-->

Kuzynki

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Kuzynki, Pilipiuk Andrzej-- . Жанр: Фэнтези. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Kuzynki
Название: Kuzynki
Автор: Pilipiuk Andrzej
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 277
Читать онлайн

Kuzynki читать книгу онлайн

Kuzynki - читать бесплатно онлайн , автор Pilipiuk Andrzej

Powie?? wyros?a z opowiadania nagrodzonego Zajdlem 2002.

Produkt literacki wolny od Jakuba W?drowycza.

"Kiedy? w budowaniu podobnego klimatu specjalizowa?a si? tzw. literatura m?odzie?owa – tak?e Nienacki w opowie?ciach o Panu Samochodziku, kt?rych kontynuacj? pisa? Andrzej Pilipiuk. Tak mog?a zaj?? osmoza.»Kuzynki«to lekka i b?aha, sympatyczna – nawet tysi?cletniej Pilipiuka nie da si? nie lubi?! – do ko?ci polska powie?? fantastyczna.

Tak rzadko znajduj? ksi??ki, zw?aszcza z rodzimej fantastyki, kt?re – cho? w godzin? ju? zapomniane, w trakcie lektury i przez t? godzin? po – pozwalaj? znowu poczu? dzieci?c? rado?? ?ycia, ?ycia jak wakacyjnej przygody, na kt?r? wybieramy si? z przyjaci??mi".

Jacek Dukaj, "Nowa Fantastyka"

"Dawno ju? nie czyta?am tak ciep?o i z wiar? w ludzi napisanej ksi??ki. Ksi??ki troch? bajkowej: bohaterom nigdy nie brakuje pieni?dzy (wszak kamie? filozoficzny opr?cz przed?u?ania ?ycia pozwala r?wnie? wyprodukowa? z?oto z o?owiu), rz?dowe zasoby danych stoj? otworem nawet przed by?? pracownic? (od czego hakerskie zdolno?ci?), ?li ludzie zostaj? ukarani, a ci dobrzy umiej? wobec siebie zachowywa? si? w spos?b lojalny i uczciwy".

Agnieszka Szady, "Esensja"

"Andrzej Pilipiuk w niezwykle frapuj?cej powie?ci odwo?uj?cej si? do mit?w s?owia?skich. Historyczne w?tki niepostrze?enie ??czy z wci?gaj?c? i ciekaw? fabu??. Doskona?a lekko?? pi?ra".

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

– Muszę jechać do szałasu – powiedziała po obiedzie.

– Zamieszkaj z nami. Miejsce ci wygospodarujemy – uśmiechnęła się Stasia.

– Z przyjemnością – księżniczka w podzięce skłoniła głowę. – Ale zostawiłam tam telefon komórkowy. A już mnie pewnie klienci ścigają.

– Telefon jest tutaj – powstrzymała ją Katarzyna.

– Znalazłyśmy też twojego laptopa, zabrałyśmy wszystkie książki i zeszyty. Lepiej żebyś tam nie wracała.

– Ee tam – machnęła ręką. – Tamci czterej nieprędko nabiorą odwagi, by wrócić na łąkę…

Ale została. Rozłożyła się wygodnie na kanapie i uruchomiwszy komputer wróciła do przerwanej pracy. SMS-y od klientów i przyszłych zleceniodawców zapchały całą skrzynkę. A ona straciła już dwa dni.

– Jutro muszę na trochę wyjść – oznajmiła zamykając kolejny plik.

– Przecież nie będę cię trzymała na siłę – mruknęła alchemiczka. – Jeśli czujesz, że dasz radę…

– Czuję się już dużo lepiej – powiedziała Monika. – Mleko pomogło…

– Przy zatruciach ołowiem i rtęcią też się je stosuje – zauważyła leniwie Katarzyna. – Oczyszcza organizm z metali ciężkich.

Stanisława nie odpowiedziała. Zwinięta w kłębek na swoim tapczanie zapadała w drzemkę. Obecność wampira we własnym mieszkaniu u większości ludzi wywołałaby niepokój. Ona wręcz przeciwnie – poczuła się bardziej bezpieczna. Kto jej podskoczy, jeśli na straży domu stoi szesnastolatka, zdolna porachować kości czterem byczkom równocześnie?

* * *

Rozpalenie samowara nie jest specjalnie łatwe. W środkową rurę sypie się węgiel drzewny, do zbiornika wokoło wlewa wody. Nie można o tym zapomnieć, ponieważ mosiężne blachy lutowane są cyną. Jeśli woda wyparuje, nagrzeją się do temperatury nieco ponad dwustu stopni i urządzenie zamieni się w kupkę złomu.

Ogień podkłada się od spodu. Oczywiście węgiel drzewny nie złapie tak szybko płomienia, a użycie rozpałki jest raczej wykluczone. W zamkniętej rurze efekty gwałtownego spalania przypominają w pewnym sensie wybuch naboju dynamitowego. Stanisława bardzo lubi swój nowy dywan. Dlatego preferuje metody tradycyjne. Pod dolny ruszt, przez otwory, wsuwa kilkanaście sosnowych drzazg. Przez chwilę, zanim drewno wypali się doszczętnie, a węgiel drzewny zacznie się żarzyć, samowar będzie dymił. Na to nic nie da się poradzić, ale przecież można uchylić okno.

