Zaraza
Zaraza читать книгу онлайн
Na st?? sekcyjny Jacka Stapletona trafiaj? zw?oki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, ?e umar? on na…d?um?. Wkr?tce podobne przypadki zaczynaj? si? mno?y?, a choroby, z kt?rymi styka si? Stapleton, s? coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zara?enie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne ?ledztwo. Wpada na trop i?cie makiawelicznej intrygi, w kt?rej istotn? rol? odgrywa niezwykla, pi?kna kobieta…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Cudownie – ucieszyła się Laurie na wieść, że Warren przyjął zaproszenie.
– Też się cieszę. Zjem dzisiaj kolację z dwojgiem z czworga ludzi, którzy uratowali mi życie.
– A pozostała dwójka?
– Niestety, Slama już nie ma z nami. To historia, którą jeszcze będę musiał ci kiedyś opowiedzieć. I Spit. To ten gość w jasnoczerwonej bluzie przy bocznej linii boiska.
– Czemu i jego nie zaprosisz?
– Innym razem. Nie chcę tego zamieniać w przyjęcie. Szukam okazji do rozmowy. Więcej dowiedziałaś się o Warrenie przez dwie minuty niż ja w ciągu miesięcy.
– Nigdy nie rozumiałam, o czym wy, mężczyźni, rozmawiacie ze sobą.
– Posłuchaj, muszę wziąć prysznic i przebrać się. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, zapraszam do siebie.
– Bardzo chętnie. Jestem niezwykle ciekawa, jak mieszkasz, szczególnie po tym, jak to miejsce opisałeś.
– To nie jest elegancki apartament.
– Prowadź! – zakomenderowała Laurie.
Jack ucieszył się, że na parterze, na klatce schodowej akurat tego dnia nie spał żaden bezdomny. Niestety, jak zwykle na piętrze kłócili się. Laurie nie komentowała tego jednak i w końcu weszli bezpiecznie do mieszkania. Rozejrzała się i stwierdziła, że wygląda miło i przytulnie jak oaza.
– Za pięć minut będę gotowy. Mogę ci coś zaproponować? Niewiele mam. Może piwo?
Laurie podziękowała i powiedziała, żeby już poszedł i wykąpał się. Chciał jej dać coś do czytania, lecz także podziękowała.
– Nie mam niestety telewizora – powiedział przepraszająco.
– Zauważyłam.
– W tym budynku telewizor stanowi zbyt dużą pokusę. Szybko by stąd wymaszerował.
– Skoro mówimy o telewizji, widziałeś tę nową reklamę National Health "U nas nie czekasz"? Wszyscy o tym mówią.
– Nie, nie widziałem.
– Powinieneś zobaczyć. Niezwykle efektowna. Jeden ze spotów stał się już klasykiem. Taki filmik z hasłem: "My czekamy na ciebie, ale nigdy ty na nas". Bardzo sprytne. Uwierzysz, że wartość akcji National Health na giełdzie poszła w górę?
– Możemy porozmawiać o czymś innym?
– Oczywiście. A co się stało? Czy powiedziałam coś nie tak?
– Nie, nie chodzi o ciebie, tylko o mnie. Czasami bywam przewrażliwiony. Reklamy medyczne zawsze mnie nieco irytowały, a ostatnio nawet bardziej niż zwykle. Ale nie martw się. To także ci kiedyś wyjaśnię.