Dobry omen
Dobry omen читать книгу онлайн
Zgodnie z Przenikliwym i Trafnym Proroctwem Agnes Nutter jedynej ca?kowicie wiarygodnej wr??ki ?wiat sko?czy si? w sobot?. Dok?adnie m?wi?c: w najbli?sz? sobot?. Jeszcze dok?adniej: zaraz po kolacji. A wieczorem zerw? si? armie Nieba i Piek?a. Zap?on? morza ognia. Ksi??yc okryje si? krwawym ca?unem. I to jest g??wny k?opot Crowleya (by?ego w??a, dzi? agenta Piek?a) i jego przeciwnika, a zarazem starego przyjaciela Azirafala (autentycznego Anio?a). Bo ni chc? by? tu na dole (lub na g?rze, z punktu widzenia Crowleya). Nie maj? wi?c wyboru - musz? zatrzyma? Czterech Motocyklist?w Apokalipsy. Ponad wszystko (zdaniem Azirafala: poni?ej) najwa?niejsze jest, by zabi? Antychrysta. K?opot w tym, ?e ma on dopiero 11 lat, kocha swego piekielnego ogara i jest mi?ym ch?opcem, z kt?rego rodzice mog? by? dumni.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Rozszalałe niebo nad Londynem, pomyślał Crowley. I wiedziałem, że koniec jest bliski. Kto to napisał? Chyba Chesterton? Jedyny poeta dwudziestego wieku, który choć trochę zbliżył się do prawdy.
Bentley kierował się poza Londyn, a Crowley siedział wygodnie oparty na miejscu kierowcy i przeglądał okopcony egzemplarz “Przistoynych i akuratnych profecyi Agnes Nutter".
Pod koniec książki znalazł złożony arkusz papieru pokryty wyraźnym jak sztychowane pismem Azirafala. Rozłożył go (w tym czasie bentley sam przeszedł na trzeci bieg i przyśpieszył, by ominąć wynurzającą się niespodzianie z bocznej ulicy ciężarówkę wyładowaną owocami), a potem przeczytał ponowljie.
A potem przeczytał jeszcze raz, czując coraz większy chłód w żołądku. Samochód nagle zmienił kierunek. Teraz jechał w stronę wsi Tadfield, Oxfordshire. Jeśli się pośpieszy, może tam dotrzeć w ciągu godziny.
A prawdę powiedziawszy, poza Tadfield nie miał już gdzie jechać.
Skończyła się kaseta i włączyło radio samochodowe.
— ...godzina pytań dla działkowców, nadawana dla was z klubu ogrodowego Tadfield. Zeszłym razem byliśmy tu w roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym trzecim, podczas bardzo pięknego lata, a jak zespół sobie przypomina, jest to obszar żyznej, ilastej gleby Oxfordshire na wschodzie tej parafii, ku zachodowi przechodzący w gleby bielicowe, jednym słowem takie miejsce, że, uważacie, rzekłbym, iż cokolwiek tu się zasieje, rośnie przepięknie. Czy mam rację, Fred?
— Ano — powiedział profesor Fred Windbright z królewskiego ogrodu botanicznego. - Sam bym tego lepiej nie powiedział.
— Zgadza się... Pierwsze pytanie dla zespołu, a postawiłje pan R. P. Tyler, przewodniczący miejscowego stowarzyszenia mieszkańców, o ile mi wiadomo.
— Ehem. Takjest. No więc jestem zamiłowanym hodowcą róż, ale moja wielokrotnie nagradzana Molly McGuire straciła wczoraj kilka kwiatów podczas deszczu, który jak się zdaje, składał się z ryb. Co zespół doradza na to, poza rozpięciem sieci nad ogrodem? Chciałem zaznaczyć, że pisałem do rady...
— Nieczęsty problem, powiedziałbym, Harry?
— Mister Tyler, pozwoli pan zadać sobie pytanie: czy to były ryby świeże, czy w konserwie?
