Tomek u zrodel Amazonki

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tomek u zrodel Amazonki, Szklarski Alfred-- . Жанр: Прочие приключения. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tomek u zrodel Amazonki
Название: Tomek u zrodel Amazonki
Автор: Szklarski Alfred
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 174
Читать онлайн

Tomek u zrodel Amazonki читать книгу онлайн

Tomek u zrodel Amazonki - читать бесплатно онлайн , автор Szklarski Alfred

Cykl powie?ci Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego obejmuje kilkana?cie pozycji przedstawiaj?cych barwne przygody g??wnego bohatera w r??nych miejscach ?wiata. Niniejsza pozycja jest jedn? z nich. Akcja powie?ci rozgrywa si? p??nocnej Ameryce u ?r?de? Amazonki. Ksi??ka jest niepowtarzalna okazj? dla czytelnika, aby m?c na kartach powie?ci znale?? si? w tym niesamowitym krajobrazie i wraz z bohaterami prze?y? co? niezapomnianego.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 21 22 23 24 25 26 27 28 29 ... 58 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Trójka przyjaciół razem z Dingiem zeszła na ląd, pozostawiając swe bagaże na statku. Dorożka zawiozła ich pod adres podany przez Karskich w liście.

Drzwi otworzyła Natasza. Przez chwilę wzruszona nie mogła wymówić ani słowa, potem rozpłakała się i serdecznie zaczęła witać tak oczekiwanych gości.

Natasza długo ściskała Sally. Kapitan Nowicki trącił Tomka w bok i szepnąłŕ- Złe wieści usłyszymy, przywitała nas płaczem…

– Chyba tak, Natka bardzo zdenerwowana – szeptem odparł Tomek. Natasza długo witała przyjaciół, a w końcu uścisnęła wiernego Dinga i wprowadziła wszystkich do pokoju ocienionego żaluzjami.

– Gogo, Gogo! – zawołała, a gdy indiański chłopiec stanął w progu, szybko zaczęła mówić: – Biegnij do mego męża! Niech tu zaraz przyjdzie z panem Nixonem! Powiedz, że nareszcie przyjechali…

Znów wybuchnęła płaczem. Sally otoczyła ją ramieniem i zaczęła uspokajać. Nowicki nieźle znał portugalski, więc podszedł do chłopca i rzekłŕ- Biegnij po pana Karskiego, smyku. Powiedz, że przyjechali przyjaciele.

Indianin zniknął za drzwiami. Natasza trochę uspokoiła się, więc Nowicki podszedł do niej i krótko zapytałŕ- Czy Smuga nie żyje?

– Nie mamy od niego nawet najdrobniejszej wiadomości – odparła drżącym głosem. – Udał się w pościg za mordercami i przepadł bez wieści…

Nowicki odetchnął głęboko, po czym poweselał i zaraz nabrał humoru.

– Do stu zdechłych wielorybów! Myślałem, że dostaliście tragiczną wiadomość, bo tak żałośnie nas przywitałaś – rzekł. – Zawsze mówiłem Tomkowi, że nie należy opłakiwać przyjaciół, dopóki nie było się przy ich śmierci.

– Taką miałam na/dzieję, że mimo wszystko zastaniemy pana Smugę w domu – cicho powiedziała Sally.

– Skoro jednak nie zastaliśmy, pomyślimy o jakimś ratunku dla niego – odezwał się Tomek. – Pan Smuga posiada wielkie doświadczenie. Nie mógł zginąć jak pierwszy lepszy!

– Przepadł sześć miesięcy i dziewięć dni temu… Czy może jeszcze istnieć jakaś nadzieja? – smutno zapytała Natasza.

– I on, i my w gorszych już bywaliśmy tarapatach – odpowiedział Nowicki. – Smuga nieraz przepadał bez wieści, a potem się odnajdywał.

