-->

Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – I

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – I, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – I
Название: Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – I
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 161
Читать онлайн

Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – I читать книгу онлайн

Stawka Wiiksza Niz Zycie Tom – I - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 67 68 69 70 71 72 73 74 75 ... 97 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Edward spalony – szepnął. – Za dziesięć minut w parku.

Zawróciła i zniknęła w tłumie przechodniów. Kloss zapalił papierosa i ruszył powoli w tym samym kierunku.

W parku dzieci bawiły się nad jeziorkiem. Kloss przeszedł powoli obok kawiarenki przy oranżerii i zanurzył się w wysadzanej drzewami głównej alei. Zobaczył Dankę. Siedziała na ławce z puderniczką w ręku. Rozejrzał się jeszcze czujnie i podszedł do niej:

– Pozwoli pani, Fräulein?

– Oczywiście – odpowiedziała Danka.

Poczęstował ją papierosem. Nie spotykali się dotąd nigdy w dzień i nigdy w miejscu publicznym. Teraz nie mieli innego wyjścia. Danka uśmiechnęła się zalotnie – świetnie grała rolę dziewczyny żądnej przygód – i odsunęła się nieco od niego.

– Jak to się mogło stać? – zapytała cicho, nie przestając się uśmiechać.

– Nie wiem. Niewykluczone, że jesteśmy spaleni.

– Edward będzie milczał – powiedziała Danka i przystąpiła natychmiast do składania relacji. Udało się jej ustalić, że Reil i Pułkowski wyjeżdżają za trzy dni na poligon.

– Pułkowski się zgodził? – zapytał Kloss.

– Jest załamany- powiedziała Danka. – Chodzi o jego żonę.

– Widziałaś Kazika?

– Nie.

– Trzeba jeszcze dzisiaj ustalić – mówił Kloss – co się z nim stało. Należy poinformować resztę, ale najważniejszy jest Kazik.

– Pójdę do niego dzisiaj wieczorem. Zastanawiał się sporą chwilę.

– Nie wiem, czy powinnaś, ale nie ma chyba innego wyjścia. Będę cię osłaniał. – Potem wyznaczył jej miejsce spotkań. Mieli taki zapasowy punkt, który wydawał się bardzo bezpieczny; stary warsztat na przedmieściu, zamknięty od czasu wybuchu wojny.

– Muszę ustalić – mówił – jak dowiedzieli się adresu Edwarda. – Nie miał jeszcze pojęcia, jak to zrobi. Brunner zapewne nic nie powie, zresztą Kloss nie miał w tej chwili żadnej pewności, czy sam nie jest przedmiotem śledztwa.

Danka wzruszyła ramionami.

– Lepiej nie pytaj – powiedziała. – Sądzę, Janek, że to moja ostatnia akcja.

– Dobrze. Odeślę cię potem do oddziału.

– Dziękuję.

Kloss chciał już wstać, gdy nagle twarz mu stężała. Alejką parku szedł w ich kierunku prestidigitator Rioletto. Śledził go przez cały czas? Czy naprawdę był tak zręczny?

– Ja go znam – powiedziała dziewczyna. – To niejaki Rioletto. Próbował mnie uwodzić.

– To dobrze – powiedział Kloss. Przyszedł mu nagle do głowy pewien pomysł. Był bardzo ryzykowny, ale w końcu wszystko było ryzykowne.

– Posłuchaj, Danka – szepnął – ja odejdę, ty z nim tu zostaniesz i zaprosisz go do siebie na jutro wieczór, powiedzmy, na ósmą. Potem ci wytłumaczę, co masz robić…

Rioletto podchodził właśnie do nich.

– Mój Boże! – zawołał, znakomicie udając zaskoczenie – znowu się spotykamy! Nie wiedziałem, że oberleut-nant Kloss zna wszystkie interesujące kobiety w tym mieście.

– Po prostu mam szczęście – uśmiechnął się Kloss.

– A ja skarżę się właśnie na brak szczęścia – odpowiedział Rioletto.

Kloss spojrzał na zegarek i wstał.

– Niestety, na mnie pora.

– Od dzisiaj – stwierdził Rioletto – przestanę się skarżyć na brak szczęścia. Czy wolno mi zostać? Danka uśmiechnęła się.

7

W tej grze było coraz więcej niewiadomych; areszto- wanie Edwarda stawiało pod znakiem zapytania powodzenie całej akcji. Kloss wierzył, że Edward wytrzyma, musiał w to wierzyć, ale przecież ktoś zdradził gestapo mieszkanie na Wałowej, ktoś, kto wiedział bardzo dużo, może także o nim. Powinien uciec do oddziału? Nie, zostanie tu do końca, spróbuje rozegrać tę partię.

Może jednak przypadek? Nie wierzył w takie przypadki, Brunner nigdy nie działał na ślepo, musiał mieć dobre informacje. Kto? Rioletto? Puschke? A jeśli Danka? Bzdura! Gdyby Danka zdradziła, mieliby już jego. Przypomniał sobie twarz Głaubla; spotkał go przed godziną i teraz był pewien, że to spotkanie nie było przypadkowe.

Zadzwonił telefon. Kloss podniósł słuchawkę i jednocześnie zapalił lampę na biurku. To mógł być albo jego szef, albo Brunner; ci dwa) wiedzieli, że Kloss lubi pracować wieczorami w swoim gabinecie w Abwełirstelle, Usłyszał głos Brunnera, nieco zachrypnięty, zapewne po wczorajsze) pijatyce.

