?mijowa Harfa
?mijowa Harfa читать книгу онлайн
W Spichrzy, najpi?kniejszym mie?cie Krain Wewn?trznego Morza, nadchodzi czas karnawa?u. Zb?jca Twardok?sek liczy, ?e wreszcie wypocznie, posili si? i na??opie trunk?w na koszt ksi?cia. Czy mu si? to uda?
Na ulicach i w zau?kach Spichrzy narasta ?wi?teczny zam?t. Mieszka?cy, przera?eni wie?ciami o rzezi, zgotowanej przez szczurak?w okolicznym miasteczkom, topi? strach w winie i wyrzekaj? przeciw ksi?ciu i radzie miejskiej. Tumult przeradza si? w krwaw? ludow? rewolt?, kiedy rozjuszeni rzemie?lnicy zaczynaj? mordowa? patrycjuszy.
Tymczasem Szarka, niepomna na marzenia kompana, w towarzystwie wied?my i ?alnickiej ksi??niczki ugania si? po mie?cie w poszukiwaniu Ko?larza. Ciekawa, co tym razem zgotowali jej bogowie, zap?dza si? do wie?y ?ni?cego, gdzie w?r?d zwierciade? ukryta jest podobno przysz?o?? Krain Wewn?trznego Morza. A Zarzyczka, wypowiadaj?c ?yczenie, budzi przepowiedni? i stare legendy zaczynaj? si? wype?nia? na nowo.
"?mijowa harfa" – kontynuacja "Plew na wietrze" – to historia ?wiata w przededniu wojny, kt?ra zmieni zar?wno bog?w, jak i ?miertelnik?w.
Anna Brzezi?ska – mediewistka, jedna z najpopularniejszych polskich autorek fantasy, trzykrotna laureatka Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Co wy? – Rebeliant z przestrachem uczynił znak odpędzający zło. – Przeciwko bogom nie wygadujcie, bo oni nas jeszcze srożej pokarają. Ledwo dzień przeszedł, jak się jasna wieża Nur Nemruta w proch rozpadła, a wy nowego nieszczęścia wołacie.
Pan Krzeszcz pochylił siwy łeb niby rozjuszony byk, czując, że głos boga wypełnia go ze szczętem. Obce słowa napłynęły mu do ust niczym objawienie. Nie lękał się dłużej głupawego rebelianta, wszelkie jego niepewności i strachy rozwiały się niczym sen złoty. Nareszcie rozumiał w pełni swoje posłannictwo i radował się, pełen chęci ku przyszłym trudom i niedolom.
– Rozpadła się jasna wieża Nur Nemruta w proch i pyl – rzekł powoli, lecz pewnie. – I nim wiek nasz przejdzie, wielgie jeszcze potęgi naszego świata przeminą niczym pajęczyna na wietrze. Bowiem nadchodzi kres Krain Wewnętrznego Morza, takich, jakimi je oglądali ojce nasi i dziady. Nadchodzi czas kary i pomsty za grzechy wielkich tego świata. Tak jak oni obrócili na szyderstwo prawa boskie, tak się teraz wniwecz ich władza obróci. Z dawien wiedzieliśmy, że przyjdą znaki niezawodne i ninie je oglądamy, w strachu i zadziwieniu. Bowiem rozpadła się jasna wieża Nur Nemruta na znak kapłańskiego odstępstwa i zdrady. Za to, że przedłożyli własny dostatek ponad wszelką sprawiedliwość. Za układy niegodne ze szczurakami, za spoufalenie z pomorcką zarazą, za pobłażanie książęcym chuciom. Za praw boskich nieszanowanie, pokupstwo i nikczemność. I powiadam wam – wzniósł głos pan Krzeszcz – nie jeden Nur Nemrut odejdzie, nim się nasz czas dopełni. Niknąć będą bogowie, jeśli pokuty nie uczynim, odchodzić jeden po drugim. A nasza pokuta nie w modłach jałowych, ale w mieczu i krwi przelewie! – obrócił żarliwe spojrzenie na rebelianta, który aż się cofnął, taka bowiem moc w owej chwili biła od pana Krzeszcza. – Trzeba zrazu ziemię z wszelakiego plugastwa oczyścić, żelazem a ogniem. Z kapłanów przeniewierczych. Z książąt, którzy zamiast wedle bożego słowa żyć, jeno własnym chęciom dogadzają. Z panów wreszcie okrutnych, którzy na krzywdzie niewinnych się pasą. Przyjdą gody krwawsze niźli spichrzański karnawał, bowiem z pohańbienia naszego moc większa jeszcze i potęga się narodzi. Trzeba tedy Rutewkowe posłanie po wszelakich władztwach roznieść i rozkrzewić, rychło bowiem nastanie chwila, gdy znów przeciw tyranom wystąpim.
Niech książę Evorinth poczciwych ludzi na pale wbija, będzie czas, że się mu podobną monetą wypłacimy. Niech się żalnicka kuternóżka raduje własną niegodziwością, niedługo jej radości kres przyjdzie. Niech się, na koniec, Wężymord w uścieskiej cytadeli chowa i pomorckimi strażami otacza, niewiele mu one pomogą. Bo my nowe władztwo stworzym, potężne, po wszystkich brzegach Wewnętrznego Morza rozłożone, od Hackich Wysp aż po Szczeżupiny. Władztwo, gdzie nie stanie kapłanów, ni książąt, a jagnię się będzie bezpieczne wedle wilka układać. I kto nam na drodze stanie, ten przeklęty będzie i na tym, i na przyszłym świecie!
Siny Paluch gapił się na pana Krzeszcza z szeroko rozwartą gębą.