Bez pozegnania
Bez pozegnania читать книгу онлайн
"Trzy dni przed ?mierci? matka wyzna?a – to by?y niemal jej ostatnie s?owa – ?e m?j brat wci?? ?yje" – tak zaczyna si? najnowszy thriller Cobena. Od dnia, w kt?rym brat Willa Kleina, Ken, zamordowa? Juli?, jego by?? sympati?, min??o jedena?cie lat. ?cigany mi?dzynarodowymi listami go?czymi, dos?ownie zapad? si? pod ziemi?. Z czasem rodzina uzna?a go za zmar?ego. Przegl?daj?c dokumenty rodzic?w, Will natrafia na ?wie?o zrobione zdj?cie Kena. Wkr?tce potem znika Sheila, narzeczona Willa. Coraz wi?cej poszlak wskazuje, ?e nie by?a osob?, za kt?r? si? podawa?a. FBI poszukuje jej jako g??wnej podejrzanej w sprawie o podw?jne zab?jstwo. Co ??czy Sheil? z seri? morderstw i spraw? sprzed jedenastu lat? Czy ona tak?e pad?a ofiar? zab?jcy? Gdzie jest Ken? Will nie zazna spokoju, zanim nie dotrze do…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Wszedłem na refdesk.com i kliknąłem na prasę krajową. W Nowym Meksyku wychodziły trzydzieści trzy tytuły. Zacząłem sprawdzać te w rejonie Albuquerque. Usiadłem wygodnie i załadowałem stronę. Znalazłem tę, której szukałem. Doskonale. Kliknąłem na archiwa i zacząłem je przeszukiwać. Wprowadziłem „morderstwo”. Za długa lista. Spróbowałem „podwójne morderstwo”. Też nic z tego. Sprawdziłem następny tytuł. I kolejny. Zajęło mi to prawie godzinę, ale w końcu znalazłem.
ZNALEZIONO CIAŁA DWÓCH ZAMORDOWANYCH MĘŻCZYZN
Wstrząsająca zbrodnia na przedmieściach, Yvonne Sterno Zeszłej nocy Stonepointe, spokojnym przedmieściem Albuquerque, wstrząsnęła wieść, że w jednym z tamtejszych domów znaleziono ciała dwóch mężczyzn, zabitych strzałami w głowę, zapewne w biały dzień.
„Nic nie słyszałem” – powiedział Fred Davison, sąsiad. „Wprost nie mogę uwierzyć, że coś takiego zdarzyło się w naszym osiedlu”. Dotychczas nie ustalono tożsamości zabitych. Policja nie ma na ten temat nic do powiedzenia poza tym, że dochodzenie jest w toku.
„Śledztwo trwa. Sprawdzamy kilka tropów”. Właścicielem domu jest niejaki Owen. Enfield. Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona dziś rano.
To było właściwie wszystko. Sprawdziłem wydanie z następnego dnia. Nic. Dzień później. Wciąż nic. Odszukałem inne teksty napisane przez Yvonne Sterno. Głównie były to sprawozdania z lokalnych wesel i imprez charytatywnych. Nic, ani słowa o morderstwach. Usiadłem wygodnie.
Dlaczego nie było następnych artykułów?
Tylko w jeden sposób mogłem się dowiedzieć. Podniosłem telefon i wybrałem numer New Mexico Star – Beacon. Może dopisze mi szczęście i złapię Yvonne Sterno. Być może ona mi coś wyjaśni.
Mieli tam jedną z tych automatycznych centralek, które dopytują się o nazwisko rozmówcy. Wprowadziłem STER, zanim maszyna przerwała mi i kazała nacisnąć gwiazdkę, jeśli chcę rozmawiać z Yvonne Sterno. Usłuchałem. Po dwóch dzwonkach odezwała się automatyczna sekretarka.
– Tu Yvonne Sterno ze Star – Beacon. Albo jestem pod telefonem domowym, albo odeszłam na chwilę od biurka.
Rozłączyłem się. Byłem jeszcze w sieci, więc wywołałem switchboard.com. Wystukałem nazwisko Sterno i obszar Albuquerque. Bingo. Podawano, że „Y i M Sterno” mieszkają przy Canterbury Drive 25 w Albuquerque. Wybrałem numer. Odezwał się kobiecy głos.
– Halo? – I zaraz potem krzyk: – Cicho tam, mama rozmawia przez telefon! Pisk małych dzieci nie cichł.
– Yvonne Sterno?
– Sprzedaje pan coś?
– Nie.
– Zatem tak, to ja.
– Nazywam się Will Klein…
– To brzmi tak, jakby pan coś sprzedawał.
– Niczego nie sprzedaję – powiedziałem. – Czy pani jest tą Yvonne Sterno, która pisze do Star – Beacona?
– Mówił pan, że jak się nazywa? – Zanim zdążyłem odpowiedzieć, krzyknęła: – Hej, wy dwaj, powiedziałam, żebyście przestali. Tommy, oddaj mu Gameboya. Nie, teraz! – Znowu zwróciła się do mnie: – Halo?
– Nazywam się Will Klein. Chciałem porozmawiać z panią o podwójnym morderstwie, o którym pisała pani niedawno.
– Uhm. A dlaczego interesuje się pan tą sprawą?
– Po prostu mam kilka pytań.
– A ja nie jestem encyklopedią, panie Klein.
– Proszę mówić mi Will. Jak często w Stonepointe zdarzają się morderstwa?
– Rzadko.
– A podwójne morderstwo w takich okolicznościach?
– To pierwsze, o jakim wiem.
