-->

Cala prawda o Planecie Ksi

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Cala prawda o Planecie Ksi, Зайдель Януш Анджей-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Cala prawda o Planecie Ksi
Название: Cala prawda o Planecie Ksi
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 237
Читать онлайн

Cala prawda o Planecie Ksi читать книгу онлайн

Cala prawda o Planecie Ksi - читать бесплатно онлайн , автор Зайдель Януш Анджей

Przedstawiaj?c przed laty konspekt powie?ci o planecie Ksi tak Janusz A. Zajdel pisa? o swych zamierzeniach:

Osnow? powie?ci jest sprawa grupy osadnik?w, kt?rzy mieli si? osiedli? na planecie innego uk?adu, lecz z nieznanych przyczyn zerwali kontakt z Ziemi?. Z Ziemi wyrusza ekspedycja maj?ca za zadanie wyja?ni?, co si? wydarzy?o.

Ekspedycja napotyka jeden ze statk?w osadnik?w, wracaj?cy ku Ziemi, z jednym tylko cz?owiekiem na pok?adzie. Cz?owiek ten, by?y pilot kosmiczny, jest w stanie zupe?nego rozstroju psychicznego…

Dow?dca ekspedycji ratunkowej odkrywa prawd? o planecie Ksi, lecz sam pow?tpiewa, czy to aby ca?a prawda. Po powrocie na Ziemi? zdaje raport swym prze?o?onym i znowu leci na Ksi.

O tym, co tam zastanie i jak potocz? si? losy ?yj?cych w ekstremalnych warunkach kolonist?w, nie dowiemy si? ju? nigdy. Janusz A. Zajdel zmar? w 1985 roku po ci??kiej chorobie i nie zd??y? zaprezentowa? nam swojego innego spojrzenia na planet? Ksi. Pozosta?y tylko trzy urywki zamierzonej powie?ci i jej konspekt. Drukujemy je wraz z Ca?? prawd? o planecie Ksi – jednej z najwybitniejszych powie?ci fantastyczno-socjologicznych lat osiemdziesi?tych. W ho?dzie dla nieod?a?owanej pami?ci Janusza A. Zajdla, wybitnego autora, przenikliwego wizjonera, znakomitego naukowca i niezwykle szlachetnego cz?owieka. Patrona najwa?niejszej nagrody literackiej polskiego fandomu. W XX rocznic? Jego ?mierci.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 ... 44 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Nie znamy waszego programu – zauważył admirał. – Jakże więc możemy deklarować nasze poparcie lub zgłaszać sprzeciw?

– Nasz program poznacie w trakcie jego realizacji. Jest on opracowany naukowo i z wszelkimi szczegółami.

– Nie rozumiemy także – wtrącił dowódca Bety – za co właściwie zamierzacie potępiać i sądzić ziemską cywilizację? To ona przecież umożliwiła wam znalezienie się tutaj, wyposażając was we wszystko, co niezbędne do rozpoczęcia nowego życia, które sami wybraliście.

– Poza tym – dodał ktoś z załogi – nie wiadomo jeszcze, jak do waszych zamiarów ustosunkują się osadnicy, gdy przywróceni do życia dowiedzą się o tym co zaszło…

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że wszystko, co nowe i postępowe, napotyka początkowo trudności i opory – powiedział przywódca buntowników. – Pozostawcie jednak nam troskę o prawidłowe przeprowadzanie naszych planów. Od was wymagać będziemy tylko jednego: nie przeszkadzajcie nam. Jeśli nie zechcecie lub nie będziecie mogli potwierdzić tego, co im powiemy – milczcie. Wasze milczenie wystarczy, abyśmy uznali was za lojalnych obywateli naszego Nowego Świata. Na początku obowiązywać będą warunki specjalne. To zrozumiałe w sytuacji, gdy mieć będziemy do czynienia z pokoleniem wychowanym w starym porządku społecznym. Nasz ideał społeczeństwa zacznie funkcjonować dopiero wówczas, gdy wyrośnie tu nowe pokolenie, urodzone i wychowane w nowym systemie, pozbawione obciążeń i wpływów starego porządku. Dlatego, powtarzam, wymagać będziemy od was co najmniej milczącej akceptacji naszych metod kierowania nową społecznością oraz uznania za niewątpliwie słuszny – celu, który nam przyświeca.

