Wie?a jask??ki
Wie?a jask??ki читать книгу онлайн
Czwarty tom tak zwanej "Sagi o wied?minie".
Ciri staje przed swoim przeznaczeniem.
Drakkar wioz?cy Yennefer trafia w oko czarodziejskiego cyklonu.
Czy w?r?d przyjaci?? wied?mina ukrywa si? zdrajca?
Czwarta, przedostatnia od?ona epopei o ?wiecie wied?mina i wojnach, jakie nim wstrz?saj?. W zagubionej w?r?d bagien chacie pustelnika ci??ko ranna Ciri powraca do zdrowia. Jej tropem pod??aj? bezlito?ni zab?jcy z Nilfgaardu. Tymczasem dru?yna Geralta, unikaj?c coraz to nowych niebezpiecze?stw, dociera wreszcie do ukrywj?cych si? druid?w. Czy wied?minowi uda si? odnale?? Ciri? Jak? rol? odegra osnuta legend? Wie?a Jask??ki?
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
— Wiem.
— Nie dadzą ci szansy na obronę. Takim jak ty nigdy nie daje się szansy. Oblepią cię smołą… później. Po fakcie. Strzeż się, Dijkstra.
— Strzegę się. Nie dostaną mnie.
— Dostali twego króla, Vizimira. Słyszałem, sztylet w bok aż po gardę…
— Króla łatwiej ugodzić niż szpiega. Mnie nie dostaną. Nigdy mnie nie dostaną.
— I nie powinni. A wiesz, dlaczego, Dijkstra? Bo na tym świecie musi być, kurwa, jakaś sprawiedliwość.
Przyszedł taki dzień, gdy przypomnieli sobie tę rozmowę. Obaj. Król i szpieg. Dijkstra przypomniał sobie słowa Esterada w Tretogorze, gdy nadsłuchiwał kroków morderców nadchodzących ze wszystkich stron, wszystkimi korytarzami zamku. Esterad przypomniał sobie słowa Dijkstry na reprezentacyjnych marmurowych schodach, wiodących z Ensenady do Wielkiego Kanału.
— Mógł walczyć — zamglone, niewidzące oczy Guiscarda Vermuellena patrzyły w otchłań wspomnień. - Zamachowców było tylko trzech, dziadek był silnym mężczyzną. Mógł walczyć, bronić się do chwili, gdy nadbiegłaby straż. Mógł też po prostu uciec. Ale była tam babka Zuleyka. Dziadek osłaniał i chronił Zuleykę, tylko Zuleykę, o siebie nie dbał. Gdy wreszcie przyszła pomoc, Zuleyka nie była nawet draśnięta. Esterad dostał ponad dwadzieścia pchnięć. Umarł po trzech godzinach, nie odzyskawszy przytomności.
— Czytałeś kiedy Dobrą Księgę, Dijkstra?
— Nie, Wasza Królewska Mość. Ale wiem, co tam jest napisane.
— Ja, Wyobraź sobie, wczoraj otworzyłem na chybił trafił. I trafiłem na takie zdanie: Na drodze do wieczności każdy stąpać będzie po swych własnych schodach, niosąc swoje własne brzemię. Co o tym myślisz?
— Czas na mnie, królu Esteradzie. Pora nieść własne brzemię.
— Bywaj w zdrowiu, szpiegu.
— Bywaj w zdrowiu, królu.