoła.
– Weź wiadra i chodź ze mną nad rzekę.
– Co powie twój mąż?
– Jest w pałacu.
– Co powiedzą robotnicy?
– Pomagasz mi.
Eli chwycił wiadra i ruszył za nią kamienistą dróżką.
– Zmężniałeś – powiedziała Genowefa, nie odwracając się.
– Czy ty myślisz o mnie, kiedy się nie widzimy?
– Myślę wtedy, gdy ty o mnie myślisz. Codziennie. Śnisz mi się.
– Boże, dlaczego tego nie skończysz? – Eli postawił gwałtownie wiadra na ścieżce. – Jaki grzech popełniłem ja sam albo moi ojcowie? Dlaczego muszę się tak męczyć?
Genowefa zatrzymała się i patrzyła na swoje stopy
– Eli, nie bluźnij.
Chwilę milczeli. Eli podniósł wiadra i ruszyli dalej. Ścieżka rozszerzyła się, tak że mogli iść teraz obok siebie.
– Nie zobaczymy się już więcej, Eli. Jestem w ciąży. Urodzę dziecko jesienią.
– To powinno być moje dziecko.
– Wszystko się wyjaśniło i ułożyło samo…
– Ucieknijmy do miasta, do Kielc.
– …Wszystko nas dzieli. Ty jesteś młody, ja jestem stara. Ty jesteś Żyd, ja jestem Polka. Ty jesteś z Jeszkotli, ja z Prawieku. Ty jesteś wolny, ja zamężna. Ty jesteś ruch, ja jestem stanie w miejscu.
Weszli na drewniany pomost i Genowefa zaczęła wyjmować pranie z wiadra. Zanurzała je w zimnej wodzie. Ciemna woda wypłukiwała jasne mydliny.
– To ty mi zawróciłaś w głowie – powiedział Eli.
– Wiem.
Zostawiła pranie i po raz pierwszy oparła głowę o jego ramię. Poczuł zapach jej włosów.
– Pokochałam cię, kiedy cię zobaczyłam. Od razu. Taka miłość nigdy nie mija.
– Czy to jest miłość? Nie odpowiedziała.
– Z moich okien widać młyn – powiedział Eli.