Ostatni szpieg Hitlera
Ostatni szpieg Hitlera читать книгу онлайн
Rok 1944. Trwaj? przygotowania aliant?w do utworzenia drugiego frontu we Francji. Angielski wywiad wpada na trop g??boko zakonspirowanej siatki niemieckich szpieg?w, dzia?aj?cej na terenie Wielkiej Brytanii. Jej zadanie: zdoby? informacje o miejscu i terminie inwazji Wojsk Sprzymierzonych na Europ?. Na czele siatki stoi Catherine Blake – m?oda kobieta, bez skrupu??w morduj?ca ka?dego, kto m?g?by odkry? jej to?samo??. Przeciwnikiem jej jest Alfred Vicary.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Boothby dalej czytał, Vicary poznawał to po ruchu warg. Sir Basil tak mocno mrużył oczy, że prawie zupełnie zniknęły pod krzaczastymi brwiami. Starał się udawać, że nadal cieszy się doskonałym wzrokiem, i nie chciał w obecności podwładnych nosić okularów do czytania.
– Wydawało mi się, że już o tym rozmawialiśmy, Alfredzie – stwierdził teraz, wymachując kartką.
Problem, raz omówiony, nigdy więcej nie powinien wracać – to była jedna z maksym sir Basila, tak na gruncie prywatnym, jak i zawodowym. Często wpadał w rozdrażnienie, jeśli podwładni na nowo poruszali kwestię raz zamkniętą. Namysł i powracanie do sprawy charakteryzowały słabsze umysły. Sir Basil nade wszystko cenił szybką decyzję. Vicary zerknął na biurko generała. Czyste, wypolerowane, bez żadnej kartki czy notatek: symbol sposobu kierowania Boothby'ego.
– Rzeczywiście, już o tym rozmawialiśmy, sir Basilu – odparł Vicary cierpliwie – ale sytuacja się zmieniła. Wygląda na to, że Niemcom udało się wprowadzić do kraju szpiega i że ten szpieg spotkał się z agentką już tu mieszkającą. Należy się spodziewać, że ich operacja, a może to być każda operacja, już się rozpoczęła. Przetrzymywać taką informację zamiast puścić ją w obieg to igranie z ogniem.
– Bzdura – warknął Boothby.
– Dlaczego bzdura?
– Ponieważ ten wydział za nic nie powiadomi Amerykanów i premiera, że nie potrafi się wywiązać ze swych obowiązków. Że nie potrafi zapanować nad zagrożeniem, jakie stanowią dla przygotowań do inwazji niemieccy szpiedzy.
– To nie jest wystarczająco mocny argument. Nie usprawiedliwia ukrywania tej informacji.
– Jest wystarczająco mocny, Alfredzie, jeśli ja tak mówię. Rozmowy z Boothbym często przypominały kota uganiającego się za własnym ogonem: niekonsekwencje, blef, odwracanie uwagi, próby, kto kogo przegada. Vicary sędziowskim gestem oparł brodę na dłoniach i udawał, że podziwia wzór na drogim dywanie Boothby'ego. W pokoju zapadła cisza, przerywana skrzypem podłogi uginającej się pod masywną postacią generała.
– Czy przekaże pan moją notatkę dyrektorowi generalnemu? – spytał Vicary, uważając, by w jego głosie nie zabrzmiała pogróżka.
– Absolutnie nie.
– W takim razie jestem gotów sam się udać do dyrektora. Boothby schylił się, tak że jego twarz znalazła się tuż przy twarzy Vicary'ego. Siedzący na głębokiej kanapie Vicary poczuł zapach dżinu i papierosów.
– A ja jestem gotów pana zmiażdżyć, Alfredzie.
– Sir Basilu…
– Pozwoli pan, że mu przypomnę, jak działa ten system. Pan melduje się u mnie, a ja u dyrektora generalnego. Złożył mi pan sprawozdanie i uznałem, że w tym momencie nie należy jeszcze kierować sprawy do najwyższych władz.
– Istnieje jeszcze inne rozwiązanie.
Boothby poderwał głowę, jakby dostał pięścią w twarz. Szybko zapanował nad sobą, gniewnie zaciskając zęby.
– Nie składam raportów premierowi i nie jestem na jego usługi. Jeśli jednak pominie pan drogę służbową i skontaktuje się bezpośrednio z Churchillem, postawię pana przed komisją kontroli wewnętrznej. A kiedy oni z panem skończą, będzie już tylko potrzebna pana kartoteka dentystyczna do identyfikacji zwłok.
– To skrajna nieuczciwość.
– Czyżby? Od kiedy przejął pan tę sprawę, klęska goni klęskę. Na Boga, Alfredzie, jeszcze paru takich niemieckich szpiegów na wolności, a będą mogli założyć drużynę rugby.
Vicary nie dał się zastraszyć.
– Jeśli nie przekaże pan mojego raportu dyrektorowi generalnemu, to chcę, by w aktach tej sprawy odnotowano, że wyszedłem z taką sugestią, a pan ją odrzucił – powiedział.
Kąciki ust Boothby'ego uniosły się w lekkim uśmieszku. Asekurowanie się – rozumiał to i doceniał.
– Już teraz zabiega pan o swoje miejsce w historii, Alfredzie?