Tyle dowiedzieliśmy się na początek. Pozwolono nam następnie przedyskutować między sobą nasze stanowiska, pozostawiając nas samych w zamkniętej ładowni Alfy. Dyskutowaliśmy z pewnym skrępowaniem, nie mając pewności, czy wśród nas nie ma dalszych zakonspirowanych współpracowników rebeliantów. Dlatego rozmowy prowadzane były półgłosem i w małych grupach, przy użyciu ostrożnych sformułowań.

– Przede wszystkim musimy mieć na uwadze bezpieczeństwo osadników. Powierzono nam cztery tysiące ludzi, których mamy bezpiecznie dostarczyć na powierzchnię planety. Dopóki tego nie uczynimy, nie wolno nam przedsiębrać żadnych gwałtownych środków – stwierdził admirał: – Jeśli nadal uważacie mnie za dowódcę Konwoju, traktujcie to jako rozkaz. Żadnych prób oporu, dopóki ostatni pojemnik nie znajdzie się na planecie. Później zadecydujemy, co robić dalej.

– Popieram admirała – powiedziałem wówczas. – Widziałem, jak zginął Bogar. Oni nie żartują. Przy próbach oporu będą działać w sposób bezwzględny i zdecydowany.

– To fanatycy, opętani ideą wprowadzenia w życie jakiegoś błędnego modelu stosunków społecznych. Osadnicy mają im posłużyć za obiekty eksperymentu społecznego – zauważył dowódca Alfy. – Myślę, że to zwolennicy któregoś z tych radykalnych anarchistycznych prądów socjologicznych, dających o sobie znać w ostatnich dziesięcioleciach. Na Ziemi nikt ich nie traktował zbyt serio, więc chcą tutaj wprowadzić w czyn i praktycznie zademonstrować skuteczność swych pomysłów społeczno-ekonomicznych.

– Poczekajmy więc – powiedziałem pojednawczo. – I tak musimy powściągnąć nasze działania do czasu zakończenia lądowania. Może się okazać, że ich propozycje będą do przyjęcia zarówno dla nas, jak dla osadników. Po cóż powodować napięcia i doprowadzać do walki, kiedy nie wiadomo, przeciwko jakim ideom walczymy?

– Słusznie – potwierdził admirał. – Potrzebny jest spokój i przynajmniej z pozoru zgodna współpraca… Sprawa administracji i systemu społecznego jest kwestią drugorzędną. Ostatecznie nikt nie powiedział nam, że to my właśnie mamy stanowić władzę na tej planecie. Nasze zadanie nie kończy się z chwilą szczęśliwego doprowadzenia ich tutaj. Będziemy im potrzebni jako doradcy techniczni i to powinno zapewnić nam właściwą pozycję w tym nowym społeczeństwie. Osadnicy to ludzie młodzi, z odpowiednim wykształceniem wprawdzie, lecz bez żadnego doświadczenia w sprawach zasiedlania obcej planety. W dzisiejszym społeczeństwie faktyczną władzę sprawuje i tak ten, kto dysponuje wiedzą i środkami technicznymi.

– Myślę, że raczej ten, kto dysponuje bronią – zauważył sceptycznie Letto, jeden z pilotów. – Dlatego czułbym się pewniej mając w garści dobry miotacz albo choćby porażacz…

– Obawiam się, że w swej prostoduszności nie docenia ich pan, admirale – westchnął komandor Błochin, mój dowódca. – Sądząc z tego, co udało im się zdziałać dotychczas, oni przewidują posunięcia na kilka ruchów naprzód. A my nie powinniśmy się przyzwyczajać do roli posłusznych wykonawców ich poleceń. Czas pracuje na ich korzyść i za kilka tygodni nic już nie będzie można poradzić. Wtedy rzeczywiście pozostanie nam tylko milczeć i nie sprzeciwiać się ich umysłom.

