Dworzec Perdido
Dworzec Perdido читать книгу онлайн
Metropolia Nowe Crobuzon to centralny punkt ?wiata Bas-Lag. Ludzie, mutanty i niezwyk?e obce rasy ?yj? tu obok siebie, w ponurym labiryncie wal?cych si? dom?w i wysokich komin?w, w wid?ach rzek nios?cych tony zanieczyszcze?, po?r?d fabryk i hut pracuj?cych dzie? i noc. Od ponad tysi?ca lat Parlament z pomoc? brutalnej milicji sprawuje kontrol? nad spo?eczno?ci? robotnik?w i artyst?w, szpieg?w i ?o?nierzy, uczonych i magik?w, a tak?e w??cz?g?w i prostytutek.
Lecz oto w Nowym Crobuzon pojawia si? kaleki przybysz z mieszkiem pe?nym z?ota i zleceniem, kt?rego niepodobna wykona?. Za jego spraw?, cho? bez jego udzia?u, miasto dostaje si? w szpony niepoj?tego terroru, a losy milion?w obywateli zale?? od garstki renegat?w…
To mocna, buzuj?ca energi? i pomys?ami powie??, dow?d ?wie?ej wyobra?ni, kt?ra nie uznaje ogranicze? ni autorytet?w. Kogo znu?y?y powtarzane w niesko?czono?? schematy fantasy tolkienowskiej i t?skni do ?wiat?w naprawd? innych, niepodobnych do niczego, co zna, powinien odwiedzi? Nowe Crobuzon Chiny Mievillea – t?dy prowadzi droga do fantastyki XXI wieku. Jacek Dukaj
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Poruszywszy się nieco, bestia sięgnęła pod siebie jedną z tylnych łap. Przesunęła się do przodu, szorując brzuchem po zakurzonej posadzce. Wreszcie wyszarpnęła spod siebie dużą, miękką kulę. W ociekającym śluzem, zielonkawo-czekoladowym przedmiocie o średnicy dobrych trzech stóp Isaac rozpoznał natychmiast bryłę czystego dreamshitu.
Rozpoznał i szeroko otworzył oczy ze zdumienia.
Ćma obmacała starannie tylnymi łapami kroplę swego zagęszczonego mleka. „O bogowie, ta bryła musi być warta tysiące…” – pomyślał gorączkowo Isaac. „Nie, przecież jeśli zmiesza się ją z jakimś świństwem, żeby nadawała się dla ludzi, mogłaby przynieść nawet miliony gwinei! Nic dziwnego, że wszyscy chcą dopaść i zatrzymać sobie te cholerne bydlęta…”
Nagle, na oczach Grimnebulina, podbrzusze ćmy rozwinęło się na boki i z jej ciała wysunęła się organiczna wypustka: segmentowana, kryta chityną rura, która na niewidocznych zawiasach odchyliła się do tyłu, w stronę ogona. Była niemal tak długa jak ludzkie ramię. Ze strachem i obrzydzeniem Isaac obserwował, jak bestia opiera ją o kulę surowego dreamshitu, a po chwili odpoczynku wciskają głęboko w lepką masę.
Pod rozchylonym pancerzem potwora, w odsłoniętej części podbrzusza, z którego wystawała rura, Isaac dostrzegł nagłe skurcze ciała. Coś przesuwało się, pchane robaczkowymi ruchami wnętrza opancerzonej wypustki, w kierunku wielkiej bryły dreamshitu.
Grimnebulin rozumiał sens sceny, która rozgrywała się na jego oczach. Dreamshit miał być źródłem pożywienia dla młodych, potrzebujących energii zaraz po przyjściu na świat.
Ćma składała jaja.
Isaac bezsilnie osunął się po szorstkiej powierzchni muru. Oddychał głęboko, gestem przywołując do siebie Shadracha.
– Jedna z tych pieprzonych bestii jest tutaj i właśnie składa jaja, więc powinniśmy zająć się nią natychmiast… – wysapał półgłosem. Najemnik pospiesznie zatkał mu dłonią usta. Nieruchomo patrzył mu w oczy, póki uczony nie opanował się nieco. Odwróciwszy się plecami do ściany, stanął ostrożnie i przez moment przyglądał się ohydnej scenie składania jaj. Isaac czekał, siedząc ze skrzyżowanymi nogami na ceglastym rumowisku.
W końcu Shadrach przykucnął i spojrzał na uczonego z wyrazem zdecydowania na twarzy.
– Hmmm… – mruknął. – Rozumiem… Mówiłeś, że ćmy nie wyczuwają konstruktów?
Isaac skinął głową.
– O ile nam wiadomo – zastrzegł.
– W porządku. Odwaliłeś cholernie dobrą robotę, programując te maszyny – powiedział Shadrach. – Ich konstrukcja zresztą też jest niezwykła. Ale czy naprawdę będą wiedziały, kiedy należy zaatakować, jeśli damy im stosowne instrukcje? Czy zrozumieją tak skomplikowane zmienne? – Isaac ponownie kiwnął głową. – W takim razie mamy już plan działania – oznajmił szeptem Shadrach. – Posłuchaj.
