Kochaj albo rzu?

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Kochaj albo rzu?, Mularczyk Andrzej-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Kochaj albo rzu?
Название: Kochaj albo rzu?
Автор: Mularczyk Andrzej
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 418
Читать онлайн

Kochaj albo rzu? читать книгу онлайн

Kochaj albo rzu? - читать бесплатно онлайн , автор Mularczyk Andrzej

Trzecia i ostatnia cz??? sagi o Pawlaku i Kargulu.Tym razem Kargul i Pawlak wraz z wnuczk? Ani? odbywaj? dalek? podr??- a? do Chicago. Jad? tam na zaproszenie brata Pawlaka, Johna. Niestety, na miejscu okazuje si?, ?e Ja? niedawno zmar?. Nasi ulubie?cy dowiaduj? si? tak?e, ?e mia? nie?lubn? c?rk?. Shirley… jest Mulatk?. Ania szybko si? z ni? zaprzyja?nia, natomiast jej dziadkowie d?ugo nie mog? pozby? si? uprzedze?… Znakomita komedia, m?odym ludziom powinna przypa?? do gustu najbardziej w?a?nie ta cz??? trylogii o przesiedle?cach zza Buga.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 65 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Rozdział 43

Słuchawka telefonu w hotelowym holu dyndała na sznurze, łowiąc piekielne dźwięki, jakie wypełniły cały „Columbus-Hotel”. Między obrotowymi drzwiami a recepcją, wśród palm i foteli, kłębiły się na dywanie sczepione w śmiertelnej walce psy wszelkiej rasy. Każde piekło zaczyna się od dobrych intencji… Ania po powrocie ze spaceru chciała skorzystać, że nikogo nie ma w recepcji i wykręciła prędko numer domu Johna Pawlaka. W tej samej chwili, kiedy po tamtej stronie drutu usłyszała przejęty głos dziadka Kaźmierza, zauważyła schodzącego ze schodów angorskiego kota; wszystkie psy, których smycze dzierżyła w swoim ręku równocześnie wystartowały w stronę kota, ciągnąc ją za sobą; daremnie Ania, rzuciwszy w popłochu słuchawkę, starała się opanować sytuację; kot uciekł na góre, a psy goniły go, póki na podeście schodów nie dopadły i ku rozpaczy właściciela nie rozdarły go na strzępy; najgorsze, że właścicielem kota był dyrektor „Columbus-Hotel”; teraz stał nad tym, co zostało po angorskim kocie; stał i płakał. Ania widziała go tak płaczącego już drugi raz: pierwszy raz było to w dniu, w którym została przyjęta do pracy na miejsce miss Shirley-Glynesse Wright w charakterze opieki dla psów. Wtedy- jak się dowiedziała od Shirley – płakał, bo rzucił go kochanek, którego ściągnął na własny koszt z Wenezueli, gdzie hotelarz bawił na urlopie. Smagły kochanek po tygodniu zostawił go dla czeskiego marynarza, który wybrał wolność i żył z pogadanek w radio. Teraz dyrektor stracił drugi obiekt swej miłości. Ktoś musiał ponieść za to konsekwencje. To, co zostało z kota, kazał recepcjoniście zanieść do wypchania, Ani zaś wskazał obrotowe drzwi: niech się więcej nie pokazuje w jego hotelu! Musiał chyba stracić rozum, by raz zaufać kobiecie! Nie upłynęło nawet dziesięć minut od próby skomunikowania się z rodziną, kiedy Ania znalazła się na ulicy. Na szczęście wiedziała, gdzie może znaleźć ciocię Shirley…

Rozdział 44

Lincoln mister Septembra z jego synem za kierownicą przemknął przez chicagowski loop jak wicher i z piskiem opon zahamował przed wejściem do „Columbus-Hotel”. September-Junior odsunął portiera i wpadł do środka. Pawlak i Kargul zaklinowali się w obrotowych drzwiach i dopiero portier w generalskiej czapce uratował ich z pułapki. Znaleźli się w holu, na miękkim jak puch dywanie. Gdzie jest Ania? Ani w holu, ani na korytarzach tego hotelu nie widzieli żadnej kobiety. Napotkali dziwne postacie, witające ich życzliwym spojrzeniem: policzki blond chłopców były uróżowane, rzęsy uczernione, kręcili ciasno opiętymi biodrami i czule obejmowali innych mężczyzn, którzy z oddaniem zaglądali im w oczy. Kiedy minęła ich para z kolczykami w uszach, Pawlak, widząc jak blondyn w peruce wysuwa ku niemu koniuszekjęzyka i prowokacyjnie nim rusza ńiczym wąż w raju, chwycił Kargula za rękę.

– Aj, Władek, taż mnie chyba że jakiś tuman na oczy wlazł, bo widzę ja chłopa, a on umalowany w podobie kobity! Zza rogu korytarza ukazał się zdyszany September-Junior.

– Jest? – z nadzieją spytał Kargul.

– Była tu pół godziny temu! Wyrzucili ją! Wskazywał na zegarek, gestami odtwarzając scenę wyrzucenia Ani za drzwi hotelu.

– Aj, Bożeńciu! Może to i lepiej – stwierdził Pawlak.

– Taż tu sami mężczyźni! – I dlatego była bezpieczna -September-Junior starał się im wytłumaczyć, że w „Columbus-Hotel” mieszkają sami homoseksualiści. Pawlak zdębiał, a Kargul westchnął: – Czego to ludzie z głodu nie wymyślą…

1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 65 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название