Dworzec Perdido
Dworzec Perdido читать книгу онлайн
Metropolia Nowe Crobuzon to centralny punkt ?wiata Bas-Lag. Ludzie, mutanty i niezwyk?e obce rasy ?yj? tu obok siebie, w ponurym labiryncie wal?cych si? dom?w i wysokich komin?w, w wid?ach rzek nios?cych tony zanieczyszcze?, po?r?d fabryk i hut pracuj?cych dzie? i noc. Od ponad tysi?ca lat Parlament z pomoc? brutalnej milicji sprawuje kontrol? nad spo?eczno?ci? robotnik?w i artyst?w, szpieg?w i ?o?nierzy, uczonych i magik?w, a tak?e w??cz?g?w i prostytutek.
Lecz oto w Nowym Crobuzon pojawia si? kaleki przybysz z mieszkiem pe?nym z?ota i zleceniem, kt?rego niepodobna wykona?. Za jego spraw?, cho? bez jego udzia?u, miasto dostaje si? w szpony niepoj?tego terroru, a losy milion?w obywateli zale?? od garstki renegat?w…
To mocna, buzuj?ca energi? i pomys?ami powie??, dow?d ?wie?ej wyobra?ni, kt?ra nie uznaje ogranicze? ni autorytet?w. Kogo znu?y?y powtarzane w niesko?czono?? schematy fantasy tolkienowskiej i t?skni do ?wiat?w naprawd? innych, niepodobnych do niczego, co zna, powinien odwiedzi? Nowe Crobuzon Chiny Mievillea – t?dy prowadzi droga do fantastyki XXI wieku. Jacek Dukaj
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Widziałem też w oddali mocne włókna Cymek. Przysięgam, że spostrzegłem ich ruchy, gdy sieć naprężała się pod ciężarem czasu.
Potem otoczyła mnie gmatwanina nierealnych nitek babiego lata… sploty Nowego Crobuzon. I tam właśnie zobaczyłem ogromne, biegnące przez środek rozdarcie. Rozszerzało się, niszcząc tkankę sieci-miasta, odbierając jej barwę i wypijając jej soki. To, co powstawało, było pozbawioną życia bielą. Bezsensowną pustką, ponurym cieniem po tysiąckroć bardziej bezdusznym niż oko niewidomej ryby, spędzającej cale życie w podwodnej jaskini.
Na moich oczach, obolałych od wrażeń, rozdarcie powiększyło się.
Patrząc na nie, czułem tylko przerażenie. Byłem taki mały w obliczu ogromu pajęczyny… Znowu zamknąłem oczy.
Lecz umysłu nie mogłem zamknąć. Wbrew woli powracał wciąż do wspomnień o tym, co widziałem. Nie mógł ich jednak pomieścić; pozostało tylko mgliste wrażenie. Pozostał też ten opis, ale prawdziwa waga tego niewyobrażalnego zjawiska na zawsze zniknęła z mojej głowy.
To, co pozostało i pochłania mnie teraz, jest bladym wspomnieniem.
Tańczyłem z pająkiem. Harcowałem z tańczącym szalonym bogiem.