– Dlaczego więc – zapytałem – napisano o nim tak mało? Dzieci znów zaczęły wrzeszczeć. Yvonne Sterno również.
– Dość tego! Tommy, idź do swojego pokoju. Dobrze, dobrze, w sądzie będziesz się tłumaczył, a teraz ruszaj. A ty oddaj mi tego Gameboya. Daj mi go, zanim wyrzucę go do śmieci.
Usłyszałem, że znowu podnosi słuchawkę.
– Zapytam jeszcze raz: dlaczego interesuje się pan tą sprawą?
Wystarczająco znałem reporterów, żeby wiedzieć, że droga do ich serc wiedzie przez nagłówki.
– Być może mam istotne informacje.
– Istotne – powtórzyła. – To dobre słowo, Will.
– Sądzę, że uznałaby je pani za interesujące.
– A skąd pan właściwie dzwoni?
– Z Nowego Jorku. Zamilkła na chwilę.
– Spory kawałek drogi od miejsca zbrodni.
– Owszem.
– Słucham więc. Co, miejmy nadzieję, można uznać za istotne i interesujące?
– Najpierw muszę poznać kilka podstawowych faktów.
– Ja tak nie pracuję, Will.
– Przejrzałem inne pani artykuły, pani Sterno.
– Skoro mamy być na koleżeńskiej stopie, mów mi Yvonne.
– Świetnie – powiedziałem. – Zwykle piszesz do kolumny towarzyskiej, Yvonne. O ślubach. Spotkaniach towarzyskich.
– Dobrze dają jeść, Will, a ja bajecznie wyglądam w czarnej kiecce. O co ci chodzi?
– Taka historia nie trafia ci się codziennie.
– No dobra, jestem podekscytowana. W czym rzecz?
– Rzecz w tym, żebyś zaryzykowała. Odpowiedz mi na kilka pytań. Co ci szkodzi? Kto wie, może okaże się, że było warto.
Milczała, więc naciskałem dalej.
– Dowiadujesz się o głośnym morderstwie, jednak w artykule nie podajesz nazwisk ofiar, ewentualnych podejrzanych ani żadnych bliższych szczegółów.
– Bo żadnych nie znam. Dowiedzieliśmy się o tym z na słuchu, późną nocą. Ledwie zdążyliśmy zamieścić wiadomość w porannym wydaniu.
– Dlaczego nie poszliście za ciosem? Przecież to duży temat. Czemu ukazała się tylko ta jedna notatka?
Cisza.
– Halo?
– Zaczekaj chwilkę. Dzieci znów rozrabiają. Tym razem nie słyszałem żadnych głosów w tle.
– Zamknięto mi usta – powiedziała cicho.
– To znaczy?
– To znaczy, że mieliśmy szczęście, że chociaż tyle udało nam się wydrukować. Rano wszędzie roiło się od federalnych.
– Miejscowy as kazał…
– As?
– Agent specjalny, szef FBI na tym terenie. Kazał mojemu szefowi wyciszyć sprawę. Próbowałam dowiedzieć się czegoś na własną rękę, ale usłyszałam tylko „bez komentarzy”.
– Czy to cię dziwi?
– Jeszcze nigdy nie pisałam o morderstwie. Ale owszem, powiedziałabym, że to brzmi dość dziwnie.
– I co o tym myślisz?
– Sądząc po reakcji mojego szefa? – Yvonne nabrała tchu. – To duża sprawa. Bardzo duża. Większa niż samo podwójne morderstwo. Twoja kolej, Will.
Zastanawiałem się, jak daleko mogę się posunąć.
– Czy wiadomo ci o jakichś odciskach palców znalezionych na miejscu zbrodni?
– Nie.
– Jedne z nich należały do pewnej kobiety.
– Mów dalej.
– Tę kobietę wczoraj znaleziono martwą.
– O rany! Zamordowaną?
– Tak.
– Gdzie?
– W małym miasteczku w Nebrasce.
– Jej nazwisko? Odchyliłem się do tyłu.
– Powiedz mi coś o tym właścicielu domu, Owenie Enfieldzie.
– Och, rozumiem. Coś za coś.
– Mniej więcej. Czy Enfield był jedną z ofiar?
– Nie wiem.
– A co o nim wiesz?
– Mieszkał tam od trzech miesięcy.
– Sam?
– Według relacji sąsiadów, wprowadził się sam. W ciągu kilku ostatnich tygodni często widywano tam kobietę i dziecko.
Dziecko. Zadrżałem.
– W jakim wieku było to dziecko?
– W szkolnym.
– Może dwunastoletnie?
– Taak, może.
– Chłopiec czy dziewczynka?
– Dziewczynka. Zamarłem.
– Hej, Will, jesteś tam?
– Znasz imię tej dziewczynki?
– Nie. Nikt nic o nich nie wiedział.
– Gdzie są teraz?
– Nie wiem.
– Jak to możliwe?
– Jak już powiedziałam, odebrano mi temat. Tak więc nie przykładałam się za bardzo.
– A dowiedziałabyś się, gdzie oni są?
– Mogę spróbować.
– Masz jeszcze coś? Może obiło ci się o uszy nazwisko podejrzanego albo jednego z zabitych?
– Mówiłam już, że wyciszono sprawę. Ja pracuję w gazecie tylko na pół etatu. Jak pewnie słyszałeś, jestem matką na cały etat. Dostałam ten temat tylko dlatego, że przypadkiem byłam w redakcji, kiedy usłyszeliśmy o tym przez radio. Mam jednak kilka dobrych źródeł informacji.
– Musimy znaleźć Enfielda – powiedziałem. – A także tę kobietę i dziewczynkę.