Co poza tym będzie potrzebne? Zapałki. Można użyć zwykłych, ale po co, skoro kuzynka wypatrzyła w trafice specjalne, kominkowe. Jeszcze tylko chwilę trzeba podmuchać. W carskiej Rosji używano do tego celu miecha zrobionego z cholewki buta. Ale carska Rosja i jej obyczaje odeszły w otchłań zapomnienia. A zatem głęboki wdech… Herbata będzie za dwadzieścia minut, gdy welon białej pary okryje samowar, a w otworach pokrywy rozlegnie się charakterystyczny „śpiew”.

– Muszę się tego nauczyć – mruknęła Katarzyna obserwując kuzynkę spod półprzymkniętych powiek. – Bardzo sprawnie ci to idzie…

– No cóż, na dworze księcia namiestnika Konstantego pijało się dużo herbaty…

– Jaki on był?

– Ścierwo wyjątkowe. Troglodyta. Miał wielkie, płaskie zęby, które szczerzył jak orangutan. Sypiał po obiedzie w butach na nogach… Nawet nieźle mówił po polsku i może wyobrażał sobie, że jest Polakiem – zamyśliła się, – ale zdecydowanie nim nie był. I co najgorsze, pijał herbatę ze szklanki. Tego mu nie mogli wybaczyć. Ale cóż, dzikus.

– Piłaś kiedyś herbatę ze szklanki? – zainteresowała się Kasia.

– Może ze cztery razy. I do tej pory się wstydzę…

* * *

Osiemnasta. Stanisława spojrzała na zegarek.

– Wychodzę – powiedziała do kuzynki. – Będę w domu około dwudziestej drugiej.

Katarzyna pytająco uniosła brwi.

– W Piwnicy pod Baranami zorganizowali wieczór etiopski. Chyba, że macie ochotę wybrać się ze mną?

Katarzyna zawahała się na chwilę, a potem zabezpieczyła samowar dławikiem.

– Idę z tobą.

– Ja jeszcze nie czuję się dobrze – westchnęła Monika. – Jeśli pozwolicie, zostanę…

Jesienny zmierzch, w powietrzu wiszą kropelki deszczu. Czy może być lepsza pora na oglądanie slajdów z rozpalonego słońcem, afrykańskiego kraju? Mokry bruk krakowskich ulic, światło latarni z trudem przebija się przez wodną zawiesinę. Chodniki puste, za to w lokalach i sklepach pełno ludzi. W podziemnych kafejkach i pubach ścisk taki, że szpilki nie wsadzi. Rzeźbiony portal, schodki w dół… Aby wejść na imprezę, trzeba wykupić bilety. Nie są tanie, ale warto.

Zespół muzyczny przyjechał ze świętego miasta Aksum. Wykonali trzy religijne pieśni pod rząd. Pięć minut przerwy.

– Sistrum – Katarzyna zidentyfikowała instrument w ręce jednego z muzykantów. – Jak na staroegipskich freskach…

– Owszem – potwierdziła Stanisława. – W Etiopii jest jeszcze używane.

Odrobina poezji. Czarni studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego deklamowali ustępy z Khebra Nagast i wiersze współczesnych poetów. Ktoś tłumaczył je na polski. Stasia ożywiła się. Wyraz melancholii zniknął z jej twarzy.

Nastąpiła przerwa na poczęstunek: ostro przyprawione placki z ziarna amarantu, do popicia parzona szałwia z kardamonem. Do pełni szczęścia brak tylko wódki z daktyli. Ciekawe, czemu nie postawili jej na stół…

Na szesnastowiecznych ścianach lochu zawieszono fotografie, etiopskie krzyże procesyjne, obrazy malowane na wyprawionej skórze. Obie dziewczyny wędrowały sobie niespiesznie, podziwiając kolejne. Przystanęły przed dużym malowidłem. Obraz był dość dziwaczny. Przedstawiał siedzącego na krześle mężczyznę, przystawiającego sobie do czoła pistolet. Przed nim stał na baczność i salutował biały człowiek w mundurze.

– Cóż to takiego? – zdziwiła się Katarzyna.

– To, można powiedzieć, mój stary znajomy – mruknęła Stanisława. – Cesarz Teodor II Kasa. Sympatyczny gość, choć mocno świrowaty.

– A na tym obrazie…?

– To dłuższa historia. Widzisz, w połowie XIX wieku Etiopia zaczęła wychodzić z izolacji. Gdy na tron wstąpiła królowa Wiktoria, cesarz otrzymał jej portret i zakochał się bez pamięci.

