Rozgrywka Maury

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Rozgrywka Maury, Cole Martina-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Rozgrywka Maury
Название: Rozgrywka Maury
Автор: Cole Martina
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 224
Читать онлайн

Rozgrywka Maury читать книгу онлайн

Rozgrywka Maury - читать бесплатно онлайн , автор Cole Martina

Martina Cole, najpoczytniejsza wsp??czesna pisarka brytyjska, zas?yn??a ksi??kami o sensacyjno-obyczajowej fabule osadzonej w kryminalnym p??- ?wiatku Londynu. Maura Ryan i jej czterej bracia rz?dz? londy?skim podziemiem. W ostatnich latach Maura usun??a si? w cie?. Zab?jstwo jej m??a, by?ego gliny, zmusza j? do powrotu na scen?. Kolejne zdarzenia i niewyt?umaczalne morderstwa wskazuj? na perfidnie utkan? intryg?, maj?c? na celu zniszczenie autorytetu Ryan?w. Tropy prowadz? do gangstera odsiaduj?cego wyrok. Zagro?enie wok?? rodziny narasta, gdy Joliff ucieka z wi?zienia. Prowadz?c inteligentn? rozgrywk?, Maura krok po kroku pokonuje pi?trz?ce si? trudno?ci, eliminuje wrog?w, ujawnia nici intrygi.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 50 51 52 53 54 55 56 57 58 ... 96 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Powstrzymywała łzy napływające do oczu. Niejedno gorzkie doświadczenie miała za sobą i nauczyła się, że płacz niczego nie rozwiązuje. Postanowiła wstać, ale okazało się, że to zbyt duży wysiłek. Położyła się więc z powrotem i rozpłakała jak nigdy dotąd w życiu.

Był to nieutulony, spazmatyczny płacz – tym bardziej wstrząsający, że niemal bezgłośny. Rozpaczliwe ciche łkanie uśmierzające straszliwy ból, który ją wyniszczał.

Wreszcie się uspokoiła. Leżała na kanapie, wspominając Terry’ego i chwile, gdy byli razem. Jak kochał ją w ciemności, jakby była jedyną kobietą na świecie. Wspominała wspólnie spędzane wakacje, wspólne posiłki. Rozmowy o jej dzieciństwie i rodzinie. Żył dla niej, a potem przez nią zginął, bo przed sześciu laty dała się znowu wciągnąć do gry.

Gdyby tamtego dnia nie odpowiedziała na telefon Roya, który domagał się jej interwencji, nadal byliby razem, ciesząc się swoim domem i spokojnym życiem.

A jednak z własnej woli odwróciła się od niego. Zrobiła to dla rodziny. To rodzina była zawsze przyczyną konfliktów między nimi. Ale czy mogła postępować inaczej? Potrzebowali jej wtedy, tak jak i teraz potrzebują. Zawsze była głosem rozsądku, wolałaby jednak nie ciągnąć tego wózka dalej.

Otworzyły się drzwi pokoju i w półmroku zobaczyła kobiecą postać. Natychmiast się podniosła.

– Że też miałaś czelność przyjść tutaj, Carla.

Za bratanicą stał Tony Dooley Senior.

– Próbowałem ją zatrzymać.

Maura przejechała dłonią po twarzy, ścierając ślady łez przed zapaleniem światła.

– W porządku, Tone. Poradzę sobie z tym.

Wyszedł z pokoju, a Carla powiedziała cichutko:

– Przykro mi, Maws.

Maura włączyła lampę obok krzesła.

– Jest ci przykro? I to ma wystarczyć, żeby wszystko naprawić?

– Oczywiście, że nie. Nie wiem, co we mnie wstąpiło…

– Tommy Rifkind cię opętał, tak?

Carla wyglądała równie źle jak ona sama i Maura pomimo złości poczuła dla niej odrobinę współczucia, uświadamiając sobie, że bratanica nie otrzymała od życia prawdziwej szansy. Nie miała jednak zamiaru litować się teraz nad nią. Była przebiegłą dziwką, która poszła do łóżka z jej facetem i zrobiła to bez chwili zastanowienia. Dziewuchą, która od lat żyła na jej koszt i ani razu za to nie podziękowała. Ani razu. Brała wszystko, co Maura miała do zaofiarowania, jakby to jej się należało. No i należało się, bo była rodziną, a rodzina to przecież wszystko.

Ale już się nie należy.

– Proszę cię, Maura, pozwól mi wszystko wyjaśnić.

Potrząsnęła głową.

– Odchrzań się!

Carla z niedowierzaniem patrzyła na ciotkę. Takiej jej jeszcze nie znała. Wściekłość w głosie Maury uświadomiła Carli, że ciotka nie zamierza jej słuchać, cokolwiek powie.

– Błagam cię, Maws… – spróbowała tonu zranionej dziewczynki. W przeszłości to działało.

Maura uniosła dłonie do twarzy i westchnęła.

– Powiedziałam, żebyś się odchrzaniła. Wynoś się.

Było to powiedziane zimno i kategorycznie, więc Carla ze zgnębioną miną odwróciła się do drzwi. Dotąd myślała o Maurze jako o swojej ciotce, teraz miała do czynienia z Maura Ryan głową rodziny. Ogarnął ją strach. Wszyscy wiedzieli, że to Maura stała za śmiercią Geoffreya. Carla wystraszyła się nie na żarty. Przypomniała sobie, co mówiła babcia: że Maura jest twarda i nigdy nie pozwoli, by ktoś z nią wygrał. Ruszyła więc do wyjścia, z ciężkim sercem i świadomością, że jej dotychczasowy świat legł w gruzach.