Ostatecznie jednak zgodziliśmy się przeprowadzić operację lądowania zasobników pod lufami pilnujących nas buntowników i wszystko przebiegło sprawnie i bezpiecznie.

Warunki naturalne na planecie nie odbiegały od tego, co wiedzieliśmy z wcześniejszych sondowań. Wszystkie prawie lądowniki udało się nam osadzić blisko miejsca wybranego jako teren pod pierwsze osiedle. Była to równina porośnięta częściowo gęstym dziewiczym lasem. wcinająca się obszernym półwyspem w wody wielkiego słodkowodnego jeziora. Osiedle miało powstać w pobliżu wody na końcu półwyspu, u stóp wyniesienia wspinającego się łagodnym stokiem w stronę jego nasady.

W ciągu kilku pierwszych dni, pracując w pełnym składzie załóg, pod strażą rebelianckich patroli, zdołaliśmy przetransportować i zestawić w jednym miejscy wszystkie lądowniki zawierające Sprzęt i materiały przeznaczone do budowy osiedla. Używaliśmy przy tym zmontowanych na miejscu maszyn transportowych i roboczych. Zasobniki z hibernowanymi osadnikami zgromadziliśmy w innym punkcie, na dość odległej od brzegu jeziora leśnej polanie, po drugiej stronie wzgórza.

Buntownicy traktowali nas bardzo przyzwoicie, otrzymywaliśmy dostateczne racje żywnościowe i tylko na noc zamykano nas w jednym z opróżnionych ładowników. Wszystkie lądowniki, ułożone teraz poziomo i odpowiednio pogrupowane, stanowiły kompleks baraków magazynowych. Opróżnialiśmy je stopniowo, montując ze zmagazynowanych części różne urządzenia – maszyny, pojazdy lądowe i powietrzne.

Upłynęło kilka tygodni, lecz nasza nowa władza nie kwapiła się jakoś z uwolnieniem osadników z ich anabiotycznego letargu. Zastanawialiśmy się, czy oznacza to, że zwątpili w atrakcyjność proponowanego przez nich systemu, czy boją się, że nie zostaną zaakceptowani przez ogół… Woleliśmy, aby wreszcie zaczęło się tu jakieś normalne życie, aby ktoś odciążył nas nieco od naszych obowiązków jedynych pracujących na planecie. Niektórzy z nas liczyli jeszcze na to, że osadnicy nie uznają władzy buntowników i że coś się zmieni.

Nie docenialiśmy przebiegłości i pomysłowości rebeliantów. Nim pierwszy osobnik opuścił pojemnik anabiotyezny, czekało nas jeszcze wiele pracy. Najpierw zmuszeni zostaliśmy do wykopania w stoku wzgórza sieci rozległych pomieszczeń i korytarzy podziemnych, stanowiących po wykończeniu i obudowaniu rodzaj bunkra, którego główna część zagłębiona była we wnętrze wzgórza, a tylko mała, i niepozorna nadbudówka wystawała ponad powierzchnię. Następnie musieliśmy opróżnić lądowniki ze wszystkiego co zawierały i przenieść to do wnętrza bunkra. Dopiero w trakcie tej pracy zaczęliśmy domyślać się dalszych planów nowej władzy, lecz i tak rzeczywistość przerosła znacznie nasze wyobrażenia. Nie doceniliśmy ich sprytu, biorąc ich zrazu za dyletantów, podczas gdy nie było w ich planach żadnej improwizacji. Byli przygotowani do działania nie gorzej, niż. my do całej tej wyprawy. Przewidzieli wszystko w najdrobniejszych szczegółach i teraz tylko konsekwentnie realizowali swój precyzyjny program.

W czeluściach twierdzy, którą własnymi rękami wygrzebaliśmy w stoku wzgórza, zniknęły także pojazdy i maszyny budowlane, agregaty energetyczne, urządzenia łączności, nie mówiąc o zapasach żywności, przeznaczonych dla osadników na pierwszy okres zagospodarowywania planety.

1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 ... 44 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название