Najczarniejszy strach
Najczarniejszy strach читать книгу онлайн
Coben to wsp??czesny mistrz thrillera, kt?rego przyr?wnuje si? zarowno do Agaty Christie, jak Roberta Ludluma. Precyzyjnie skonstruowana intryga, mistrzowsko stopniowane napi?cie, fa?szywe tropy prowadz?ce donik?d, pozornie niemo?liwe do wyja?nienia zagadki pojawiaj?ce si? niemal na ka?dej stronie, zaskakuj?ce zako?czenie, kt?rego nie domy?li si? nawet najbardziej przenikliwy czytelnik, to podstawowe cechy jego pisarskiego stylu. A? w o?miu powie?ciach pojawia si? ulubiony literacki bohater Cobena, Myron Bolitar, by?y pracownik FBI, agent sportowy i detektyw-amator w jednej osobie, kt?ry nieustannie wpl?tuje si? w kryminalne k?opoty. Na Myrona jak grom spada wiadomo??, ?e ma nie?lubnego syna, kt?rego istnienia nawet nie podejrzewa?. Co wi?cej, Jeremy choruje na rzadk? odmian? bia?aczki – by go uratowa?, konieczny jest przeszczep szpiku kostnego. Niestety, jedyny zarejestrowany dawca, niejaki Taylor, przepad? bez ?ladu. Myron ustala jego prawdziwe nazwisko – Lex. Ale Lex jest nieuchwytny, a podaj?cy si? za niego cz?owiek przez telefon ka?e mu po?egna? si? z ch?opcem. Powtarza przy tym maniakalnie "siej ziarno". Siej Ziarno to przydomek seryjnego porywacza i mordercy opisanego w serii artyku??w przez Stana Gobbsa – dziennikarza, kt?rego media i FBI oskar?y?y o fabrykowanie informacji. S? na to niepodwa?alne dowody. Czy rzekomy zab?jca i dawca to jedna i ta sama osoba…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Głodni? – zawołała.
– Jak wilki. Tak zgłodniałem, że zjem nawet ten wegetariański obrok.
– Bardzo śmieszne, Al.
– A nawet twoje wyroby…
– Ha, ha!
– …choć z dwojga złego wolę wegetariańskie.
– Przestań żartować, Al, bo się zaślinię ze śmiechu. – Postawiła torby na kuchennym blacie. – Widzisz, Myron? Jak to dobrze, że masz płytką matkę.
– Płytką?
– Gdybym oceniała mężczyzn na podstawie rozumu i poczucia humoru, tobyś się nie urodził.
– Jasne – odparł z serdecznym uśmiechem ojciec. – Ale wystarczyło jej jedno spojrzenie na twojego starego w kostiumie kąpielowym i – bach! – straciła głowę.
– Daj spokój.
– Daj spokój – zawtórował matce Myron.
Rodzice spojrzeli na niego. Ellen Bolitar odchrząknęła.
– Miło się wam gawędziło? – spytała.
– Pogadaliśmy sobie. Ta rozmowa była wielką pochwałą życia. Zrozumiałem, jak bardzo pobłądziłem.
– Ja pytam serio.
– A ja serio odpowiadam. Na wszystko patrzę inaczej.
Objęła męża wpół i potarła go nosem.
– Zadzwonisz do Heshy’ego?
– Zadzwonię.
– Słowo?
– Tak, Ellen, słowo.
– Pojedziesz do Stowarzyszenia i poćwiczysz z nim jai alai?
– Tai chi – sprostował ojciec.
– Słucham?
– To nazywa się tai chi, nie jai alai.
– Myślałam, że jai alai.
– W jai alai gra się wygiętymi rakietami na Florydzie.
– W shuffleboard, Al.
– Nie w shuffleboard. W shuffleboard używa się kijów. A poza tym to gra hazardowa.
– Tai chi? – spytała mama Myrona, sprawdzając, jak to brzmi. – Jesteś pewien?
– Jestem.
– Ale nie do końca?
– Nie do końca. Może masz rację. Może to rzeczywiście jest jai alai.
Dyskusja na temat nazwy nieco się przeciągnęła. Myron niczego nie prostował. Nigdy nie wcinaj się w dziwny taniec, zwany rozmową małżonków. Zjedli zdrowy posiłek – naprawdę wstrętny. Dużo się śmiali. A jego rodzice – być może był to eufemizm zastępujący im „Kocham cię” – powtórzyli sobie po pięćdziesiąt razy: „Nie wiesz, o czym mówisz”.
W końcu Myron powiedział im dobranoc. Mama pocałowała go w policzek i odeszła, a tata odprowadził do samochodu. Wieczór był cichy, jeśli nie liczyć stukotu piłki do koszykówki, odbijanej gdzieś na Darby Road, a może Coddington Terrace. Miły dźwięk. Myron objął ojca na pożegnanie. Po raz pierwszy poczuł się większy, silniejszy od niego i przypomniał sobie jego słowa o zamianie ról. Tulił go w ramionach w ciemności nieco dłużej niż zwykle. Tata poklepał go po plecach. Myron zamknął oczy i uścisnął go mocniej. Ojciec przez chwilę głaskał go po głowie. A potem powrócili do dobrze sobie znanych ról.