-->

Szkarlatny Kwiat

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Szkarlatny Kwiat, Orczy Baroness-- . Жанр: Исторические приключения. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Szkarlatny Kwiat
Название: Szkarlatny Kwiat
Автор: Orczy Baroness
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 234
Читать онлайн

Szkarlatny Kwiat читать книгу онлайн

Szkarlatny Kwiat - читать бесплатно онлайн , автор Orczy Baroness

Francja czas?w Wielkiej Rewolucji. Szaleje terror. Diabelski wynalazek – gilotyna – pozbawia ?ycia tysi?ce arystokrat?w. Lecz oto pojawia si? Szkar?atny Pimpernel. Szlachetny ?mia?ek ratuje od ?mierci niewinnych ludzi, organizuj?c ich brawurowe ucieczki do Anglii.

Wkr?tce jednak nad jego g?ow? zbieraj? si? czarne chmury. Pi?kna Ma?gorzata St. Just zostaje zmuszona do zdemaskowania tajemniczego bohatera albo… zginie jej brat.

To oznacza zdrad? ukochanego. Jak post?pi Ma?gorzata? Czy misterny plan agenta rz?du francuskiego zako?czy si? sukcesem?

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 ... 52 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Małgorzata objęła jednym rzutem oka cały pokój i osoby w nim obecne. Skinęła uprzejmie głową sir Ffoulkesowi i podała rękę lordowi Antony'emu.

– Co robisz w Dover, drogi lordzie – zapytała wesoło i nie czekając na odpowiedź, zwróciła się do hrabiny i Zuzanny. Jej twarz zajaśniała radością na widok młodej dziewczyny i wyciągając do niej obie ręce, zawołała:

– Czy mnie oczy nie mylą? Czy to naprawdę moja Zuzia? Boże, jakim sposobem znalazłaś się w Anglii? i pani tu także?

Chciała się z nimi serdecznie przywitać, bez cienia zakłopotania w uśmiechu lub zachowaniu. Lord Antony i sir Andrew śledzili tę scenę ze wzrastającym niepokojem. Choć byli Anglikami, znali dostatecznie Francję i Francuzów, aby wiedzieć, z jaką nieubłaganą nienawiścią i nieugiętą pogardą stara szlachta francuska traktowała sprawców jej upadku.

Armand St. Just, brat pięknej lady Blakeney, choć uchodził za człowieka umiarkowanego, był zaciętym republikaninem i jego spór ze starożytną rodziną de St. Cyrów doprowadził ją do upadku i do całkowitego wymordowania jej członków. We Francji zatem St. Just ze swą partią zwyciężył, a tu na ziemi angielskiej wypędzeni wygnańcy, którzy dla ocalenia życia opuścili wszystko co wieki dobrobytu im w darze przyniosły, spotykali się z przedstawicielką tych samych republikańskich rodzin, które zwaliły tron i zniszczyły arystokrację, sięgającą pochodzeniem zamierzchłych wieków.

Małgorzata stała przed nimi w całym blasku zuchwałej urody i wyciągała ku nim delikatne dłonie, jakby chcąc tym ruchem puścić w niepamięć krwawe wypadki ostatnich czasów.

– Zuzanno, zakazuję rozmawiać ci z tą kobietą! – rzekła ostro hrabina, wstrzymując rękę córki.

Przemówiła po angielsku, aby mogli ją usłyszeć i zrozumieć nie tylko młodzi panowie, ale gospodarz i jego córka.

Ci oniemieli wprost z przerażenia wobec zuchwalstwa tej cudzoziemki dla kobiety, która była teraz Angielką, jako żona sir Percy'ego, i przyjaciółką księżnej Walii.

Serca zaś lorda Antony'ego i sir Andrew zamarły ze zgrozy na tę straszną zniewagę. Z niemałym wyrazem trwogi spoglądali ku drzwiom, za którymi brzmiał powolny, poważny, ale miły głos.

Jedynie Małgorzata Blakeney i hrabina de Tournay pozostały niewzruszone. Hrabina, sztywna i zuchwała, z ręką wciąż jeszcze na ramieniu córki, była uosobieniem nieugiętej dumy. Przez chwilę twarz Małgorzaty stała się tak biała, jak szal otaczający jej szyję, a bystry obserwator byłby zauważył, że ręka trzymająca wysoką laskę o barwnych wstążkach, zacisnęła się kurczowo i lekko zadrżała. Ale tylko przez chwilę. Wkrótce podniosła delikatne brwi, rozchyliła usta w ironicznym uśmiechu, a utkwiwszy jasnoniebieskie oczy, oczy w sztywnej twarzy hrabiny, rzekła, wzruszając ramionami:

– Cóż ci się stało, hrabino? Czy mucha cię ugryzła?

– Jesteśmy w Anglii – odparła zimno hrabina – i mam prawo zakazywać mej córce witać się z tobą. Chodź ze mną, Zuzanno.

Skinęła na córkę, nie spojrzawszy już na Małgorzatę Blakeney, złożyła głęboki, staromodny ukłon młodym ludziom i wyszła z pokoju.

Cisza zapanowała w sali starego zajazdu, dopóki szelest sukni hrabiny nie ucichł w korytarzu.

Małgorzata, jakby skamieniała, biegła roziskrzonymi oczyma za znikającą dumną postacią, ale gdy pokorna i posłuszna Zuzanna zbliżyła się też ku drzwiom, twardy wyraz znikł z jej twarzy. Z niewysłowionym smutkiem spojrzała na odchodzącą koleżankę.

