Podr??e Pana Kleksa
Podr??e Pana Kleksa читать книгу онлайн
Dawno, dawno temu atrament by? zupe?nie bia?y, a kreda ca?kowicie czarna. Ludzie pisali bia?ym atramentem na bia?ym papierze i czarn? kred? na czarnej tablicy, wi?c nie by?o nic wida?. Ambro?y Kleks, wielki uczony i podr??nik, za?o?yciel s?ynnej akademii, wyrusza w ?wiat w poszukiwaniu czarnego atramentu…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Pigułki na porost włosów? Ależ proszę bardzo! – zawołał pan Kleks i wyciągnął z kieszeni srebrne puzderko, z którym nigdy się nie rozstawał.
– Proszę bardzo! Mam ich duży zapas.
Mówiąc to, otworzył puzderko i poczęstował pigułkami najbliżej stojących Patentończyków. Po chwili puzderko było puste. Tym zaś, którzy zdążyli skorzystać z poczęstunku pana Kleksa, od razu posypały się spod kapturów bujne kędziory. Następnie kapela odegrała na nosach kantatę skomponowaną na cześć pana Kleksa.
Ale przemówienie Patentończyka nie było jeszcze widocznie skończone, gdyż dał znak, aby wszyscy się uciszyli, po czym ciągnął dalej:
– W naszym kraju nie znajdziecie rozrywek ani zabaw, jako że cały czas poświęcamy pracy. Ujrzycie za to wiele ciekawych rzeczy, a niektóre z nich będziecie nawet mogli zabrać ze sobą do ojczystej Bajdocji. Jesteście naszymi gośćmi, ale gościna wasza nie może trwać dłużej niż jedną dobę, gdyż nie wolno nam odrywać się od naszych warsztatów. Takie jest prawo tego kraju.
„Nie chcą, aby ich podpatrywać” – pomyślał Pietrek.
Skoro tylko Arcymechanik skończył przemówienie; wszyscy jego podwładni przyłożyli siatki do ust i zawołali chórem:
– Niech żyje Patentoniusz XXIX! Niech żyje Ambroży Kleks!
Po czym jeszcze raz odegrali na nosach powitalną kantatę. Gdy ucichły ostatnie tony pieśni, głos zabrał pan Kleks i w krótkich słowach podziękował za serdeczne przyjęcie. Mówił po bajdocku, ale Patentończycy przyłożyli do uszu kauczukowe głośniki, które od razu tłumaczyły prze-mówienie na język patentoński.