– Tak bardzo się cieszę, że już tu jesteście – cicho odezwała się Natasza. – Liczyłam dzień po dniu… Gdy tylko tu przyjechaliśmy, nie mogłam pozbyć się obaw o pana Smugę i ustawicznie drżałam o Zbyszka. On taki jeszcze niedoświadczony, a chce naśladować ciebie, Tomku, i pana Smugę. Ale gdzie mu się równać z wami!

– Siadaj i mów wszystko od początku – powiedział kapitan Nowicki.

– Zanim tamci dwaj nadejdą, zorientujemy się w sytuacji, a i tobie lżej zrobi się na sercu.

– Od pierwszego dnia wciąż się bałam – zaczęła Natasza. – Pan Smuga jest odważny aż do szaleństwa, wprost igra ze śmiercią. Tutaj dzieją się straszne rzeczy. Gorączka kauczukowa wyzwoliła w ludziach najniższe instynkty. Wszyscy jak wilki skaczą sobie do gardeł.

– Nie wierzę, żeby możliwość zdobycia bogactwa zawróciła panu Smudze w głowie – stanowczo zaoponował Tomek.

– Pan Smuga był chyba jedynym uczciwym człowiekiem, jakiego tu spotkałam – impulsywnie powiedziała Natasza. – Przeciwstawiał się gwałtowi i złu. Ale cóż mógł począć przeciwko zgrai łotrów?!

– A ten jego wspólnik, Nixon, o którym pisaliście, też jest gagatkiem?

– zapytał Nowicki.

– Nixon…? Nie, nie mogę o nim mówić źle. Martwi się zniknięciem pana Smugi, opiekuje się mną i Zbyszkiem… Ale dlaczego nie usłuchał pana Smugi? Gdyby odwołał swego bratanka znad Putumayo, ten miły chłopak mógłby żyć.

– Na pewno dręczą go wyrzuty sumienia, ale co się stało, to się nie odstanie – sentecjonalnie rzekł Nowicki. – Opowiadaj dalej.

– Pan Smuga wkrótce wyrobił sobie tutaj wielki mir. Bali się go wszyscy nie wyłączając Pedra Alvareza, największego wroga Nixona. Bali się go, bo broni dobywał jak błyskawica i… nigdy nie chybiał.

– A więc były i trupy! – wtrącił Nowicki.

– Podczas kilku walk w obozach kauczukowych padły ofiary. W Manaos pan Smuga tylko unieszkodliwiał napastników. To wystarczało; bali się go jak ognia. Ale przecież w każdej chwili mógł trafić na lepszego strzelca. Nie zdajecie sobie nawet sprawy, jak ten niezwykły mężczyzna imponował Zbyszkowi!

– Wcale się nie dziwię. Od pierwszego dnia, gdy poznałem pana Smugę, chciałem go naśladować – powiedział Tomek.

– I dzięki temu stałeś się niezawodnym strzelcem, a także doświadczonym, mądrym i rozważnym mężczyzną – dodał Nowicki. – Ja sam, wskoczyłbym do ukropu za Smugą!

– Ja też! Uczyniłabym wszystko, czego by ode mnie zażądał – gorąco powiedziała Natasza. – Dlatego też bałam się o nas i o niego, bo on ryzykował za nas troje. Ale ani ja, ani Zbyszek nie mogliśmy mu dorównać. Poza tym Amazonia wciąż mnie przeraża.

– W krajach tropikalnych życie nie jest łatwe, jak myślą niektórzy w Europie – zauważył Tomek.

– W wodach pełno krwiożerczych stworów, każdy skrawek ziemi roi się od różnego robactwa, a nawet w domu kładąc się spać trzeba zaglądać pod kołdrę, czy w łóżku przypadkiem nie schował się jakiś gad – mówiła Natasza. – To upiorne miasto! Dżungla wygląda zza każdego domu, a ludzie gorsi od dzikich bestii. Przeklęty kauczuk zabił w nich sumienia.

– Nie, to nie kauczuk, lecz chciwość czyni ludzi gorszymi od zwierząt – zaprzeczył Tomek.