— Uważam, że świeże.
— W takim razie, przyjacielu, nie ma pan żadnych problemów. Słyszałem, że w tych okolicach mieliście także krwawe deszcze i chciałbym mieć takie w Dałeś, gdzie jest mój ogród. Oszczędziłbym masę pieniędzy na nawozach. A więc to, co pan powinien zrobić, to zakopać je w pańskim... CROWLEY?
Crowley milczał.
— CROWLEY. WOJNA SIĘ ZACZĘŁA, CROWLEY ZAUWAŻYLIŚMY Z ZACIEKAWIENIEM, ŻE UNIKNĄŁEŚ MOCY, KTÓRE UPOWAŻNILIŚMY DO PRZYPROWADZENIA CIEBIE.
— Mm - zgodził się Crowley.
— CROWLEY... WYGRAMY TĘ WOJNĘ. ALE NAWET JEŚLI JĄ PRZEGRAMY, TO PRZYNAJMNIEJ W TAKIM ZAKRESIE, JAKI DOTYCZY CIEBIE, NIE ZROBI TO ŻADNEJ RÓŻNICY. BO DOPÓKI W PIEKLE POZOSTANIE CHOĆ JEDEN DIABEŁ, CROWLEY, TY WOLAŁBYŚ ZOSTAĆ STWORZONY JAKO ŚMIERTELNIK.
Crowley milczał.
— ŚMIERTELNICY MOGĄ MIEĆ NADZIEJĘ ŚMIERCI ALBO ODKUPIENIA. TY NIE MOŻESZ MIEĆ ŻADNEJ NADZIEI. JEDYNĄ TWOJĄ NADZIEJĄ POZOSTAJE ZMIŁOWANIE SZATAŃSKIE.
— Czyżby?
— TO BYŁ TAKI NASZ ŻARCIK.
— Mhm — powiedział Crowley.
— ...a więc jak wiadomo każdemu zamiłowanemu ogrodnikowi, ci pańscy Tybetańczycy to sprytne diabełki. Kopać sobie tunele prosto przez pana begonie, jakby były niczyje. Filiżanka herbaty go usunie, najlepiej ze zjełczałym masłem z mleka jaka; powinien pan je otrzymać w każdym dobrym ogro...
Uiii. Uizzz. Puk. Reszta audycji utonęła w zakłóceniach.
Crowley wyłączył radio i zagryzł dolną wargę. Pod warstwą popiołu i sadzy, które osiadły mu na twarzy, wyglądał jak ktoś bardzo zmęczony, bardzo blady i bardzo przestraszony.
I nagle bardzo rozgniewany. Szło o to, w jaBLsposób przemawiali. Jak do rośliny doniczkowej, która nagle zaczęła zrzucać liście na dywan.
Wobec tego wziął zakręt, aby dojechać boczną uliczką na M25, z której mógł przeskoczyć na M40 aż do Oxfordshire.
Ale na M25 coś się wydarzyło. Coś, od czego bolały oczy, gdy się na to popatrzyło.
Z tego, co miało być londyńską autostradą obwodową M25 dochodziła niska psalmodia, hałas złożony z wielu tonów: klaksonów, warczących silników, syren, piszczenia samochodowych telefonów oraz wrzasków małych dzieci na zawsze uwięzionych przez pasy bezpieczeństwa na tylnych siedzeniach. — Chwała Wielkiej Bestii, Pożeraczowi Światów - brzmiał hymn nieustannie powtarzający te słowa w tajemnym języku czarnych kapłanów starożytnego kontynentu Mu.
Straszliwa pieczęć Odegra, pomyślał Crowley, zakręcając w miejscu, by skierować się na obwodnicę północną. Ja to zrobiłem i to był mój błąd. Mogła to być jeszcze jedna zwyczajna autostrada. Dobra robota, zgoda, ale czy naprawdę było warto? Wszystko wymknęło się spod kontroli. Niebo i Piekło niczym już nie kierują, cała planeta wygląda jak jakiś kraj Trzeciego Świata, który wreszcie dorwał się do bomby...
