-->

Podroze z Herodotem

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Podroze z Herodotem, Kapu?ci?ski Ryszard-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Podroze z Herodotem
Название: Podroze z Herodotem
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 289
Читать онлайн

Podroze z Herodotem читать книгу онлайн

Podroze z Herodotem - читать бесплатно онлайн , автор Kapu?ci?ski Ryszard

Bywa?y okresy, kiedy wyprawy w przesz?o?? poci?ga?y mnie bardziej ni? moje aktualne podr??e korespondenta i reportera. Dzia?o si? to w chwilach zm?czenia tera?niejszo?ci?. Wszystko w niej si? powtarza?o: polityka – przewrotne, nieczyste gry i k?amstwa, ?ycie szarego cz?owieka – bieda i beznadziej, podzia? ?wiata na Wsch?d i Zach?d – ci?gle ten sam. A podobnie jak kiedy? pragn??em przekroczy? granic? w przestrzeni, teraz tak fascynow??o mnie przekraczanie granicy w czasie.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Poszedłem główną, wysadzaną palmami, krzewami fikusa i azalii, ulicą miasteczka. W jednym miejscu, na brzegu zatoki, rybacy sprzedawali swój poranny połów. Na długim, ociekającym wodą stole, chwytali skaczące po blacie ryby, rozbijali im odważnikiem głowy, błyskawicznie patroszyli wnętrzności i zamaszystym ruchem wrzucali je do zatoki. W tym miejscu kłębiły się ryby, które polowały na rzucane do wody odpady. Nad ranem rybacy zagarniali je do sieci i rzucali na oślizgły stół – prosto pod nóż. W ten sposób natura, pożerając własny ogon, żywiła siebie i ludzi.

W połowie drogi, na wysuniętym cyplu, na wysokim wzniesieniu, stoi zbudowany jeszcze przez krzyżowców zamek św. Piotra. Mieści się w nim dość niezwykłe Muzeum Archeologii Podwodnej. Pokazują tam to, co nurkowie znaleźli na dnie Morza Egejskiego. Rzuca się w oczy wielka kolekcja amfor. Amfory są znane od pięciu tysięcy lat. Pełne wyszukanej gracji, smukłe, o łabędzich szyjach, łączyły wytworny kształt z wytrzymałością i odpornością materiału – wypalonej gliny i kamienia. Przewożono w nich oliwę i wino, miód i ser, zboże i owoce, a krążyły po całym antycznym świecie – od Słupów Heraklesa po Kolchidę i Indie. Dno Morza Egejskiego jest usiane skorupami amfor, ale jest tam. też pełno amfor całych, może nadal wypełnionych oliwą i miodem, zalegających półki podmorskich skał

albo zagrzebanych w piasku, na podobieństwo przyczajonych, znieruchomiałych stworów.

Ale to, co wydobyli nurkowie, to tylko cząstka zatopionego świata. Podobnie jak ten, na którym dziś żyjemy, i ów, w głębinach morskich, jest różnorodny i bogaty. Są tam zatopione wyspy, a na nich zatopione miasta i wioski, porty i przystanie. Świątynie i sanktuaria, ołtarze i posągi. Są zatopione okręty i mnóstwo łodzi rybackich. Żaglowce kupców i czyhające na nich statki piratów. Na dnie leżą galery Fenicjan, a pod Sala-miną – wielka flota Persów – duma Kserksesa. Nieprzeliczone tabuny koni, stada kóz i owiec. Lasy i pola uprawne. Winnice i gaje oliwne.

Świat, który znał Herodot.

Co mnie jednak najbardziej przejęło, to ciemne pomieszczenie, tajemnicze niczym mroczna pieczara, w którym na stołach, w gablotach, na półkach leżą wydobyte z dna morza, podświetlone przedmioty szklane – czarki, miseczki, dzbaneczki, flakoniki, kielichy. Nie widać tego od razu, gdy sala jest jeszcze otwarta i do wnętrza wpada dzienne światło. Dopiero kiedy zamkną drzwi i zrobi się ciemno, kustosz przekręca kontakt. We wszystkich naczyńkach zapalają się żaróweczki, kruche, matowe szkło ożywa, zaczyna się mienić, jaśnieć, pulsować. Stoimy w głębokich, gęstych ciemnościach, jakbyśmy byli na dnie morza, na uczcie Posejdona, którego postać oświetlają, trzymając nad głowami lampki oliwne, asystujące mu boginie.

Stoimy w ciemności, otoczeni światłem.

Wróciłem do hotelu. W recepcji na miejscu zbolałego chłopaka stała młoda, czarnooka dziewczyna, Turczynka. Na mój widok zrobiła minę, w której profesjonalny uśmiech mający zachęcać i kusić turystów powściągany był przez nakaz tradycji, aby wobec obcego mężczyzny zachować poważną i obojętną twarz.

1 ... 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название