– Tak, tak, masz rację, brachu. Ludzie gorsi od szakali – powtórzył Nowicki. – Ale chyba nie jest aż tak źle, jak mówisz, Nataszo. Jesteś wrażliwą kobietą. Takie rzeczy jak tutaj działy się również na Alasce i w Kalifornii podczas gorączki złota, a także i gdzie indziej. Mimo to wszelkie bezprawie zawsze znajduje kres, a tacy jak Smuga pomagają w zaprowadzeniu ładu.

– Świetnie to pan powiedział, kapitanie! – z entuzjazmem zawołał Tomek. – Przy nas Natasza na pewno odzyska równowagę. Wtedy inaczej spojrzy na wszystko.

Natasza spoglądała na przyjaciół nieco oszołomiona. Po chwili znów wybuchnęłaŕ- Zobaczę, co powiecie, gdy poznacie Pedra Alvareza. Ten człowiek nie ma sumienia ani skrupułów.

Zasmucona Sally poweselała i zawołałaŕ- Tommy zbił Alvareza na kwaśne jabłko na statku. A pan kapitan dał ostrą odprawę Indianinowi, który mu towarzyszył.

– Co ty mjówisz?! – zdumiała się Natasza.

– Tak, tak^ Alvarez i jego kompan dostali za swoje – wesoło mówiła Sally. – Moi chłopcy nie boją się nikogo. Zobaczysz, że teraz sprawy przybiorą inny obrót. Niech się Alvarez boi, nie my!

Szeroki uśmiech zadowolenia przewinął się po twarzach obydwóch "chłopców". Olbrzymi Nowicki chrząknął uradowany i rzekłŕ- Jeśli stwierdzimy, że to Alvarez przyczynił się do zniknięcia Smugi, to jak amen w pacierzu skręcę mu kark.

– Zrobi to pan, kochany kapitanie, ale dopiero wtedy, gdy obydwaj z Tomkiem dojdziecie do wniosku, że już nie ma innego wyjścia – zastrzegła Sally.

– Za nos mnie wodzisz, utrapiona kobieto. Ale nie bój się, gdy nie ma z nami szanownego pana Wilmowskiego i Smugi, Tomek układa wszystkie plany, a ja daję po nosie tym, którzy mu przeszkadzają.

– Naprawdę jesteście wspaniali – odezwała się Natasza. Czuję, że przy was pozbędę się przygnębienia. Tak się cieszę z waszego przybycia!

Trójka przyjaciół zaczęła ściskać zapłakaną Nataszę, ale wtem drzwi otwarły się z hukiem i do przedpokoju wpadł Zbyszek Karski, a za nim wszedł Nixon. Zbyszek długo trzymał Tomka w ramionach i łzy wzruszenia szkliły się w jego oczach. Tomek zapewne przypomniał mu dom rodzinny w dalekiej Warszawie i wszystkich tych, za którymi bardzo tęsknił.

Po dłuższej chwili Tomek odsunął kuzyna od siebie na długość ramion.

– Zmężniałeś – orzekł. – Rodzice ucieszyli się fotografią twoją i Nataszy. Przesłałem im ją przez znajomego. Przywiozłem ci od nich listy. Teraz przedstaw nas panu Nixonowi.

– A więc to pan jest panem Tomaszem Wilmowskim! – odezwał się Nixon, obrzucając młodego mężczyznę uważnym spojrzeniem. – Wiele o panu słyszałem.

Nixon przywitał Sally, a potem kapitana Nowickiego. Dziewczyna indiańska wniosła na tacy herbatę i zakąski. Gdy wszyscy usiedli, Nixon odezwał się pierwszyŕ- Pan Karski już powiadomił panów listownie o tym, co się tutaj stało. Wiedzą też panowie, jakie stosunki łączą mnie z panem Smugą.

1 ... 21 22 23 24 25 26 27 28 29 ... 58 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название