– Aha, Carla…

Odwróciła się do ciotki z nadzieją, że może drgnęło jej serce.

– Nie przychodź tu więcej. Masz tydzień na opuszczenie domu.

Carla była zszokowana.

– A co z Joeyem… z moimi rzeczami?

Maura miała ochotę parsknąć śmiechem. Cała Carla, pyta, co z nią będzie, jakby było oczywiste, że dla niej zawsze robi się wszystko.

– To twój problem, kotku – odparła. – Powinnaś pomyśleć o tym wcześniej. A może widziałaś już siebie jako panią domu u Toma Rifkinda w Liverpoolu?

Był to celny cios.

– Wiesz, Maura, nie mogę uwierzyć, że mi to robisz.

Z twarzą naznaczoną rozpaczą i wspaniałymi rudymi włosami błyszczącymi w świetle bardzo przypominała Janine. Była piękną kobietą i Maura nadal ją kochała, chociaż jej nie lubiła.

– Ja ci coś robię? Krzywdzę cię? Miałam ci pozwolić drwić sobie ze mnie? A może powinnam dać ci Toma na tacy, tak jak dawałam wszystko inne?

– Miałam na myśli to, że zabierasz mi mój dom.

Maura prychnęła.

– Twój dom? Mój dom, chciałaś powiedzieć. Jest moją własnością, a ty mieszkałaś w nim za darmo. Gratis. Po prostu zabieram to, co jest moje, skarbie.

– Ale co ja mam teraz ze sobą zrobić?

Żałosna nuta w jej głosie znowu rozbawiła Maurę.

– Znajdź pracę, to pierwsze, co mi przychodzi do głowy, dobrze by ci to zrobiło. Zarób na swoje utrzymanie.

Zaśmiała się głośno.

– A może powinnaś się zarejestrować jako bezrobotna? Bo raczej nie jesteś wyrywna, jeśli chodzi o pracę. Opłacałam ci nawet sprzątaczkę, bo inaczej twój dom wyglądałby jak sracz. Albo może byłabyś hostessą w klubie? Wyglądasz i zachowujesz się tak, że pewnie byś się podobała klientom. Chociaż nie, jesteś trochę za stara jak na ten zawód.

Wycelowała palcem w bratanicę.

– Jesteś leniwą dziwką i lepiej weź się za siebie i swoje sprawy. Ja nie będę już więcej tego za ciebie robić. A teraz spieprzaj już, dwulicowa krowo.

– Maura, naprawdę chcesz mi to zrobić?

– Owszem.

– Z powodu faceta? Rozbijesz rodzinę z powodu faceta?

– Tak. Mam nadzieję, że był tego wart.

Znowu się zaśmiała. Carla wiedziała, że już po niej, ale jeszcze próbowała się tłumaczyć.

– Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Gdybym mogła cofnąć czas…

– Wychodząc, zamknij drzwi wejściowe, dobrze? – rzuciła Maura, minęła bratanicę i weszła do kuchni, gdzie zaczęła nalewać wodę do czajnika.

Carla stała jeszcze przez dobrych kilka sekund, zanim po cichu wyszła z domu. Różnych reakcji spodziewała się po Maurze, ale nie takiej wyrafinowanej obojętności. Wszystko inne by zniosła. Była przygotowana na to, że Maura spuści jej łomot, chybaby to wolała. Przynajmniej byłaby to normalna reakcja.

Gdy doszła do samochodu, usłyszała za sobą kroki, a kiedy się odwróciła, na jej twarz chlusnęła zawartość kubła zimnej Wody.

Rzucając w nią pustym kubełkiem, Maura wyrwała jej z ręki kluczyki samochodowe.

– Weź taksówkę, cukiereczku. Ten samochód, tak wszystko inne, należy do mnie.

Tony Dooley Senior, który się temu przyglądał, pokręcił głową. Zdecydowanie wolał awantury w męskim wydaniu.

***

Komórka Vica zadzwoniła, gdy oglądał program Match of the Day. Odebrał i burknął:

– Czego?

Na wyświetlaczu był numer jego brata Justina.

– Wszystko w porządku, Vic? – zapytał jakiś męski głos. Usiadł i wcisnął na pilocie przycisk wyłączający głos z telewizora.

– Kto mówi?

– Twój najgorszy koszmar, Vic. Posłuchaj tylko.

Usłyszał jęki Justina w tle, a potem wystrzał i krzyk brata.

– Ty pierdolony sukinsynu! Jak cię dorwę…

Mężczyzna na drugim końcu linii zarechotał.

– Jasne, Vic. Nie rozłączaj się. Myślę, że druga noga braciszka też zasługuje na kulkę.

Vic siedział bezradnie, słuchając kolejnego strzału i kolejnego wrzasku. Zszokowany i wściekły, miał wrażenie, że przestanie mu bić serce. Jeśli przez niego zabiją Justina, matka mu tego nigdy nie wybaczy.

– Ostrzegam cię, kimkolwiek jesteś, nie uciekniesz przede mną…

W odpowiedzi na tę groźbę głos w telefonie stał się bardziej zjadliwy, a Vic, zgrzytając zębami, słuchał dalej.

– Jesteś dupkiem, Victor. Czy twoja mamuśka jest jeszcze z wizytą na Verderers Road, w Chigwell? A może to Murderers Road, skoro ty jesteś właścicielem tej chałupy, co? Podobno siostra działa jej na nerwy. Powinieneś się do niej odezwać. Sprawdzić, jak biedna stara krowa sobie radzi.

1 ... 50 51 52 53 54 55 56 57 58 ... 96 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название