Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II
Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II читать книгу онлайн
Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.
O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Kloss widział rękę Schenka i palec spoczywający na cynglu. Musiał podjąć decyzję natychmiast. Na mc nie było czasu, należało po prostu celnie strzelać. Strzelił celnie.
Schenk osunął się na podłogę i Kloss zobaczył ogromne zdziwienie w oczach Amerykanki. Zdziwienie, a potem nieprzytomną radość: ta kobieta zdążyła już pożegnać się z życiem…
Usłyszeli kroki. Ludzie Schenka, których sturmbannfuehrer zostawił w samochodzie na ulicy, wchodzili do domu. Było ich dwóch.
Kloss spojrzał przez okno. Zobaczył stojący przed domem pusty terenowy wóz. Pan sturmbannfuehrer nie przyjechał ze zbyt liczną obstawą.
Podał Annie-Marii pistolet Ringa.
– Strzelaj celnie, a potem szybko do samochodu!
– Rozumiem – szepnęła.
Kloss znał to uczucie, gdy sekundy wloką się jak minuty… Powinni już być, powinni już wejść do pokoju, słyszał ich głosy na korytarzu. Spojrzał na Annę-Marię.
Ta dziewczyna umiała jednak panować nad sobą. Broń nie drżała w jej ręku.
Są? Anna-Maria i Kloss strzelili jednocześnie. SS-mani zwalili się na podłogę.
W pokoju wypełnionym dymem i kurzem nie widzieli już własnych twarzy. Zobaczyli je znowu, gdy znaleźli się na szosie prowadzącej do zamku Edelsberg. Kloss nacisnął mocniej pedał gazu, szosa była pusta, błyszcząca w zachodzącym słońcu.
Wjechali na drogę zamkową okoloną starymi drzewami. Kloss zatrzymał samochód. Dopiero teraz mógł spokojnie zapalić papierasa. Poczęstował Annę-Marię. Palili w milczeniu, patrząc na zamek Edelsberg, ostro zarysowany na tle błękitnego nieba.
– Co zamierzasz teraz robić? – zapytała Anna-Maria. – W jaki sposób przewieziemy archiwum do strefy amerykańskiej?
– Żartujesz – powiedział Kloss.
Spojrzała na niego zdziwiona.
– Nie wiesz, gdzie jest archiwum – domyśliła się.
Wybuchnął śmiechem.
– Archiwum, droga sojuszniczko, dostanie się we właściwe ręce. Jeszcze nie zrozumiałaś?
Zobaczył szeroko otwarte oczy Anny-Marii.
– Przegrałam tę rundę – szepnęła. – Ale wiesz co, Hans, czy jak ci tam na imię, zupełnie tego nie żałuję. Zupełnie nie żałuję – powtórzyła. – Cały zamek jest do naszej dyspozycji. Pójdziemy?