– Heil Hitler, Hans. Spędzasz samotny wieczór w biurze?

– Pracuję.

Brunner gadał o głupstwach, wspominał jakąś kelnerkę z kasyna, która podawała im wczoraj alkohol i miała niezłe nogi, a potem nagle zadał pytanie:

– Hans, ciebie interesuje nowa sekretarka Reila? Kloss miał parę sekund na odpowiedz. Podjął decyzję, wiedząc jednocześnie, ze na tym terenie Brunner musi wygrać.

– Tak – oświadczył – istotnie. A dlaczego o to pytasz, Hermann?

– Ładna dziewczyna – powiedział Brunner. – Chcesz ją odbić Reilowi?

– Nie myślałem o tym.

– A o czym myślałeś, Hans? Kloss brnął dalej;

– Myślałem – mówił – że może nadszedł czas, byśmy wymienili informacje.

– Może -stwierdził Brunner. W jego głosie Kloss usłyszał wahanie.

Co wie? – myślał. – Czego zdążył się dowiedzieć? Oczywiście Glaubel zameldował mu o spotkaniu na przedmieściu. To był błąd, gruby błąd. Danka nie powinna była chodzić do mieszkania Kazika. Brunner powiedział: „Dobranoc, jutro się zobaczymy", a Kloss odłożył słuchawkę i raz jeszcze rozważał wydarzenia dzisiejszego wieczoru.

Przyszedł na przedmieście o szóstej wieczorem, tak jak umówili się z Danka. Robotnicy wracali właśnie z dworca przeładunkowego i z fabryki należącej do zakładów Reila, w sklepie spożywczym ustawiała się długa kolejka, w furtkach, przed domami plotkowały kobiety czekając na mężów.

Kazik mieszkał w niewielkim, parterowym domku na rogu Ogrodowej i Śliskiej; Kloss, obojętny i obcy w tłumie spieszących się przechodniów, obserwował ten domek dobrych kilka minut, gdy zobaczył wreszcie Dankę otwierającą furtkę. Weszła do środka; Kloss przesunął kaburę na brzuch, czekał. Wiedział już, że nie powinien tu przychodzić, należało posłać któregoś z chłopców od Białego; zdążył już nawiązać kontakt z Białym. Danka długo nie wychodziła; zaczynał się niepokoić, przecież i tam mógł być kocioł, gdy nagle zobaczył obok siebie Głaubla. Hitlerowiec również obserwował domek Kazika Okonia.

Stało się – pomyślał Kloss i owładnął nim chłodny spokój.

– Heil Hitler, Glaubel – powiedział. – Co pan robi w takim zakazanym miejscu?

– Spacer – odparł Glaubel. – A pan?

– Ja – roześmiał się Kloss – mam mało czasu na spacery. Najczęściej pracuję. A niekiedy lubię zapolować.

– Polowanko – powtórzył Glaubel i spojrzał uważnie na Klossa. – To dziwne, że spotykamy się właśnie w tym miejscu.

– Tak – odparł Kloss tym samym tonem – dziwne.

Obaj patrzyli na furtkę prowadzącą do domku Oko-niów.

Więc Kazik także siedzi – myślał Kloss. – Pilnują jego mieszkania, ale tam nie ma kotła. Danka jeszcze wyjdzie. Będą ją obserwować. Czy Glaubel jest sam?

Rozejrzał się. Chyba jest sam. Nie miało to co prawda żadnego znaczenia, ale umożliwiało spotkanie z Danką. Wychodziła właśnie z domku; spokojna, obojętna minęła furtkę.

– Piękna Polka – powiedział Glaubel. – Czy pan się nią interesuje?

Kloss milczał. Już wówczas wiedział, że to pytanie musi mu zadać Brunner.

Pochylił się znowu nad papierami; powinien przygotować na jutro sprawozdanie dla Horscha; nigdy nie zaniedbywał swych obowiązków w Abwehrze, ale teraz nie mógł pracować. Jak powinien zagrać? Domyślają się oczywiście, że Danka miała coś wspólnego z Kazikiem, ale Brunner jest zbyt mądry, by kazać ją zaraz aresztować. Może by wysłać Dankę do oddziału? Kloss tak powinien postąpić, ale nie może zrezygnować z jej informacji, jeśli akcja ma się w ogóle odbyć. Musi ryzykować, ciągle ryzykować, i to nie tylko własnym życiem. Musi być szybszy niż Brunner.

Powiedział Dance: „Bądź przygotowana na wszystko". Spotkali się w starym warsztacie mniej więcej po godzinie. Danka kluczyła po mieście i udało jej się zgubić Glau-bla. Przyniosła rzecz bezcenną: odpis pisma Reila do Berlina. Inżynier meldował, że doświadczenia zaczynają się 10 maja. Tego dnia rano Reil i Pułkowski wyjeżdżają na poligon. To był ostatni termin. A ile jeszcze przedtem do zrobienia! Kloss polecił Dance powiedzieć Reilowi, że odwiedziła swego starego kolegę, Kazika Okonia; niech Reil to powtórzy Brunnerowi. Chodzi o czas, czas decyduje o wszystkim; może Brunner uwierzy, że idzie fałszywym tropem. Danka była bardzo zmęczona; zapytała jeszcze o pana Riolettę. Zaprosiła go do siebie na następny dzień; powiedziała, że będą goście. Co Kloss chce właściwie wiedzieć o sztukmistrzu z Berlina?

1 ... 67 68 69 70 71 72 73 74 75 ... 97 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название