– Jest pan skończonym łajdakiem, sir Basilu. A do tego niekompetentnym.
– Zwracacie się do starszego rangą, majorze Vicary!
– Proszę mi wierzyć, ironia tego nie umknęła mej uwagi. Boothby chwycił teczkę i torbę, po czym zmierzył Vicary'ego wzrokiem.
– Wiele się pan jeszcze musi nauczyć.
– Sądzę, że mógłbym się nauczyć od pana.
– A cóż to, na miłosierdzie boskie, ma znowu znaczyć? Vicary wstał.
– Że powinien pan zacząć się bardziej przejmować bezpieczeństwem ojczyzny, a mniej budowaniem kariery w Whitehall.
Boothby uśmiechnął się leniwie, jakby chciał uwieść dzierlatkę.
– Ależ mój drogi Alfredzie – odparł – zawsze uważałem, że obie te rzeczy ściśle się ze sobą wiążą.
Rozdział ósmy
Wschodni Londyn
Następnego wieczoru, szybkim krokiem zdążając do magazynu Pope'a, Catherine Blake niosła w torebce sztylet. Zażądała spotkania sam na sam z Vernonem Pope'em i teraz, zbliżając się do budynku, nie dostrzegła żadnego z jego ludzi. Zatrzymała się przy bramie i podniosła rygiel. Tak jak obiecał Pope, nie był zablokowany. Otworzyła drzwi i weszła do środka.
W magazynie panował półmrok, rozjaśniony jedynie lampą wiszącą w głębi pomieszczenia. Catherine ruszyła w stronę światła i windy towarowej. Weszła do niej, zasunęła kratę i nacisnęła guzik. Winda sieknęła, drgnęła i uniosła ją do gabinetu Pope'a.
Catherine wysiadła na niewielkim podeście przed czarnymi podwójnymi drzwiami. Zastukała i usłyszała z drugiej strony zaproszenie Pope'a. Stał przy wózku z trunkami, w jednej ręce trzymał butelkę szampana, w drugiej kieliszki. Kiedy podeszła, wyciągnął ku niej kieliszek.
– Nie, dziękuję – odparła. – Przyszłam tylko na chwilę.
– Nalegam. Rozstaliśmy się w nieco napiętej atmosferze. Chcę ci to teraz zrekompensować.
– To dlatego kazał mnie pan śledzić? – spytała, przyjmując szampana.
– Każdego każę śledzić, kochanie. Dzięki temu funkcjonuję. Moi chłopcy są w tym nieźli, o czym sama się przekonasz, czytając ten raport. – Podał Catherine kopertę, ale cofnął ją, gdy wyciągnęła rękę. – Właśnie dlatego byłem taki zaskoczony, że udało ci się uciec Dicky'emu. Sprytnie pomyślane: wejść do metra, a potem wskoczyć do autobusu.
– Po prostu zmieniłam plany.
Spróbowała szampana. Był doskonale schłodzony i pyszny.
Pope wyciągnął rękę z kopertą i tym razem pozwolił Catherine ją wziąć. Odstawiła kieliszek i zajrzała do środka.
Właśnie czegoś takiego potrzebowała. Była to rozpisana niemal co do minuty relacja z ruchów Jordana: gdzie pracował, w jakich godzinach, gdzie jadał i chodził na drinki, nawet imię jego przyjaciela.
Kiedy skończyła czytać, Pope wyjął szampana z wiaderka i nalał sobie kolejną porcję. Catherine sięgnęła do torebki i położyła pieniądze na stole.
– Proszę, oto druga połowa. Sądzę, że na tym zakończyliśmy nasze sprawy. Bardzo panu dziękuję.
Wkładała raport o Peterze Jordanie do portfela, kiedy Pope przysunął się do niej i schwycił ją za rękę.
– Właściwie, moja droga Catherine, to dopiero je zaczęliśmy.
– Jeśli chce pan więcej pieniędzy…
– Och, na pewno chcę więcej. A jeśli nie chcesz, żebym zadzwonił na policję, to mi je dasz. – Przysunął się jeszcze o krok, napierając na nią ciałem i przeciągnął ręką po jej biuście. – Ale chcę od ciebie jeszcze czegoś.
Drzwi sypialni się otworzyły i pojawiła się w nich Vivie ubrana tylko w jedną z koszul Vernona, rozpiętą do pasa.
– Vivie, poznaj Catherine – przedstawił Pope. – Czarująca Catherine zgodziła się z nami spędzić wieczór.
Berlińska szkoła dla szpiegów Abwehry nie przygotowała ją na taką sytuację. Uczyli ją, jak liczyć oddziały, jak oszacować siły wroga, korzystać z radia, rozpoznawać rodzaj wojska i twarze wyższych oficerów. Ale ani słowem nie wspomnieli, jak sobie poradzić z londyńskim gangsterem i jego zboczoną dziewczyną, którzy zamierzali dzielić się jej ciałem. Catherine miała wrażenie, że znalazła się w jakimś dziwacznym śnie erotycznym nastolatki.
To nie może się dziać naprawdę – pomyślała. Ale to się działo i Catherine nie mogła sobie przypomnieć żadnego elementu szkolenia, które pomogłoby jej wybrnąć z tej sytuacji.