A potem zaczął się uśmiechać. Strzelił palcami. Przed jego oczami zmaterializowały się ciemne okulary. Popiół znikł z ubrania i skóry.
Cóż, u diabła. Jeśli to koniec, to niech przynajmniej będzie w wielkim stylu.
Pogwizdując z cicha, pojechał przed siebie.
ROZDZIAŁ XVI
Jechali skrajnym pasmem autostrady jak aniołowie pomsty, co
się zresztą zgadzało. _ Biorąc pod uwagę sytuację, nie jechali aż^ik szybko. Cala czwórka trzymała się stałego tempa 105 mil na godzinę, jakby byli pewni, że przedstawienie nie zacznie się, nim przybędą na miejsce. Nie mogło zresztą. Mieli do dyspozycji, prawdę powiedziawszy, cały czas świata.
Tuż za nimi jechało czterech innych motocyklistów: Wielki Ted, Greaser, Pigbog i Skuzz.
Przepełniała ich duma. Teraz byli prawdziwymi Aniołami Piekła, jechali więc w ciszy.
Wiedzieli, że wokół nich ryczyburza z piorunami, grzmi ruch drogowy, smaga wiatr i deszcz. Ale śladem jeźdźców ciągnęła się cisza, czysta i martwa. W każdym razie prawie czysta. Z pewnością martwa.
Przerwał ją Pigbog, wrzeszcząc do Wielkiego Teda.
— Więc czym ty masz być? - spytał ochryple.
—Co?
— Powiedziałem, czym ty...
— Słyszałem, co powiedziałeś. Nie pytam, co powiedziałeś.
Wszyscy słyszeli, co powiedziałeś. Co ty chciałeś powiedzieć, ja się pytam?
Pigbog żałował, że kiedyś nie poświęcił więcej uwagi Księdze Objawienia. Gdyby wiedział, że się w niej znajdzie, czytałby ją staranniej.
— Chcę powiedzieć, że oni są Czterema Jeźdźcami Apokalypsy, zgadza się?
— Motocyklistami - poprawił Greaser.
— Pasuje. Czterej Motocykliści Apokalypsy. Wojna, Głód, Śmierć i... i ten inny, Skrzenie.
— No? I co?
— I oni powiedzieli, że im pasuje, jeśli pojedziemy z nimi, nie?
—I co?
— I to, że myśmy są inni Czterej Jeż... e, Motocykliści Apokalypsy? To które myśmy są?
Nastąpiła przerwa w rozmowie. Światła mijanych samochodów przelatywały drugim pasmem, błyskawice obrysowały chmury, a cisza była prawie absolutna.
— Czyja też mogę być Wojna? - spytał Wielki Ted.
—Jasne, że nie możesz być Wojna. Jak możesz być Wojna? Ona jest Wojna. Musisz być coś innego.
Wysiłek myślenia wykrzywił twarz Wielkiego Teda.
— POĆ - powiedział wreszcie. -Jestem Poważne Obrażenia Cielesne. To ja. Już. A co wyście są?
— Czyja mogę być Śmiecie? - spytał Skuzz. - Albo Wstydliwe Prywatne Problemy?
— Nie idzie, byś był Śmiecie - powiedział Poważne Obrażenia Cielesne. - To ma już zaplute on, Skażenie. Ale możesz być za coś innego.
Jechali w ciszy i ciemności, czerwone tylne światła Czterech były o paręset jardów przed nimi.
Poważne Obrażenia Cielesne, Wstydliwe Prywatne Problemy, Pigbog i Greaser.
— Ja chcem być Okrucieństwo Wobec Zwierząt - powiedział Greaser. Pigbog zaczął się zastanawiać, czy jest za tym, czy przeciw. Co zresztą nie miało szczególnego znaczenia.