– W kobiecie, którą znał tylko z obrazka? Faktycznie świrowaty…

– Postanowił za wszelką cenę ją poślubić, w związku z czym wysłał swój portret i list miłosny do Londynu. Załączył też notę dyplomatyczną w sprawie ślubu. Ambasador po pewnym czasie przekazał mu odpowiedź odmowną. W Etiopii był paskudny zwyczaj, że człowieka, który przynosi takie wieści, należy niezwłocznie zgładzić. Cesarz jednak był nieco bardziej cywilizowany niż jego poprzednicy. Tylko uwięził ambasadora i planował, po ucięciu mu ręki, wypuścić na wolność. Nie przewidział jednego. Anglikom bardzo się nie spodobało jego podejście do sprawy. Wysadzili silny desant i ruszyli odbić dyplomatę siłą. Cesarz ufał swojej armii, więc zabarykadował się w twierdzy… Niestety artyleria szybko rozwaliła gliniane mury. Widząc, że jego żołnierze giną, postanowił się poddać. Wydał więzionego, potem zaprosił angielskiego dowódcę, lorda Napiera, do swoich apartamentów, po czym, w obecności najwyższych dostojników państwowych raz jeszcze wyznał swą miłość do królowej Wiktorii. A potem wyciągnął pistolet i strzelił sobie w głowę.

– Cholera… Twardy zawodnik – skomentowała Katarzyna.

– Owszem. To był wielki człowiek, gotów oddać życie, aby chronić swój lud…

– Mówisz to jakbyś…

– Miałam zaszczyt znać go osobiście – ucięła. – A tu mamy cesarza Hajle Selasje… – mruknęła stając przed następnym portretem. – Bardzo ciekawy typek. Miał fenomenalną pamięć, a przy tym prawie nie umiał czytać… Ale dokonał rzeczy wielkiej. Zlikwidował tradycyjne sądownictwo.

– A co, było niedobre?

– Było fatalne. Metody dochodzeniowe zwłaszcza. Jeśli w wiosce ktoś coś ukradł, ludzie szli do czarownika. Ten brał dzieciaka, odurzał go opium i wypuszczał na ulicę. Do kogo malec podbiegł, albo do czyjego domu wpadł, tego uznawano winnym. Złodziejom zaś ucinano ręce lub nogi.

– U… Wesoły kraik. Znaczy, siedzę w domu i jem obiad, a pięć minut później mogą mi odrąbywać rękę albo nogę?

– Coś w tym guście. Dlatego zawsze podpierałam drzwi krzesłem, a chodząc po ulicach dobrze patrzyłam na wszystkie strony – uśmiechnęła się. – Byłam tam trzy razy i pewnie jeszcze kiedyś wrócę…

Kolejna grupka stanęła na estradzie. Trochę zupełnie współczesnej muzyki. Ot, takie etiopskie disco-polo, tylko bez dresów i adidasów. Na stoły wjechały kolejne placki. Obie dziewczyny jadły w zadumie. Stanisława przypominała sobie smak. Mogli wprawdzie lepiej przyrządzić, ale i tak niezłe. Katarzyna próbowała dania z ciekawością.

Z zespołem przyjechał jego kierownik i przy okazji główny sponsor, Mapete. Teraz stoi za zasłoną w drzwiach prowadzących na zaplecze. Ciemne oczy spokojnie lustrują salę. Na występ jego kapeli przyszli głównie studenci orientalistyki i afrykanistyki, w sumie kilkadziesiąt osób. Jest kilku dziennikarzy, kilkunastu przypadkowych mieszkańców Krakowa, którzy postanowili zobaczyć trochę egzotyki.

Ale on wpatruje się w ciemnowłosą osóbkę siedzącą przy stole. Dziewczyna skubie zębami kawałek placka, od czasu do czasu wymieniając kilka słów z siedzącą obok blondynką. Przez chwilę odwraca się do niego twarzą. Nie widzi go, ale na wszelki wypadek cofnął się krok. To ona. Nie ma wątpliwości. A jednak to prawda… Nie widzieli się dwanaście lat, a nie postarzała się ani o miesiąc. Na jego przedramieniu jasnym brązem odznaczają się cztery blizny.

Było ich pięciu, gdy w górach Sieman płukali piaski w poszukiwaniu samorodków irydu. Zaskoczyła ich nieduża grupka bandytów, niedobitki rozbitej przez powstańców komunistycznej gwardii. Męty szukające drogi przez góry… Kumple zginęli od razu. Urobek był jednak dobrze schowany, więc komuniści rozpalili solidne ognisko, by przypalić mu stopy.

Pojawiła się nieoczekiwanie, na stoku wzgórza nad wąwozem. Biała dziewczyna o twarzy osmaganej afrykańskim wiatrem, siedząca na małym, bułanym koniku. Fakt, wzięła ich z zaskoczenia, ale rozwalenie siedmiu bandziorów z karabinami w dwie minuty to i tak wyczyn godny najwyższej pochwały. Nieznajoma opatrzyła Mapete i odtransportowała do najbliższej wsi. Szamanowi dała sto pięćdziesiąt dolarów na koszty leczenia. Zadziwił go ten wielkopański gest.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название