Zuzanna to spostrzegła. Jej kochające dziecięce serce rwało się do pięknej kobiety, ledwo co od niej starszej; posłuszeństwo ustąpiło wobec przyjaźni. Rzuciła się ku niej i oplótłszy ramionami szyję Małgorzaty, uściskała ją serdecznie. Potem śpiesznie pobiegła za matką, poprzedzoną przez Sally.

Poczciwy i delikatny poryw Zuzanny złagodził nieco przykre naprężenie. Sir Andrew popatrzył na odchodzącą, zgrabną postać dziewczęcia, a gdy znikła w cieniach korytarza, rzucił rozbawione oczy na lady Blakeney.

Małgorzata z przesadną afektacją posyłała ręką pocałunki w stronę pań, a ironiczny uśmiech igrał na jej ustach.

– Ach, sir Andrew, czy widziałeś kiedy tak nieprzyjemną osobę? Mam nadzieję, że na starość nie będę tak wyglądała.

Uniosła suknię i przybierając majestatyczną postawę, zaczęła kroczyć ku ognisku.

– Zuzanno – rzekła – naśladując głos hrabiny – zakazuję ci rozmawiać z tą kobietą!

Śmiech, który towarzyszył temu żartowi, był trochę wymuszony i twardy, ale ani sir Andrew, ani lord Antony nie byli bystrymi obserwatorami. Naśladowała hrabinę tak znakomicie, dźwięk głosu jej był tak podobny, że obaj zawołali z podziwu: Brawo!

– Ach, lady Blakeney – rzekł rozbawiony lord Antony – jak bardzo komedia francuska musi odczuwać brak pani! Na pewno wszyscy znienawidzili sir Percy'ego za to, że się z tobą ożenił!

– Mój Boże, przyjacielu, nienawidzić sir Percy'ego jest rzeczą niemożliwą, jego dowcipy rozbroiłyby samą nawet hrabinę!

Młody wicehrabia, który jeszcze nie wyszedł za matką, uczynił krok naprzód, gotów wystąpić w jej obronie, w razie gdyby lady Blakeney zamierzała w dalszym ciągu bawić się jej kosztem, ale nim zdołał zaprotestować, rozległ się za drzwiami sympatyczny, ale dość głośny śmiech i na progu ukazała się postać niezwykle wysoka i bardzo wytwornie ubrana.

Rozdział VI. Elegant z roku 1792

Według ówczesnych kronik, sir Percy Blakeney liczył w roku 1792 około 30 lat. Bardzo wysoki, nawet jak na Anglika, barczysty, dobrze zbudowany, mógł uchodzić za niezwykle pięknego mężczyznę, gdyby nie wyraz ospałości w głębokich niebieskich oczach i ustawiczny śmiech, nieco za ostry, który tak szpecił piękny i silny rysunek jego ust.

Rok dobiegał końca, gdy baronet Percy Blakeney, jeden z najbogatszych magnatów angielskich, król mody i serdeczny przyjaciel księcia Walii, zadziwił wykwintne towarzystwo londyńskie, wprowadzając do domu po podróży po kontynencie piękną i inteligentną żonę – Francuzkę. On, najospalszy i najnudniejszy ze wszystkich Anglików, który potrafiłby zanudzić na śmierć piękną kobietę, wygrał pierwszy los w małżeństwie, choć pretendentów było wielu.

Małgorzata St. Just stała u progu kariery artystycznej w chwili, gdy w murach Paryża rozpoczął się największy przewrót socjalny, jaki świat pamiętał. Licząc zaledwie 18 lat, szczodrze obdarzona pięknością i talentem, pod jedyną opieką młodego, kochającego ją brata, potrafiła w krótkim czasie zgromadzić w ślicznym mieszkaniu na ulicy Richelieu wytworne towarzystwo i niemniej ekskluzywne, a to pod jednym względem. Małgorzata St. Just była republikanką z zasady i przekonania. Równość co do urodzenia była jej hasłem, nierówność majątkową uważała za nieprzyjemny przypadek. Jedynie nierówność talentu była w jej oczach godna podziwu. Pieniądze i tytuły są dziedziczne, mawiała, ale nie rozum, i dlatego jej uroczy salon był otwarty jedynie dla ludzi wysoce inteligentnych, utalentowanych, dla mężczyzn i kobiet pełnych dowcipu i artystycznej werwy. Świat umysłowy Paryża rokował świetną karierę artystyczną temu, kto się dostał do tego wybranego grona.

Ludzie uczeni, wykwintni, o wysokim światowym stanowisku, tworzyli świetny dwór uroczej artystki z Komedii Francuskiej, a ona przesuwała się w tym republikańskim, rewolucyjnym i krwiożerczym Paryżu jak błyszcząca kometa, pociągając za sobą, niby świetlaną smugę, najbardziej wyszukany, zajmujący, intelektualny europejski świat. A potem nastąpiło rozwiązanie. Niektórzy uśmiechali się dobrotliwie, nazywając je artystyczną ekscentrycznością, drudzy uważali je za mądre wyrachowanie ze względu na wypadki rozgrywające się w Paryżu, które brały coraz to groźniejszy obrót, ale dla wszystkich prawdziwy powód pozostał tajemniczą zagadką. W każdym razie faktem było, że pewnego dnia Małgorzata St. Just zaślubiła sir Percy'ego Blakeney'a bez poprzedniego zawiadomienia przyjaciół.

Jakim sposobem ten głupi i nudny Anglik został w ogóle przyjęty do wybranego grona otaczającego "najmądrzejszą kobietę w Europie", jak ją nazywali przyjaciele? Nikt tego nie odgadł. Złoty klucz otwiera wszystkie drzwi, twierdzili niejedni złośliwie.

1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 ... 52 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название